Wędrówka podziemnym tunelem nie była długa, lecz pozwoliła Sabrie uspokoić się i zebrać myśli, które wirowały jak szalone odkąd mgła zaczęła pochłaniać oddział Mythii. Wiele już przeżyła, miała do czynienia z magią różnego rodzaju - zabójczą, leczącą, manipulującą - lecz nigdy z czymś podobnym. Tęskniła za głosem Miee’le w swojej głowie, lecz cieszyła się, że asperi z nią nie ma - z tego co zauważyła zwierzęcy towarzysze również zostali oddzieleni od swych właścicieli. Ciężko było uwierzyć, że jeszcze kilka godzin… a może nawet nie godzinę temu siedziała na polanie sprawdzając napierśnik, miecz i wielką stalową tarczę by być gotową na nadejście wroga. Nie spodziewała się, że wrogiem będzie sama puszcza. Czy raczej - nie chciała słuchać takich plotek. Bo jak walczyć z lasem? Mgłą? Ziemią? Wędrując z niziołkiem przez nicość nieoczekiwanie dla samej siebie zwątpiła czy uda jej się uratować nie tylko syna Jeremiego, ale i siebie samą. A wątpliwości były czymś, na co nie mogła sobie pozwolić; nie tutaj, nie teraz! Wyprostowała się na całą swoją przyzwoitą wysokość i przeciągnęła dłonią po krótkich, jasnych włosach. Kucharki w zakonie zawsze narzekały, że nie chce ich zapuścić. “Takie miękkie, takie jasne, a rzęsy masz ciemne! Rozpuściłabyś je, spojrzała tymi swoimi niebieskimi oczami i każdy kawaler twój!”. Nie mogły zrozumieć ciągłego odkładania przez Sabrie “normalnego życia” na później, a potem przestały już nawet pytać. Zresztą i tak rzadko tam bywała, preferując swoje mieszkanie w Silverymoon. Teraz zaś… Sabrie zacisnęła zęby. Wróci do domu, tak jak wracała z każdej wyprawy. Zawsze. Czarna pantera warknęła dając znak, że zbliżają się do powierzchni. Co prawda “polana” była niczym wyjęta z koszmaru, lecz widok towarzyszy broni błyskawicznie poprawił Sabrie humor. Wyglądało na to, że niziołek miał rację i “próba puszczy” miała na celu zjednoczenie oddziału. Na razie widziała co prawda tylko dwie osoby, lecz może zmieni się to gdy wyjdą na zewnątrz? Niestety zamiast radosnego powitania wojowniczka i Chand usłyszeli jedynie ostrzegawczy krzyk pobliźnionego wojownika. Sabrie mocniej chwyciła miecz i przygotowała się na starcie z niewidocznym jeszcze wrogiem. |