Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2016, 15:42   #77
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Pałac wyglądał już lepiej i gorzej zarazem. Nie było już truposzy i służba roiła się jak pszczoły porządkując budynek. Ale ślady na ścianach i zniszczone meble, oraz krew na dywanach przypominały o toczących się tu walkach.
Kathil po raz kolejny przekonywała się jak wielkim skarbem jest Bartolomea, która nie tylko zarządzała służbą jakby takie ataki stanowiły chleb codzienny to jeszcze pomagała opatrywać i dbać o rannych.
Po szybkim sprawdzeniu stanu Saskii, Logana i Yorrdacha, Kathil usiadła do raportów i wiadomości.

Napisała liścik do Oweny by sprawdzić jak ta się miewa po wczorajszym niefortunnym polowaniu. Wyraziła ubolewanie, że wszystko wymknęło się spod kontroli i z nadzieją czekała na szybkie wieści na temat stanu zdrowia drogiej hrabiny.

Kolej na raport dla Mirabety:

Cytat:
Młodsze rodzeństwo: obecnie zbierane są informacje na ich temat
Ciąg dalszy wiadomości na temat Ismeny: pozostała w mieście i wynajmuje sobie w miarę ładne i tanie kurtyzany dla rozrywki, podczas gdy jej mąż załatwia sprawy w mieście. Ismena ma słabość do “męskich” kurtyzan, takich przyciętych na pazia najlepiej. I każe im zakładać uprząż z drewnianym poprawiaczem nastroju.

Averan: ziemianie szykują własną frakcją, by spośród popieranych przez nich kupców wybrać następnego namiestnika. Averanowi bardzo zależy na wybraniu kogoś, kto będzie faworyzował Miklosa. Averan ma stałą kochankę - Flawinę. Bardzo tajemnicza kobieta. Mieszka poza miastem i ma dość wąskie grono klientów, za to bardzo bogate i dość wpływowe. Więc trochę dziwi w tym gronie Averan. Flawina jest kapłanką jakiegoś bóstwa, nawraca na ścieżkę świadcząc usługi łóżkowe. Wygląda na to, że źródłem zadłużenia rodziny jest właśnie kult prowadzony przez nią.

Najstarszy syn, Daniris i jego ludzi wynajął Trevail wynajął do ochrony. Łączą ich wspólnie planują ale bez cormyrskiego rodowodu i szlacheckich manier nie da się przeniknąć ich szeregi.

Kolejny i ostatni raport zawierający informacje na temat najmłodszego potomstwa oraz wysokości zadłużenia rodziny będzie wysłany wkrótce.

Siwowłosy wielkolud nie powrócił do tej pory. Kathil zdecydowała się zatem wysłać dwójkę zwiadowców na jego poszukiwania: jeżeli siwowłosy nadal zipie mieli upewnić się czy zamierza wracać. Musiała się również pożegnać z Sharazad, która na dobre zaczynała grać jej na nerwach. Kobieta na szczęście sama nie miała w planach przeciągać swej “wizyty” i właśnie wyjeżdżała do Ordulinu. W zamian za kolejny trzosik brzęczący gotówką, przekazała Kathil klucz z doczepioną do niego wstążką na której napisano “NIE OTWIERAJ”. Typowy dla niej komentarz na temat klucza ograniczył się jedynie do suchego stwierdzenia, że w przypadku odnalezienia pasującej dziurki, Kathil nie powinna go w niej przekręcać.


Udała się pomówić z Jaegere by całkiem zamknąć rozdział przyjęcia dla wujów.
Odszukała półelfa:
- Czy masz chwilę by pomówić o interesach? - spytała z lekkim uśmieszkiem.
- Oczywiście… zawsze i chętnie.
- No to doskonale - uśmiechnęła się Kathil nalewając wina do dwóch kielichów i zasiadając w fotelu w palarni - Co dalej, Jaegere? Mówiłeś z tego co pamiętam o jakimś teście? - odgarnęła kosmyki włosów z twarzy. Wciąż w swym ukochanym, noszącym znaki używania stroju bardki. Zanurzyła usta w kielichu spoglądając na kochanka.
- Nie masz dość problemów na razie. Test może poczekać.- zamyślił się Jaegere upijając nieco wina.
- No mam - zaśmiała się cicho - Ale wolę wiedzieć co jeszcze muszę ująć w swym grafiku - pogładziła półelfa po kolanie - Wolę planować z wyprzedzeniem.
- Niech tak będzie. Hmmm… chcesz ukraść coś…niezwykłego? Albo zdobyć tajne listy?- zapytał półelf.- Co uważasz za swoją mocną stronę, w czym jest twoja siła?
Kathil zmierzyła Jaegere spojrzeniem.
- Ciekawe… - mruknęła - ostatnio zdobywanie tajnych listów staje się dość popularne. Mam kilka zleceń na to, któreś można uznać za test? - zachichotała chcąc upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.
- Niestety nie, bo ten test byłby nadzorowany przeze mnie.- odparł Jaegere i rzekł z uśmiechem.- Można też zamiast kraść, podrzucić coś w niedostępnym dla innych miejscu. Wszystko zależy od tego co uważasz za swą siłę.
- Może być zdobycie informacji, podrzucenie, zdobycie dowodów… co pasuje Tobie lub zwierzchnikom do aktualnego planu, mój drogi.
- Zgoda. Jest więc taki jeden egzotyczny przybysz w Ordulinie.- zamyślił się Jaegere splatając palce razem.- Nie wiadomo kto za nim stoi, trzeba to odkryć… zapewne w jego korespondencji kryją się odpowiedzi. Podaje się za przybysza z Kara-Tur, uciekiniera ze wschodu, ale może pochodzić z obszaru bliższego Sembii. Z Twierdzy Zenthil.
- Co o nim do tej pory wiadomo? Nazwisko? Miejsce zamieszkania obecnie? Kręgi, w których się otacza?
- Jadeitowy Smok, pod takim przezwiskiem się pojawia w karczmach i na spotkaniach. Działa w branży.. rozrywkowej i… nie tylko. Lubi się otaczać tajemnicami.- wyjaśnił Jaegere.- Na razie nie jest naszym problem, a raczej organizacji już wrośniętych w Sembię.
- To mężczyzna czy kobieta? Bo brzmi jak kobieta póki co - Kathil ponownie dolała wina do kielichów.
- To jest… kolejna z niespodzianek do odkrycia. Nie wiem.- zaśmiał się Jaegere.- Lubi lejące się szaty, maski… to mag… i to dość potężny, więc nie wiem jaka jest jego prawdziwa postać.
- Maski...szpetny mężczyzna albo szpetna kobieta?
Kathil pokiwała głową:
- Dobrze… rozumiem, że to nie jest szaleńczo pilne. Ale zajmę się tym. I będę cię informować gdy zacznę i jak postępuje działanie. Chyba, że chcesz jakoś inaczej to zorganizować?
- Na razie zostawmy to na poziomie informowania. Może będę chciał być świadkiem akcji, ale… wpierw musisz odkryć do Jadeitowego Smoka. A tajemnicy swego leża… smok dobrze pilnuje.-przypomniał Jaegere.
Bardka pokiwała głową:
- Będę pamiętać. A zmieniając temat, zostajesz na dzisiejszą noc również? I czy chcesz pojechać ze mną obejrzeć zamek?
- Jeśli masz ochotę bym został?- odparł z uśmiechem Jaegere spoglądając na Wesalt.- I nie boisz się, że odwiedzę cię w nocy w bardzo… niecnych celach.- nachylił się ku niej wodząc palcem po jej spodniach w kierunku pasa.- Zresztą, nawet teraz… niecne cele są rozważane.
Zaśmiał się wesoło i usiadł wygodniej.- Cóż… masz zgrabną sylwetkę i ten strój tylko to podkreśla.
- Odwiedzisz? Myślałam, że zaproszenie było dość wyraźne. Chyba… że dostanie się do mej komnaty będzie testem dla ciebie - zaśmiała się cicho bardka i wspięła się na kolana półelfa dosiadając go okrakiem, twarzą przodem do niego. Językiem zaczęła pieścić wrażliwe ucho mężczyzny by wzbudzić rozkoszne dreszcze w jego ciele.
- A jaka będzie nagroda?… Jakaś wyjątkowa koszulka nocna, który zagotuje mą krew na sam widok?- spytał żartobliwie półelf, gorączkowo wyciągając koszulę ze spodni dziewczyny i sięgając dłońmi pod nią… by wyczuć palcami co ukrywała i wodzić nimi po skórze.- Chociaż i bez tego radzisz sobie z rozpalaniem mych zmysłów do czerwoności.
- Jeśli tylko zmysły rozpalam, to muszę faktycznie się postarać bardziej. By zająć i myśli i serce, nie tylko same lędźwie. - mruczała Kathil kąsając leciutko szpiczastą końcówkę ucha i gładząc ramiona Jaegere - Inaczej… zadanie nie będzie zakończone. - przesuwała ustami po szyi i policzkach kochanka. Wprawiła biodra w leciutki ruch. - A co z zamkiem? Myślę, czy by nie ruszyć za parę dni.
- Jeśli zdobędziesz me serduszko, to okażę się mało… profesjonalny, prawda?- jęknął półelf sięgając dłońmi do piersi Kathil i chwytając drapieżnie za nie by je namiętnie ugniatać i masować. Ocierając się biodrami o mężczyznę Wesalt czuła jak jego pragnienie staje się coraz bardziej nieustępliwe.- Naprawdę chcesz moją słodką obsesją?
- Myślę…. - kusiła szeptem - … że jestem już …. na dobrej drodze - pocałowała go namiętnie rozpoczynając szaleńczy taniec języków by dalej prowokować i wciągać w słodką pułapkę uwodzenia. - Mam rację? - oderwała się gwałtownie z ciekawską minką pokrywając i własny przyspieszony oddech i ekscytację.
- Nie powinienem sobie na to pozwolić…- mruknął półelf wodząc ustami po szyi Kathil, gdy tylko miał ku temu okazję. Jego dłonie podwijając w górę koszulę niemo domagały się jej zdjęcia.- ...bo mogę zacząć być zazdrosny. Aż dziw, że twój mąż nie jest.-
Dziewczyna rozpięła kilka pierwszych guzów koszuli przesuwając palcami po krańcach materiału:
- Nie byłeś zazdrosny z Eltanusem… - uśmiechnęła się odchylając głowę - Ortus… wie o nietypowym układzie między nami. Sam korzysta z … takiego układu. Czemu się nim tak martwisz? - zakręciła znowu biodrami, dociskając je do podbrzusza Jaegere.
- Bo widzisz… gdy byłaś… z El… z nim… i teraz jeszcze… staram się trzymać rozsądne podejście do naszszych relacji. Nie wiem… jakby…- dyszał wodząc językiem po poszerzającym się dekolcie jej koszuli i drżał coraz bardziej.-... nad sobą panował, gdybyś całkowicie… oplotła me myśli… jaaak… terrraz ci się udaje…
Poczuła jak drży, poczuła jak miętosi jej biust ściskając go drżącymi dłońmi… twardy… tam gdzie kochanek być twardy w takich chwilach powinien.- Do… licha.. złaź pupą i ściągaj te spodnie.. i wszystko… póki… ich...nie rozrywaaaam.
- Już schodzę… nie rozrywaj… to mój ulubiony strój… - zaczęła prosić i w ramach prośby całowała policzki, powieki i usta Jaegere. Zsunęła się z kolan i odwróciła tyłem. Skopała buty i osunęła powoli skórzane spodnie powoli odkrywając rozpaloną skórę pośladków i smukłe uda. Stanęła na przeciwko jedynie w samej koszuli okrywającej jej biodra i łono. Odwróciła się przodem i zrobiła dwa kroki do tyłu, rozpinając kolejny guz z diabelskim uśmiechem na twarzy. Jawnie prowokując kochanka, by zmienić go w dziką bestyjkę.
