Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2016, 12:54   #8
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Khedryn nie zaznał prawdziwego, regenerującego snu właściwie od chwili, kiedy rozbili się na tym cholernym księżycu. Kiedy trafili na statek Rodianina miał szczerą nadzieję, że większość lotu spędzi z zamkniętymi oczami na pryczy, oddając się mocy i nie robiąc dosłownie nic poza snem i okazjonalnymi przerwami na posiłki.

Rzeczywistość jednak, jak to miała w zwyczaju, postanowiła zweryfikować jego zamiary. Zamiast spać, Khedryn kiwał się nieprzytomny, wymuszenie się uśmiechając i wsłuchując się w niezrozumiałą i bolesną dla ludzkiego ucha kakofonię, jaką tworzyły dzwoneczki i pozostałe, głośne i trudne do zidentyfikowania, przybory religijne. Prawdę powiedziawszy, szczerze liczył, że w końcu od jazgotu trafi go szlag i Moc zabierze go do siebie.

Nie czując przyjemności w przebywaniu blisko pilota, Faal zostawił współpasażerów z ich sprawami i przeniósł się do przedziału pasażerskiego. Nie mógł liczyć na sen, więc poświęcił się głębszej medytacji, licząc, że da radę się skupić pomimo przebijającej się przez ściany orgii dźwięków.

Tak jak wiele razy powtarzał mistrz Thyffix, trzeba skupiać się na tym, co tu i teraz. Faal powątpiewał w to, że Kel Dor kiedykolwiek przebywał w tak głośnym statku.

Po godzinie Khedryn poruszył się i spojrzał na chronometr w kajucie. Od celu dzieliło ich jeszcze... cóż, Jedi nie miał pojęcia ile. Ale wątpił, by jego męki miały się szybko skończyć. Czas płynął wolno, jak mulista woda. Faal rozprostował nogi i usiadł na brzegu przyczy. Wygrzebał z podręcznej torby swój datapad i przejrzał dziennik. Ostatnia notatka była jeszcze sprzed ich ostatniej misji. Zamyślił się i po chwili zaczął pisać.

Z prywatnych dzienników Khedryna Falla:

[Pierwsza notatka z podróży do sektora Moddell]

Ostatnia misja zakończona powodzeniem. Ze względu na czynniki zewnętrzne postanawiam nie wynotować tutaj jej przebiegu.

Faal zdecydował, że lepiej przemilczeć to, co działo się w ostatnim czasie. Jeśli ktoś ich aresztuje, tak będzie po prostu bezpieczniej.

Opuścił nas Dorren. Było zarozumiałym najemnikiem, ale w gruncie rzeczy porządnym człowiekiem. Cynicznym, ale nie złym. Koniec końców, zrobił w życiu nieco dobrego.
Lot się dłuży i nie mam zapału do pisania. Przed nami jest nowe zadanie, z daleka od Galaktycznego Jądra. To nie będą wakacje, ale prawdę powiedziawszy, od kiedy wstąpiłem do zakonu ich nie miałem. Ani wcześniej, ani później. To w sumie dość smutne. Z drugiej strony, nieważne, co nas tam czeka i tak będzie lepsze od tego statku. Zastanawiam się...


Od pisania oderwał go krzyk Tinto. Nie wahając się, Jedi wrzucił datapad do torby, szybko przypiął kaburę z blasterem i wypadł na korytarz, biegnąc prosto do kokpitu.

Wyglądało na to, że kosmiczne złomowiska nie są najlepszym dla nich habitatem. Klnąc na wszystkie wojny, które wytworzyły ten dryfujący po galaktyce złom, Khedryn popędził do laserowego działka, licząc, że uda mu się zrzucić z nieba te cholerne sondy.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 14-03-2016 o 20:37. Powód: za cholerę nie wiem, czemu "Obi-Wan"...
Fyrskar jest offline