Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2016, 15:44   #78
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

I w końcu mogła zacząć przygotowania do uczty. By rozkoszować się … zwycięstwem.
Wraz z nią mogli się cieszyć i Eltanus i Logan oraz kulejąca Saskia ubrana...w suknię. Trochę luźną na w okolicy piersi, trochę źle układającą się na pupie. Trochę za krótką.
- Nie będę pokazywała swoich ran.- mruknęła półelfka.-Pożyczyłam twoją.
Jasnoniebieską i delikatną suknię z malutkim dekoltem, który na szczuplejszej półelfce robił się nieco większy. Yorrdach… wolał zostać na pokojach. Za to Jaegere w czerwonej kamizelce i złotym kubraku przypominał królewskiego szczygła. A spodnie opinające ciało podkreślały zgrabne nogi półelfa. I nie mogły ukryć wzrostu zainteresowania. Stół już był zastawiony specjałami, a pani Percy czekała na ostatnie sugestie przed przybyciem jedynego gościa.
Kathil, która tym razem nie dała na siebie czekać dryfowała lekko w swej nowej, nie używanej jeszcze sukni
obserwując reakcję to Jaegere to Eltanusa.
Upewniła się, że całe menu, które oryginalnie miało być dla wujów jest już gotowe, i kazała by służba zaczęła krążyć z winem i szampanem. Muzyka zaś miała grać wesołe utwory by wprawić wszystkich w dobry humor.
Reakcja obu mężczyzn była zadowalająca… i podnosząca, ją akurat na duchu. Nawet łobuzerskie ogniki w oczach Saski też ekscytujące były. Mniszka miała mieć nad nią pełną władzę całą jedną noc. To… było intrygujące.
- Wyglądasz zachwycająco moja droga.- mruknął jej do ucha Jaegere podchodząc i całując w policzki.-Delikatnie i niewinnie.
- Bo taka jestem w głębi duszy. - odmruczała z cichym śmiechem. - Lubię Cię w czerwieni. - pogładziła lekko brzuch i tors półelfa. - Nie mogę doczekać się rozpakowania tego złoto-czerwonego prezentu.
- Cieszy mnie to…- mruknął Jaegere obejmując Kathil w pasie.- Nie obawiasz się, że może mi coś upaść przy stole i… mogę… się całkiem przypadkiem… szukając tego wsunąć pod twą szeroką suknię?
Nie zdążyła odpowiedzieć od razu, bowiem wszedł sługa i oznajmił że powóz Lady Oweny zatrzymał się na dziedzińcu.
- Oho, chodźmy zobaczyć co takiego wymyśliła moja sąsiadka. - Kathil poczekała aż Owena zostanie wprowadzona do sali i ruszyła by ją przywitać.
- Oweno! Moja droga! Wyglądasz absolutnie re...we..la..cyjnie - ostatnie słowo przerywane było pocałunkami powietrza.
- Och.. ty też wyglądasz prześlicznie. Wręcz smakowicie, aż kusi by cię uszczknąć jak ciasteczko.- odparła Owena również całując powietrze wokół policzków Wesalt, a jej strój
opinający ciało w odpowiednich , podkreślał strategicznie krągłości i jeszcze to wycięcie odsłaniające nogi czasem. O ile Kathil była “niewinnością”, to Owena była z pewnością “łowczynią”. I to zaskoczoną tak nielicznym towarzystwem na przyjęciu.
- Mam nadzieję że ta okrutna bestia nie zrobiła zbyt wielkiej szkody?- zapytała rozglądając się.- Nadal mi się robi słabo, gdy przypominam sobie te przekrwione złośliwe oczka, zbliżające się do mnie.
- Niestety… trochę strat ponieśliśmy. Na przykład moi wujowie musieli nagle wracać do siebie - Kathil pochyliła się do Oweny - I nie wiem czy to bestia czy faktyczne interesa.
- Oraz niestety drogi Rortus, ranny został, odesłany na leczenie - Kathil wydęła smętnie usteczka. - Ale cieszę się, że ty bez szwanku wyszłaś. Nie darowałabym sobie, gdyby przez polowanie coś złego ci się stało.
- I ja się cieszę…- objęła nagle czule Wesalt mocno dociskając swe wyeksponowane piersi do jej biustu.- Widząc cię całą i zdrową. Ostatni raz… wyruszyłam na polowanie. I ty też… Nie dam ci się więcej narażać moja droga przyjaciółko na takie koszmary na moich ziemiach.
- Och… - Kathil zaskoczona wydała zduszony okrzyk - Jesteś taka kochana - objęła Owenę lekko w pasie prowadząc w głąb sali i kiwając na służącego z szampanem. - Zdecydowanie na długi czas polowanie będzie ostatnim na co miałabym ochotę. Obiecuję - zaśmiała się.
- A co się stało z tą krwawą bestyją, bo… ja zemdlałam i nawet nie wiem jak wróciłam do pałacu.- rzekła speszona Owena ciekawskim spojrzeniem wodząc po członkach świty Kathil i Jaegere zgromadzonych na sali.
- Przyjaciel Jaegere, Eltanus, pokonał ją swą magią. - pochyliła się kospiracyjnie do Oweny.
- To intrygujące… a ty na szczęście... nietknięta. I dobrze.- musnęła pieszczotliwie rękawiczką skórę barku Wesalt.- Jesteś jedną z niewielu sąsiadek, którą naprawdę lubię. Nie tak jak ta… Achmina.
Największa plotkara w okolicy, przewyższająca pod tym względem Goldswern.
- A co z Achminą nie tak? - Kathil poklepała lekko dłoń Oweny z niejaką czułością dziękując jej za słodkie słówka.
- Obgaduje wszystkich naokoło, stara żmijka. Udaje nietkniętą dziewicę od śmierci męża, a mnie… oskarża o puszczalstwo. Wyobrażasz to sobie? - Owena w oburzeniu musnęła dumnie wypięte piersi w wyjątkowo prowokującej do figli sukni. No skąd się mogły brać takie “nieprawdziwe” plotki, prawda?
- Może powinnyśmy wyprawić jakiś mały podwieczorek na jej cześć? Mam nadzieję, że będzie niedługo okazja. Uczczenie mej nowej kamieniczki w Ordulin. Wtedy mogłabyś to z nią wyjaśnić?
- Nie. Nie potrzebujesz psucia sobie takiej zabawy naszą kłótnią. Po prostu stare próchno zazdrości mi młodości i urody.- mruknęła pogardliwie lady Owena i nagle zainteresowała się.- Nowa kamieniczka? A kiedy ją kupiłaś? I kiedy będę mogła cię tam odwiedzić?
- Kilka dni temu. Muszę ją odremontować a potem …. przygotować przyjęcie. Mam nadzieję, że zarezerwujesz sobie co najmniej dwa dni z noclegiem dla mnie.
- Och… no… jak mogłabym ci odmówić. A jakie atrakcje przewidziałaś na ten wieczór? Mam wrażenie… pewnie mylne, że jestem gościem honorowym i… to wszystko jest moim pudełkiem z czekoladkami do wyboru, łącznie z gospodynią.- zażartowała Owena podchodząc wraz z Kathil do stołu z frykasami.
- Ależ oczywiście, że jesteś. A co do atrakcji: tańce, hulanki i swawole. Do białego rana. - kiwnęła dłonią na muzykantów i spojrzała po sali:
- Ile męskich serc dzisiaj złamiesz?
- Och … doprawdy… a ty nie złamiesz żadnego?- zachichotała Owena tuląc do siebie Wesalt.- W tej sukni, aż prosisz się o rycerza, który by cię wyrwał z moich objęć.
Skinęła palcem na Eltanusa.- Ale chyba pogromca dzika powinien mieć wybór. Dzielny rycerzu, którą z nas pierwszą zaprosisz do tańca?
Czarodziej zerknął na Kathil niezupełnie pewny co powinien uczynić w tej sytuacji.
Kathil zazezowała w kierunku Oweny jednocześnie mrucząc:
- Oweno, daj spokój… doprawdy - ponownie poklepując ją po ramieniu.
- Wyglądasz jak słodka obietnica niewinności. I nawet nie udawaj że jest inaczej.- rzekła z uśmieszkiem Owena, a Eltanus skłonił się przed Lady Goldswern i rzekł.- To będzie zaszczyt jeśli zatańczysz ze mną, pani.-
- A jednak.. tym razem ja.- westchnęła z uśmieszkiem Owena i cmoknęła powietrze przy policzku Kathil.- Acz… nie przejmuj się tym. Wyglądasz równie ślicznie jak ja.
I dała się porwać magowi do tańca.
Kathil na odchodnym pokazała jej lekko naburmuszoną minkę i rozejrzała się niby to z zawodem na buzi po sali. Wsunęła niewielką przekąseczkę do ust ze znudzoną minką.
- Chyba się nie nudzisz…- poczuła napierającą na nią od tyłu obecność Jaegere, gdy szepnął jej cicho te słowa do ucha.- Owena zdaje się dobrze bawić, a ty?
- No czekam na Ciebie, aż pójdziesz po rozum do głowy i w końcu porwiesz mnie do tańca - zamarudziła po szlachecku.
- Brałem pod uwagę inne porwanie… na przykład przemycenie przez Garvę parę dymnych patyczków i .. wykorzystanie okazji do zgarnięcia nagrody.- odsunął się i skłonił Wesalt.- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?
Kathil zaśmiała się wesoło i dygnęła:
- Z przyjemnością, mój drogi Jaegere. - wtuliła się w ramiona kochanka z poszumem sukni. Wpatrzyła się w niego z wyraźną ochotą na pocałunek. Lekko zwilżyła wargi, pozostawiając je uchylone. Paliła go spojrzeniem.
Jaegere zawirował z Wesalt, by po chwili ukryć się w cieniu kolumienek sali. Pamiętał że baronessa miała wszak męża i obecnie… plotkarską przyjaciółkę na karku. Przycisnął ją swym ciałem do ściany i korzystając z tych paru chwil jakie mieli całował zachłannie i drapieżnie jej usta, spragniony każdej sekundy tej pieszczoty.
Wesalt czuła się jak młoda uczennica uciekająca z zajęć by pieścić się w sekrecie z chłopcem. Oddawała pełne pasji pocałunki mrucząc cichutko i czując rozkoszne motyli w podbrzuszu. Było jej dobrze i nie chciała kończyć tej chwili.
Półelf napierał ciałem na Wesalt schodząc ustami po szyi i na ramię. Jego dłonie wędrowały po jej talii bezskutecznie próbując zedrzeć z niej suknię. Wyglądało na to, że i Jaegere dał się ponieść tej chwili, dociskając jej ciało plecami do ściany. Muzyka grała jeszcze, podobnie jak oboje słyszeli wesoły śmiech Oweny.
Ten śmiech nieco otrzeźwił Kathil:
- Jaegere… - wyszeptała tuląc głowę kochanka do siebie - Jaegere… goście. - wyszeptała mu wprost w szpiczaste ucho.
