Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2016, 20:23   #84
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Tym razem walka okazała się dla Lexy być znacznie łatwiejszą, niż ta poprzednia. Być może było to zależne od tego, kto stał obok niej i podczas owej walki dotrzymywał jej kroku, a może to sam fakt, że przedtem dwóch przeciwników szło na nią jednocześnie, a ona była sama. Teraz to minotaur był sam w boju i dzięki temu kobieta mogła w pełni wykorzystać swoje waleczne atuty.
Pierwsze co, to musiała chwilę przeczekać, aż pomioty chaosu dobiegną na wystarczająca odległość, aby miała ich na wyciągnięcie swoich toporów. Skupiona i gotowa do ataku, rzuciła się niemal natychmiast, bombardując wroga dwoma celnymi trafieniami, które poważnie zraniły bestię, co potwierdziła gromkim rykiem bólu. Potwór w rewanżu zaatakował Adara, który sam się podstawił, aby dać doświadczonej wojowniczce dogodną okazję na wykorzystanie swoich silnych ciosów. Chłopakowi na szczęście udało się sparować szaleńczy zamach młota, dzięki czemu jedynie został lekko pchnięty ku tyłowi, ale utrzymał się na nogach.
Blondynka była zadowolona z takich obrotów spraw i kiedy to nadarzyła się okazja, ponownie zamachnęła się na przerośniętą krowę. Pomału zaczął ogarniać ją szał, co zostało potwierdzone siłą ataku i mimo, iż trafiła tylko raz, uderzenie było równie potężne, co dwa poprzednie.
O dziwo, walka z przerośniętą grupą chaotycznych bestii wcale nie trwała długo. Większość ludzi trzęsła się przed walką pomimo determinacji i chęci zemszczenia się. Lexa nie wróżyła tej walce zbyt dobrze, ale na gusłach to ona się znała tak samo jak na ubijaniu masła, czyli wcale. Mogła niby trzepać z całej siły i ubijać te składniki, ale czy dzięki temu powstałby produkt, to nie mogła stwierdzić.

Gdy ostatnie truchło z rykiem padło na przesiąkniętą krwią i deszczem glebę, Lambert niemal natychmiast rzucił się w stronę Katariny. Lexa zastanawiała się nawet przez chwile, czy ten religijny fanatyk nie jest groźniejszy od całego stada rogatych stworów. Jego ewidentne zaślepienie, agresja i nadmiar niewyładowanego gniewu, spoczął teraz na bogu ducha winnej dziewczynie i choć sama blondynka nienawidziła plugactwa magii, nie potrafiła dostrzec w tej młodej istocie chęci czynienia zła; po prostu nie mogła. Mimo nie zgadzania się z poglądami Lamberta, kobieta nie miała tutaj swojego miejsca, nie było kąta, w którym ktokolwiek z grupy by jej pragnął. Nie mając co ze sobą począć, ostatni raz spojrzała na Katarinę i posłała jej słaby, wspierający na duchu uśmiech, zupełnie jakby chciała rzec "nie martw się, wszystko będzie dobrze". Chyba jednak zbyt wiele kłamstw zawartych było w tych słowach, by mogła je wypowiedzieć z czystością sumienia. W milczeniu odwróciła się i odeszła razem z Lambertem, a zaraz za nimi podbiegł Wilhelm oraz Thravar, gotowi przemówić Sigmaricie do rozsądku.

Przemowy te, choć z początku nie takie głupie, przerodziły się w słowną przepychankę i rzucanie obelgami. Lexa przysłuchiwała się tej wymianie zdań z małym niepokojem i dostrzegając rosnące napięcie, miała w zamiarze wtrącić się gdy tylko oręż pójdzie w ruch. Już dała krok w ich stronę, gdy stanowczy i rozkazujący ton głosu mężczyzny, zastopował jej ruchy. Zamarła w oczekiwaniu z miną nie wyrażającą ani krzty emocji i choć patrzący na siebie z wrogością przeciwnicy zajęci sobą, nie mogli dostrzec jej gotowości, ona tylko czekała na krytyczny obrót spraw.


Śmierć z rąk "swoich" była największą głupotą, jaka w tej chwili mogła im się przytrafić. Co innego, gdy podczas zwalczania chaosu poległ dzielnie walczący wojownik, a już zupełnie inna sprawa, gdy ludzie dążący do tego samego celu, wybijali się nawzajem. Walka trwała dłużej, niż ta przeciw minotaurom. Krasnolud trzymał się dzielnie, mimo gradu ataków jakie zaserwował mu doświadczony Sigmarita. Mimo to, jego ataki nie robiły na Lambercie najmniejszego wrażenia, a draśnięcia młota były jak ukoszenia natrętnych komarów. Już w chwili, kiedy to Kapłan zmiażdżył Thravarowi rękę, Lexa chwyciła za trzon topora i zmrużyła oczy. Skuliła ramiona i spięła mięśnie, nie odrywając od walczących swego spostrzegawczego spojrzenia, a kiedy tylko wyczuła moment przeważajacy na życiu krasnoluda, rzuciła się do przodu z wysuniętą ku górze bronią.
Drugi z trzech wymierzonych w krasnoluda ciosów, zatrzymał się z hukiem na ostrzu blondynki. Kobieta zacisnęła zęby i skazała swoje umięśnione ręce na duży wysiłek, aby odeprzeć muskularnego Kapłana, jednakże ten wściekle pchnął ją z całych sił.
Lexa odrzucona przez Lamberta, wpadła plecami na Wilhelma, który dzięki swojej zręczności zdołał ją złapać i podeprzeć swoim ciałem, aby wojowniczka się nie przewróciła. W tej samej chwili młot rosłego człowieka zetknął się potężnie z czaszką krasnoluda, roztrzaskując ją wraz z chroniącym głowę hełmem, którego stal boleśnie wgniotła się w powstały w kości ciemieniowej otwór.

Thravar runął z hukiem, unosząc w górę tumany kurzu i śmierdzącej woni tętniczej krwi, która w zaskakującym tempie poczęła okalać jego pozbawione ducha i życia ciało. Lexa nie mogła powiedzieć, że nią to nie wstrząsnęło, bowiem w pewien sposób wywarło to na niej jakiś wachlarz emocji. Choć nie znała dobrze poległego, zdążyła w pewien sposób do niego przywyknąć, ceniła jego wartość bojową, hart ducha, siłę i pewien ogień w walce. Nieopisana nutka żalu, gulą utknęła jej w przełyku, a mimo to wciąż milczała. Lamberta nie obdarzyła spojrzeniem, a ciepłe dłonie Wilhelma, które spoczywały na jej ramionach, nawet nie utkwiły w jej zmysłach. Nie czuła ich i nie zrobiła o to żadnej sceny, nie uderzyła go, nie odepchnęła, nie zaczęła wyzywać. W całkowitym milczeniu dała ostrożne kroki w kierunku krasnoluda, przy którym to ukucnęła. Wymamrotała coś w języku norskim, a w tym czasie Severus podszedł i zamknął poległemu powieki.
Blondynka chciała, by chociaż pancerz wciąż mógł brać udział w walce, przyjmować i odpierać ciosy; aby duch waleczności Thravara wciąż z nimi podróżował i wspierał swoją witalnością, krzepą, wytrzymałością. Zdjęła kolczugę z jego korpusu i odsunęła się.
W między czasie, gdy Lambert rozmawiał z Kasimirem, Lexa odeszła na bok, aby móc się przebrać, a następnie ruszyć u boku swego chlebodawcy; mimo tego, jak bardzo się z nim nie zgadzała.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline