Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2016, 11:12   #86
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kompani pod wodzą niepisanego dowódcy grupy - Shena wartko postanowili się przegrupować i po przydzieleniu im nowych zadań zaczęli gotować się do ich wykonania.
-Mówił ci psie w dupe jebany, że tylko jednego dzieciaka my znaleźli...- wybełkotał ranny jeniec, któremu chwilę wcześniej Shen "zamieszał" trochę w brzuchu. Po jego zachlapanej krwią twarzy spłynęło kilka łez bólu i cierpienia.
-I mam nadzieję, że zdechła a Ty kurwisynu niebawem do niej doł...- ostatnie słowa wykrztusił z trudem i na oczach grupy wyzionął ducha.
-To po przesłuchaniu...- syknął John -Cicho, cicho! Słyszycie?- półelfi kaleka lekko się zgarbił nasłuchując, podobnie jak i jego pies. Z daleka dało się usłyszeć rżenie koni. Ci przytomni i mniej poobijani potyczką spojrzeli po sobie wzajemnie gotując się na kolejną walkę w duchu. Na szczycie plaży pokazał się oddział strażników miejskich. Obiboki i nicponie z wschodniej bramy, lecz było tam kilka twarzy, których kompani nie kojarzyli. Troje strażników z zachodniej, w tym młody mężczyzna który rozmawiał wcześniej z grupą Grigora, gdy ci natrafili w trakcie poszukiwań na zwłoki za murami miasta.

-Na bogów!- warknął po czym ponaglił swego wierzchowca w dół plaży zatrzymując się przy obozowisku.
-Ładne pobojowisko...- podsumował przyglądając się porozrzucanym po plaży ciałom zarówno najemników jak i przemytników.
-Jeszcze żyją. Pomocy im trza.- syknął John wskazując Janellę, Markusa, czy Atheę. Brad, bo tak miał na imię ów człek spojrzał na Grigora, którego miał okazję wcześniej poznać.
-Zabierzemy was do miasta. Sanitariusze się wami zajmą.- odrzekł.
-Spóźniliście się parę chwil. Mieliśmy tu rannego ale skonał dosłownie przed chwilą.- burknął Grigor -Jeden uciekł na wschód.- dodał po chwili. Na te słowa pozostali strażnicy, którzy czekali niecierpliwie na wierzchu plaży ponaglili swe wierzchowce i ruszyli w kierunku wschodnim.

-To Ariam i Dino. Moi kompani. - wskazał dwójkę strażników, którzy zostali na plaży -Byłem ciekaw jak wam poszło. Udałem się do Courtezów i dostałem informacje że na wschód żeście się pokierowali. Kiedy żeśmy przejeżdżali przez bramę tamte łachudry doczepiły się do nas pod preterkstem wsparcia i posiłków. Protestowałem, ale uparli się.- wyjaśnił -Pomóżcie rannych wrzucić na konie. Ariam, Dino, zabierzcie Markusa i Janellę- akurat ich imiona człek najwidoczniej poznał wcześniej -Ją wrzucę na mojego wierzchowca. Biegiem do miasta. Ja wrócę pieszo z nimi.- Strażnicy z zachodniej bramy prędko wykonali polecenia kamrata, choć wcale nie był wyższy rangą po czym zniknęli w półmroku późnego wieczoru. Chodźmy. Musicie odpocząć i zregenerować siły.
-A co z pozostałymi?- John uniósł brew.
-Pojechali szukać tego co wam uciekł.-


FR 3,5ed. Od zera do...
Rozdział II: Intrygi i konszachty

Wschód słońca przywitał rannych w wielkiej i wysokiej komnacie. W środku panował mały zgiełk. W tle dało się słyszeć jęki rannych i chorych, oraz krzątanie się paru kobiet odzianych na biało z symbolem Illmatera na plecach.
-No w końcu wracacie do świata żywych!- donośny głos mężczyzny z mundurze rozniósł się echem po sali -Siostry dobrze się wami zajęły. Wasze rany są opatrzone i nic już nie zagraża waszemu zdrowiu. Jestem Ariam. Wasi kompani czekają już w posiadłości Courteza. Odprowadzę was.- mężczyzna był miły i zdawało się że nie skrywał żadnych złych intencji.
Faktycznie czuli się znacznie lepiej i tylko wspomnienia z nocnej potyczki w obozie przemytników tylko świtały im w głowach. Janella, Markus i Athea pozbierali się i w towarzystwie strażnika opuścili świątynię Illmatera.

U Courtezów czekała już cała reszta. Ci którzy chcieli tam nocować zostali rozlokowani po gościnnych izbach, Ci którzy woleli nocować w swoich łóżkach jak Shen czy Tajga dotarli na spotkanie niedługo przed Janellą, Markusem i Atheą. Wszyscy byli na miejscu. Był też i pan domu. Courtez przywitał ich z wdzięcznością, lecz mimo wszystko był zmartwiony tym co usłyszał od Grigora po jego powrocie. Wielki stół przy którym obradowali poprzedniego dnia był zastawiony do pożywnego śniadania.
-Grigor wszystko mi opowiedział. Spisaliście się bardzo dobrze. Choć po Marii wciąż nie ma śladu. Dowiedziałem się również, że strażnikom udało się dorwać tego, co wam uciekł. Skurwysyny zatłukły go na śmierć. Ponoć sprawiał opór...- pokręcił głową nie kryjąc złości. Nikt nie czuł się zdziwiony z tego faktu. Wszak już poprzedniego dnia podejrzewali strażników o interesy z przemytnikami.
-Byłem u Benitezów. Wszystko im opowiedziałem. Chcą byście odnaleźli ich córkę. Lecz o tym później. Najpierw zjedzcie i pomyślimy co dalej.-

Zdobyte doświadczenie: 1200PD
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline