Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2016, 20:59   #130
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mężczyzna, który odebrał Isobel był wysoki i mocno zbudowany.
Otworzył szarmancko drzwi samochodu przed dziewczyną:
- Jestem Gerard, przysyła mnie Carolina Diaz. Pani Isobel? - spojrzał w dół z lekkim uśmiechem i wskazał gestem by wsiadła. - Niestety czas się liczy, więc jeśli ma pani jakieś pytania odpowiem na nie po drodze.

Zaczekał aż dziewczyna wsiądzie, zapnie pasy i ruszył ostro kierując się ku wyjazdowi z miasta.
- Jeśli jest pani głodna, paczki z krwią są w schowku przed panią.
- Nie jestem
- odpowiedziała.
Że też wcześniej o tym nie pomyślała! Wystarczyło udać się do punktu krwiodawstwa i problem z całym “polowaniem” byłby rozwiązany, A tak się wszystko spieprzyło…
- To daleko? - spytała po chwili.
- Jakieś 20- 30 minut jazdy, w zależności od ruchu. Poza miastem powinno być lepiej. Ma pani jakąś komórkę?
- Lisa obiecała, ze mi kupi
- odpowiedziała i pomyślała, że pewnie ściemniała. - Mam na imię Isobel..
- Zatem zatrzymamy się jeszcze by kupić prepaya
. - stwierdził mężczyzna.
Faktycznie zatrzymali się na parę chwil by zakupić phone’a po czym ruszyli dalej.

Droga zaczynała przypominać wkrótce jazdę safari. Dużo wertepów, bujnej roślinności, wokół nich ciemność i brak oznak cywilizacji. Dojechali po około pół godzinie. Willa przed jaką się zatrzymali nie budziła większego zachwytu dziewczyny. Tak samo jak liczna ochrona, która natychmiast obstawiła samochód.
Sprawdzili przyjezdnych i dopiero po tym wpuścili auto do garażu.
Stamtąd Gerard poprowadziła Isobel do wnętrza, które okazało się zdecydowanie bardziej nowoczesne.
W niewielkim saloniku, do którego została poprowadzona przez ghula siedziała Carolina - niewysoka latynoska, żywo dyskutująca z grupką mężczyzn, wyglądających na dobrze ubranych i utrzymanych bossów.
- Carolino… - krótko powitał ją Gerard. - Isobel jest na miejscu.

Latynoska podeszła szybko do Isobel wyciągając do niej czule ręce:
- Isobel, witaj, moja droga! Cieszę się, że jesteś cała! - cmoknęła dziewczynę w oba policzki.
Dziewczyna zesztywniała - nie lubiła, żeby obce baby ją obcałowywały -przyglądając się eleganckiej kobiecie. Miała dziwne przekonanie graniczące z pewnością, że Carolina należy do tych osób, co się nie pocą. A krwią to już na pewno nie.
- Gerard wezwij Lisę. Jest w piwnicach.

W między czasie Carolina poprowadziła Isobel do wygodnych foteli, skinąwszy dłonią na innego mężczyznę. Ten wkrótce podszedł z dwoma szklankami z krwią.
- Zanim zaczniemy opowiesz mi co Kasadian ci przekazał z nauk?
- Pozwolił mi doświadczyć świtu i zabrał na polowanie. Profesor dopiero pokazał mi zapiski odnośnie Tradycji.
- A czy uczył cię jakiś mocy wampirzych? Czy profesor wspomniał coś o obecnej sytuacji w mieście?
- Carolina wypytywała dość szybko młodą dziewczynę, podając jej jedną ze szklanek z krwią. - Z moich informacji wynika, że znasz się na komputerach. Bardzo dobrze się znasz. To prawda? - wampirzyca spojrzała bacznie na Isobel.
- Podobno jest.. niespokojnie. Ale nie znam szczegółów. Tak, znam się na komputerach, a Kasadian nie uczył mnie żadnych mocy. Czy wiadomo, gdzie on jest?
- Niestety nie.
- odpowiedziała Caroline - Nie wiadomo czy żyje czy nie, Isobel. W tej chwili trwają zamieszki w mieście. Rada starszych miała niedawno zebranie, podczas którego okazało się, że ktoś próbował zamachu na kandydata prezydenta. Ktoś kto złamał zasady Tradycji. Teraz rada starszych wraz z księżną na czele szuka odpowiedzialnego za to by go ukarać. Moi ludzie próbują uzyskać informacje w tej kwestii. Ale mają problemy z nasłuchem pewnych częstotliwości. Potrzebujemy tych informacji, które mogą zdobyć. I potrzebujemy ich jak najszybciej. Myślisz, że dasz radę pomóc? Być może dowiesz się czegoś co pozwoli nam ustalić co stało się z Kasadianem.

Carolina słysząc zbliżające się kroki, odwróciła się.
- O, Lisa, querida! Jesteś już! Isobel dotarła do nas. - Toreadorka wyglądała naprawdę na zadowoloną widząc wchodzącą Malkaviankę. - Właśnie rozmawiamy o obecnej sytuacji, prosząc Isobel o pomoc. - ponownie odwróciła wzrok na nastolatkę. Nie uszło uwadze Caroliny, że obie młode wampirzyce najwyraźniej się zignorowały.

Isobel pokiwała głową. Technicznie rzecz biorąc nie planowała ignorować Lisy. Jakoś tak… niezręcznie wyszło.
- Mogę spróbować - powiedziała.
Carolina zatem kiwnęła na jednego z mężczyzn i Hektora.

- Hektor, pokaż Isobel wszystko. Niech chłopcy zdadzą jej raport i powiedzą co i jak.
- Oczywiście, Carolino
.

Hektor poprowadził Isobel do pokoju na piętrze. Tam było cicho. Kręcili się tylko pojedynczy wartownicy. Hektor otworzył drzwi i Isobel mogła w końcu poczuć się jak w niebie.
Najnowsze wyposażenie począwszy od monitorów zasłaniających większą część ściany, kilkanaście zegarów wyświetlających różne pory jak na giełdach, szafy serwerowe cicho szumiące, laptopy, pady, co tylko mogła wymyślić było tam. Monitory na ścianie wyświetlały również obrazy z systemów zabezpieczeń.
Wyglądało to jak niewielkie bijące serce tej willi.
Przy biurkach siedziało kilku mężczyzn, klepiących zawzięcie na klawiaturze.
Hektor rzucił coś po hiszpańsku i jeden z mężczyzn zaczął przygotowywać stanowisko dla Isobel. Po chwili ustąpił miejsca dziewczynie i wskazał dane na monitorze.
- Nie możemy dobrać się do tych kanałów. Chociaż wiemy, że są używane częściej niż pozostałe. Jeśli uda ci się je rozgryźć, może uda się dokopać głębiej.
- Może się udać
– mruknęła i odpaliła wiersz poleceń. Była podekscytowana, choć starała się tego nie okazywać. Robiła już takie rzeczy wcześniej, choć nie na tak nowoczesnym sprzęcie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline