Minotaury zaatakowały. Drżenie ziemi pod ich potężnymi kopytami było wyraźnie wyczuwalne. Bestie były ogromne - chodzące góry mięśni uzbrojone w broń, którą z ledwością można było podnieść. Ten, który biegł w jego stronę dzierżył kiścień z paskudnie wyglądającą żelazną kulą z kolcami zawieszoną na końcu łańcucha.
W innych okolicznościach Magnus być może zastanawiałby się nad sensownością stawania przeciwko takiemu potworowi. Jednak śmierć chłopaka wywołała w nim wściekłość i nie liczyło się nic innego poza zabiciem wroga.
Mimo przepełniającej go wściekłości zdołał wyczekać, aż stwór znajdzie się odpowiednio blisko i zadał mocne cięcie znad głowy. Głęboka rana na ramieniu zdawała się nie robić wrażenia na minotaurze. Podnosząc miecz do kolejnego zamachu zszedł płynnie z linii ciosu wroga, a kolczasta kula na łańcuchu ze świstem przecieła powietrze. Kolejny raz Lobensrache opadł wgryzając się głęboko w umięśnione przedramię bestii i wywołując jej pełen wściekłości ryk. Drwal poślizgnął się na ziemi zrytej nogami walczących i przykucnął, gdy żelazna kula większa od zaciśniętej pięści o włos minęła jego głowę. Pchnął zweihanderem z dołu przeszywając drugie ramię minotaura. Mimo poważnych ran stwór wciąż ponawiał ataki nic sobie nie robiąc z obrażeń, które zwykłego człowieka już dawno wyeliminowałyby z walki. Magnus już miał zadać decydujący cios, gdy kiścień bestii Chaosu doszedł celu uderzając go w lewy bok i posyłając na ziemię. Nim stwór zdołał zadać kolejne uderzenie został zabity przez innych uczestników wyprawy.
Hoff nie zwracał już uwagi na zabitego potwora ani na swoje rany - upewniwszy się, że pozostałe minotaury są martwe wbił zweihandera w ziemię i wrócił do zwłok Matthiasa. Tkwił tak przy nim poruszając ustami zupełnie jakby mówił coś do chłopca. Pogrążony w swoich myślach poruszył się dopiero wtedy, kiedy Schulz poprosił o pomoc w odcinaniu zwłok z drzewa. Wstał bez słowa, wspiął się na górę i po kolei przecinał nożem sznury. Schulz na dole przytrzymywał ciała i układał je na ziemi.
Następnie drwal pomógł w kopaniu płytkiego dołu, w którym miały spocząć szczątki mieszkańców wsi. Była to wyczerpująca praca, bowiem gęsto przerośnięta korzeniami ziemia Lasu Cieni nie chciała przyjąć nienależących do puszczy ludzi. W końcu ciała zostały przysypane ziemią i każdy na swój sposób pożegnał się z mniej lub bardziej znanymi sobie osobami. Magnus nim opuścił miejsce pod dębem wyrył w korze drzewa głębokie znaki opowiadające o tragedii, jaka się tutaj wydarzyła. Miało być to świadectwo tych wydarzeń, jak i być może ostatni ślad po pozostałych przy życiu mieszkańcach Krausnick.
Przez cały ten czas drwal nie wypowiedział ani słowa a jego zacięta mina zniechęcała do jakiejkolwiek formy kontaktu. Wyglądało to tak, jakby z chwilą znalezienia zwłok chłopca przestał wierzyć w to, że zdoła uratować którekolwiek z dzieci. Nadzieja na ratunek ustąpiła miejsca pomście. Nie myślał o niczym innym, jak o zabijaniu bestii odpowiedzialnych za tragedię jego przybranej rodziny.
Gniew pozwalał mu ignorować zadane przez minotaura rany. Ból wywoływany przez pęknięte żebra tylko podsycał jego determinację i chęć dalszego marszu. Krew z miejsc, w których kolce kuli przebiły skórzany kaftan przestała na szczęście płynąć i nie groziło mu wykrwawienie. Musiał tylko odrobinę odpocząć...
Zamknąć na chwilę oczy, otworzyć je, wstać i pójść zabijać.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Ostatnio edytowane przez Gob1in : 11-03-2016 o 20:54.
|