Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2016, 14:13   #7
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Wystarczyło kilka kroków w stronę gęstwiny, by coś się wydarzyło. Rozległ się cichy szelest, oraz seria sztywnych niczym suche drewno jęków. Wszystko to dobiegało zza pleców śmiałków, od strony przerażającego drzewa.

- Oho - niziołek liczył na jakąś reakcję - i właśnie ją dostał
Sabrie błyskawicznie odwróciła się w stronę drzewa unosząc miecz i zasłaniając siebie i humkającego niziołka tarczą. Kobieta spodziewała się impaktu uderzenia, przez co zaparła się mocniej nogami. Jednak, nie nadszedł żaden cios.

Tym co wywołało dziwaczne odgłosy było otworzenie się oczu jednej z twarzy. Największa ze wszystkich, najmniej wchłonięta przez roślinę, rozszerzyła swe oczodoły. Ziała w nich ciemność, mrok gęstszy niż każda noc, którą dwójka wędrowców widziała w swoim życiu.
Pozostałe twarze, zaczęły coś cicho szeptać. Każda wypowiadała inne słowo, które razem zlewały się w niezrozumiały szum. Usta tej największej, rozwarły się tak jak i oczy, gdy ta zaczęła mówić najgłośniej ze wszystkich.
- Nie zostawiaj mnie, ja naprawdę nie chcę, wróć proszę! - zawyło spróchniałym głosem w przestrzeń.

- Mówiłam, że wsysa ludzi… - szepnęła Sabrie do druida. Miała ochotę sięgnąć po symbol Helma, upewnić się, że tam jest, ale nie chciała też wypuszczać broni z rąk.

- Tak wygląda. Ale w ogóle nie jest to roślina - odpowiedział - A ten miecz jest zaklęty nekromancją - więc może to osobna pułapka, lub coś co trzyma to coś, a nie część tego “drzewa” - szeptał - Ale, przede wszystkim, mówi do tylko jednej osoby...i myślę że to do ciebie - nawijał po cichu, licząc że twór na środku powie coś jeszcze - coś co pozwoli rozstrzygnąć czy to świadoma istota czy jedynie jej obraz. Coraz bardziej wyglądało mu to na przeklęte wypaczenie, drwinę z natury

- Niby dlaczego do mnie? - obruszyła się Sabrie. Wcale nie podobał jej się pomysł, że “w drzewie” mógł być ktoś znajomy, zwłaszcza że nie miała pojęcia jak go wydostać.

- Jesteś większa, kto by zwracał uwagę na niziołka? - lekko złośliwym tonem odparował Chand - Nikt z moich bliskich nie użyłby “ proszę “- drugie zdanie zabrzmiało za to… zimno.

- Nie odchodź, błagam, zdejmij mnie stąd, nie mogę, już nie mogę! - drzewo zawyło znowu, przerywając rozmowę dwójki. Cienkie, niemal niewidoczne stróżki krwi, poczęły cieknąć z jego ciemnych oczu.
Sabrie zacisnęła zęby. Najpewniej… na pewno była to pułapka; z drugiej strony nie mogła zostawić żyjącej, czującej istoty na pastwę… tego czegoś. Czy drzewo było jedną istotą, czy też jej teoria była słuszna - tego nie sposób było sprawdzić bez, no cóż, sprawdzenia.

- Kim jesteś? Skąd się tu wziąłeś? Jak możemy ci pomóc? - zadała najbardziej oczywiste pytania nie ruszając się z miejsca.

- Czy to ty Nathan?! - drzewo zareagowało na głos kobiety. - Wróciłeś po mnie, wiedziałam, że mnie nie zostawisz! Zdejmij mnie, błagam, błagam. - głos był coraz bardziej zrozpaczony, a krew tworzyła powoli małą kałuże u stóp drzewa.

'Ach, moja obrończyni miała miększe serce niż ja' pomyślał Chand. A teraz jego rolą było zadbanie żeby jej to nie zaszkodziło. Niziołek przedreptał tak, żeby mieć baczenie na całą polankę wśród iglaków (choć szczycił się czułym słuchem, a nie swoim miernym wzrokiem), ale nie był to jeszcze moment na pokaz fajerwerków.

- Gdyby zaczęło po ciebie sięgać, skacz w tył, za mnie - szeptał ciągiem - Ale pytaj dalej, dowiedz się co jej zrobił - zerknął na dyferencjał dobyty z plecaka. Ile czasu tu już byli? Ku swojemu zdziwieniu odkrył, że mechanizm zaczął dziwnie pracować. Jego wskazania nie miały sensu, jak jak by czas wziął urlop i poszedł sobie gdzieś, a urządzonko zaczęła przesypywać piasek z przypadkową nieskoordynowaną wartością

- Jak masz na imię? - spróbowała znów Sabrie; podążenie za majakami istoty było kolejną z opcji. Może jeśli “twarz” przypomni sobie własne imię to wróci jej trochę rozsądku.

- Nathan przetnij więzy, nie mogę oddychać. Czemu, czemu mi to robisz! - drzewo znowu zignorowało pytanie. Po tej sekwencji jego usta zamknęły się, a czarne oczy beznamiętnie poczęły wpatrywać się w kobietę. Tymczasem druga twarz, tym razem skierowana w stronę niziołka, poczęła otwierać powoli usta i oczy. Ta była już bardziej zaasymilowana przez drzewo, jednak dalej dało się wskazać poszczególne jej elementy.

Niziołek przesunął się w prawo na całą długość sznura. Nie odzywał się do istoty - nie rozpoznawał zdeformowanej twarzy - a jedynie oceniał jej świadomość - miał wrażenie że to bardziej echa dawnych - lub przyszłych - zdarzeń, niż samodzielne istoty

- Zanim zdecydujesz się ruszyć miecz, powiedz mi to - usłyszała Sabrie.

- Nie miałam zamiaru, ale najwyraźniej ty wiesz lepiej co zrobię - zirytowała się wojowniczka, gdyż druid po raz kolejny imputował jej czyny, których nawet nie planowała. A raczej te, których najwyraźniej sam nie miał zamiaru wykonać. Wyglądało jednak na to, że nie uda im się dogadać z ‘drzewem’.

- Ale gdyby… - niziołek urwał kiedy odezwała się kolejna “twarz”.

- Po co Ci ta siekiera Nathan, nie to miałam na myśli, mówiąc rób co chcesz… - głos tej twarzy, był bardziej przerażony niż poprzedniej. Drżał, zachrypnięty i twardy niczym samo drzewo.

- To ten miecz, to on tak na ciebie wpływa? - szeptem zgadywał niziołek, ale nie spodziewał się odpowiedzi.

- Przestań, przestań, PRZESTAŃ! - ostatnie wykrzyczane słowo poprzedzało kakofonię wrzasków. Twarz wydzierała się boleśnie, niczym ćwiartowana żywcem. Każdy ton, przepełniał ból i panika. Nie zapowiadało się by oblicze, miało powiedzieć coś jeszcze.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline