Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-03-2016, 18:12   #101
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
By nie przeszkadzać w pracy Setowi i Ivyet wojowniczka stała na uboczu. Usiadła na wolnym krześle i z dystansu przyglądała się uważnie mapie i zaznaczonym na niej punktom.
- Dokładne to to nie jest, ale jak się porówna z zapisami w dzienniku to da radę to znaleźć - po tych słowach zaczęła delikatnie zdejmować mapę ze ściany.
- Kawałek świata do zwiedzenia - powiedział Gonael.
- No to wychodzi na to, że kobita naprawdę na coś wpadła. - Z tonu głosu ciężko było wyuczyć czy Tehanu jest z tego zadowolony czy wręcz przeciwnie. - Chyba będzie trzeba odcisnąć sobie cztery litery na kulbace. - Dodał z niechęcią.

Tiria, nie chcąc znikać z widoku bez uprzedzenia, co mogłoby być źle odebrane w obecnej atmosferze jaka panowała w grupie, podeszła cicho do rozmawiającej grupy i zwróciła się bezpośrednio do Reevy.
- Nie będzie problemu jak zniknę na chwilę, na zewnątrz? Nie chciałabym przez przypadek spalić młynu - wyjaśniła, udając że kotołaka w owej grupie nie było i skupiając się tylko na kobiecie.
Gonael nie miał zamiaru pozostawiać Tiri samej. A że dla niego to było oczywiste, że demonica powinna mieć eskortę, nawet nie raczył nikogo o pozwolenie spytać.
- Pójdę z tobą - oświadczył.
Kobieta w zbroi spojrzała na demonicę przyjaźnie, chciała jej coś powiedzieć, ale najwidoczniej słowa anioła już jej wystarczyły.
- Dobrze tylko nie oddalajcie się za bardzo. Gdyby coś się działo to najpierw informujcie nas. Nie działajcie w pojedynkę - odparła do nich Reeva zwijając mapę.

Ivyet tłumaczyła tekst, a Set jej dotrzymywał towarzystwa wypytując co chwilę o coś dzieląc swoją uwagę również studiowaniu mapy. Jaszczur lubił mieć na wszystko oko. Na bieżąco przekazywał Reevie przetłumaczone kartki tekstu.
- Zdecydowanie czeka nas całe mnóstwo wspólnie spędzonego czasu - skomentowała z rozbawieniem złotowłosa przeglądając papiery. Zdecydowała poczekać ze swoimi przemyśleniami, aż anielsko-demoniczna parka wróci.

Po jakimś czasie zauważyła, że anioł wrócił, ale bez Tirii. Nieco zdziwiło to złotowłosą, ale że skrzydlaty nie wyglądał na zdenerwowanego więc nie drążyła tematu i wróciła do swojego zajęcia.
Gonael przez moment czekał na okazję, by zamienić kilka słów z Reevą - bez zwracania na to uwagi wszystkich zgromadzonych.
- Znajdziesz chwilę czasu? - spytał cicho, odrywając Reevę od lektury. - Tiria chciała ci coś pokazać.

Kobieta odłożyła to co trzymała w rękach. Spojrzała na zajętego lekturą Seta i wstała.
- Gdzie ona jest? - zapytała.
- Przed młynem. Parę kroków, bo musiała znaleźć kawałek wolnego miejsca - wyjaśnił anioł.
Reeva spojrzała po obecnych w pomieszczeniu i wróciła wzrokiem na Gonaela.
- Dobrze, pójdę do niej - powiedziała. - Zostaniesz tu? - zapytała anioła patrząc na jaszczura i lekko wskazując głową na Arin.
- Dobrze, zostanę - potwierdził Gonael. - Łatwo ją znajdziesz.
- Dzięki - odparła kobieta i wyszła, anioł zaś został, by się przekonać, jakimi odkryciami może się cieszyć ich nie do końca dobrana drużyna.

...
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 06-03-2016 o 18:30.
Mag jest offline  
Stary 06-03-2016, 18:39   #102
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Czar, który przetłumaczyła elfka wyjątkowo zainteresował Tirię. Co prawda nie był on czysto ochronnym zaklęciem, jednak jego możliwości wykorzystana właśnie do takiego celu były dość duże. Na dodatek stanowił, a przynajmniej tak widziała go demonica, dość mocny czar ofensywny, a tych nie miała zbyt wiele. Z tego też powodu zamierzała jak najszybciej go wypróbować. Oczywiście, nie w młynie. Za to raczej nikt by jej nie podziękował…
Reeva najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu, by wraz z Gonaelem opuścili młyn na jakiś czas. Tiria była z tego powodu jak najbardziej zadowolona. Co prawda istniało ryzyko, że w razie nieudanej próby oboje skończą w nie najlepszym stanie ale… Obecność anioła działała na nią uspokajająco, a to, jakby nie spojrzeć, była powoła sukcesu.


Zeszli powoli, nigdzie wszak się im nie spieszyło. Na zewnątrz noc panowała w najlepsze. W przeciwieństwie jednak do młynu, wolnej przestrzeni nie brakowało.

- Co dokładnie ma sprawić ten czar? - spytał Gonael, który poprzednio bardziej się interesował mapą, niż znaleziskiem Tiri.
- Ma stworzyć ognisty krąg - odpowiedziała sprawdzając czy miejsce, które wybrała jest odpowiednie na tego typu próbę. Ostatnie co było im wszystkim potrzebne to pożar.
- Duży ma być ten krąg? Ile metrów?
Tiria skinęła głową na pierwsze pytanie Gonaela, jednocześnie okazując tym gestem zadowolenie ze swego wyboru. Teraz pozostawało właściwie pokierowanie magią wedle instrukcji, które zdążyły się już wyryć w jej pamięci.
- Stań za mną - poleciła towarzyszowi, nie odpowiadając na drugie z jego pytań. Cóż, jak wszystko pójdzie dobrze to sam się przekona, a jak źle to i tak wiedza o zasięgu kręgu nie będzie miała znaczenia.
- A może by to rzucić... z góry? - spytał Gonael.
Pokręciła przecząco głową.
- Wedle opisu ma się pojawić wokół czarującego, więc istnieje szansa i to duża, że pojawiłby się także w powietrzu.
Odmowa nie była łatwa ale przemawiał za nią rozsądek. Obiecała sobie jednak, że po próbie namówi Gonaela na wspólny lot.
- Postaram się nie rozpraszać cię - obiecał anioł, po czym spełnił polecenie demonicy i stanął za jej plecami, niemal się do niej przyklejając. Równocześnie rozglądał się na wszystkie strony by się upewnić, że nikt się nie wpakuje w zasięg czaru.
Demonica skinęła głową w odpowiedzi na jego słowa, skupiając się na swojej mocy. Zwykle przy czarach obronnych korzystała z gestów. Tak też postanowiła zrobić i tym razem. Niby nie było to potrzebne, jednak pozwalało skupić się jej na właściwym zaklęciu i na wizualizacji tego co chciała osiągnąć. Nie mówiąc już o tym, że w ten sposób łatwiej jej było skupić się na uginaniu magii do swojej woli.
Zakreśliła koło dłonią, a następnie skupiła się na magii i nadała jej taki sam kształt obejmujący przestrzeń wokół nich o średnicy dziesięciu metrów. Na koniec aktywowała ogień tlący się w samym zaklęciu.


Krąg zapłonął oddzielając ich dwumetrową ścianą ognia. Próba się powiodła.
Gonael przez moment nic nie mówił, chociaż efekt czaru zdecydowanie mu się spodobał. Dopiero po chwili spytał:
- Jak długo to działa?
- Powinien utrzymać się tyle ile moje bariery - odpowiedziała, odsuwając się od anioła i kierując kroki w stronę ognia. Wyciągnięta dłoń miała ją ostrzec gdy odległość, która dzieliła ją od płomieni miała stać się niebezpieczna. Co prawda do tej pory jej bariery nigdy nie szkodziły Tirii, jednak ta magia była nieco inna. I była. Na szczęście demonica zdążyła cofnąć dłoń nim stała się jej krzywda.
- Nie podchodź zbyt blisko - ostrzegła anioła, cofając się o dwa kroki.
- Czyżbyś sprawdzała, czy to nie iluzja?
- Chciałam się przekonać jak blisko można podejść zanim zrobi się to zbyt niebezpieczne - wyjaśniła, tuż po tym jak prychnęła, urażona. - Moje bariery do tej pory nie miały ofensywnego działania. Ta jest, inna więc lepiej przekonać się teraz, gdy jest spokojnie.
- Nie złość się, żartowałem - powiedział. - A tak na marginesie, to ja powinienem sprawdzać takie rzeczy, a nie ty.
- Przecież nic mi się nie stało - odparła, przyglądając się dłoni. - Poza tym to przecież moja bariera, więc niby dlaczego to ty miałbyś ją sprawdzać.
Wyraźnie nie widziała ku temu powodu. Zaraz jednak jej uwaga skupiła się na samym obiekcie rozmowy. Tiria zdecydowanie była zadowolona. Płonący wokoło ogień sprawiał, że czuła się bezpiecznie i dobrze. Dwa metry swobodnie wystarczały by skryć się za nimi i zniknąć z widoku. Były też wystarczającą przeszkodą dla większości przeciwników. Dodać do tego kopułę nad ich głowami i było się osłoniętym z każdej strony. Ewentualnie sanktuarium i wzmocnić w ten sposób zarówno krąg dodając dodatkową ochronę przed atakami z dystansu. Zastosowań było parę i demonica wręcz doczekać się nie mogła kolejnej walki.
- Bardzo przydatny czar - stwierdził Gonael. - Dobrze, że go poznałaś.
- Też jestem zadowolona - czego zresztą nie kryła, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Czy teraz, moja wspaniała czarodziejko - anioł uściskał demonicę - możesz to zgasić? Czy też spędzimy w tym zaciszu kilka chwil?
- Mogę - przyznała, jednak chęci by słowa w czyn wprowadzić zbyt wielkiej w jej głosie nie było. - Możemy też zostać chwilę. Może tamci pozabijają się jak nas nie będzie?
- I będzie wreszcie cisza i spokój - podsumował Gonael.
- Jakoś w to wątpię - stwierdziła. - Ci, którzy stanowią problem zapewne i tak przetrwają, tylko po to by psuć innym nastrój. Może jednak zostawimy wszystkich i ruszymy dalej tylko we dwoje?
- To by był niezły pomysł - potwierdził anioł - ale jeśli chcemy zamknąć Rozdarcie, to oni są nam potrzebni. Przynajmniej niektórzy z nich.
- Zawsze można tych niepotrzebnych zostawić za sobą - rzuciła luźną propozycję i skorzystała z bliskości anioła, by schować twarz opierając czoło o jego pierś, zaś dłońmi sunąc w górę pleców, aż do nasady skrzydeł. Dotyk ów był niczym balsam na jej duszę. Bardzo potrzebny balsam, który łagodził wciąż tkwiący w niej gniew wywołany wojenną naradą.
Gonael przez moment milczał, ograniczając swe działanie do przytulania.
- Ci niepotrzebni będą zapewne najbardziej uparci - powiedział cicho. - Pozbycie się ich nie będzie łatwe, bo nie będą potrafili pojąć, że są zbędni, albo, co gorsza, że tylko przeszkadzają innym w pracy.
- Chcę o tym porozmawiać z Reevą, tylko nie bardzo wiem, jak sobie z tym poradzić. Zamierzam zasugerować zostawienie Arin i Tehanu za nami. Mogę wykluczyć ich na jakiś czas nie czyniąc krzywdy. Mapę ma Reeva, zapiski także. Gdyby wyraziła zgodę, moglibyśmy wyruszyć tylko z tymi, którzy chcą współpracować.
Plan był prosty i możliwy do realizacji. Na dodatek dawał szansę na to, że ci, którzy w grupie pozostaną, zdołają się zgrać na tyle, by dalsza podróż przebiegła bez zbędnych kłótni. Nie była co prawda pewna Tahala, ale nie potrafiła też włączyć go do tamtej dwójki. Nie mówiąc już o tym, że taki pomysł smakował jej jak zgniłe jabłko. Chcąc nie chcąc polubiła tego demona.
- Może się udać. - Trudno było nie zauważyć, że Reeva nie cieszyła się sympatią tamtej dwójki. Ze wzajemnością. Co do Arin Gonael nie był całkiem pewny. Może gdyby zmądrzała, to pewnie byłaby przydatna. Tehanu za to zostawiłby bez mrugnięcia okiem. - Lepiej mieć mniej osób, ale takie, które zechcą razem działać, a nie tylko pyskować i okazywać wieczne niezadowolenie - podsumował.
- Gdyby… - zaczęła, jednak przerwała niepewna. Zaraz jednak podjęła na nowo. - Gdybyś mógł zawołać ją i Seta… Nie chcę z nimi rozmawiać w młynie, gdzie jest zdecydowanie zbyt wiele chętnych do podsłuchiwania uszu…
- Spróbuję, może się uda. Będziesz czekać tu, w środku? - spytał.
- Tak - potwierdziła. Chciała sprawdzić długość działania kręgu, a do tego wypadało być obecnym i pilnować płomieni.
Gonael ostrożnie rozwinął skrzydła i uniósł się w powietrze. Przez moment wznosił się coraz wyżej, korzystając z idącego do góry ogrzanego powietrza, po czym sfrunął na ziemię i ruszył w stronę młyna, by spotkać się z Reevą.
Tiria zaś czekała cierpliwie, ciesząc się ciepłem bijącym z płomieni.

*****

Reeva nieśpiesznie opuściła młyn dokładnie zamykając za sobą wejście. Uważnie rozejrzała się po okolicy i dostrzegła zaraz demonicę, otoczoną płomieniami. Skierowała do niej swoje kroki.
- Słyszałam, że chcesz ze mną pomówić Tirio - odezwała się przyjaznym tonem głosu kobieta stając w bezpiecznej odległości przed linią płomieni i przyglądając się im.
Tiria słysząc Reevę przerwała swoje testy i zgasiła płomienie. Była nieco zdziwiona, że Set nie stoi jak zwykle tuż przy niej, jednak komentować tego nie zamierzała. Krótkie spojrzenie na młyn pozwoliło jej przypuścić, że na miarę obecnych możliwości nie powinny zostać usłyszane przez ciekawskie uszy. Denerwowała się. Po odlocie Gonaela jej pewność jakby uleciała wraz z nim.
- Tak - potwierdziła zbliżając się do wojowniczki. Jej dłoń odnalazła dobrze sobie znaną drogę do prawego rogu. - Chodzi o Arin i Tehanu - wydusiła po kolejnej chwili. - Nie jestem pewna czy pasują do naszej drużyny… Do twojej drużyny… - Zamotała się nieco i zamilkła.
Reeva uśmiechnęła się.
- Mam swoje podejrzenia czemu tak myślisz - odparła z rozbawieniem. - Cóż, jak zdecydują się odejść to odstawimy ich do jakiegoś z miast, które będą po drodze i ruszymy dalej bez nich - stwierdziła ze wzruszeniem ramion co nie koniecznie musiało być widoczne biorąc pod uwagę, że miała na sobie zbroję.
Demonica pokręciła głową.
- Chodziło mi bardziej o zostawienie ich za sobą czy tego chcą czy nie - wyjaśniła.
Kobieta roześmiała się rozbawiona propozycją Tirii.
- Tak, to byłoby najprostsze - odparła jej z szerokim uśmiechem. - Choć nie, zabicie ich byłoby prostsze - westchnęła. - Nie, nie zostawimy ich - stwierdziła już poważnym tonem Reeva, ale nie miała pretensji do niej o to co powiedziała.
Odmowa sprawiła, że Tiria opuściła głowę całkiem kryjąc twarz w cieniu rzucanym przez kaptur. Nie spodziewała się tego. Liczyła, że Reeva się jednak zgodzi i będą mieli z głowy wichrzycieli. Tak bardzo potrzebowała spokoju…
- Dlaczego? - zapytała jedynie.
- Jest kilka powodów ku temu - zaczęła. Nigdzie jej się nie śpieszyło, w młynie i tak jej rola ograniczała się od czytania przetłumaczonego tekstu, a i tak decyzje mogli podjąć jak wszystko będzie gotowe. - Przede wszystkim nie mam w zwyczaju zostawiać innych na pastwę losu. Nie zależnie od tego jak mnie wkurwią - uśmiechnęła się Reeva. - Poza tym zależy mi na wykonaniu tego zadania jak na niczym innym w życiu, dlatego nie pozwolę nikomu tego spieprzyć. Owszem, koty są wrzodem na tyłku odkąd okazało się, że wyprawa na którą się zapisali wcale nie okazała się biwakiem i naprawdę można tu stracić życie. Nie wiem, może wkurwianiem wszystkich w koło koty odreagowują stres? - bezradnie rozłożyła ręce. - Ale pamiętasz tamtych, którzy zaatakowali elfkę od notatek? - zapytała demonicę. Ta skinęła głową twierdząco.
- Jeśli oni jej szukali, zakładając, że nie w smak im zamknięcie rozdarcia, to zaraz będziemy mieli ich na głowie - na jej twarzy pojawiła się powaga. - Tamci już pewnie są na naszym tropie, więc naprawdę, wrogów mamy aż nad to, nie chcemy mieć ich więcej. A zostawienie kotów tu samych zapewne nie kupi nam ich przyjaźni. Na razie dla tych zabójców jesteśmy bezimienni, to co nas różni między sobą może sprawić, że nasze działania będą dla nich trudne do przewidzenia - westchnęła. - I nie, nie chce na siłę kotów trzymać z nami. Po prostu nie chcę, żeby zaczęły działać przeciw nam. No i jeszcze kwestia Arin... Co tu dużo mówić, dziwna jest.
Tiria nie mogła sprzeciwić się żadnemu z tym argumentów co wcale nie było najmilszym uczuciem jakiego w życiu doznała. Skinęła głową ponownie, godząc się ze świadomością, że nic więcej nie zdziała.
- W takim razie zdam się na twoją ocenę sytuacji. Czy jednak dałoby się zrobić tak by ta dwójka nie miała wspólnych wart? Nie chcę nikogo oczerniać, jednak Tehanu jest nieco zbyt skory do grożenia śmiercią innym, a Arin jak sama powiedziałaś, jest dziwna. Nie ufam im.
Wzruszyła lekko ramionami jakby te słowa nie znaczyły wiele, co było oczywiście nieprawdą. Nie potrafiła się skupić gdy stale czuła się zagrożona i wyczekiwała ataku.
- Kotki jak będą chciały knuć to będą - wzruszyła wojowniczka ramionami od niechcenia. - Ale na wspólną wartę nie będę ich stawiać choćby dlatego, że to byłoby bez sensu i wcale tu nie chodzi o niechęć do nich tylko czyste względy praktyczne - westchnęła. - Czemu zdecydowałaś się z Gonaelem do mnie zagadać? - zapytała na koniec zmieniając temat.
Tiria pokręciła głową pragnąc wyprowadzić Reevę z błędu.
- To był mój pomysł. Gonael nie ma z nim nic wspólnego - czy była to prawda, czy nie, nie miało w tej chwili znaczenia. Nie chciała by cień podejrzenia padł na jej towarzysza. - Po prostu uznałam, że skoro dowodzisz to do ciebie należy się zgłosić z tym pomysłem, to wszystko.
Cofnęła się o krok do tyłu. Źle się czuła, gdy ktoś zadawał jej nagle pytania. Szczególnie gdy zaczynała czuć się winna…
- Eh, przepraszam jeśli poczułaś się osaczona moim wypytywaniem - powiedziała Reeva, gdy żachnęła się, że jej ton widocznie onieśmielił demonicę.
- Po prostu zastanawiam się czy ktoś jeszcze w tej bandzie ma manię zbawiania świata - dodała z rozbawieniem. Można było stwierdzić, że gdy wojowniczka się uśmiecha to wygląda całkiem przyjaźnie. - Nie nalegam, nie mniej miło byłoby wiedzieć co was motywuje do tego - dodała z ciekawością w głosie.
- Ja… - urwała. Rozmowa schodziła na tematy, o których Tiria nie lubiła rozmawiać. Pomyśleć, że mogła siedzieć cicho i pozwolić żeby wydarzenia jak zwykle płynęły obok niej.
- Nie chcę ratować świata - odpowiedziała. - Chcę tylko zamknąć portal. Uważam to za swój obowiązek. Gonael zaś postanowił mi towarzyszyć, to wszystko.
- Faceci, co? - zaśmiała się Reeva. - Jak się taki przyczepi to go się nie pozbędziesz, pójdzie na koniec świata i z powrotem - po tych słowach mrugnęła do Tirii i spojrzała w kierunku młyna. - To co, wracamy do reszty? - zaproponowała.
Tiria skinęła głową w odpowiedzi. Nie wyjaśniła jednak czy gest ten tyczył się wypowiedzi Reevy czy zgody na dołączenie do reszty. Odczekała aż kobieta ruszy przodem i dopiero wtedy podążyła jej śladami.
Po tym geście demonicy Reeva ruszyła przodem.
- Ciekawi mnie co Set wymyśli - dodała.
- Odnośnie dalszej drogi czy sprawy związanej z członkami drużyny? - Tiria zadała to pytanie z lekkim opóźnieniem które było wynikiem przyspieszonego kroku i konieczności zrównania się z rozmówczynią. Nie wypadało mówić do pleców ani zmuszać Reevę by musiała odwracać głowę. Samo pytanie zadane było cichym i możliwie uprzejmym tonem nie wymagającym konkretnej odpowiedzi ale i wystarczająco sugestywnym by podjąć próbę skłonienia rozmówcy do zdradzenia ewentualnie posiadanych informacji. W skrócie, po prostu przyjaznym.
Wojowniczka uśmiechnęła się.
- Mój jaszczurek zawsze myśli o wszystkim na raz - odparła nieco pieszczotliwie o Saurio. - Cwana z niego bestia. Czasem sprzeciwiam się jego decyzjom tylko po to, żeby posłuchać argumentów, które ma zawsze na poparcie słuszności swojej decyzji - dodała z lekkim rozbawieniem.

Demonica nie skomentowała słów kobiety, w milczeniu podążając z nią do młyna. Nie widziała takiej potrzeby, a biorąc pod uwagę ilość słów jaką wypowiedziała ostatnimi czasy, wolała milczeć. Nie zmieniało to jednak tego, że była ciekawa co też Set ma do powiedzenia i na jaki pomysł wpadł. Miała jedynie nadzieję, że nie będzie on w żaden sposób łączył jej osoby z Tehanu. To niewątpliwie zakończyłoby się nieciekawie. Dla jednej, a najpewniej dla obu stron.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 06-03-2016, 19:38   #103
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po powrocie z rozmowy z demonicą Reeva podeszła do Seta by wywiedzieć się co tam z elfką udało im się jeszcze znaleźć. Wszyscy byli obecni już w pomieszczeniu więc Saurio zdecydował się podzielić swoim zdaniem na temat przyszłych działań. Usiadła na krzesełku i uważnie słuchała co mówi jej przyjaciel.
I była pod wrażeniem rozwiązania. Co prawda nie cieszyła ją informacja, że nie będzie Azriela z nimi to jednak taki podział sił wydawał się najbardziej optymalny, gdyż zabranie im demona mocno pogorszy ich szanse na powodzenie tym bardziej, że zdaniem Reevy półkotka była balastem niż pomocą.
- Sądzę, że chodzi o lasy przy jeziorze o tej nazwie - odezwała się Reeva po przemowie jej towarzysza.
Kobieta widząc, że ani Tahal, ani Azriel nie byli szczególnie zainteresowani czy jakkolwiek przejęciu podziałem na dwie drużyny zaczęła rozważać propozycję jej przyjaciela i to na poważnie choć w pierwszej chwili gotowa była sprzeciwić się z powodów jakie podała Tirii w ich rozmowie. Jednak Set jak zawsze miał w zanadrzu argumenty na potwierdzenie swojej słuszności.
Wstała i podeszła do mapy. Odwróciła się do wszystkich przodem by widzieć ich.

- Dobrze więc - odezwała się po krótkim przemyśleniu sytuacji. - Zgadzam się z propozycją Seta. To dobry pomysł by podzielić siły. Zmyli to potencjalnych przeciwników naszej misji, a i siły będą optymalnie podzielone by każdej z grup zapewnić szanse na powodzenie. Będziemy mogli szybciej wykonać tą misję. - Reeva spojrzała po demonach. Na Tirię nie musiała, bo po ich rozmowie wiedziała, że ona jest na pewno zadowolona pomysłem Seta. - Tahalu, Azrielu, jeśli wam ten podział odpowiada to o świcie ruszamy i działamy według przedstawionego tu planu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 06-03-2016, 20:10   #104
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Informacja o miksturze nie od razu zainteresowała Tehanu. Gdy jednak uświadomił sobie ile będzie musiał z nimi się “męczyć” postanowił się nieco zabezpieczyć. No niby Tiria chciała leczyć każdego ale jakoś nie ufał jej umiejętnościom. Kotołak postanowił poszukać kuchni i oczywiście składników do mikstury a może i nawet instalacji alchemicznej. Liczył że uda się też coś wyszabrować np flakoniki czy nawet jakąś gotową miksturę.

Flakoniki, stół alchemiczny, menzurki i mieszadełka były w pracowni, niestety elfka najwidoczniej jeżeli już nad czymś pracowała to w ilości hurtowej. Wszystkie naczynia były zbyt nieporęczne by je zabrać w podróż bez solidnego wozu i zaprzęgu. Mikstury gotowej również Tehanu nie stwierdził, aczkolwiek znalazł niewielką torbę aptekarską, a w niej kilka składników w nieoznaczonych słoiczkach. Większość były pochodzenia roślinnego i wystarczył węch by je rozpoznać, aczkolwiek dwa wyglądały inaczej. Co to było nie za bardzo było wiadomo.

Kotołak zabrał znalezioną apteczkę. Elfce i tak się już na nic nie przyda. Techanu był pragmatykiem, pragmatykiem i profesjonalistą. Tak przynajmniej zawsze osobie myślał. Klient dostawał co chciał i płacił. Czy to głowa, czy w całości nie miało znaczenia. Zlecenie, towar, zapłata. Tego samego oczekiwał po innych. Płacił wymagał. A tu, każdy robi co chce i jak chce. Fakt on też przedstawił się jako kucharz ale był pewien że nikt tego nie kupił i prędzej czy później rozmówią się kto w czym się i do czego się nada. Jak na razie najlepsze warzenie na nim zrobił Gonael i Set. Robili swoje, i robili to dobrze. Może jednak za bardzo wczuł się w role kuchty biorąc zapasy w końcu ich “medyczka” nawet “nie pochwaliła” się nawet porządną torbą lekarską. Nie mógł zrozumieć “Jak lekarz na rozprawę z rozdarciem mógł nie zabrać zapasu odtrutek na ich jad? Skoro sama przyznała że to na jej moc na razie za wiele?” Jak już nie raz się przekonał “Chcesz na kogoś liczyć? Licz na siebie.” I jak narazie zamierzał się tego trzymać.

- E... Jaki podział? - Zapytał wyrwany z zamyślenia Kotołak. - Już chcecie się nas pozbyć? - zapytał z uśmiechem.

- Pozbyć? Nie sądzę, że tak to można nazwać - odparł Gonael. - Podział na grupy umożliwiłby szybszą realizację planów.

- Dobra, dobra. - powiedział nieprzekonany. - W sumie dawno w domu nie byłem. - Powiedział zerkając na mapę. Może w małej grupie uda się wykrzesać z reszty trochę rozsądku.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.

Ostatnio edytowane przez harry_p : 16-03-2016 o 16:20.
harry_p jest offline  
Stary 21-03-2016, 14:06   #105
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Wszystko układało się tego dnia dobrze, bohaterowie miel naprawdę dokładną mapę Granitu oraz wiele danych o ukrytych na kontynencie artefaktach. Choć byli zbieraniną naprawdę niedopasowaną, sensownym wyjściem było podzielenie się na dwie drużyny które o wiele szybciej i sprawniej przeszukałyby zaznaczone na mapach miejsca. Granit był olbrzymi i czekał na zwiedzanie, a co za tym szło czekały przygody, ale i śmiertelne niebezpieczeństwa.

Jedyna w waszych szeregach elfka została poproszona o skopiowanie mapy, w końcu jako jedyna była tutaj artystką. Okazało się że poza pisaniem pieśni i ballad, równie dobrze mogłaby zostać kartografem lub jakimś malarzem, bowiem kopia była prawie identyczna. Nie podarowała sobie napisania na dole mapy swoich danych, aby wiedzieli postronni któż też taką dokładną odbitkę wykonał. Bardzo równym, artystycznym pismem na dole mapy stało Ivyet Elincia de’Farvyre.

Wystarczyło zdecydować która drużyna gdzie się skieruje. Drużynę czekała ostatnia noc w ruinach Zimowego Lwa, a rano mieli zamiar rozdzielić się i rozjechać się po świecie. Teraz uzbrojeni w nową wiedzę, nowy przepis i kilka podręcznych czarów mogli ruszyć ku niezbadanemu i nieznanemu światowi, jakim był splugawiony Rozdarciem Granit.

Ivyet, Reeva, Tiria, Gonael oraz Set stanowili jedną drużynę. Rankiem wyruszyli w kierunku Wyspy Rozbitych Marzeń. Wyspy, która po Wielkim Sztormie, została prawie cała opuszczona, a niepodzielnie rządziły na niej potwory z Rozdarcia oraz rodzime stwory Granitu takie jak wywerny. Toczyły tam swoją własną wojnę z wypaczonymi monstrami z innego wymiaru. Często też w podaniach podróżników którzy zapuścili się na Wyspę Rozbitych Marzeń można było natknąć się na wzmiankę o smokach, lecz niedawno temu wiary. Poza tym znajdowały się tam zaledwie dwie portowe mieściny – dość nowa, zamieszkała przez wielorybników oraz piratów Saniba znajdująca się na północno-zachodnim krańcu wyspy oraz nadal prosperujące, choć w znacznej części będące ruinami miasto Astr które oparło się tsunami nazwanemu Wielkim Sztormem. Znajdowało się po przeciwnej stronie wyspy, na południowo-wschodnim cyplu. Przed Wielkim Sztormem zresztą sama wyspa nazywana była właśnie od tego miasta Wyspą Astrowską.

Drugą drużyną byli Arin, Azriel, Tehanu oraz Tahal. Ci z kolei mieli się skierować ku pustyni Sarskiej. Po drodze mieliście też zagajnik Cunha, który leżał nad jeziorem o tej samej nazwie, w którym wg. zapisków z pamiętnika elfki jaki jeszcze znaleźliście w Moronzgul. Miał tam się ukrywać rzekomo jeden z magów który doprowadził ro Rozdarcia, Ibeabuchi. Driady zamieszkujące tamte lasy od wieków były neutralne, ale od kiedy stwory z innego wymiaru zaczęły atakować biedaków stały się o wiele bardziej czułe i zaczęły się przejmować losem innych istot. Za tymi terenami znajdowały się Kocie Stepy oraz Pustynia Sarska, która pod swoimi piaskami od zawsze skrywała jakieś ruiny które były na celowniku wszelkiej maści badaczy, magów goniących za potęgą, poszukiwaczy skarbów oraz przygód czy bandytów przerabiających przedwieczne świątynia na swoje bazy wypadowe.

Nim wzeszło Słońce, wyruszyliście każde w danym kierunku. Mimo kłótni zdaliście się na tak trudne słowa jak wzajemne życzenie sobie powodzenia… Trakty stały otworem.

Drużyna kierująca się w stronę Wyspy Rozbitych Marzeń
18 dni później, Wybrzeże Theluji


Przeklinaliście się że nie postanowiliście wrócić do Moronzgul i tam poszukać osoby chętnej przeprawić was na wyspę. Wszystkie wioski jakie spotykaliście były wymarłe, opanowane przez stwory z Rozdarcia lub ludzie byli tak nieufni co do zbrojnych, że albo zaczynało was atakować lub zamykało się w domostwach na głucho. Mimo wszystko nie narzekaliście na brak pożywienia, znalezione w opuszczonych rybackich osadach wędki pozwalały wam samemu sobie organizować żywność.

Dopiero w którejś z kolei wsi udało się wam znaleźć kogoś chętnego na rozmowy oraz dysponującego łodzią. Jak się dowiedzieliście wioska nazywała się Kra, a hobbit Lotho był jej jedynym mieszkańcem od około 30 lat. Z wielką ciekawością pochłaniał wszystkie informacje o świecie jakie posiadaliście i dopytywał się sam o różne rzeczy. Był niczym pustelnik, włosy długie do ramion. Gdyby był człowiekiem z pewnością miałby długą brodę. Mieszkał w tradycyjnym domu hobbitów, niewielkim kopcu pośrodku innych opuszczonych kopców. Na szczęście łódź jaką posiadał była o wiele większa niż tradycyjne łodzie hobbitów, z pewnością kupił ją od człowieka lub innej większej od hobbita rasy.

Z początku do Wyspy Rozbitych Marzeń nie chciał was zabrać, aczkolwiek po pewnym czasie stwierdził że zabierze was do Saniby pod pewnym warunkiem. Nie chciał pieniędzy ani tym bardziej złota – jego potrzeba była bardziej przyziemna. Chciał abyście odzyskali jego własność jaką skradła mu jakiś czas temu pewna złodziejska trójka ghuli. Podobno Lotho dotropił ich aż do jaskini w klifie, ale w pojedynkę mógł co najwyżej wrócić do domu i to zrobił. Dawno nie słyszał o tych trzech, możliwe że stwierdzili iż nie ma sensu napadać na biednego Lotho lub opuścili te tereny, ale sam Lotho nalegał abyście sprawdzili samą jaskinię.

Przedmiotem który chciał odzyskać była złota rama na obraz oraz srebrna szkatułka. Musieliście zdecydować czy wypełnić prośbę hobbita czy może lepiej i wygodniej było skrócić go jeszcze bardziej, o głowę i samemu pożeglować ku Wyspie Rozbitych Marzeń.

Drużyna kierująca się ku Pustyni Sarskiej
14 dni później, okolice jeziora Cunha


Tyłek bolał was od podróżowania, ale na szczęście podróż była spokojna nie licząc kilku incydentów które bez problemu opanowaliście. Raz był to potrzebujący pomocy podróżny która w zamian wskazał wam szybszą drogę do Cunha, za drugim razem zaatakowało was coś przypominającego wilka pozbawionego oczu i futra, a zamiast pyska posiadającego niewielką trąbkę zakończoną przyssawką. Nie wiedzieliście co to było, aczkolwiek nie wszystkie stwory zza Rozdarcia posiadały nazwy. Najpowszechniejszą i najbardziej ogólną nazwą było paskudztwo lub wypaczeniec.

Gdyby nie spotkanie dzień wcześniej minotaura handlarza z wozem wypełnionym żywnością, z pewnością teraz byście musieli obgryzać korę z drzew. Ku waszemu zadowoleniu obyło się bez tego, ale woda stanowiła inny problem. Na szczęście byliście już kawałek, ledwie pół dnia drogi od największego jeziora w okolicy. Od jakiegoś czasu podróżowaliście lasem driad i była to podróż spokojna, nim w drogę przed wami nie wbiło się kilka zielonych strzał z czerwonymi piórkami. Sygnał był jasny i pojęliście go w lot – zatrzymajcie się. Ściągnęliście cugle, a wierzchowce posłusznie się zatrzymały. Z zieleniny jaka was otaczała po lewej i prawej stronie, dało się słyszeć odgłos bosych stóp. Dopiero po pewnym czasie na trakcie przed wami stanęła driada, była zielona a ubrana jedynie w przepaskę z liści i kory drzew. W ręku trzymała niewielki łuk, ona sama mierzyła zaledwie 1,5 metra, możliwe że mniej. Mierzyła was jakiś czas czujnym spojrzeniem.
- Nazywam się Ibolya, co w wspólnym znaczy Fiołek. Co was sprowadza w te strony, czego szukacie w zagajniku Cunha? – odezwała się w końcu. – Nie wyglądacie na osoby potrzebujące leczenia i ochrony driad z Cunha.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 21-03-2016 o 14:09.
SWAT jest offline  
Stary 25-03-2016, 22:22   #106
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podzielenie się na mniejsze grupy miało swoje zalety, ale miało i wady.
W większym gronie łatwiej było stawić czoła potworom (których na tym świecie nie brakowało). I to była wada rozdzielenia się. Ale były i plusy. Dwie grupy mogły odwiedzić w krótszym czasie większy kawałek świata, szybciej zdobyć brakujące fragmenty klucza czy też to, co w notatkach nazwane zostało artefaktami.
Nie mówiąc już o tym, że pozbycie się wiecznie niezadowolonych 'wichrzycieli' zdecydowanie dobrze wpłynęło na stosunki panujące wewnątrz drużyny.
Gonael prywatnie miał jeszcze jeden powód do zadowolenia, jako że miał stale wrażenie, iż Tahal nieco za bardzo interesuje się Tiri. Co prawda Gonael nie miał żadnych formalnych praw do Tiri, demonica była dorosła, wolna i mogła sama o sobie decydować, ale anioł czułby się fatalnie, widząc 'swoją' Tiri w ramionach Tahala. Czy w czyichkolwiek innych ramionach, prócz swoich.

Droga bynajmniej nie była usłana różami. Jak nie potwory, to dokładnie zamknięte okna i drzwi tudzież wrogie spojrzenia mieszkańców. Albo i gorzej, bo na niektórych 'tubylców' widok obcych działał jak płachta na byka i miast chlebem i solą witali członków drużyny ostrzami mieczy.
A o udzieleniu pomocy mowy nawet nie było.
Jedyna osoba, która w końcu zechciała rozważyć możliwość zawiezienia całej piątki na Wyspę Rozbitych Marzeń, również nie zamierzała zrobić tego bezinteresownie. Co prawda trudno mu się było dziwić...
Czy opowieść hobbita była prawdziwa? Tego Gonael nie wiedział. Ale nawet jeśli miał jakieś wątpliwości, to nie zamierzał ich ujawniać. Przynajmniej na razie.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-03-2016, 11:42   #107
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Wszystko wskazywało na to, że nic nie było w stanie zepsuć jej dobrego humoru, który nie opuszczał jej od momentu wzruszenia w drogę. Do niewygody podróży była przyzwyczajona odkąd sześć lat temu ostatecznie opuściła swój dom. Decyzję o nie wracaniu się do miasta podjęła jeszcze zanim skonsultowała to z Setem. Dla Reevy cofanie się taki kawał drogi tylko po to by ułatwić żywot ich ewentualnym wrogom nie miało sensu. Jeśli ktoś miałby ich śledzić to wolała żeby nie miała ta istota łatwego życia i niech też się męczy. Zawsze też była możliwość ze kogoś takiego zeżre coś po drodze.

Reeva pozostawała pozytywnie nastawiona i pełna zaangażowania nawet, gdy napotykali na problemy z rodzaju opuszczonych wiosek, okazjonalnych spotkań z potworami czy zwyczajną wrogością tubylców. Choć to ostatnie udawało się ograniczać do wyczuwalnej ale niegroźnej niechęci z ich strony gdy przed drzwiami stawała jasnowłosa kobieta w towarzystwie anioła i elfki.
Set jak zawsze w trasie był niezastąpiony. Był najlepszym tropicielem jakiego miała okazję poznać i to oszczędziło im dużo problemów.

W końcu udało się znaleźć kogoś umiarkowanie chętnego pomóc im. Skłamałaby gdyby powiedziała że myśli o ukróceniu życia hobbitowi nie przeszła jej przez głowę. Uśmiechnęła się jedynie lekko na myśl o tym że od tego zabijania potworów sama zaczyna społecznie dziczeć. W każdym razie towarzystwo nowych kompanów mocno sobie chwaliła chociażby ze względu na to ze jak nie mieli nic do dodania to zwyczajnie nie drażnili jej pustymi wywodami nie niosącymi żadnej konstruktywnej treści. Zdecydowanie była zbyt przyzwyczajona do pracy w okrojonym składzie przez co zmniejszenie grupy do pięciu osób było dla niej zbawienne.
- W dzisiejszych czasach przysługa więcej warta niż brzęk monet - stwierdziła mówiąc wprost do hobbita. - Jesteśmy jednak po długiej drodze i jeśli byłby pan tak łaskaw to najpierw chcielibyśmy odpocząć nim zajmiemy się znalezieniem pana zguby.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 29-03-2016, 00:55   #108
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Dla Tirii podział drużyny był jednocześnie decyzją przywołującą uśmiech na usta jak i smutek w spojrzenie. Zostawienie za sobą Tehanu było jej jak najbardziej na rękę. Nie widziała szansy na to by udało się jej w jakikolwiek sposób porozumieć z kotołakiem. Jego zachowanie i oskarżenia burzyły wątły spokój jaki udawało się jej utrzymywać w tej licznej grupie. Dalsze przebywanie w jego towarzystwie bez wątpienia zakończyłoby się eskalacją konfliktu, a demonica wolała jednak unikać zwad niż stawać się ich zarzewiem. Ta decyzja była tą, która sprawiła jej radość.
Zostawienie Tahala… Nie znała tego demona. Był jej równie obcym co kotołak, jeżeli nawet nie bardziej. Tak samo jak Tehanu burzył jej spokój, sprawiał że była nerwowa i szybciej traciła panowanie nad sobą. Z jakiejś jednak przyczyny zaczynała go lubić. Na dodatek czuła się za niego odpowiedzialna, mimo iż na dobrą sprawę nie miała ku temu żadnych podstaw. Był dorosły i z pewnością potrafił się o siebie zatroszczyć, a jednak…
Ów konflikt sprawił, że zwykle milcząca Tiria zamknęła się niemal całkiem, ograniczając do minimalnej ilości słów, nawet w stosunku do Gonaela, chociaż bez wątpienia anioł mógł liczyć na więcej niż pozostała trójka, co wydawało się nie przeszkadzać ani Reevie ani też Set’owi.

Zachowanie mieszkańców mijanych wiosek tylko utwierdzało Tirię w przekonaniu, że powinna trzymać się od wszystkich z daleka. Wiedziała oczywiście, że takie myślenie nie wróży jej niczego dobrego, jednak nic na nie poradzić nie mogła i po prawdzie nawet nie chciała. Trzymała się jak zwykle z tyłu, kaptur mając głęboko nasunięty, kryjąc przed wszystkim i wszystkimi. Jedynie gdy dochodziło do całkiem wrogich reakcji na ich pojawienie się, zdawała się wybudzać z tego stanu by wspierać pozostałych w razie potrzeby. Kolejną okazją były nocne postoje, w trakcie których ożywała nieco w troskliwych ramionach Gonaela. Wiedziała, że wkrótce będzie musiała wziąć się w garść i przestać martwić o Tahala, jednak póki droga nie niosła nic innego poza poszukiwaniem kogoś, kto by ich przetransportował na wyspę, nie widziała także powodu by się owych zmartwień pozbywać na siłę.

Gdy doszło do spotkania z hobbitem nie wtrącała się do rozmowy w żaden sposób. Decyzja i tak nie należała do niej, a do Reevy. To było nawet miłe, zrzucić odpowiedzialność na barki kogoś innego. Było znajome, bezpieczne. Tak podróżowała do tej pory wraz z Gonaelem i tak było jej całkiem dobrze. Na tyle, że nawet zdobyła się na uśmiech. Lekki co prawda, ale przynajmniej się pojawił i nie trzeba było do tego starań anioła. Z pewnym zaciekawieniem słuchała rozmowy, zastanawiając się jakie kłopoty z tego dla nich wynikną.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 03-04-2016, 12:38   #109
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Sytuacja nie była tą z najbardziej optymalnych, ale Set był bardzo daleki od choćby pomyślenia o powrocie do Moronzgul. Wiele wskazywało na to, że za zabójstwem elfki od którego cała ta wyprawa się zaczęła kryło się duże niebezpieczeństwo. Potwory z Rozdarcia działały zwykle według swojego instynktu i były dla niego po prostu przewidywalne. Saurio w każdej z walk działał metodycznie, wedle dawno utworzonych planów, które były bardzo złożonymi algorytmami. Na każdą sytuację miał odpowiedź. Nie było możliwe, by którykolwiek z stworów go zaskoczył.
Zupełnie inaczej sprawa miała się z istotami uznanymi za inteligentne. Tutaj zasób możliwych działań był tak olbrzymi, że nie można było się przed nimi całkowicie uchronić. Dlatego najlepszą opcją było po prostu unikanie takich spotkań.
Set miał dziwne przeczucie, że w Moronzgul mógłby czekać na nich niekoniecznie mile nastawiony orszak powitalny, tudzież oddział zabójców. Na tym tle zdecydowanie korzystniej wyglądało kilka dodatkowych dni poszukiwania transportu.

Choć niezbyt to było im na rękę, to Saurio był gotowy praktycznie od razu się zgodzić na propozycję hobbita. Nawet jeśli ghule się wyniosły z tej jaskini, to on powinien mieć szansę ich wytropić.
Decyzja Reevy, żeby przed wszystkim jeszcze zaznać chwili odpoczynku była natomiast bardzo logiczna i odpowiedzialna. Być może wkrótce będzie ich gonił czas, ale w tym momencie powinni korzystać z każdej sekundy spokoju na jaką było ich stać.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 07-04-2016, 23:11   #110
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
wchodzi do baru anioł, demonica, saurio i kobieta...

(...)
- W dzisiejszych czasach przysługa więcej warta niż brzęk monet - stwierdziła Reeva mówiąc wprost do hobbita. - Jesteśmy jednak po długiej drodze i jeśli byłby pan tak łaskaw to najpierw chcielibyśmy odpocząć nim zajmiemy się znalezieniem pana zguby.
Złotowłosa uśmiechnęła się jeszcze uprzejmie.
- I proszę się nie martwić, mamy własny prowiant i jedyne czego potrzebujemy to suchego i ciepłego kąta - dodała kobieta w tonie zapewnienia.
- Tak, miejsce na odpoczynek to dobry pomysł - zawtórował jej Gonael. - Jesteśmy nieco zmęczeni, a tamta jaskinia z pewnością nie znajduje się dwa kroki stąd.
- Oczywiście. - odparł Lotho wychodząc prośbie naprzeciw - Możecie zająć jakiś wolny dom po ludziach, jeden z kopców lub przenocować się u mnie, aczkolwiek może być wam nieco ciasno. - stwierdził, choć faktycznie kopiec hobbita nie był największy. - Dom starego Ragnara to najlepiej trzymający się dom w okolicy, reszta chatek z roku na rok coraz bardziej niszczeje przez wiatr znad morza, a chata Ragnara nie, bo jest schowana za tamtym wzniesieniem. Mogę was do niej zaprowadzić, a jutro znowu porozmawiamy o naszych prośbach. - zaproponował Lotho.
- Prowadź zatem - powiedział Gonael. Może decyzję powinien pozostawić Reevie, ale... W końcu chodziło o drobiazg. - Co cię tu trzyma, na tym wigwizdowie? - zagadnął.
Lotho wszedł na chwilę do domu, założył mocna skórzane buty i ciemno-zielony płaszcz. W usta włożył sobie fajkę i pykając nią, ruszył przed siebie, gestem zapraszając do spaceru.
- Spokój. - odpowiedział hobbit, wypuszczając przed siebie chmurę dymu o owocowym zapachu - We wsi zabrakło młodych, starzy zmarli lub wyruszyli do swych dzieci, ja zostałem bo nie miałem dzieci i nie miałem dokąd się przeprowadzić. - powiedział znowu nabierają dymu w płuca - Mieszkam tu sam już z 30 lat i ostatnim jaki wyruszył stąd łodzią na północ to był Jack, ale nie wiem co się dzieje z moimi dawnymi sąsiadami. A mi tu dobrze, mam czystą wodę ze strumyka, w morzu zawsze się znajdzie coś do jedzenia. Tylko ludzi mało tędy przechodzi, często nie są tak mili jak wy. No i potwory, dziwne dziwadła, czasami musiałem się barykadować w kopcu na całe miesiące, nim sobie poszły dalej. Na szczęście moje zapasy suszonych ryb są olbrzymie, nie tak łatwo zagłodzić hobbita. - znowu zaciągnął się fajką i wypuścił obłok dymu - Swego czasu przyszła tutaj taka jedna, elfka, wypytywała się o transport na wyspę, tak samo jak wy, ale kazałem się jej popukać w głowę i przegoniłem ją gdzie pieprz rośnie. Byłem wtedy nieco spanikowany, dopiero co poszły sobie takie dziwne, podobne do psów stwory, a ta chciała żebym ją do Saniby zabrał. Wariatka! - hobbit znowu się zaciągnął, był to prawdopodobnie jeden z lepszych momentów żeby mu przerwać nim znowu zacznie strzępić język.
- Pamiętasz może imię tej elfki? - spytał Gonael.
- Nie przedstawiała się, ale była to stuprocentowa elfka z dobrego domu, dobrze ubrana. Nie zdziwiłbym się gdyby miała rasowe imię, jakieś pomieszanie z poplątaniem. Ty jak masz na imię? - zwrócił się do bardki.
- Ivyet. - ta odpowiedziała krótko.
- Dziwne. Krótkie, łatwe. Oboje rodzice to elfy?
- Nie. I nie interesuj się. - odcięła się.
- A ty? - zwrócił się do anioła - Skąd podchodzisz, z daleka?
- Z daleka. Dużo dalej niż stąd do Wyspy - odparł Gonael.
- Marenwen Tas’artir? - odezwała się w pytającym tonie złotowłosa wchodząc im w konwersację. - Czy ta elfka tak się nazywała? - dodała zaraz gdyby ktoś miał wątpliwości o czym mówi.
- To może być to, może być. Ale nie zabrałem jej, pojechała dalej. Tam nad brzegiem wzdłuż klifów. Ale tam dalej to same puste osady, ludzie uciekli albo coś je zeżarło. Byłem tam jak sześć roków temu mnie jakieś choróbsko wzięło, szukałem znachora. Tylko sobie buty podarłem i nic nie załatwiłem, tam pusto tak jak i tu. Wiatr tylko hulał między domkami. - Weszliście na wzgórek, a u dołu stała chata, prosta przypominająca te które stały w okolicy Moronzgul. Z drewnianych belek, słomiana strzecha nadal dobrze się trzymała, otoczona była niewysokim kamiennym murkiem. Tak samo jak tamte i ta była opuszczona.


- Oto i chata Ragnara - rzekł hobbit - Powinny być w niej jakieś skóry i łóżka, nie zaglądałem do niej od dawna. Źle się czuję, mając sufit tak wysoko nad głową, szczerze wolę kopce.
- Bardzo dziękujemy za przyprowadzenie nas tu - powiedziała Reeva po czym porozumiewawczo spojrzała na Seta by ten sprawdził ich dzisiejszy nocleg. - O świcie zajmiemy się twoimi skradzionymi dobrami. Na tą chwilę żegnamy się, przyjdziemy do ciebie gdy uporamy się ze złodziejami - zapewniła go z uprzejmym uśmiechem.
- Bardzo mnie cieszy ta wiadomość, jeżeli wam się uda, spakuję wam nieco moich zapasów na drogę, a może i nieco pieniążka się znajdzie. Jeśli nie będzie mnie w domu, będę się kręcił pewnie po okolicy.
- Dziękujemy. Zobaczymy się wkrótce - w bardzo przyjazny sposób dała mu do zrozumienia, że chcieliby teraz zostać sami. - Chodźmy - powiedziała do swoich towarzyszy i ruszyła do chaty.

* * *

Domek Ragnara w środku przedstawiał ze sobą nędzę i rozpacz. Widać było że jedynymi mieszkańcami od jakiegoś czasu były tu szczury, korniki i karaluchy. Kiedy tylko drzwi się uchyliły, widać było jak kilka niewielkich myszek pierzcha pod butwiejące meble. Skóry leżące na łóżkach na szczęście uniknęły losu mebli, choć same łóżka już nie. Przez strzechę w niektórych miejscach można było zobaczyć niebo, a niektóre okna były rozbite i wiatr zamiatał do środka jeszcze więcej kurzu z zewnątrz. Ale cały czas mieliście tu więcej miejsca niż w ciasnym domku hobbita. Domostwo nie było podzielone na pokoje, nie licząc przystającej do niego obory. W oborze po krowach i świniach zostały tylko zasuszone odchody. Na środku głównego pomieszczenia znajdowała się klapa w podłodze zamknięta na kłódkę i solidny łańcuch, trochę czasu zajęłoby dostanie się tam, chyba że wytrychami.
Poza tym obrazem rozpaczy na szczęście było kilka nadal przydatnych rzeczy, jak na przykład dwie lampy olejowe wraz z olejem, garnki, za domem znajdowało się porąbane drewno, a w butwiejącej szafie wisiały ubrania w całkiem zacnym stanie. Zainteresowanie budziły także upchnięte w róg domu skrzynki, które jak się okazało zawierały puste flakony. Set mógł z łatwością rozpoznać większość wywarów: fiedler (znany jako mikstura przyśpieszająca gojenie się z ran), sok z sigurda (z drzewa będącego silną toksyną), cunlei (ten środek z kolei był bardzo popularny wśród wszelkiej maści oszustów bowiem ogłupiał ofiarę i stała się podatna na polecenia), olahg (to był olej z wątroby morskiego stworzenia, który działał bakteriobójczo) oraz najdziwniejsze znalezisko tj. płyn ibar (był to wytwarzany przez wodniaków specyfik pozwalający im przez dość znaczny czas przebywać na powierzchni, u innych ras miało niestety skutek inny). Znalezienie tak drogich i wyselekcjonowanych fiolek było zastanawiające, aczkolwiek niestety wszystkie co do jednej były puste. Zastanawiające było kim był ów Ragnar.

- Dawno nikogo tu nie było - mruknął Gonael. - Ale wygląda na to, że Ragnar planował powrót. To nie wygląda na paniczną ucieczkę.
- No cóż, wyszedł doglądać zwierząt w oborze i pewne coś go zjadło - odparła Reeva nie szczególnie przejęta losem właściciela domostwa. Rozejrzała się po wnętrzu krytycznie oceniając jego wystrój, co było widać po jej grymasie. - Trzeba będzie nieco ogarnąć tu... - powiedziała pod nosem patrząc na wybite okno i zaraz przeniosła wzrok na dach.
- Wyruszymy przed świtem - oznajmiła zmianę planów. - Trzeba będzie uważać, bo zdarza się, że takie zadania okazują się pułapką - stwierdziła łapiąc się pod boki.
- Jak nie pójdziemy, to się nie dowiemy - odparł anioł. - Ale na nocleg ta chata nadaje się całkiem nieźle. Nie zawali się nam na głowy.
- Zaraz zabijemy te dziury i będzie całkiem przytulnie - zgodziła się z nim złotowłosa z uśmiechem. - Już różne typy spotykaliśmy - nawiązała do poprzedniego tematu. - Udają biednych i skrzywdzonych przez los, a później próbują tylko cię okraść - westchnęła. - Ale wtedy przynajmniej nie ma się skrupułów, żeby siłą odzyskać zapłatę za robotę - wzruszyła ramionami.
- Łatwiej zabić hobbita, niż te dziury - uśmiechnął się Gonael. - Ale to pierwsze na razie nie wchodzi w grę. - Rozejrzał się dokoła, zastanawiając się, czego użyć do załatania wszystkich dziur. - Zobaczę, co da się zrobić z dachem.
- Zabić hobbita? - powtórzyła z rozbawieniem łapiąc go za słówka. - Śmiałe słowa jak na anioła - dodała po czym spojrzała w kierunku drzwi. - Z pewnością jak nie w domu to w okolicy gospodarstwa coś się znajdzie. Oczywiście nie ma sensu za bardzo się z tym starać, ale dach warto nie mieć dziurawy jak zacznie padać - skinęła do niego głową w podzięce za inicjatywę jakiej się podjął anioł.

Set wstał wreszcie znad fiolek, które pozostawił po sobie Ragnar. Zanotował wszystko w pamięci i odwrócił się do reszty.
- Jeśli wam się chce to bawcie się w dekarzy. Uważam, że powinniśmy się skupić na odpoczynku.
- Jeszcze trochę czasu zostało, zanim słońce zajdzie - odparł Gonael. - Zdążymy wszystko zrobić.
- Zgadzam się - złotowłosa skinęła głową do słów anioła. - Trzeba się tylko rozejrzeć i zatkamy te dziury, żeby nam wiatr nie hulał - gdy to powiedziała w końcu odłożyła swoje rzeczy obok jednego z posłań.
Saurio nie pozostało nic innego jak wzruszyć ramionami. Jego interesowało coś zupełnie innego. Stanął nad zamkniętą klapą i szarpnął próbnie za łańcuch. Nic nie wskazywało na to, że łatwo puści.
- Mamy tutaj jakąś siekierę? - rzucił pytaniem.
- Znajdź to ci otworzę - uśmiechnęła się Reeva.
- Szkoda, że nie mamy jakiegoś dobrego fachowca od włamań w drużynie - stwierdził Gonael. - A swoją drogą... nie pomyślałem, że się mogą przydać wytrychy.
Kobieta machnęła ręką.
- E tam, odpowiednio duży młotek i otworzy się praktycznie wszystko - stwierdziła Reeva z rozbawieniem. - No a na zewnątrz przy porąbanym drewnie widziałam siekierę.
- Pójdziesz po nią? - zapytał Set. - Tymczasem poproszę o chwilę ciszy - przyłożył ucho od klapy starając się chociaż wstępnie sprawdzić, czy nie czeka ich tam jakaś potworna niespodzianka.
Reeva skinęła mu głową i wyszła na zewnątrz, by przynieść odpowiedni "wytrych".

Tiria dalej podążała za pozostałymi, z pewnym zaciekawieniem przysłuchując się słowom hobbita, jednak nie biorąc udziału w dyskusji. Podobnie rzecz się miała gdy dotarli do domku niejakiego Ragnara. Szczerze mówiąc demonica spodziewała się czegoś nawet gorszego, więc te kilka dziur tu i tam nie zrobiło na niej aż takiego wrażenia. Nie było tu niczego, czego nie dałoby się naprawić przy odrobinie czasu poświęconego na takie działanie. Bez wątpienia bardziej interesująca okazała się klapa w podłodze, którą zainteresował się Set. Dla Tirii było nieco dziwnym, że nikt wcześniej nie zainteresował się tym, co ukryto w podziemiach chaty. Z zasady zamknięte miejsca budziły ochotę do tego, by sprawdzić co też ukrywały. Hobbit miał tę wioskę tylko dla siebie, miał więc całkiem dużą ilość okazji, by zbadać każdy dom. Na wszelki wypadek cofnęła się nieco, mając w pogotowiu swoją magię, z której to skorzystała od razu, rzucając zaklęcie lepszego słuchu.

Pod klapą panowała cisza. Stwierdziły to tak samo gadzie zmysły Seta, jak i wspomożone magią zmysły demonicy Tiri. Słychać było tylko hulający wiatr, a poza tym cisza. Kiedy Reeva wróciła z siekierą, żadną niespodzianką było, że lepiej i szybciej było porąbać klapę niż łańcuch, który naprawdę budził respekt, tak samo jak i kłódka. Sama klapa musiała też być całkiem solidna, bowiem napracowaliście się przy jej sforsowaniu co zajęło niecała godziną. Belki i dechy z jakich była klapa z pewnością były z drzewa nie występującego w tej okolicy. Przez ten czas Set stał z ze skrzyżowanymi rękami i nadzorował pracę wojowniczki. Anioł nie zamierzał bezczynnie stać i zajmować miejsce więc od razu zajął się naprawą dachu, a Tiria początkowo trzymała się z boku by nie przeszkadzać ale hałas jaki towarzyszył rąbaniu sprawił, że podeszła do okna i wyglądała czy hobbit przypadkiem nie zainteresuje się głośnymi sąsiadami.
Gonael ukończył łatanie poszycia dachu prawie równo z tym jak złotowłosa w końcu uporała się z klapą piwnicy.
Po jej odrąbaniu, dzierżąca siekierę Reeva mogła dostrzec długą drabinę prowadzącą w dół, której koniec niknął w mroku.


Kobieta odsunęła się od zejścia do piwnicy by zabrać lampy które wcześniej zauważyli. Obie sprawdziła i wysuwając knot by łatwiej było go podpalić użyła hubki i krzesiwa jakie przy sobie miała. Gdy ogień tlił się pewnym płomieniem skróciła knot i zakryła za szkłem. To samo zrobiła z drugą lampą, którą zaraz po tym podała Setowi w dłoń. Sama chwyciła swój miecz w prawą dłoń a w lewą ujęła źródło światła. Razem z Jaszczurem wrócili do dziury. Set zarzucił na plecy kuszę i ostrożnie stawiając stopy na szczeblach drabiny zaczął schodzić w dół.
Wkrótce jego oczom ukazała się niewielka grota. Przed sobą miał dość spore pomieszczenie, spokojnie mógł w niej stanąć wyprostowany i w dodatku podskoczyć. Lampa olejna oświetlała stary, ale naprawdę dobrze wyposażony w naczynia alchemiczne stół. Obok stołu, który był naprzeciw drabiny, po prawej stronie znajdowały się puste skrzynki i tak samo puste worki. W nich po zapachu można było wnioskować, iż znajdowały się alchemiczne składniki. Najbardziej wonny był worek pachnący lawendą kymską. Po lewej znajdował się tunel prowadzący do nie wiadomo dokąd, tak samo jak wcześniej drabina, i on niknął w mroku.
Reeva która zeszła po drabinie jako druga uważnie rozejrzała się trzymając w pogotowiu gotowy do użycia miecz. W wyciągniętej przed sobą ręce trzymała lampę oświetlając nią sobie widok.
- Obstawiam, że ten tunel prowadzi do jaskini - powiedziała złotowłosa stawiając swoją lampę na stole alchemicznym. - Właściciel tego domu raczej tędy nie opuścił swojego dobytku.
Anioły nie należały do istot, które lubiły podziemne korytarze, ale żaden z nich nie cierpiał na klaustrofobię. Gonael również. Jednak swoje dalsze poczynania uzależniał od decyzji Tirii.
- Idziemy z nimi, czy czekamy tutaj na ich powrót? - spytał.
Saurio zaśmiał się na sugestię kobiety odnośnie tego co znajduje się na drugim końcu tego tunelu.
- Szykowałby się nam kawał drogi w takim wypadku, choć uważam to za mało prawdopodobne rozwiązanie. W każdym razie nie będę mógł spokojnie zasnąć, bez poznania tego co się tam kryje.
Kucnął by poszukać jakichś ewentualnych śladów.
- Proponuję byście wraz z Tirią poprawili co jeszcze się da w chacie poprawić, a my sprawdzimy w tym czasie tunel - powiedział w trakcie badania podłoża głośno i wyraźnie w kierunku wejścia do piwnicy by anioł i demonica go usłyszeli.
- Ktoś powinien zostać na górze - stwierdziła demonica, dla której tunele i jaskinie nie stanowiły problemu, jednak wolała zostać z aniołem w chacie. Tym bardziej, że ta wciąż wymagała pewnych napraw by nadać się na ich nocleg.
- W takim razie wy idźcie, a my spróbujemy jeszcze podszykować nasz domek - stwierdził Gonael mówiąc do nich ze szczytu drabiny, gdy pochylił się nad dziurą w podłodze chatki.
- Będziemy krzyczeć gdyby coś miało nas zeżreć - zażartowała Reeva do tych którzy pozostali na górze po czym już z pełną powagą spojrzała na Seta. - Zostawię tu jedną lampę - wskazała skinięciem głowy na stolik alchemiczny. - Drugą będę nieść, żebyś mógł swobodnie iść przodem - zaproponowała przejmując od niego z ręki lampę.
- Trzymaj się blisko - powiedział jaszczur przystając na dobrą propozycję towarzyszki. W ręce ujął kuszę. Uważnie rozglądał się dookoła, poszukując wszelkich możliwych pułapek bądź tajnych przejść.
Reeva skinęła mu głową i idąc o krok za nim starała się oświetlać korytarz na tyle na ile było to możliwe. Poruszała się ostrożnie by nie robić niepotrzebnego hałasu i jednocześnie choć wcale w tym dobra nie była to próbowała nasłuchiwać odgłosów które mogłyby się pojawić z głębi jaskini.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 08-04-2016 o 10:09.
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172