To jej się udawało, Jaegere patrzył na nią rozpalonym spojrzeniem, sam szybko i nerwowo uwalniając własną bestię z okowów ubrań i szukając kątem oka mebla odpowiedniego by posiąść Wesalt szybko i gwałtownie.
Kathil wskoczyła na fotel, na którym do tej pory siedziała. Uklękła na siedzisku wypinając słodkie półkule pośladków i przytrzymując się oparcia jedną dłonią, drugą podciągała koszulę by ukazać cień piersi.
- Opleciesz … mnie ty? - znowu podrażniła półelfa. - Brakuje mi twego… węża i dotyku - zrobiła smętną minkę.
- Oplotę… ty podstępna uwodzicielko.- słyszała jego kroki. A potem poczuła jego obecność. Mocną gwałtowną. Fotel zaskrzypiał, gdy półelf dokonał silnego szturmu, jednym pchnięciem zagłębiając się w jego kwiat kobiecości oczekujący zapylenia. Jedna dłoń mężczyzny zanurzyła się pod koszulkę i sięgnęła piersi zaciskając się na niej i ugniatając ją drapieżnie, druga ścisnęła pośladek. I tak trzymając Kathil, Jaegere narzucił gwałtowne tempo, sprawiając że Kathil czuła intensywnie każdy ruch jego bioder… i odruchowo poruszała się w rytm jego energicznych sztychów. Nie był delikatny… ale przecież właśnie na to liczyła.*
Zachęcała go jękami i urywanymi szeptami, aż ich szybkie, ciężkie oddechy zmieszały się ze sobą. Wykrzyczała jego imię, gdy rozkosz odjęła jej świadomość na chwilę. Spocona i drżąca wtuliła się w kochanka plecami, ustami szukając jego ust.
- Jak to podstępna? Uwodzę Cię całkiem otwarcie - wydyszała wprost między pocałunkami, gładząc go po twarzy.
- Ale wiesz… że nie musisz, że jestem na twe kaprysy..- odpowiedział pomiędzy pocałunkami, pomiędzy rozkoszną przyjemnością jakimi były zetknięcia i ust. i nagle odsunął się by dać dość mocnego klapsa w jej pośladek. A potem klęknąć i ucałować jej pupę, a palcami sięgnąć między uda i pieszczotliwie muskać jej podbrzusze, z wyraźnymi planami rozpalenia bardziej jej ciała.
Pukanie do drzwi komnaty, bynajmniej nie przerwało tych planów, tym bardziej że…
- Lady Owena… przesłała liścik.- głos po drugiej stronie drzwi należał do Garvy.
- Nie chcę, żebyś był kaprysem - mruknęła, wygięła się mocno wypinając pośladki na widok i pastwę jego ust i dłoni. Czując dotyk na podbrzuszu pisnęła cichutko i mruknęła z przyjemności - gdy bierzesz kochanków za … pewnik.. zaczyna wkradać się… nuuuudaaaa - mruczała zagryzając usta.
- Li...liścik…. - jęknęła - martwię się o Owenę - ponowny jęk, tym razem proszący.
- Garva… możesz wejść.- rzekł Jaegere sięgając palcami do pulsującego żądzą intymnego obszaru kochanki i nie przerywając pocałunków na pośladkach Kathil.- Uwodzenie ma sens… przyznaję, ale muszę uważać, byś nie uwiodła mnie za bardzo… by nie wkradła się zazdrość… która może być… kłopotliwa.
Półorczyca wkroczyła i nie była zaskoczona widokiem Kathil, której naga pupa była całowana przez jej szefa, zerknęła niżej przyglądając się jego wyposażeniu. I dodała.- Widzę, że… idzie wam… energicznie.
- Garva… list.- mruczał Jaegere językiem wodząc pomiędzy pośladkami i sięgając palcami w głąb rozgrzanego ciała Wesalt.
Garva spojrzała na Kathil, czekając na zezwolenie na odczytanie go.
- Czy…. czytaj - Kathil wygięła się i schowała głowę między ramionami naprężając się i dysząc ciężko. Jej piersi z napiętymi szczytami wysunęły się spod rozchełstanej koszuli. Bardka muskała ich czubki palcami, rozpalając dodatkowo ogień w podbrzuszu.
- Jaegere…. - stęknęła zanim Garva zdążyła rozpocząć lekturę.
- Taaa…-mruknęła Garva zezując na kuszące widoki, jakim była para kochanków. Podczas gdy Jaegere wstał i trzymając Kathil za pupę, po raz kolejny raz zdobywał ostrożnie jej zakątek dla wybranych… nie przejmując się świadkiem ich figli.
-Pisze że… przybędzie… wieczorem dziś… w odwiedziny. Przeprasza za zniknięcie i ma nadzieję, że łowy przebiegły udanie. Pyta o Ror...uuu.. Rortusa. Będzie problem.- oceniła zielonoskóra przyglądając się Kathil i jej kochankowi. I lekko rumieniąc na takie widoki. A Wesalt znów czuła wyjątkowo intensywnie kochanka poruszającego sie w wyjątkowo perwersyjnym zakątku jej ciała i utrzymującego jej pośladki nieruchomo dłońmi.
- Co? … jaki? - wymruczała ledwo świadomie Kathil sięgając by dłonią muskać swe podbrzusze i wydając krótki, głośny krzyk przy kolejnym pchnięciu półelfa. Wesalt odwróciła twarz by spojrzeć za siebie na poruszającego się rytmicznie Jaegere. - Gaaa...rva? - jęknęła czując rozkosz kąsającą jej zmysły.
- Rortus jest nagi… martwy?- mruknęła speszona swą wpadką.- Trudno będzie jej podziękować mu.
Półelf nie ułatwiał jej skupienia, poruszając się w sposób coraz bardziej energiczny i wzmagając fale rozkoszy.- Potrze...bujesz.. jeszcze.. pomoccy od Gaaarvy? Czaseeem jak Saaaskia… piilnuuje.
- Nieeeeee sądzę, ale… ale …. - przestała mówić koncetrując się jedynie na odczuciach dostarczanych jej przez półelfa. - Jae…. Jaegereeeee - jęczała już nie kontrolując się szarpana przyjemnością i drżąc pod nim. Spocona, dysząca sięgnęła szczytu.
I poczuła jak jej kochanek również przeżywa eksplozję przyjemności. Objął po tym w pasie i przytulił. A Garva nieco zaczerwieniona spytała.- Tooo eee… coś… trzeba zrobić? Przynieść coś? Ubrania jakoweś? Powiadomić kogoś o czymś? Jestem jeszcze tu potrzebna?-
Wysypem tych absurdalnych pytań półorczyca pokryła swe speszenie sytuacją w której czuła się jak piąte koło u karocy.
- Taaaak, powiadom panią Percy - mruknęła Kathil nadal ocierając się rozkosznie o Jaegere wciąż pod wpływem przeżytej rozkoszy.
- Tak… Ochmistrzynię, tak? O lady Owenie? Oczywiście… powiadomię.-rzekła w końcu Garva i wyszła energicznym krokiem.
- Hmmm… zastanawiam się czy nie przyprzeć cię do drzwi… komnaty sypialnej Lady Oweny…ot, dla samego dreszczyku. Ale jesteśmy chyba za poważni, na takie wyzwania.- zaśmiał się cicho Jaegere nie wydając się jednak tak poważny w tej chwili, gdy tulił do siebie klęczącą Kathil.
- Można spróbować… jako test - zachichotała bardka - ale… myślę, że ona by chciała dołączyć gdyby się zorientowała. - Kathil sięgnęła za siebie by pogładzić ciało półelfa.
- A ty jesteś zazdrosna o swych kochanków? - mruknął Jaegere.- Jak pewnie zgadujesz potrafiłbym się podzielić tobą z mężczyzną, jak i z kobietą. Choć ...Garva akurat… choć lojalna i zaskakująco czuła w miłości… rzadko jest doceniania, zarówno przez ludzi jak … półorków.
- Może powinnam zapoznać ją z moją paladynką. A co do zazdrości… to zależy. Zależy od celu. Na przykład Sharazad piękna i zwracająca uwagę, nie. - wymruczała zdecydowanie Kathil - Owena… mmm nie wiem, Saskia tak… Nie wiem, czemu. - Kathil odwróciła się przodem do Jaegere by wtulić się w niego ciasno.
- Jeśli ta paladynka potrafi wyjść z inicjatywą…bo, cóż… Garva nie jest typem zdobywcy.- mruknął Jaegere wodząc palcami po włosach Kathil.- Jeśli chcesz… możemy dziś uwieść Owenę, zdaje się że po tym… jak potoczyły się łowy i omal nie zginęła. Chociaż, zobaczymy… czy to twoja dobra przyjaciółka?
- Nie… a w dodatku dość plotkująca osoba. Nie lubię ryzykować niepotrzebnie. A z innej beczki. Wiesz… planuję coś… na na urodziny Yorrdacha. Zmianę płci - zachichotała.
- Dość… kontrowersyjne podejście. I mam nadzieję czasowe. Jako kobieta jesteś kusząca.- cmoknął ucho Kathil szepcząc.- A co do Oweny. Plotkary takie jak ona potrafią być bardzo dyskretne w kwestii sekretów… których same są częścią.-
- Zobaczymy - stwierdziła niezobowiązująco Kathil - Uwodzenie planuję tylko w przypadku wyjątkowych osób. Cała reszta… to improwizacja - uśmiechnęła się wplatając palce we włosy kochanka po czym zsunęła dłoń na jego podbrzusze by jeszcze nieco go pomęczyć.
- Łapka przy sobie jeśli nie chcesz sprawdzić, czy inny mebel nadaje się na figle.- ostrzegł żartobliwie półelf i cmoknął Wesalt w usta delikatnie.- A skoro… nie mamy za bardzo podstępnych zamiarów względem Oweny to może… po prostu zrobimy przyjęcie na jej cześć, po to by dobrze się bawić? W końcu po tej całej szarpaninie z wujami należy nam się relaks.
- Nie ma z tym problemów - Kathil wcale nie cofnęła dłoni - tym bardziej, że i tak planowana była uczta na dzisiaj. I menu gotowe i zakupy przygotowane. I nawet suknię przygotowałam, w której nigdy nie wystąpiłam jeszcze. Wystąpię dla Ciebie zatem… - droczyła się nie tylko słowami lecz i dłońmi… już obydwoma.
- Możesz już puścić…- mruknął półelf zerkając prosto w oczy Wesalt. Wiedziała czemu to mówi, był już gotowy. Pogłaskał ją drżącą dłonią po po policzku, drugą rozpinając jej koszulę do końca.- Ufam że owa suknia… jest zjawiskowa jak ty i … otwiera pewne możliwości dotarcia do ciała bez konieczności… jej zdejmowania?
- Ze zdejmowanie może być … - Kathil zamyśliła się - … różnie… Zobaczysz sam - uśmiechnęła się nie puszczając. Wręcz przeciwnie kontynuując pobudzanie z krzywym, diableskim uśmieszkiem.
- hej…- jęknął cicho półelf odsłaniając jej kształtne półkule piersi i zaciskając gwałtownie dłonie na nich. Oddychał głośno coraz bardziej pobudzony i zaskoczony jej zachowaniem.- Wiesz.. dobrze… że… to co robisz…- wiedziała, czuła to kumulujące się w nim napięcie, które musi zakończyć się wystrzałem.
- Tooooo? - drażniła nieustępliwie z uśmiechem.
Pocałował jej usta, zachłannie, drapieżnie… desperacko. Całował ją czując jak zbliża się ten moment i chcąc zdusić ów jęk… całowała ją trzymając dłońmi jej rozkoszne piersi i ocierając owe półkule o siebie. Sam.. trzymany w rozkosznym uścisku jej palców.
- Tak? - wyszeptała gdy oderwała na chwilkę usta - czy mam złożyć pocałunki tam, w dole? - spytała z ustami tuż przy jego wargach.
- Tak.. zrób to szybko…- wyszeptał drżąc z podniecenia. W jego oczach były łobuzerskie błyski.
Zaśmiała się cicho i powoli, wbrew jego życzeniu, opadła na kolana by składać obiecane pocałunki. Obejmowała go ustami i pieściła językiem, dłonią, wargami by doprowadzić go do szaleństwa i być jedynym tematem jego myśli. Patrzyła na twarz Jaegere gdy rozkosz przejmowała nad nim władanie. Aż do rozkosznego końca.
Znała jego oręż, jego smak… zapach… znów prężył się pod jej pieszczotą. Dla niej. Rozkoszna świadomość doprowadzenia go do tego stanu dodawała przyjemności temu doświadczeniu. Kochanek był przystojny, był zdolny w sprawach miłości.. był jej. Eksplozja którą poczuła podekscytowała ją nieco. Uśmiechnęła się czując na języku ślad jego pożądania i wiedząc, że dzisiejszy wieczór będzie jego odpłatą za tą chwilę… cała noc zapowiadała się rozkosznie. W przeciwieństwie do poprzedniej, ta miała być relaksem. Należał się jej po męczeniu z Archibaldem i Bertoldem, prawda?
Kathil wyprostowała się z dumną i zadowoloną minką tuląc do siebie drżącego półelfa.
- Jeśli sama myśl o tej sukni ma takie skutki - wyszeptała mu do ucha - to ciekawa jestem jak zareagujesz na jej widok - zaśmiała się lekko, ocierając spocone czoło Jaegere i zaciskając drapieżnie dłoń na jego pośladku.
- Wiesz dobrze jak … będę wyczekiwał okazji by się do ciebie dobrać… albo i nie… i wciągnę biedną Owenę na wspólniczkę… by rozkoszować się z nią tobą.- zaśmiał się półelf wodząc dłonią po jej pupie.- Obawiam się że za bardzo mi sprawiają przyjemność noce z tobą i… jeśli masz życzenie powtórki z Eltanusem, to oczywiście gotów jestem spełnić z nim taki twój kaprys. Nie wątpię że on też. Jednym słowem… dziś… bawimy się korzystając z tego, że nie musimy się już męczyć, prawda? Trzeba wszak dziś świętować twój sukces.
- Mam nadzieje, że to będzie przyjemna noc. Po tych wszystkich przejściach zaczynam się lekko obawiać rozluźnienia i złożenia gardy - uśmiechnęła się zapinając koszulę.
- Garva zadba o wszystko z Eltanusem. A i… proponuję nie informować Oweny o śmierci wujów. Niech… wyjadą z pośpiechem w ważnych sprawach, a Rortus… ranion dzielnie w jej obronie odesłany został by się kurować w stolicy. Nie ma co psuć przyjęcia ponurą dla niej prawdą.- półelf też zaczął się ubierać wypowiadając przy okazji parę sugestii.
- Mhmmm.- mruknęła obserwując go kątem oka - Mam wrażenie, że ktoś będzie musiał zapewnić jej towarzystwo. Po to wszak przyjeżdża. Nie po to by mnie odwiedzić. - uśmiechnęła się. - Jeśli masz ochotę skorzystać z jej wdzięków, nie krępuj się. - przytuliła się do pleców Jaegere obejmując go w pasie.
- A ty będziesz robiła za męczenniczkę? - sięgnął za plecy i pochwycił pośladek Kathil uśmiechając się.- Przecież to tylko przyjęcie, nie zostanie na noc… chyba że ją zaprosimy. Zawsze wiesz… możemy we trójkę. Nie wydaje się aż tak pruderyjna.
- Czemu za męczenniczkę? - zdziwiła się Kathil - Jeszcze przed chwilą pytałeś, czy się podzielę kochankami. Teraz chcesz, żebym jednak okazała zazdrość? - uniosła brew i spojrzała pytająco.
- Dobrze dobrze… ale nie wpychaj mnie takimi propozycjami w jej ręce.- rzekł w odpowiedzi Jaegere dając jej klapsa w pośladek. -Jeszcze nie wiem czym mnie chcesz olśnić wieczorem. A wszak… ty potrafisz rozpalać męskie pragnienia.
- To jednak… mam cię też uwieść - Kathil odsunęła się ze śmiechem poza zasięg rąk półelfa. - Postaram się stopniować zatem me wdzięki, byś potrafił zachować choć część myśli. - droczyła się z kochankiem. - I nie będę wpychać. Zrobisz co uznasz za stosowne.
- A jeśli za stosowne uznam złapać dwie sroczki za ogonki?- zapytał żartobliwie półelf.
- To chyba prędzej ja będę łapać za jakiekolwiek ogonki - zaśmiała się Kathil - ale mówiąc poważnie, zobaczymy, dobrze? Zaczynasz smakować w coraz większej liczbie kochanek na raz, mój drogi. Trzeba traktować się z umiarem, inaczej można pozbawić się przyjemności biegnącej z intymności tete a tete z tym jednym wybranym.
- Och… dobrze o tym wiem.- półelf podszedł i objął dziewczynę cmokając ją w czubek nosa.- Dziś wieczorem bawimy się. Żadnym zmartwień, żadnych planów, żadnych knowań, tylko zabawa. No… może być?
- Oczywiście - dygnęła z pocieszną minką - Może pomów z Garvą? Z resztą … nie wiem… to twoja niania - uśmiechnęła się ruszając do drzwi.
- Pomówić o tym, by zastąpiła Saskię? Dobrze.- zgodził się półelf.
- No może, chociaż niekoniecznie do łóżka. Z Saskią to była kwestia zakładu. Który przegrałam. - udała smuteczek.
- Będę pamiętał… choć mam wrażenie że Garvie też się spodobałaś. Lubi mniejszych od siebie kochanków obu płci.- odparł żartobliwie półelf dodając czule po chwili.- Nie martw się. Da sobie radę równie dobrze co Condradowa półelfica jeśli chodzi o ochronę tej posiadłości.
- Ehhh… Moja paladynka też… nazwała mnie “drobniutką”. Wyobrażasz to sobie? - zachichotała Kathil prostując się dumnie na całą wysokość - Chociaż fakt przy niej czy Garvie nie mogę pochwalić się wzrostem.
- Nie ty jedna. Ja dla mojej Garvy też jestem chłopczykiem do zaopiekowania. Do przytulenia do jej twardej nieustępliwej w obronie piersi… która w zasadzie jest miękka i sprężysta. - zaśmiał się Jaegere znajdujący się więc w podobnej jak ona sytuacji.
Kathil skomentowała to jedynie śmiechem.
- Ciekawe co by było gdyby jednak obie się zeszły. Chociaż akurat paladynka jest bardzo, bardzo nieśmiała. - dodała ze smutkiem.
- Garva zaś… też. Może nie nieśmiała, ale z pewnością pasywna. Nie potrafi uwodzić, czy wykazać inicjatywy.- wzruszył ramionami Jaegere.
- To samo Leonora. Nie wiem zatem czy ich…. zeswatanie ma szanse powodzenia.
Może kiedyś się przekonamy - uśmiechnęła się Kathil.
Kathil wysłała służącą by powiadomili Saskię i Yorrdacha o przyjęciu, sama zaś ucieła sobie krótką drzemkę dla urody, która miała zrekompensować jej nocleg w lesie.
 
corax jest offline