Ferro już dawno krzątał się przy androidzie, korzystając z jakichś protokołów bezpieczeństwa, po których ten dawał sobie grzebać w bebechach. Scott zresztą wyłączył go.
- Inny model, ta sama firma. Nova miała starszego, z mniejszą ilością funkcji interaktywnych. Wyłączyła mu opcję głosu, więc i tak były jej zbędne. Poradzisz sobie tutaj? Skoro to nasz najlepszy trop, to pojechał bym z tymi złomami do labu.
Raport o Malkinsach był krótki. Dwójka dorosłych dzieci, żyjąca na różnych krańcach USA, zarobiona jak typowi korpo. Dzwonili do rodziców najczęściej raz na tydzień, w tych najlepszych swoich chwilach w każdym razie. Korzystali ze schedy po rodzicach, ale obecnie nie chcieli sobie nimi zawracać głowy. Żadne z nich nie było nikim wielkim. Elena Malkins-Bauer pracowała w dziale kadr, Mahony Malkins w dziale awarii. Wszyscy związani byli z korporacją KALISTO. Szare myszki w prostych uniformach, ale te dane od Ferro były bardzo pobieżne. I tak ciekawe, że je miał, bo w kartotekach firmy cała rodzina nie miała nawet jednego niezapłaconego mandatu.
Techniczni przyjechali niedługo po krawężnikach, którzy zabezpieczyli mieszkanie. Pakowano właśnie androida, robiono zdjęcia i trójwymiarowe odwzorowanie otoczenia. Leah mignęła na chwilę twarz sąsiada z końca korytarza, który przechodząc próbował zajrzeć. Messer i jego koleżanka z CSI zabrali się od razu do pracy, chociaż ten pierwszy puścił jeszcze szybki uśmiech w stronę Wierzbovsky.
- Moja ulubiona para detektywów. Z braku roboty mnie przy was na pewno nie zwolnią.
Pojawił się też patolog, przyglądając się zwłokom.
- Nie żyją od czterech dni - zawyrokował. |