- Jeden gość… którego można spić i uwieść, żeby się nie wygadała. Przestępcy nie opowiadają o zbrodniach, które były ich udziałem.- rzekł żartobliwie Jaegere nadal wędrując ustami po nagiej skórze jej ramienia… i nie przejmując się fakt, że ostatnie takty utworu przebrzmią za chwilę.
- Ona chyba ma ochotę na bycie uwiedzioną. Bardzo. - ukąsiła dolną wargę kochanka.
- Z pewnością…- mruknął znów półelf zachłannie całując i delikatnymi ruchami bioder dociskając Kathil do kolumienki w znaczący… prowokujący sposób. Ostatnie nuty, ryzyko rosło, budząc mocniej krew w żyłach.
- Jaegere… - jęknęła cicho i prosząco coraz bardziej i bardziej pod jego wpływem. I wpływem jego dotyku.
- Co?- mruknął półelf gorącym jak pustynia oddechem wprost do jej ucha, które delikatnie ukąsił, trzymając jej ciało w okowach własnego.- Czego pragniesz?
Ostatnie nuty! Ostatni akord.
- Kathil moja droga?... - zawołała Owena jeszcze nie zauważając wszak dość prostej kryjówki kochanków. To była kwestia kilku chwil.
- Ciebie - jęknęła - teraz…
- Oweno! - mruknęła głośniej - pozwól….tu… - spojrzała roziskrzonym spojrzeniem na Jaegere. - Pragnę cię - wyszeptała mu w usta.
Półelf delikatnie uwolnił Kathil nadal dość blisko niej będąc, a uśmiechnięta Owena właśnie zbliżała się do obojga nie zdając sobie sprawy z sytuacji jak się zdarzyła za kolumienką.
Kathil wypchnęła Jaegere do czynienia honorów. Z wściekle złośliwą minką.
- Ach… Oweno nie miałem jeszcze okazji zachwycić się twoją suknią. Zaprawdę wyglądasz zachwycająco…- rzekł z uśmiechem półelf składając pocałunek na jej rękawiczce.
- A jednak przy tych zachwytach chowasz się po kątach z naszą miłą gospodynią. Nieładne. - zamruczała z satysfakcją Owena.- Choć… w pełni zrozumiałe zachowanie.
- Jaegere, może oprowadź Owenę po pałacyku a ja… ja… zdobędę szampana?
- Tak moja pani.- rzekł z uśmiechem półelf ujmując dłoń i Oweny i ruszając przodem.- Czy opowiadałem ci kiedyś jak ja z moimi braćmi…- przy okazji racząc lady Goldswern zmyśloną historyjką.
- Ale musisz.. dołączyć… nie mogę cię zostawić… samą…- dodała przez ramię Owena ciepło i zmartwionym głosem.- W końcu to by było nieuprzejme z mej… - opuścili salę, a Kathil mogła się przyjrzeć jak Saskia i Logan rozmawiają w typowy dla Logana sposób. On tylko mruczał pozwalając drugiej stronie się wygadać.
- Wszystko w porządku? - spytała Eltanusa obserwując połelfkę i zabójcę - Przeżyłeś? - przyjrzała mu się z uwagą.
- Jest całkiem sympatyczna. Trochę próżna, ale poznałem już gorsze arystokratki.- stwierdził Eltanus spoglądając na oblicze Wesalt.- A ty co o niej sądzisz?
- Mam wrażenie, że skrywa coś pod tą warstewką szlachetności, ale może się mylę. Najczęściej widuję ją na przyjęciach. - uśmiechnęła się do maga - Ach i dziękuję raz jeszcze za pomoc. Podczas i po polowaniu. - porwała butelkę szampana - Zostajesz czy idziesz? - spojrzała z przekrzywioną głową.
- Myślę… że… zostanę. - uśmiechnął się czarodziej spoglądając na Kathil.- Zjawię się jak… będę potrzebny, jak zwykle. I to przyjemność… służyć ci pomocą pani.- skłonił się lekko.
Wesalt skinęła głową z uśmiechem i podreptała za Jaegere.
Miała podstępny i wredny plan.
Pozostawić szampana pod drzwiami pokoju, w którym zaszył się półelf z Oweną i …. wrócić do gości.
Póki co jednak półelf nigdzie nie zaszył się z Oweną. Wędrowali po korytarzach i zaglądali do kolejnych komnat. Jaegere raczył ją zmyślonymi historyjkami, a ona opowiadała mu o swojej posiadłości, o samotności i byciu uwielbianą za urodę i jednocześnie obmawianą za swoimi plecami.
Czasami pozwalała mu dłużej obmacywać swoją pupę i całować szyję, ale do ust czy dekoltu go nie dopuszczała i martwiła się od czasu do czasu o swoją dobrą przyjaciółkę Kathil, którą zostawili wszak samą.
- A tak być nie powinno, zwłaszcza teraz gdy ci niewdzięcznicy wyjechali tak nagle, a ona biedaczka przecież tak się napracowała nad ich przyjęciem. I została z ledwie kilkoma gośćmi, zdradzona i porzucona przez własną rodzinę.- argumentowała.

- Hallo! Jaegere? Oweno? - Kathil zaczęła robić nieco więcej szumu wokół siebie i podzwaniać o butelkę szampana kieliszkami. - Gdzie jesteście?
- Tutaj! - rzekła radośnie Owena przytulona do Jaegere i ciągnąca go ku “nieświadomej jeszcze ich obecności”.- Przepraszam moja droga, ale twój przyjaciel bardzo przejął się swoją rolą i zapomnieliśmy podczas tej przechadzki.
- To cały Jaegere, Oweno. Jak raz zacznie coś robić, to zawsze, zawsze wkłada...całe serce i doprowadza do …. samego końca. Istny perfekcjonista - drażniła słowem i prowokowała półelfa - No proszę po kieliszku dla każdego. Jaegere, czyń honory, otwórz nam bąbelki! - uśmiechnęła się rozkosznie.
Jaegere uśmiechnął się łobuzersko i pochwycił za butelkę, sprawnie zabrał się za rozpieczętowanie tego drogiego rocznika. Niestety… nieszczęśliwie butelka wystrzeliła gwałtownie korkiem i strumień spienionego wina rozlał się… zaskakująco celnie po dekoltach zarówno Oweny jak i Kathil, za co oczywiście półelf zaczął wylewnie przepraszać.
-Jaegere! Hultaju! Moja nowa suknia! - Kathil zaczęła “ścierać” szampana ze swego dekoltu kuszącym gestem by przyciągnąć uwagę i jednego i drugiego. - Oweno wybacz… za szybko pochwaliłam mego przyjaciela!
- Och… nie przejmuj się tym…- samej Kathil też ciężko było nie zerkać na swą przyjaciółkę. Owena miała wszak czym szybko oddychać.- Tym bardziej że ty masz się w co przebrać… jego powinnyśmy oblać… ma teraz…- spojrzenie Oweny wędrujące po piersiach Kathil dobrze widocznych przez zmoczony materiał miało lubieżne zabarwienie. Najwyraźniej potrafiła docenić urok własnej płci.-.. widoki którym można pozazdrościć.
- Jaegere, zapłacisz za to! - wykrzyknęła ponownie Kathil i naparła na półelfa zachęcając Owenę do tego samego.
- Właśnie… łobuziaku… my też powinnyśmy cię oblać.- Owena najwyraźniej dobrze się bawiła, bo od razu połknęła haczyk dołączając do Wesalt w napieraniu na kochanka.- Albo jakoś ukarać.
- Ależ mi jest naprawdę bardzo bardzo… przykro.- przepraszał wylewnie półelf spychany do drzwi sypialni gościnnej.
- Oweno… czy on nie zasługuje na to by go związać i …. wychłostać? - uśmiechnęła się Kathil niewinnie - za zrujnowanie naszych kreacji?
- Och.. wychłostać?- zachichotała Owena zaskoczona i szepnęła.- Czy to trochę nie brutalne… choć…- przyjrzała się półelfowi.- No… może trochę... z pewnością uroczo wypina tyłek, więc…- przygryzła wargę w zamyśleniu.- odrobina chłosty… będzie w sam raz.
- Moje drogie panie… miejcie litość…- błagał dość przekonująco Jaegere.
- Nie ma litości gdy w grę wchodzi zniszczona suknia! - Kathil nachyliła się do ucha Oweny - Poślę służbę po pejczyk. - mrugnęła i tak też uczyniła.
- Oweno daj mi swą pończoszkę - poprosiła rozbierając Jaegere, który poddawał się jej działaniom “przerażony” rozwojem sytuacji - A ty hultaju, nie waż się ruszyć! Inaczej kara będzie sroższa!
- Moją pończoszkę?- takiego obrotu sprawy się Owena nie spodziewała. Rozejrzała za butelką szampana i pociągnęła z gwinta… dla kurażu. Po czym jej lewa stopa wylądowała na stoliku i oboje mogli podziwiać jej uniesioną lewą nogę w całej zgrabnej okazałości. Najpierw gdy zsuwała z niej skórzany but, a potem po rozwiązaniu podwiązki… jak zsuwała z pietyzmem i powoli pończoszkę mimowolnie prężąc się zmysłowo w niemym przedstawieniu.
Kathil zaś rozebrawszy Jaegere z górnej warstwy ubrania zawiązała mu ręce z plecami korzystając z tejże właśnie pończoszki.
W między czasie służba dostarczyła już pejczyk.
- Oweno, chcesz pierwsza wymierzyć karę temu nicponiowi - Kathil spojrzała w oczy Jaegere.
- Nie bardzo wiem jak tego użyć.- wyjaśniła cicho Owena wyraźnie zawstydzona tym faktem, szepcząc to wprost do ucha Wesalt. Ona zaś patrząc w oczy swego kochanka widziała przede wszystkim pożądanie, co by się zresztą zgadzała za deklaracją coraz bardziej widoczną poniżej pasa. Ale oprócz pożądania, była i ciekawość i wesołość. Jego też sytuacja bawiła. Tylko biedna Owena był tą naiwną duszyczką wplątaną w spisek. Acz duszyczką o ciele wartym grzechu.
- Pokażę ci. Obnażasz pośladki - zaczęła rozbierać również i dół przyodziewku półelfa - i każesz wypiąć pupę. Trzymasz pejczyk nieco inaczej niż do konia, o tak. I już - Kathil zamachnęła się i wycelowała raz na pośladek Jaegere zostawiając lekki czerwony ślad przy wtórze jego jęku który nie brzmiał jak okrzyk bólu. - Możesz dodać również, że nasz niedbalec, ma stać nieruchomo. Masz, spróbuj. - zachęciła Owenę.
- On… ma całkiem… zgrabny ten tyłeczek, prawda?- zachichotała Goldswern wpatrując się w wystawione na widok publiczny krągłości półelfa. Zamiast uderzyć niczym przerażone zwierzątko dotknęła palcami pośladka Jeagere.Po czym już odważniej powiodła palcami po jego skórze.- Nie posuwamy się zbyt… daleko, prawda?
