Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2016, 00:41   #22
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Gdy już się najedli i popili, a droidy zniknęły w celu zebrania potrzebnych im danych nic już nie stało chyba na przeszkodzie, by wreszcie zobaczyć co też zafundował im ich zleceniodawca.

Już z plastalowego okna widać było, że wszystkie trzy statki były zdecydowanie większego kalibru niż ich poprzedni frachtowiec. Wszystkie trzy miały koło stu metrów długości i jasnym było, że do w pełni sprawnego funkcjonowania wymagać będą załogi co najmniej parunastu osób. Jeśli na ich bazie chcieli prowadzić skomplikowane złożone operacje z gotowymi do działania wachtami, tak jak sugerowały to wymagania Vexa, to pewnie i większej liczby. Oczywiście, w czwórkę z droidami mogli wytyczyć kurs, trochę pokierować i postrzelać, ale nie było raczej szans, by jednostki w ten sposób osiągnęły pełnię możliwości.

Tanako zapakował ich w prom i przez około dwie godziny oprowadzał po pokładach posiadanej trójki. Wszystkie były mocno używane, zapewne na przestrzeni lat przez wielu właścicieli, ale wyglądały na sprawne, co też potwierdzał sam Tanako, który twierdził, że przeprowadzał na nich liczne testy. Oczywiście, można było mieć co do tego wątpliwości, ale dokładna diagnostyka tak dużych jednostek przy tak ograniczonych zasobach osobowych oznaczała długie tygodnie badań, musieli się zastanowić, czy byli na to gotowi.

Pierwsza jednostka, to egzotycznie wyglądy insektoidalny patrolowiec, którego widzieli już w czasie ucieczki. Statek był zdecydowanie najoryginalniejszą z propozycji. Tanako twierdził, że nazywa się Ssin'Dhul, a przynajmniej tak wymawiał to uniwersalny syntezator mowy podłączony do jego komputera. Niestety dziadyga nie miał pojęcia co to znaczy, wygląd sugerował jednak, że nic dobrego. Podłużny, torpedowaty kadłub w przedniej sekcji rozdzielał się na cztery, jakby pajęcze ramiona. W każdym z nich zamontowany był bardzo potężny projektor neutronów, które po strzale zlewały się w jedną koherentną wiązkę o wielkim przebiciu. Statek był też niesamowicie szybki, posiadał potężną siłę ognia, ale jedynie do przodu, oraz wzmocnione przednie tarcze. Jednak miał porównywalnie małą ładownię (choć i tak większą niż w ich frachtowiec), słabe tarcze po bokach i z tyłu, oraz był zaskakująco mało zwrotny. Wyglądał na idealne narzędzie do potężnej szarży prosto na wroga z bronią, którą potrafi spenetrować nawet najpotężniejszego przeciwnika. Do tego miał mały hangar dla jednego zwinnego i bardzo szybkiego myśliwca o słabych tarczach. Myśliwiec był w zestawie.

Uwagę zwracało też wnętrze statku. Wszędzie w środku nad podłogą unosiła się niska warstwa mgiełki. Tanako twierdził, że mieszanka optymalna dla filtrów powietrza statku odbiegała jedynie lekko od tej standardowej w innych jednostkach, najwyraźniej jej twórcy potrzebowali w powietrzu zaledwie trochę większej wilgotności i paru dodatkowych pierwiastków śladowych, które dla większości ras były zupełnie niegroźne. Z powodów wizualnych można było je oczywiście zmodyfikować, ale nie miał na to czasu, bowiem większość czasu zajęło mu przerobienie paneli i siedzeń na takie... Przystosowane dla rasy humanoidalnej. Statek był bowiem zbudowany dla istot o dużej ilości odnóży i zupełnie innej anatomii, Tanako zdążył poprzerabiać parę najważniejszych stanowisk, tak by dało się wykorzystać wszystkie główne funkcje jednostki, jednak sporo nadal pozostało do zrobienia. Jak twierdził, sporządził jednak instrukcję jak obsługiwać te pozostałe.

Na pytanie o to jaka rasa była budowniczymi statku wzruszał tylko ramionami. Jedyna rasa insektoidalnych obcych, którzy tworzyli sławne uzbrojenie byli Colicoidzi, wyjątkowo paskudne kanibalistyczne robale. Ponoć Tanako się do nich zwracał z zapytaniem, lecz jego rozmówca po wskazaniu mu obrazu statku jedynie zaharczał w ciężki do zdefiniowania sposób i natychmiast rozłączył się.

Druga jednostka wydawała się znacznie prostsza w swojej specyfice. Była to Czarna Bantha. Sporych rozmiarów transportowiec. Mało zwrotny, średnio szybki, jednak posiadał iście monstrualne ładownie. Jeśli przyszłoby im ewakuować setki ludzi, bądź wyżywić całe kolonie, to okazałby się zdecydowanie najlepszy. Do tego posiadał masywny pancerny kadłub i potężne tarcze energetyczne. Jak twierdził Tanako, po wylądowaniu mógł też służyć za pancerny zalążek kolonii, miał ogromny zapas w systemach podtrzymania życia, więc po wylądowaniu można było go wykorzystać jako małą osadę. Poza licznymi pomieszczeniami nadającymi się dla ludzi miał też ładownie środowiskowe, które można było zaprogramować pod potrzeby danego ładunku, bądź szczelnie zamknąć w przypadku ładunku toksycznego. Na szczycie wielkiego, szerokiego kadłuba nadal widoczne były ślady po stanowiskach strzelniczych, najwyraźniej kiedyś służył właśnie jako ufortyfikowany tymczasowy przyczółek na jakiejś planecie. Uzbrojenia nie miał żadnego poza egzotycznie wyglądającą kierunkową anteną na szczycie kadłuba. Jak wyjaśnił Tanako raz udało mu się nią zresetować sobie prawie wszystkie droidy w okolicach jego kompleksu. Był to potężny projektor impulsu elektromagnetycznego. Po naładowaniu ogromną ilością energii, którą trzeba było pobrać z innych systemów mógł wystrzelić kulę EMP, którą dobrze wycelowana eksplodowała, wyłączając wszystkie systemy pobliskich wrogów. Idealny system do ucieczki przed przeważającymi siłami przeciwnika. Z wad musiał przyznać, że nie udało mu się jeszcze zneutralizować wszystkich toksycznych pozostałości po ładunkach, które kiedyś spoczywały w licznych ładowniach, część pokładu była nadal skażona, lecz dało się ją odciąć.

Ostatnią jednostką była Szczęśliwa Siódemka, statek, który najprawdopodobniej należał kiedyś do poszukiwaczy. Na kadłubie zamontowana była masywna nadbudówka, z której w razie potrzeby wysuwały się dźwigi, przemysłowe wiertła i palniki, oraz potężne harpuny do przysuwania do statku innych jednostek dryfujących w przestrzeni. Posiadał też zaawansowaną wyrzutnię sond zwiadowczych oraz nadawczych, a także boi sygnałowych, których zapas był wliczony w cenę. Na pokładzie stacjonowały dwa ciężkie repulsorowe ciężarówki z zabezpieczonymi środowiskowo kabinami, które mogły być wykorzystane też na obiektach bez atmosfery, wyposażone dodatkowo w liczne sensory, w tym sondy do badań gruntowych oraz odpowiednie wiertła i ramiona kopiące.

W bocznych ścianach kadłuba zamontowano też 10 stanowisk dla ciężkich osobistych skafandrów serwisowych, które mogły być wykorzystane do długich prac technicznych w warunkach nieważkości, bądź toksycznego środowiska.

Zarówno ciężarówki, jak i kombinezony posiadały na pokładzie wyspecjalizowane stanowiska serwisowo-ładujące.

Z uzbrojenia statek miał tylko dwie lekkie zupełnie nieimponujące wieżyczki blasterowe na kadłubie statku oraz prymitywne ciężkie karabiny maszynowe na ciężarówkach.

Poza tymi zewnętrznymi dodatkami same parametry statku były słabe. Był raczej wolny, raczej mało zwrotny, bez imponującej obrony i siły ognia. Nawet czujniki były średnie, choć można je było uzupełnić w zacny sposób umiejętnie użytymi sondami. Ładownia była duża, choć o wiele mniejsza niż w transportowcu.

Nadal do dyspozycji mieli Tanakę i jego prom, gdyby chcieli zobaczyć jeszcze jakieś szczegóły, bądź o coś dopytać, choć wątpliwym było, by nawet zużywając całą dobę, byli w stanie obejrzeć znaczną część.
 
Tadeus jest offline