Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2016, 12:09   #10
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Progi wydziału Sprawiedliwości okazały się za wysokie na jej bose stopy. Ruszyła więc do kolejnego wedle swej gradacji działu Naukowego. Owszem udał się tam nieprzyjemny diabeł z pierwszej misji ale może wydział liczył więcej luda. No i wedle boga u przystojnego blondyna miała o dwa procent więcej szans na przetrwanie.
Bless była zmuszona udać się do biura mężczyzny odpowiedzialnego za całą sekcję naukową, która była niesamowicie czystym i nudnym miejscem. Nie licząc może okazjonalnych stołów z stertami dokumentów i wiecznym pytaniem, po co oni w ogóle drukują coś, zamiast trzymać wszystko na serwerze.
Gdy diablica dotarła na miejsce, wysoki, masywny blondyn o niebieskich oczach właśnie wychodził z swojego gabinetu z kubkiem w ręce. - Słucham? - spytał, widząc, że Bless zmierzała w jego kierunku.
- Jestem Bless. sztuka z najnowszego poboru. Czy dobrze trafiłam w sprawie rozmowy rekrutacyjnej? - poniekąd spodziewała się zaraz testu na IQ i pytań dotyczących stopni naukowych. MIała nadzieję, że od będacych niejako porażką edukacyjną diabłów nie będą wymagać egzystencja wie co.
-Coś konkretnego cie ciekawi na temat plagi? - spytał.
- Może wpływ plagi na diabły. Postępowanie choroby. - musiała się zastanowić co takiego interesowało by ją poza jak najbezpieczniejszym gromadzeniem ex. Przyjemne z porzytecznym? Cy to naprawde mogło być możliwe? - W miasteczku do którego wysłano nas na inauguracje znalazłam kobietę do połowy przemienioną w rafę koralową. Przepięknie cierpiała. - w oczkach Bless można było dostrzec iskierki tęsknoty i miłych wspomnień. - Ale postaram się przydać do każdego zajęcia jesli będę mogła u was zostać. - wizja Eksterminacji jakoś jej nie bawiła. Mimo, że mogła się wydawać dla niej stworzona.
-To wpisze cie do mutacji, idź do kierownika wydziału, on ci da odznakę i wyjaśni szczegóły. - stwierdził. - mogę pomóc w czymś jeszcze?
- Um. Dziękuję za przyjęcie. To wszystko. - cieszyła się z braku nadmiaru pytań, choć taśmowość przyjęcia nie pocieszała. Cóż rodzinka obwiesiła by ją pewnie za to gdzie trafiła i jak pozwala się traktować, ale czy nie tak powinno skończyć się poszukiwanie “wolności”?

Ruszyła do “swojego” działu nie czekając aż diabeł dyrektor się rozmyśli.
Bless trafiła w końcu do skrzydła przeznaczonego na podwydział mutacji. Był to niewielki wydział, z jedną salą operacyjną na wzór szpitalnych, sporym pokojem wypełnionym poduszkami i małym biurem pełnym monitorów, rdzeni w szklanych pojemnikach, papierów i jednego wysokiego naukowca obrośniętego płaszczem z skóry, z rogami i długimi czarnymi włosami. - Ktoś wszedł? - spytał, obracając się powoli.
- Rekrut zwana Bless z pouczenia dyrektora. Mam się zgłosić do głowy działu Mutacji. - odpowiedziała na pytanie diablica.
Diabeł podniósł się ociążale z miejsca, wygrzebał z jakiejś szafki pusty karton, podał go Bless wraz z flamastrem: -Podpisz i postaw obok reszty, będziesz tu wkładać rdzenie do spieniężenia. Jest was w sumie pięciu, wliczając ciebie i mnie. Jakiś jeden rekrut już sie tutaj dopisał, więc o dziwo ten wydział nawet zacznie funkcjonować. - uśmiechał się diabeł. -Ogółem rzecz biorąc wydział ten nie ma większych przepisów, poza tym że raz w tygodniu musisz tutaj siedzieć i patrzeć na monitory. Zależnie od tego co sie dzieje skreślasz cyferki na kartce bingo, jak ci sie uda to wygrywasz premię. - wyjaśnił. - Zaraz znajdę ci czystą kartę i odznake. - obiecał, aby zacząć szukać w dokumentach i szafkach. - Wasze baraki są za salą operacyjną. - dodał na przyszłość.
- Czy poza pracą w laboratorium misje są zlecane? - wolność wolnością - I czy mamy obecnie? - chyba mogła już tak mówić? - Jakieś obiekty w fazie przemiany? - Czy nie było by pięknym moc co rano ponapawać się widokiem? W międzyczasie opisała karton i dołączyła go do stolika.
-Niestety aż tak zorganizowani nie jesteśmy. Szukamy deviantów, żywych bądź w rdzeniach, ale cholera go wie kiedy ktoś coś znajdzie, będę wysyłał smsy. - poinformował, wyjmując w końcu odznakę i błękitną kulę. - To jest warderobe. Ułatwia tworzenie małych wymiarów, przedłużenie kieszeni. - wyjaśnił, wciskając w ręce Bless. -Odznaka działa nieco jak twój telefon, to klucz do całego kompleksu i baraku. - zamilkł na sekundę, po czym coś do niego doszło. - Właśnie siedząc tutaj raz w tygodniu będziesz patrzeć czy coś się przemienia, spoiler: praktycznie nigdy nic sie nie rusza. Alternatywnie jak chcesz przeskoczyć kilka lat treningu to mogę ci wszczepić rdzeń. Parę osób próbowało i jakoś żyją, choć oczywiście zobowiązuje to do cotygodniowych raportów zdrowia.
- Brzmi zachęcająco. Jakieś bolesne skutki uboczne? - wyszczerzyła do diabła mutacji ząbki - Tacy sztuczni devianci zarażają innych? -
-Będąc szczerym nikt jeszcze nie wie jak do zarażeń dochodzi, spotkać kogoś w połowie przemiany to rzadkość. Schodząc do szczegółów, nie wygląda to najładniej, ale dla innych jest nieszkodliwe. Przynajmniej póki co nikomu nic się nie stało. - wzruszył ramionami.
- Pewnie reszta załogi od razu ucieka jak to proponujesz ale ja nie mówię nie inaczej pewnie tu nie przetrwam. - wzruszyła ramionami - Znalazłam w mieście devianta. Organy wywrócone na zewnątrz przez plagę. Separowane odrastały. Nosicielka była jeszcze w stanie myśleć, ale motorycznie prawie bezwładna. Ból ją wykańczał. Dawno nie widziałam tyle fantastycznego cierpienia. Nie czuła już bólu powodowanego z zewnątrz. Za to strach owszem. Niestety nie przeżyła. Core pozwalają tylko na mutację tkanek czy także uszlachetnianie materii, nazwijmy ją, nieożywionej? -
-Na dobrą sprawę tego próbujemy się dowiedzieć. Chociaż nie bierz przykładu z dzikich...przykładów? To nie zabrzmiało poprawnie. - mężczyzna podrapał się po brodzie. - Wszczepiony laboratoryjnie rdzeń jest montowany z zamiarem wspomożenia ciebie, nie uszkodzenia. To znaczy, że efekty są inne a cały proces prawdopodobnie mniej bolesny, zawłaszcza, że my nie używamy licencji na ból.
- Udało wam się bez szkody dla nosiciela usunąć raz wszczepiony rdzeń? Jakie dotychczas zaobserwowano efekty uboczne? - poszukała sobie jakiegoś siedziska, choćby blatu. Zapowiadała się bardzo ciekawa rozmowa. - Cały czas jestem na tak. Po prostu temat mnie ciekawi. -
-Usunięcie jest niemożliwe...obiekt umiera. - wyznał doktór. - Możliwa jest jednak wymiana jednego rdzenia na inny.
- Czyli zostaje się potworkiem w tym cyrku do końca egzystencji. - bardziej podsumowała, niż zapytała - Efekty uboczne są ukrywalne, czy i tak w końcu kończy się jak garbaty amalgamat diabła i plagi? -
- Wystarczy coś na siebie założyć, aż tak bardzo ci to na formę nie wpłynie. - zapewnił. - -No, chyba, że znajdziesz jakiś naprawdę ciekawy albo duży rdzeń który będziesz sobie chciała wsadzić. - przyznał. - Na początek sugerowałbym sonnelion albo Gressil.
- A jak w zasadzie zachowują się rdzenie w diabelskim ciele? - postanowiłą przejść do konkretów - Zjadają Ex, oddają Ex, Ex mają w nosie i chodzą na dobre intencje?
-Szczerze mówiąc nasze zdolności pomiar, poboru i analizy ex są dość limitowane. Korupcja przy wszczepieniu wydaje się nie rozrastać na zdrowe części organizmu w fazach wstępnych, dopiero gry pacjent jest ranny i regeneruje swoje zawartości, okazjonalnie skażony obszar się minimalnie rozprzestrzenia. Można więc powiedzieć że to bardziej narośl niż pasożyt. - stwierdził. - Większość stwierdzonych do tej pory wpływów odpisywaliśmy jako zjawiska natury psychologicznej a nie egzystencjalnej. Z drugiej strony bardzo częstym zjawiskiem są wizje, widzenie czy rozumienie plagi i tego typu podobne efekty uboczne. - co jakiś czas mężczyzna zaglądał do rozrzuconych papierów aby upewnić się czy dobrze mówi. - Co prawda do tej pory mieliśmy dwa subiekty które nie dały się zabić, ale specjalnie im nie odwaliło. Dostali za to zakaz zbliżania się do gniazd, nie jesteśmy gotowi na badanie efektów.
- Oba subiekty nadal w czynnej służbie? - co raz ciekawiej - A zyski z wszczepów? Poza zjawiskami psychologicznymi i dobrowolnym dołączeniem do kolektywu plagi.
-Dwa w czynnej służbie. - poprawił - Z pięciu prób, dwóch nieudanych operacji i jednym wariacie. - wyjaśnił. - Gwarantuję przypływ w ogólno pojętych statystykach fizycznych. Siła, zręczność, czas reakcji, tego typu rzeczy. - wyjaśnił.
- Szkoda, że nie zwiększają wyporności i pancerności. Ale i tak chcę spróbować. - karawana idzie dalej - Proponuję plecy. Wszczepiasz rdzenie pojedynczo i wymieniasz w ramach rozwoju, czy można sobie uzbierać całą konstelację? -
-W jaki sposób chcesz podejmować ryzyko to wyłącznie twoja decyzja. Ja mam prawo tylko wykonać operacje i zbierać wyniki. - wyjaśnił. - Póki co zajmij się sobą, powiedz mi tylko czy chcesz mniejszy czy większy na początek, wróć koło trzeciej pory dnia, to jest w nocy. Mniej tu wtedy bydła, więc mniej zmartwień.
- Niech będzie większy. Jestem beznadziejna fizycznie. I zgłaszam się wieczorem. - zeskoczyła z blatu. Zostawiwszy swój jedyny zdobyczny rdzeń w pudełku i zabrawszy przyznane jej graty opuściła diabła mutacji by nie marnować jego czasu. Postanowiła zobaczyć jak wyglądają koszary naukowców.
Wyglądały...nie tak najgorzej. Jak można było się domyślić, przechodząc do baraku przez salę operacyjną, było to niezwykle czyste i zadbane pomieszczenie. Łóżka były od siebie oddalone w równym odstępie, kafelki błyszczały się od świetlówek na suficie a zielony kolor ścian uspokajał i lekko kamuflował innego jegomościa na sali.
Była to niewielka osóbka, ubrana w koszulkę i sukienkę, o humanoidalnym kształcie, ciele złożonym z kaktusa o przerośniętych kolcach oraz mnóstwie dekoracyjnych kabli i rur wychodzących z rośliny i idących do głowy, będącej telewizorem CRT wyświetlającym twarz o czerwono-zielonych oczach i białej cerze. - Mamy nowych? Nie tak, że brakowało mi towarzystwa. Jestem Cas. - przywitała się.
- Bless. - odpowiedziała diablica - Zajmę tu wam kawałek przestrzeni, jak się uda na dłużej. Który kącik jest wolny i można go sobie zaklepać? - ciekawe diabłem czego było stworzenie które spotkała w koszarach, wizualizacji kolczastości? - Jakieś narzucone z góry zasady tego przybytku? -
-Na zajętych łóżkach jest bałagan, w sumie to po prostu nie ruszaj tego co nie twoje. - stwierdził. - Jakoś nas tu mało, więc nikt nic nie organizował. Aknar to szef, bo mi się nie chciało.
- No to niech będzie tu. - wybrała jedno z nieużywanych łóżek i zrolowała narzutę by zaznaczyć bałagan a przez to zajęcie wyrka - Powiedz mi jeśli bym chciała zmarnować trochę W na wyposażenie to gdzie myszkować? -
-W dzielnicy przemysłowej. Całe piętro się tym zajmuje, prędzej czy później znajdziesz coś dla siebie albo kogoś, komu będzie się chciało realizować twoje zamówienia.
- Dzięki za info. Idę w takim razie pomyszkować. -

Diablica spędziła sporą część poranka na przeglądaniu ofert w dzielnicy przemysłowej. Oczywiście w większości przypadków mogła jedynie poślinić się przez szybkę, ale po otrzymaniu w końcu swojej pierwszej wypłaty postanowiła większość przepuścić w ramach inwestycji. Nie znała się na tym więc pewnie ją naciągnęli ale też nie o samą funkcjonalność chodzi w szastaniu pierwszą wypłatą. Z amoku zakupów wyrwała ją wiadomość od towarzyszącego jej o świtaniu diabła. Ruszał w teren i był gotów poświęcić się i zabrać ją ze sobą. Cóż musiała w końcu dozbierać na kolejny nocleg. Inaczej włochata pupa.

 

Ostatnio edytowane przez carn : 22-03-2016 o 10:13.
carn jest offline