Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2016, 18:39   #102
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Czar, który przetłumaczyła elfka wyjątkowo zainteresował Tirię. Co prawda nie był on czysto ochronnym zaklęciem, jednak jego możliwości wykorzystana właśnie do takiego celu były dość duże. Na dodatek stanowił, a przynajmniej tak widziała go demonica, dość mocny czar ofensywny, a tych nie miała zbyt wiele. Z tego też powodu zamierzała jak najszybciej go wypróbować. Oczywiście, nie w młynie. Za to raczej nikt by jej nie podziękował…
Reeva najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu, by wraz z Gonaelem opuścili młyn na jakiś czas. Tiria była z tego powodu jak najbardziej zadowolona. Co prawda istniało ryzyko, że w razie nieudanej próby oboje skończą w nie najlepszym stanie ale… Obecność anioła działała na nią uspokajająco, a to, jakby nie spojrzeć, była powoła sukcesu.


Zeszli powoli, nigdzie wszak się im nie spieszyło. Na zewnątrz noc panowała w najlepsze. W przeciwieństwie jednak do młynu, wolnej przestrzeni nie brakowało.

- Co dokładnie ma sprawić ten czar? - spytał Gonael, który poprzednio bardziej się interesował mapą, niż znaleziskiem Tiri.
- Ma stworzyć ognisty krąg - odpowiedziała sprawdzając czy miejsce, które wybrała jest odpowiednie na tego typu próbę. Ostatnie co było im wszystkim potrzebne to pożar.
- Duży ma być ten krąg? Ile metrów?
Tiria skinęła głową na pierwsze pytanie Gonaela, jednocześnie okazując tym gestem zadowolenie ze swego wyboru. Teraz pozostawało właściwie pokierowanie magią wedle instrukcji, które zdążyły się już wyryć w jej pamięci.
- Stań za mną - poleciła towarzyszowi, nie odpowiadając na drugie z jego pytań. Cóż, jak wszystko pójdzie dobrze to sam się przekona, a jak źle to i tak wiedza o zasięgu kręgu nie będzie miała znaczenia.
- A może by to rzucić... z góry? - spytał Gonael.
Pokręciła przecząco głową.
- Wedle opisu ma się pojawić wokół czarującego, więc istnieje szansa i to duża, że pojawiłby się także w powietrzu.
Odmowa nie była łatwa ale przemawiał za nią rozsądek. Obiecała sobie jednak, że po próbie namówi Gonaela na wspólny lot.
- Postaram się nie rozpraszać cię - obiecał anioł, po czym spełnił polecenie demonicy i stanął za jej plecami, niemal się do niej przyklejając. Równocześnie rozglądał się na wszystkie strony by się upewnić, że nikt się nie wpakuje w zasięg czaru.
Demonica skinęła głową w odpowiedzi na jego słowa, skupiając się na swojej mocy. Zwykle przy czarach obronnych korzystała z gestów. Tak też postanowiła zrobić i tym razem. Niby nie było to potrzebne, jednak pozwalało skupić się jej na właściwym zaklęciu i na wizualizacji tego co chciała osiągnąć. Nie mówiąc już o tym, że w ten sposób łatwiej jej było skupić się na uginaniu magii do swojej woli.
Zakreśliła koło dłonią, a następnie skupiła się na magii i nadała jej taki sam kształt obejmujący przestrzeń wokół nich o średnicy dziesięciu metrów. Na koniec aktywowała ogień tlący się w samym zaklęciu.


Krąg zapłonął oddzielając ich dwumetrową ścianą ognia. Próba się powiodła.
Gonael przez moment nic nie mówił, chociaż efekt czaru zdecydowanie mu się spodobał. Dopiero po chwili spytał:
- Jak długo to działa?
- Powinien utrzymać się tyle ile moje bariery - odpowiedziała, odsuwając się od anioła i kierując kroki w stronę ognia. Wyciągnięta dłoń miała ją ostrzec gdy odległość, która dzieliła ją od płomieni miała stać się niebezpieczna. Co prawda do tej pory jej bariery nigdy nie szkodziły Tirii, jednak ta magia była nieco inna. I była. Na szczęście demonica zdążyła cofnąć dłoń nim stała się jej krzywda.
- Nie podchodź zbyt blisko - ostrzegła anioła, cofając się o dwa kroki.
- Czyżbyś sprawdzała, czy to nie iluzja?
- Chciałam się przekonać jak blisko można podejść zanim zrobi się to zbyt niebezpieczne - wyjaśniła, tuż po tym jak prychnęła, urażona. - Moje bariery do tej pory nie miały ofensywnego działania. Ta jest, inna więc lepiej przekonać się teraz, gdy jest spokojnie.
- Nie złość się, żartowałem - powiedział. - A tak na marginesie, to ja powinienem sprawdzać takie rzeczy, a nie ty.
- Przecież nic mi się nie stało - odparła, przyglądając się dłoni. - Poza tym to przecież moja bariera, więc niby dlaczego to ty miałbyś ją sprawdzać.
Wyraźnie nie widziała ku temu powodu. Zaraz jednak jej uwaga skupiła się na samym obiekcie rozmowy. Tiria zdecydowanie była zadowolona. Płonący wokoło ogień sprawiał, że czuła się bezpiecznie i dobrze. Dwa metry swobodnie wystarczały by skryć się za nimi i zniknąć z widoku. Były też wystarczającą przeszkodą dla większości przeciwników. Dodać do tego kopułę nad ich głowami i było się osłoniętym z każdej strony. Ewentualnie sanktuarium i wzmocnić w ten sposób zarówno krąg dodając dodatkową ochronę przed atakami z dystansu. Zastosowań było parę i demonica wręcz doczekać się nie mogła kolejnej walki.
- Bardzo przydatny czar - stwierdził Gonael. - Dobrze, że go poznałaś.
- Też jestem zadowolona - czego zresztą nie kryła, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Czy teraz, moja wspaniała czarodziejko - anioł uściskał demonicę - możesz to zgasić? Czy też spędzimy w tym zaciszu kilka chwil?
- Mogę - przyznała, jednak chęci by słowa w czyn wprowadzić zbyt wielkiej w jej głosie nie było. - Możemy też zostać chwilę. Może tamci pozabijają się jak nas nie będzie?
- I będzie wreszcie cisza i spokój - podsumował Gonael.
- Jakoś w to wątpię - stwierdziła. - Ci, którzy stanowią problem zapewne i tak przetrwają, tylko po to by psuć innym nastrój. Może jednak zostawimy wszystkich i ruszymy dalej tylko we dwoje?
- To by był niezły pomysł - potwierdził anioł - ale jeśli chcemy zamknąć Rozdarcie, to oni są nam potrzebni. Przynajmniej niektórzy z nich.
- Zawsze można tych niepotrzebnych zostawić za sobą - rzuciła luźną propozycję i skorzystała z bliskości anioła, by schować twarz opierając czoło o jego pierś, zaś dłońmi sunąc w górę pleców, aż do nasady skrzydeł. Dotyk ów był niczym balsam na jej duszę. Bardzo potrzebny balsam, który łagodził wciąż tkwiący w niej gniew wywołany wojenną naradą.
Gonael przez moment milczał, ograniczając swe działanie do przytulania.
- Ci niepotrzebni będą zapewne najbardziej uparci - powiedział cicho. - Pozbycie się ich nie będzie łatwe, bo nie będą potrafili pojąć, że są zbędni, albo, co gorsza, że tylko przeszkadzają innym w pracy.
- Chcę o tym porozmawiać z Reevą, tylko nie bardzo wiem, jak sobie z tym poradzić. Zamierzam zasugerować zostawienie Arin i Tehanu za nami. Mogę wykluczyć ich na jakiś czas nie czyniąc krzywdy. Mapę ma Reeva, zapiski także. Gdyby wyraziła zgodę, moglibyśmy wyruszyć tylko z tymi, którzy chcą współpracować.
Plan był prosty i możliwy do realizacji. Na dodatek dawał szansę na to, że ci, którzy w grupie pozostaną, zdołają się zgrać na tyle, by dalsza podróż przebiegła bez zbędnych kłótni. Nie była co prawda pewna Tahala, ale nie potrafiła też włączyć go do tamtej dwójki. Nie mówiąc już o tym, że taki pomysł smakował jej jak zgniłe jabłko. Chcąc nie chcąc polubiła tego demona.
- Może się udać. - Trudno było nie zauważyć, że Reeva nie cieszyła się sympatią tamtej dwójki. Ze wzajemnością. Co do Arin Gonael nie był całkiem pewny. Może gdyby zmądrzała, to pewnie byłaby przydatna. Tehanu za to zostawiłby bez mrugnięcia okiem. - Lepiej mieć mniej osób, ale takie, które zechcą razem działać, a nie tylko pyskować i okazywać wieczne niezadowolenie - podsumował.
- Gdyby… - zaczęła, jednak przerwała niepewna. Zaraz jednak podjęła na nowo. - Gdybyś mógł zawołać ją i Seta… Nie chcę z nimi rozmawiać w młynie, gdzie jest zdecydowanie zbyt wiele chętnych do podsłuchiwania uszu…
- Spróbuję, może się uda. Będziesz czekać tu, w środku? - spytał.
- Tak - potwierdziła. Chciała sprawdzić długość działania kręgu, a do tego wypadało być obecnym i pilnować płomieni.
Gonael ostrożnie rozwinął skrzydła i uniósł się w powietrze. Przez moment wznosił się coraz wyżej, korzystając z idącego do góry ogrzanego powietrza, po czym sfrunął na ziemię i ruszył w stronę młyna, by spotkać się z Reevą.
Tiria zaś czekała cierpliwie, ciesząc się ciepłem bijącym z płomieni.

*****

Reeva nieśpiesznie opuściła młyn dokładnie zamykając za sobą wejście. Uważnie rozejrzała się po okolicy i dostrzegła zaraz demonicę, otoczoną płomieniami. Skierowała do niej swoje kroki.
- Słyszałam, że chcesz ze mną pomówić Tirio - odezwała się przyjaznym tonem głosu kobieta stając w bezpiecznej odległości przed linią płomieni i przyglądając się im.
Tiria słysząc Reevę przerwała swoje testy i zgasiła płomienie. Była nieco zdziwiona, że Set nie stoi jak zwykle tuż przy niej, jednak komentować tego nie zamierzała. Krótkie spojrzenie na młyn pozwoliło jej przypuścić, że na miarę obecnych możliwości nie powinny zostać usłyszane przez ciekawskie uszy. Denerwowała się. Po odlocie Gonaela jej pewność jakby uleciała wraz z nim.
- Tak - potwierdziła zbliżając się do wojowniczki. Jej dłoń odnalazła dobrze sobie znaną drogę do prawego rogu. - Chodzi o Arin i Tehanu - wydusiła po kolejnej chwili. - Nie jestem pewna czy pasują do naszej drużyny… Do twojej drużyny… - Zamotała się nieco i zamilkła.
Reeva uśmiechnęła się.
- Mam swoje podejrzenia czemu tak myślisz - odparła z rozbawieniem. - Cóż, jak zdecydują się odejść to odstawimy ich do jakiegoś z miast, które będą po drodze i ruszymy dalej bez nich - stwierdziła ze wzruszeniem ramion co nie koniecznie musiało być widoczne biorąc pod uwagę, że miała na sobie zbroję.
Demonica pokręciła głową.
- Chodziło mi bardziej o zostawienie ich za sobą czy tego chcą czy nie - wyjaśniła.
Kobieta roześmiała się rozbawiona propozycją Tirii.
- Tak, to byłoby najprostsze - odparła jej z szerokim uśmiechem. - Choć nie, zabicie ich byłoby prostsze - westchnęła. - Nie, nie zostawimy ich - stwierdziła już poważnym tonem Reeva, ale nie miała pretensji do niej o to co powiedziała.
Odmowa sprawiła, że Tiria opuściła głowę całkiem kryjąc twarz w cieniu rzucanym przez kaptur. Nie spodziewała się tego. Liczyła, że Reeva się jednak zgodzi i będą mieli z głowy wichrzycieli. Tak bardzo potrzebowała spokoju…
- Dlaczego? - zapytała jedynie.
- Jest kilka powodów ku temu - zaczęła. Nigdzie jej się nie śpieszyło, w młynie i tak jej rola ograniczała się od czytania przetłumaczonego tekstu, a i tak decyzje mogli podjąć jak wszystko będzie gotowe. - Przede wszystkim nie mam w zwyczaju zostawiać innych na pastwę losu. Nie zależnie od tego jak mnie wkurwią - uśmiechnęła się Reeva. - Poza tym zależy mi na wykonaniu tego zadania jak na niczym innym w życiu, dlatego nie pozwolę nikomu tego spieprzyć. Owszem, koty są wrzodem na tyłku odkąd okazało się, że wyprawa na którą się zapisali wcale nie okazała się biwakiem i naprawdę można tu stracić życie. Nie wiem, może wkurwianiem wszystkich w koło koty odreagowują stres? - bezradnie rozłożyła ręce. - Ale pamiętasz tamtych, którzy zaatakowali elfkę od notatek? - zapytała demonicę. Ta skinęła głową twierdząco.
- Jeśli oni jej szukali, zakładając, że nie w smak im zamknięcie rozdarcia, to zaraz będziemy mieli ich na głowie - na jej twarzy pojawiła się powaga. - Tamci już pewnie są na naszym tropie, więc naprawdę, wrogów mamy aż nad to, nie chcemy mieć ich więcej. A zostawienie kotów tu samych zapewne nie kupi nam ich przyjaźni. Na razie dla tych zabójców jesteśmy bezimienni, to co nas różni między sobą może sprawić, że nasze działania będą dla nich trudne do przewidzenia - westchnęła. - I nie, nie chce na siłę kotów trzymać z nami. Po prostu nie chcę, żeby zaczęły działać przeciw nam. No i jeszcze kwestia Arin... Co tu dużo mówić, dziwna jest.
Tiria nie mogła sprzeciwić się żadnemu z tym argumentów co wcale nie było najmilszym uczuciem jakiego w życiu doznała. Skinęła głową ponownie, godząc się ze świadomością, że nic więcej nie zdziała.
- W takim razie zdam się na twoją ocenę sytuacji. Czy jednak dałoby się zrobić tak by ta dwójka nie miała wspólnych wart? Nie chcę nikogo oczerniać, jednak Tehanu jest nieco zbyt skory do grożenia śmiercią innym, a Arin jak sama powiedziałaś, jest dziwna. Nie ufam im.
Wzruszyła lekko ramionami jakby te słowa nie znaczyły wiele, co było oczywiście nieprawdą. Nie potrafiła się skupić gdy stale czuła się zagrożona i wyczekiwała ataku.
- Kotki jak będą chciały knuć to będą - wzruszyła wojowniczka ramionami od niechcenia. - Ale na wspólną wartę nie będę ich stawiać choćby dlatego, że to byłoby bez sensu i wcale tu nie chodzi o niechęć do nich tylko czyste względy praktyczne - westchnęła. - Czemu zdecydowałaś się z Gonaelem do mnie zagadać? - zapytała na koniec zmieniając temat.
Tiria pokręciła głową pragnąc wyprowadzić Reevę z błędu.
- To był mój pomysł. Gonael nie ma z nim nic wspólnego - czy była to prawda, czy nie, nie miało w tej chwili znaczenia. Nie chciała by cień podejrzenia padł na jej towarzysza. - Po prostu uznałam, że skoro dowodzisz to do ciebie należy się zgłosić z tym pomysłem, to wszystko.
Cofnęła się o krok do tyłu. Źle się czuła, gdy ktoś zadawał jej nagle pytania. Szczególnie gdy zaczynała czuć się winna…
- Eh, przepraszam jeśli poczułaś się osaczona moim wypytywaniem - powiedziała Reeva, gdy żachnęła się, że jej ton widocznie onieśmielił demonicę.
- Po prostu zastanawiam się czy ktoś jeszcze w tej bandzie ma manię zbawiania świata - dodała z rozbawieniem. Można było stwierdzić, że gdy wojowniczka się uśmiecha to wygląda całkiem przyjaźnie. - Nie nalegam, nie mniej miło byłoby wiedzieć co was motywuje do tego - dodała z ciekawością w głosie.
- Ja… - urwała. Rozmowa schodziła na tematy, o których Tiria nie lubiła rozmawiać. Pomyśleć, że mogła siedzieć cicho i pozwolić żeby wydarzenia jak zwykle płynęły obok niej.
- Nie chcę ratować świata - odpowiedziała. - Chcę tylko zamknąć portal. Uważam to za swój obowiązek. Gonael zaś postanowił mi towarzyszyć, to wszystko.
- Faceci, co? - zaśmiała się Reeva. - Jak się taki przyczepi to go się nie pozbędziesz, pójdzie na koniec świata i z powrotem - po tych słowach mrugnęła do Tirii i spojrzała w kierunku młyna. - To co, wracamy do reszty? - zaproponowała.
Tiria skinęła głową w odpowiedzi. Nie wyjaśniła jednak czy gest ten tyczył się wypowiedzi Reevy czy zgody na dołączenie do reszty. Odczekała aż kobieta ruszy przodem i dopiero wtedy podążyła jej śladami.
Po tym geście demonicy Reeva ruszyła przodem.
- Ciekawi mnie co Set wymyśli - dodała.
- Odnośnie dalszej drogi czy sprawy związanej z członkami drużyny? - Tiria zadała to pytanie z lekkim opóźnieniem które było wynikiem przyspieszonego kroku i konieczności zrównania się z rozmówczynią. Nie wypadało mówić do pleców ani zmuszać Reevę by musiała odwracać głowę. Samo pytanie zadane było cichym i możliwie uprzejmym tonem nie wymagającym konkretnej odpowiedzi ale i wystarczająco sugestywnym by podjąć próbę skłonienia rozmówcy do zdradzenia ewentualnie posiadanych informacji. W skrócie, po prostu przyjaznym.
Wojowniczka uśmiechnęła się.
- Mój jaszczurek zawsze myśli o wszystkim na raz - odparła nieco pieszczotliwie o Saurio. - Cwana z niego bestia. Czasem sprzeciwiam się jego decyzjom tylko po to, żeby posłuchać argumentów, które ma zawsze na poparcie słuszności swojej decyzji - dodała z lekkim rozbawieniem.

Demonica nie skomentowała słów kobiety, w milczeniu podążając z nią do młyna. Nie widziała takiej potrzeby, a biorąc pod uwagę ilość słów jaką wypowiedziała ostatnimi czasy, wolała milczeć. Nie zmieniało to jednak tego, że była ciekawa co też Set ma do powiedzenia i na jaki pomysł wpadł. Miała jedynie nadzieję, że nie będzie on w żaden sposób łączył jej osoby z Tehanu. To niewątpliwie zakończyłoby się nieciekawie. Dla jednej, a najpewniej dla obu stron.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline