Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2016, 16:14   #84
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Thazar wlał Athei do ust magiczną miksturę, która miała zasklepić rany kobiety, przywracając ją do “świata żywych”. Ostrożnie, by się nie zadławiła wlewał łyk po łyku, oczekując z niecierpliwością aż najlepiej ze wszystkich pozostałych kompanów znana mu niewiasta w końcu się ocknie. Chwile mijały i się dłużyły ona zaś wciąż pozostawała nieprzytomna.
-Będzie co z tego?- usłyszał za plecami głos półelfa, z trudem kuśtykającego na kulach po piasku. Thazar nie odpowiedział - z niepokojem czekał, aż dziewczyna odzyska przytomność. Albo chociaż da jakieś widoczne oznaki tego, ze jej życie nie jest już zagrożone.
Choć rany młodej kobiety zasklepiły się za sprawą magicznej mikstury, Athea wciąż była nieprzytomna, jej skóra była bardzo blada a oczy podkrążone. Straciła sporo krwi i najwidoczniej tak słaba magia wywaru nie była w stanie jej pomóc.

Każdy miał co robić. Shen próbował wypytywać pojmanego przemytnika, on jednak nie był zbyt skory do rozmowy, a brak magii leczącej Athei czy Markusa sprawiały, iż czasu wykidajło rodem z burdelu miał coraz mniej. Łotr zresztą był świadom tego, że życie ucieka z niego szybko i mimo warczenia Shena nic go nie uratuje. Nawet gdyby ktoś miał go przekopać na pożegnanie nic by to nie zmieniło i ta świadomość wpędzała na jego brzydką mordę dziki uśmiech satysfakcji, choć tak na prawdę nie wygrał nic po za śmiercią.

W tym samym czasie Tajga przeszukiwała najbliższą okolicę obozowiska. Śladów po dziewczynkach nie było. Przynajmniej nie znalazła ich teraz. Kobieta zabrała się za przeszukiwanie ciał w celu odnalezienia czegoś cennego, lecz jej uwagę skupił Kronos, kundel który nerwowo obwąchiwał krocze łotra, który do walki dołączył się na samym końcu. To był ten sam osobnik, który spał w namiocie. Tajga zbliżyła się do trupa. Dopiero teraz zauważyła, że pies nie obwąchiwał mu krocza a kieszeń, raz po raz trącając zwłoki łapą. Kobieta wsunęła dłoń do kieszeni wyciągając z niej kilka srebrników i wymięty kawałek kaszmirowej koszuli o czarnych kolorze. Tajga w duchu zastanawiała się która z dziewczynek miała być ubrana w czarne elementy. Po chwili też dostrzegła, że koszula klei się od białej substancji. No cóż…

Tajga pokazała znalezisko reszcie. Dziwne trofeum, normalny człowiek zabrałby raczej majtki, no ale nikt nie mówił, że rzeczony kandydat na żarcie dla robaków był normalny. Wyglądało na to, że Shen przejął inicjatywę; i dobrze, najwyraźniej resztę nieco zdeprymowało ‘zwycięstwo o mało co’ i rewelacje przemytników.
- Widziałam ślady prowadzące na wschód, w stronę wrakowiska. Dalej jest trakt, więc pewnie nie będą tak wyraźne, ale mamy w końcu tropiciela - uśmiechnęła się krzywo w stronę psa.
- Mogę za nim puścić Kronosa. Ale możliwe, że skurwiel pobiegł po posiłki. Powinniśmy zabrać stąd rannych, w bezpieczniejsze miejsce.- syknął John. Tajga nie mogła odmówić słuszności temu rozumowaniu. Z drugiej strony jak nie pójdą teraz to mogą już w ogóle nie próbować, bo bandziory rozpłyną się w porannej mgle i cześć pieśni.
- Jak nie teraz to nigdy - skomentowała i wróciła do obszukiwania trupów. 37 sztuk złota i sporo cennych błyskotek z nawiązką zrekompensowało uciążliwości wędrówki tutaj. Nawet jeśli w bliżej nieokreślonej przyszłości miałaby się podzielić tym z innymi.
Możesz na mnie liczyć - rzuciła w stronę Shena gdy skończyła przeczesywać dobytek przemytników.
 
Sayane jest offline