- Spróbuj jeszcze raz i posłuchaj czy jęczy z bólu. - mrugnęła do Oweny - Ja zajmę się wymierzaniem kary z drugiej strony.
Kathil rozłożyła swą suknię by tworzyła piękny krąg i uklękła ponownie przed półelfem:
- Kto był niegrzecznym chłopcem? - spytała muskając męskość Jaegere i dając znak Owenie by uderzyła pejczykiem.
Co zrobiła wzmacniając jedynie napiętą sytuację między udami półelfa. Związany Jaegere mruknął.- Ja.. byłem bardzo.. niegrzeczny.
-Robi mi się… gorąco…- zachichotała nerwowo Owena uderzając ponownie. Niezbyt mocno, ale dość głośno.- A tobie Kathil?
- Też - uśmiechnęła się bardka - Za chwilkę się zamienimy?
Musnęła napiętą męskość Jaegere językiem i ustami gdy Owena wymierzała kolejne razy na jego pośladkach.
- I należy ci się kara. Jak bardzo chcesz być ukarany? - spojrzała w twarz półelfa.
- Bardzo…- jęknął “torturowany” Jaegere. I niewątpliwie dotyk Kathil rozpalał go równie mocno, jak uderzenia pejczyka Oweny, która zaczerwiona na policzkach obserwowała działania przyjaciółki od czasu do czasu używając pejcza.
- Oweno chcesz się zamienić? - spytała Kathil zaciskając mocno palce wokół nabrzmiałego oręża kochanka. - A ty, fajtłapo, poproś lady Owenę, by sprawiła ci tę łaskę i dotknęła twego oręża.
Kathil miała chochliki w oczach i wyzwanie. Kombinację, którą biedny Jaegere poznawał aż za dobrze.
- W zasadzie… to dobrze… że…- zachichotała nerwowo Owena, po czym rzekła cicho. -Tak.. chcę… trochę.
-Pani uczynisz mi tę łaskę… i ulgę przyniesiesz?- zapytał Jaegere z trudem. Owena kiwnęła głową zerkając to na Kathil to na pośladki Jeagere. Osunęła się na kolana przy Wesalt i… nachyliła się całując gospodynię prosto w usta. Posmakowawszy ich i szepnęła z chichotem..- To… szaleństwo.. co robimy. To się … wymknęło spod kontroli.
Kathil nabrała nieco szampana w usta i pocałowała Owenę powoli sącząc trunek w jej gardło.
- Ciiiiii … baw się dobrze - mrugneła i wstała by przejąc pejczyk. Zaczęła nim muskać skórę pleców Jaegere, i podrażnione pośladki i zjeżdżać niżej pomiędzy jego uda by i od tyłu musnąć jego męskość. Obserwując poczynania Oweny wyznaczała regularne razy Jaegere by na przemian muskać czerwoną skórę ustami i językiem. Wsunęła dłoń w jego włosy by nieco odgiąć mu głowę do tyłu. By poczuł, że jest całkowicie w jej i Oweny władzy.
Półelf drżał związany zarówno z ekscytacji jak i strachu. Całość rozpalała jego ciało gwałtownymi spazmami, połączonymi z rozkoszą wywoływaną dłonią Oweny w skórzanej rękawiczce. Lady bowiem ze znawstwem widocznym w każdym ruchu palców pieściła ową włócznię dłonią, ale usta wędrowały po udzie półelfa znacząc je ugryzieniami delikatnymi. Bowiem błyszczące ciekawością i strachem i ekscytacją oczy Goldswern podążały za Kathil bacznie obserwując jej działania.
Kathil zaś czując i słysząc zbierającą w ciele Jaegere ekstazę kazała mu opaść na kolana.
- Oweno odsuń się. Zostawimy go za karę niespełnionego. Za to on będzie musiał udowodnić czy zasługuje na rozkosz. A teraz ty moja droga, rozbieraj się. Do naga - przesunęła pejczykiem po dekolcie Oweny naśladując ton ...Condrada.
- Ja…?- zadrżała Owena zerkając zaskoczonym obrotem sytuacji. Wstała powoli.- Ale żadnych uderzeń pejczyków… jeśli się rozbiorę?
Podziałało… może także i dlatego, że Owena gdy masowała oręż Jaegere jedną dłonią, drugą pobudzała ukryty obszar między swymi udami. - Dobrze? Bo… boję się bólu.
- Dobrze.. bez uderzeń - zgodziła się Kathil. - A teraz bez dalszej dyskusji. Rozbieraj się. - w między czasie Kathil muskała pejczykiem drżącego Jaegere klęczącego u ich stóp.
- Rękawiczki… też?- zapytała z łobuzerską nutką Owena powoli i prowokacyjnie zdejmując drugiego buta i delektując się wyraźnie podnieconym spojrzeniem Jaegere wodzące za jej dłońmi. Drżącego pod pejczykiem i wyraźnie… gotowego do boju.
Kathil bawiła się faktem, że obydwoje są ewidentnie mocno podekscytowanie sytuacja, jaka nagle się wytworzyła oraz tym, że ona pozostaje w roli osoby kontrolującej.
- Wszystko, Oweno. I pospiesz się… nie wiem jak długo nasz łapserdak jeszcze da radę wytrzymać. - musnęła pejczykiem wnętrze ud Jaegere unosząc brewkę rzuciwszy półelfowi pełne wyzwania spojrzenie.
- Ale on chyba nie jest jednorazowego użytku…- wymruczała Owena zwisając na udzie pończoszkę. Po czym uwolniwszy się od tego detalu garderoby, nachyliła się na półelf kusząco i zgrabnym ruchem palców, przewiesiła ową pończoszkę na dowodzie jego pożądania.- Wygląda na wytrwałego… łobuziaka. A ty… się nie rozbierzesz?
- Na razie nie - uśmiechnęła się łobuzersko Kathil przechodząc za Owenę by Jaegere miał je obie przed oczami - tak będzie ciekawiej.
Kathil musnęła ustami szyję Oweny i przesunęła palcem po linii jej dekoltu:
- Strasznie opieszale ci idzie to rozbieranie… chyba też zasługujesz na karę… - wymruczała przy jej uchu świdrując spojrzeniem Jaegere.
- Mogłabyś też pomóc…- zamarudziła Owena żartobliwie chwytając Wesalt za dłonie, jedną prowadząc na sznurowanie gorsetu, drugą niżej… do ukrytych tuż pod gorsetem zapinek, dwóch tylko... i jedynych podtrzymujących suknię na ciele lady Goldswern, odruchowo przytuliła się do Wesalt, odginając szyję by ułatwić jej pieszczotę. Sama zaś zabrała się za zdejmowanie długich rękawic. Drżała. Ta groźba równie mocno ją przeraziła, co podekscytowała.
- Jeśli potrzebujesz pomocy, to pomogę. Ale… będziesz musiała za to zrobić coś dla mnie. - Kathil ostrymi szarpnięciami rozsznurowywała gorset by pozbyć się go szybko i uwolnić ciało Oweny na podziw. - I to nie jest prośba - ukąsiła płatek ucha kobiety.
- Tak…- pisnęła spolegliwie Owena, odrzucając pierwszą z rękawic i pozwalając Wesalt zsunąć z niej gorsecik, gdy opadła suknia… lady Owena była już tylko w koronkowej bieliźnie. Za której zsuwanie się od razu zabrała.
- Oweno, jeśli będziesz się guzdrać dłużej, zerwę z ciebie tę bieliznę. Jaegere, ty zabieraj się do pieszczot stóp - Kathil bardzo starała się być poważna i brzmieć stanowczo. Dusiła chichot w środku widząc, że obydwoje drżą z podniecenia.
Przesunęła pejczykiem pomiędzy piersiami Oweny i w górę jej szyi.
- Tak… - pisnęła Owena choć łobuzerski uśmieszek świadczył, że zamierzała się jednak guzdrać. A po chwili zamruczała cichutko i zachichotała czując pieszczotę półelfa na swych stopach. I prowokacyjnie otarła się pupą o podbrzusze Wesalt, co mogło mieć olbrzymi efekt, gdyby płeć bardki była inna. Ale i tak krągła miękka pupa Oweny była przyjemnym odkryciem tej nocy.
Kathil zgodnie z przyrzeczeniem szarpnęła za koszulkę a następnie za majteczki. Gdy koszulka osunęła się, zacisnęła mocno dłonie na pełnych piersiach Oweny i lekko uszczypnęła ich szczyty.
- Teraz też ci do śmiechu, niegrzeczna łobuzico? - Wesalt musiała się ugryźć lekko w język by nie wybuchnąć śmiechem. Niestety, sztuki “niegrzecznej mowy” w sypialni nigdy nie opanowała. Nawet u cioteczki Mei, nie potrafiła się przełamać i zawsze kończyła z ciężkim napadem wesołości. - Klękaj wypięta na czworaka.
Owena znów pisnęła, ale opadła kolana grzeczniutko i potem na czworaka… z uśmiechem i zaczerwienionymi policzkami. Wesalt przyglądając się swej sąsiadce musiała uznać że dobrze iż… jednak nie posunęła się w słownictwie, bo mimo wszystko Owena traktowała sytuację jak nieco… pijacką zabawę… zerkała co jakiś czas z uśmiechem na oboje najwyraźniej zaciekawiona co będzie dalej.
- Jaegere... niedobry chłystku… zacznij pieścić ją ustami ale upewnij się, że się do tego przyłożysz. Jeśli nie… jeśli nie usłyszę jęków zadowolenia… czeka cię kara.
- Oweno, masz się nie ruszać i nie wolno ci wydać ani jednego dźwięku. Inaczej zostaniesz ukarana. Srogo!
Kathil uklękła tak by móc sięgać pejczykiem to do jednego, to do drugiego. Muskała piersi i ich napięte szczyty by drażnić Owenę. A poźniej na zmianę muskała męskość Jaegere by zamiennie wymierzać mocniejsze razy na jego pośladkach.
Oboje drżeli pod jej dotykiem i oboje.. wykonali jej polecenie. Półelf nachylił się i zaczął językiem muskać rozpalone już obszary lady Goldswern, a ta przygryzła wargę próbując zdusić narastającą coraz bardziej ekstazę. Z coraz większym trudem… Nie miała bowiem łatwego zadania. Już pobudzona sytuacją i już oddana na pastwę zwinnego języka Jaegere, którego skuteczność Kathil znała aż za dobrze. Starała się… ale z każdą chwilą widać było, że pęknie.. że z jej ust wyrwie się pochwała starań półelfa.
- Jaegere stój… - rozkazała Kathil nie pozwalając Owenie osiągnąć ekstazy - zamieńcie miejscami. Jaegere wyprostuj się i nie śmiej drgnąć albo wydać dźwięku, Oweno zabieraj się do pracy.
Wesalt ponownie używała pejczyka w niecnych celach. Uśmiechnęła się czule do Jaegere obserwując jego “bitwę”.Wiedziała, że przyjdzie jej za to zapłacić później.
