Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2016, 02:08   #10
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Shinzen, Ereszkigal , Chand & Sabrie


Niziołek wraz z kobiecą mieczniczką, zeszli po drabinie, w odkrytym pod drzewem dole. Ich stopy uderzyły o suche, twarde podłoże. Wyrwa którą widzieli z góry, wyglądała na naturalnie wydrążoną w skale. Prowadziła pod lekkim kątem w górę, w stronę kolejnego otworu w ścianie, sądząc po bladym blasku który z niego wypływał, wychodził on na powierzchnię. Jednak dystans który trzeba by pokonać, w celu dostania się do wyjścia sugerował, że dwójka ponownie wyjdzie na polanę z której tu przybyła. Mimo to nie mieli wyboru, co do ścieżki, bowiem gdy tylko pierwsze z nich zerknęło w górę, odkryło, że otwór przez który zeszli pod ziemię, zasklepił się.
Chand przemienił się w czarną panterę, a w korytarzu przed nimi przywołał płomiennego żywiołaka, który był nie tylko ochroniarzem, ale i ruchomą pochodnią. Nie mając wielkiego wyboru, wdrapali się po niezbyt stromej ścieżce do wyjścia z tej małej jaskini.
Otwór prowadził na kolejny, otoczony drzewami kawałek wolnej przestrzeni. Jednak na pewno, nie była to polana, na której spotkali przerażające drzewo. Zamiast trawy, ziemia usłana była bowiem kośćmi. Należały one do zwierząt i humanoidów, wiele z nich było potrzaskanych i skruszonych. Szkieletowa ręka, zwisała nad skrajem wyjścia z jaskini, co sugerowała, że pagórek czy też góra, spod której właśnie wychodzili, też pokryty był w jakiejś mierze ciałami umarłych.
Sabrie której wzrok był znacznie lepszy on Niziołka, pierwsza dostrzegła dwie sylwetki, które zmierzały w ich stronę, ścieżką, prowadzącą z lasu. Na pierwszy rzut oka, wyglądali na członków ekspedycji Mythi. W skład tej małej drużyny, wchodził elf z bliznami na twarzy, oraz kobieta o porcelanowej skórze, o bardzo skąpym stroju. Żywiołak rozświetlał półmrok jaskini, więc wojowniczka była raczej pewna, że tamta dwójka dostrzegała również i ich.
~*~

Przechadzka ścieżką, którą otworzyła dla nich ofiara z krwi nie była najciekawsza. Po za wzajemnymi oddechami i dźwiękiem obuwia na zmarzniętej ziemi, nie słyszeli niczego innego. Mimo, że otaczały ich drzewa, nie dało się słyszeć szelestu liści, czy szumu poruszanych wiatrem gałęzi. Jedyny co poruszało się w lesie, były zwoje mgły, kręcącej się między pniami, niczym tygrys gotowy do skoku. Opar nie wdzierał się jednak na ścieżkę, więc póki co nie był zmartwieniem Ereszkigal czy Shinzena.
Trakt nie był długi, a przez większą część czasu wiódł prosto przed siebie. Dopiero pierwszy, a zarazem ostatni, zakręt na trasie przyniósł pewne urozmaicenie krajobrazu.
Ścieżka wyprowadziła dwójkę wędrowców, na kolejną wolną od lasu przestrzeń.


Ta jednak miast trawą, pokryta była kośćmi. Tworzyły one gruby dywan, przysłaniający podłoże. Zgruchotane szkielety stworzeń dużych i małych, zwierząt i humanoidów. Niektóre wyglądały na całkiem świeże, lecz mimo tego, na żadnej nie było choćby kawałka mięsa czy skóry. Większą część terenu zajmowała zaś wielka góra, stworzona z tego samego materiału co podłoże.


Czaszki i szkielety, złożone w chaotyczny sposób, tworzyły zwartą strzelista konstrukcje, po której bez trudu można byłoby się wspinać. Podobieństwa prawdziwemu pagórkowi, dodawała jej tez obecność kilku jaskiń. Kości tworzył szerokie otwory w swej konstrukcji , pozwalające dorosłemu człowiekowi, wkroczyć do wnętrza sterty.
W jednym z takich przejść stała zaś mała grupka istot, na pierwszy rzut oka uczestników wyprawy Mythi, którzy właśnie opuszczali wnętrze sterty kości. Była tam kobieta o jasnych włosach, oraz rynsztunku wskazującym na preferowanie pierwszej linii frontu. Obok niej skrzył się magiczny stwór z płomieni, który rzucał migotliwy blask na czarnego niczym skrzydła kruka, wielkiego dzikiego kota. Cała trójka zdawała się dostrzec Shinzena i jego towarzyszkę, ale nie zdawali sobie sprawy z obecności jeszcze dwóch istot. Pierwszy dostrzegł je elf, druga zaś Ereszkigal.


Dwa chude stworzenia, o czarnych niczym smoła skórach, które parowały lekko czarnym dymem. Prymitywne twarze o wielkich okrągłych oczyskach, przypominały kombinację orka i goblina. Stwory były wysokie na niemal dwa metry, oraz posiadały po dwie pary, długich ramion. Dwa sejmitary, włócznia, oraz ostrze w kształcie półksiężyca, trzymane były w łapsku każdego z potworów. Odziane były jedyne w przepaski biodrowe, zrobione z jakiegoś oślizgłego materiału. Potwory, bezszelestnie jak cała Mroźna Puszcza, przesuwały się po zboczu góry w stronę wyjścia z jaskini, w której znajdowała się kobieta i jej towarzysze. Zachodziły jamę z dwóch różnych stron, a mimo nachylenia podłoża, zmniejszały dystans do nieświadomych zagrożenia podróżnych, bardzo szybko.
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 06-03-2016 o 14:15.
Ajas jest offline