Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2016, 18:40   #110
Aveane
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Ciężko było samodzielnie wstać z łóżka, jednak gdyby nie niezwykły lek od Lucky, miałby o wiele większy problem. Dwa dni w pozycjach zbliżonych do leżącej nie były aż tak trudne do zniesienia. Gdyby miał czekać na naturalne procesy regeneracji organizmu, leżałby tam chyba z dwa tygodnie.

Gdy wyszedł na korytarz, zauważył Wenslowa. Ten jednak szybko zniknął z pola widzenia Wolfa, jakby go unikał. Ukrainiec mu się nie dziwił, sam starał się unikać pozostałych. Pojawiał się tylko wtedy, kiedy musiał, większość czasu spędzając w pokoju. Tam przez większość czasu albo dokonywał przeglądu swojego ekwipunku, albo kończył czyścić swoje bronie. Zauważył, że ktoś szperał w jego plecaku. Długie miesiące spędził na nauce prawidłowego pakowania plecaka, więc nietrudno było zauważyć czyjąś ingerencję, gdy wszystko wewnątrz było nie na swoim miejscu.

Wiele godzin spędził też na wpatrywaniu się w ścianę i wspominaniu swojej zmarłej żony. Nie mógł uwierzyć, że będzie zmuszony do współpracy z Głodnymi. Niechęć i obrzydzenie, jakie czuł wobec uzależnionych nie pozwalały mu normalnie funkcjonować. Gdy ze swoimi ludźmi wyjeżdżał na patrol w Afganistanie, wiedział doskonale, na kogo może liczyć. Wiedział, że pomimo trudnej sytuacji, w jakiej się wtedy znajdowali, nikomu nie odbije i nie zacznie zabijać swoich. Z Głodnymi takiej pewności nie miał. Na swój sposób byli gorsi od szuszwoli. Tamci też mieli nasrane w łbach, ale przynajmniej żyli dla jakiejś idei. Spaczonej i bezsensownej, ale zawsze jakiejś. Głodni nie żyli dla żadnej idei.

Gdy nad ranem usłyszał dźwięk alarmu, westchnął ciężko, jakby nagle przybyło mu dziesięć lat. Z trudem wstał, szybko się ubrał, założył swój pas z przypiętym nożem, saszetką i pistoletem, założył swój subkarabinek “na bojowo” i wyszedł z pokoju. Założył komunikator, wcisnął magiczny przycisk i powiedział zmęczonym głosem:
- Meldować się.
 
Aveane jest offline