Owena uśmiechnęła się na widok oręża kochanka i musnęła je badawczo językiem. Po czym owinęła usteczka rozkoszując się sytuacją i odwdzięczając się rozpalonemu tą pieszczotą półelfowi, z równie dużą skutecznością co on jej. Była doświadczoną kochanką, jeśli chodzi o typowo damsko- męskie zabawy. I kręciła prowokująco pupą, gdy czuła że Wesalt jest za jej plecami.
Kathil wzięła butlkę z resztką szampana i powoli polała Jaegere trunkiem by strużki spływały po jego ciele.
- Oweno, zliż wszystko, nie zostaw ani kropelki.
Uniosła twarz Jaegere pejczykiem i pochyliła się by pieścić językiem jego ucho.
Przez chwilkę bawiła się wrażliwym płatkiem by w końcu ustawić się za Oweną i ugniatać jej piersi na oczach półelfa.
Pomrukując z przyjemnością i oddychając dość szybko, Owena powoli wodziła językiem po ciele kochanka smakując trunek z jego skóry. I czerpała przyjemność z pieszczot piersi jakie fundowała jej Kathil.
- Oweno… czy nie czas rozebrać naszą gospodynię…- zasugerował Jaegere, zaskakując samą Lady Goldswern, która na moment przerwała pieszczotę jego klatki piersiowej.
Wesalt pokręciła główką ze złośliwym uśmiechem:
- Nie. Nie czas. Owena jeszcze musi ponieść karę za opieszałość - Kathil wsunęła powoli jeden palec w kobiecość hrabiny by wymazać z jej głowy jakiekolwiek myśli… powoli wsunęła i drugi popychając kobietę z powrotem do prężącego się orężą Jaegere.
Lady Owena drżała, rozpalona i mięciutka pod palcami Wesalt, prężąca się zmysłowo nieświadomej prośbie o więcej. Posłusznie ujęła ustami dowód pragnień półelfa pieszcząc go finezyjnie i powoli doprowadzając do białej gorączki z nadmiaru doznań. Była posłuszna i całkowicie zatracona w przyjemności.
Kathil pozwoliła tym razem osiągnąć ekstazę tuż przed nią nakazując Jaegere posiąść Owenę szybko i gwałtownie. Podczas szczytu rozkoszy polała plecy hrabiny resztką szampana by wzmocnić jej różne wrażenia. Rozwiązała też więzy Jaegere by mógł uchwycić posłuszną kobietę mocniej. Co też uczynił. Wili się dziko na podłodze, całowali namiętnie na jej oczach. Dwójka rozpalonych i splecionych ze sobą ciał. Piękna i żywa rzeźba… przedstawiająca pożądanie… i jego osiągnięcie jego szczytu. I patrzyli na nią wtedy oboje… dzikie pełne namiętności spojrzenia.
Usiadła z zadowoleniem na łóżku obserwując jak dwójka kochanków powoli, powoli wraca do zmysłów.
- Nie uważasz może moja droga Oweno, że nasza gospodyni za wiele sobie pozwoliła względem nas.- mruknął półelf tuląc do siebie łapiącą hrabinę oddech po nagłej ekstazie.
- Może czas jej odpłacić tym samym?
Kathil roześmiała się wesoło:
- To po prostu nauczka dla was, byście ze mną nie zadzierali - rzekła niewinnie.
- Uporządkujcie się a ja wrócę sprawdzić co z resztą gości. - Kathil posłała obojgu buziaka od drzwi i … uciekłaby zostawiając samych. Gdyby nie to że półelf okazał się zwinny i złapał ją w pasie odciągając od drzwi.- Tak łatwo się nie wymigasz moja droga, prawda Oweno?
- No… troszkę przesadziłaś.- wymruczała niepewnie lady Goldswern siadając na łóżku nieco zawstydzona.- Czemu co każde przyjęcie urządzane przez ciebie Kathil ląduję w kłopotliwej sytuacji?
Bardka obróciła się w ramionach Jaegere z niejakim trudem. Obszerna suknia nie ułatwiała przytulania się. Oparła się plecami o jego tors i oplotła jego ramionami w pasie. Głowę złożyła w zagłębieniu jego ramienia i szyi z uśmiechem patrząc w górę na jego twarz.
Pocałowała policzek kochanka i spojrzała na Owenę:
- To nie jest kłopotliwa sytuacja, moja droga. Wiesz co jest? Ten wypłosz kupiecki, który śmie insynuować różne kalumnie na mój i twój temat. - wydęła usteczka. - Opowiada niestworzone historie o mnie i o chwilach spędzonych z tobą. Próbując przekonywać, że to wszystko twoja lub moja wina, podczas gdy sam, prostak, zachował się nikczemnie. - minka Wesalt ukazywała całkowite oburzenie.
- Doprawdy… co za cham… niech go ja dostanę w swoje ręce, to popamięta kije moich sług!- oburzyła się wyraźnie Owena, po czym pogroziła palcem bardce.- Niemniej nie odwracaj kota ogonem. Przyznaję to było miłe i intensywne i przyjemne, ale dość… nieoczekiwane i kłopotliwe.. nie jestem taką kob…- przerwała zawstydzona, bo gdy wygłaszała przemówienie, Jaegere powoli zsunął suknię z piersi Wesalt odsłaniając jej biust i muskając go jedną dłonią.- Czyż nie są śliczne? Nie tak duże jak twoje lady Oweno, ale z pewnością tak piękne i urocze… może chciałabyś je dotknąć?
- No… nie wiem… to nie… powinnam.- próbowała się wzbraniać Owena, ale Jaegere wiedział jak kusić.- To sprawiedliwość… nasza Kathil się nie wzbraniała.
I to przeważyło. Owena wstała podeszła, a Wesalt poczuła delikatne kobiece dłonie masujące jej obnażone piersi i pocałunki na swej szyi. Jaegere nie zamierzał jej stąd tak szybko wypuścić.
Kathil uniosła ramiona i zaplotła je na karku Jaegere, masując palcami jego uszy. Wygięła się by sięgnąć jego ust, pozwalając Owenie eksplorować jej ciało.
Spojrzała iskrzącym wzrokiem na półelfa z uśmiechem, który pokazywał, że przejrzała jego zamiary. Ponownie pocałowała go namiętnie i powoli wydając lekko zduszony jęk gdy palce Oweny wywołały szczególnie przyjemną nutkę rozkoszy.
Ocierała się ciałem o półelfa, którego dłonie powoli oswobadzały jej z tej sukni opuszczając tkaninę w dół. Ocierała się i całowała go sama czując zaskakująco zwinne palce przyjaciółki masujące jej piersi, a potem.. usta… Owena po wymasowaniu piersi zabrała się za ich całowanie i pieszczenie pomrukując z zadowoleniem.- Masz bardzo śliczne skarby moja droga.
I palcami schodziły w dół po odsłoniętym już brzuchu bardki.
- Cieszę się, że Ci się podobają - Kathil prężyła się pod dotykiem Oweny i muśnięciami Jaegere. Powoli wyszła z obszernego kręgu sukni, zrzucając pantofelki i zostając jedynie w pończoszkach. Nie miała na sobie dziś bielizny.
Rzuciła figlarne spojrzenie na Jaegere sprawdzając czy i on to zauważył.
Nie tylko zauważył, ale i docenił łobuzerskim uśmiechem. Czuła jego pobudzenie sugestywnie ocierające się o wąską linię pomiędzy pośladkami, a Owena zsunęła się niżej, wodząc dłońmi o jej uda i sięgając językiem do wrażliwych punktów jej łona. Kathil była teraz niewolnicą obojga kochanków oddając ciało ich kaprysom.
Kathil spojrzała na poczynania Oweny i wypięła pupę zachęcająco, specjalnie dla Jaegere. Zauważyła, że półelf gustuje w byciu jej wybrańcem. Wymierzyła sobie lekkiego klapsa by wprawić pośladki w ruch. Zakręciła leciutko biodrami pod dotykiem Oweny kładąc dłonie lekko na głowie kobiety.Byli na tyle doświadczeni (co w przypadku Oweny było niespodzianką), że odczytali jej pragnienia bez problemu. Kathil poczuła jak zwinny język przyjaciółki sięga w głąb rozkosznego kwiatu jej łona i smakuje ów nektar, a półelf zdobywa jej bramę dla wybrańców. Powoli i bardzo delikatnie i bez pośpiechu. Oplótł rękami jej tors, by mogła się na nim oprzeć, gdy nogi jej zmiękną. A potem chwycił drapieżnie za piersi ugniatając je gwałtownie dłońmi. Kathil czuła doznania płynące z całego ciała. A choć ruchy Jaegere nie były energiczne, a i pieszczota Oweny bardzo subtelna i delikatna, to wiła się między nimi rozpalona także niezwykłością sytuacji.
Nagle z kontrolującej, stała się kontrolowaną ale o dziwo, i ta rola była całkiem przyjemna. Przez zamglony rozkoszą umysł Kathil przemknęło jednak, że poddanie się tak jak teraz to zupełnie co innego niż poddanie jakiego oczekiwał Condrad. Tu ona sama udzielała zezwolenia, tam Condrad sam brał lub oczekiwał, że dostanie. Szarpana przyjemnością jęczała i oddychała szybko, coraz szybciej, gdy dotyk Oweny i drażniąca obecność Jaegere przenosiły ją coraz bliżej i bliżej szczytu. Wyjęczała swą przyjemność w usta półelfa wygięta w mocny łuk poruszając się w tempie jakie narzucał wciąż i wciąż jej kochanek.
Rozkosz ta zniewalała, zarówno obecność Jaegere w jej wstydliwym zakątku, jak coraz zachłanne muśnięcia języczka Oweny… aż do jej ekstazy, zakończonej kilka chwil później… rozkoszą do jakiej dotarł Jaegere.
Półelf trzymając mocno Kathil w jej objęciach mruknął do ucha jej.- Nie możemy wszak zapomnieć o naszym honorowym gościu. Myślę że Owenie, należy się więcej naszej wspólnej uwagi. A poza tym… to łóżko jest duże i wygodne. Proponuję je zająć..
Spojrzał na zarumienioną hrabinę.- To dobry pomysł Oweno, prawda? Udać sie na łóżko?
Na wpół oszołomiona widokiem pogrążonej w ekstazie Kathil Owena zgodziła się odruchowo.
Kathil zgodnie pokiwała głową. Miała w tym również i ukryty cel. Owena po tak spędzonej nocy z całą pewnością postara się “uciszyć” wszelkie plotkarskie zapędy Merske. Wtuliła się w przyjaciółkę i napierając ciałem na jej krągłości poprowadziła ją wraz Jaegere to łoża.
Dalsza noc upłynęła pod znakiem przyjemnych łóżkowych wygibasów, w których to Kathil miała okazję rozkoszować się całkiem intesywnymi figlami. O tak.. przyjemnie się było dzielić Jaegere z Oweną i Oweną z Jaegere. Przyjemnie być było też obiektem ich wspólnych figlów. Noc była więc bardzo rozkoszna… taka zresztą miała być
 
corax jest offline