Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2016, 13:46   #20
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

Ciąg dalszy...

***

Mieszkanie "Lulu", Praga Północ, ul Jagiellońska, ranek
*Zablokuj karty…
*Muszę wypłacić gotówkę…
*Hmmm….
Grażynka podrapała się po głowie. Przeczytała jeszcze raz wiadomość.
*Nikt nie może mnie namierzyć.
Znów podrapała się po głowie.
*Hmmm…
Zostawiając pocztę otwartą przycupnęła na parapecie by spokojnie zapalić. Po co ktoś miałby blokować karty jednocześnie chcąc wypłacić z konta gotówkę? Prośba Indi wydawała się dość… abstrakcyjna. Grażynka potrzebowała trochę czasu by ją przetrawić.

Cytat:
Do Indi [E-mail]:
Temat: Re
Załącznik: indi.exe
Tak. Tylko, mam dużo pracy.
Nie mogę Ci pomóc w kwestii kart, prócz udzielenia kilku rad. Nie chodzi tylko o to, że mam teraz na prawdę urwanie głowy z nadmiarem roboty… Możesz sama zablokować karty dzwoniąc z numeru zastrzeżonego do swojego banku/banków. Zamiast tego jednak radziłabym Ci stworzyć sobie nowe konto bankowe. Dadzą Ci nową kartę. Później zalogować się na swoje stare konta przez Internet i zrobić przelew na nowe konto. Jeśli masz Internet w telefonie, zaraz po zrobieniu przelewu na nowe konto możesz wypłacić z niego gotówkę. Jeśli ktoś próbuje Cie namierzyć, zanim dojdzie do tego co to za nowe konto, Ty wypłacisz już gotówkę. Zanim zrobią namiar na nowe konto, by sprawdzić gdzie wypłaciłaś kasę, dawno będziesz gdzie indziej.
Jeśli nie chcesz zakładać nowego konta, zawsze możesz użyć czyjegoś.
Indi w tej chwili ONI raczej nie wiedzą co się z nami stało, póki myślą że możemy nie żyć lub być w rękach TYCH DRUGICH… to lepiej dla nas. Bardzo, bardzo lepiej dla nas. Jakiekolwiek mieszanie w Twoich kontach legalne czy nie legalne zdradza Ciebie / Nas. Najlepiej jakbyśmy były dla nich martwe.
Ja też mam do Ciebie prośbę. Cokolwiek planujesz…
Potrzebuję czasu by mieć to co może Ci pomóc. Jak najwięcej czasu. Minimum czterech dni. Rozumiem, że możesz bardzo musieć dostać się do swojej kasy… ALE naprawdę lepiej by było gdybyś przez jakiś czas W OGÓLE nie dawała znaku, że żyjesz i cokolwiek działasz.

Mam dla Ciebie mały prezent. Nie zamykaj poczty, otwórz załącznik.

Grażynka wysłała wiadomość i spojrzała na zegarek z krótkim westchnięciem. Zajęło jej to trochę cennego czasu, ale cóż…
Ustawiła budzik na godzinę 13:00 by pamiętać o oderwaniu się od komputera, po czym przystąpiła do pracy nad programem deszyfrującym.

***

Budzik w końcu zadzwonił. Grażynka jednak czując, że jest u kresu ukończenia pierwszego etapu prac nad programem kilka razy włączyła jeszcze drzemkę. Zapaliła kolejnego papierosa…
Może miała w głowie przesadną paranoję, ale jednak… postanowiła jeszcze zabezpieczyć dobrze posiadane przez siebie dane. Wolała zminimalizować ryzyko utracenia ich, czy posiadania przesadnej ilości kopii które ktoś mógłby jej wykraść.
Dopiero gdy zegarek pokazywał godzinę po 15, zaczęła pakować swoje “zabawki”. Plan był prosty. Odwiedzić Kajko w szpitalu… nie żeby specjalnie chciała. Męczyła ją ta myśl, ale robiła to codziennie. Czuła, że powinna. Po tej wizycie prosto do Klary. Upewniła się jeszcze, czy nie dostała nowego e-maila.

Był, Indi odpowiedziała.

Cytat:
Od Indi [E-mail]:
Temat: Re: Re:
Dzięki za prezent. Nie wiem jak u ciebie ale ja nie jestem na tyle pewna obecnego statusu, by zakładać 100% bezpieczeństwo. Ty też nie powinnaś. Siedzenie na tyłku w jednym miejscu nie załatwia sprawy. Pomyśl o możliwościach dotarcia do ciebie lub twojej rodziny. Uniwerek? Ile jest hakerek z różowymi włosami? Wystarczy zastraszyć ludzi by dostać twój adres. Niezależnie od tego co opowiada ci twój kanał bezpieczeństwa, nie wierz w to do końca. To my jesteśmy zbywalne.
Druga wiadomość, która pojawiła się w skrzynce, świadczyła o tym, że Indi użyła “prezentu”. Grażynka uśmiechnęła się lekko pod nosem, po czym wpisała jej IP w lokalizator.

Puszcza kampinoska… płn zachód od miejsca z którego uciekały. Grażynka zastanawiała się przez chwilę nad rezultatem… postanowiła póki co nie odpisywać na e-maila Indi. Zatarła na swoim laptopie wszelkie ślady namierzania jej. E-maila zapisała do notatnika planując pokazać go później Klarze.
Przed wyjściem z domu zajrzała jeszcze, co robi ojciec. On jednak jak zwykle po południu siedział wpatrzony w telewizor.
- Hej, Tato. - Spróbowała więc zwrócić na siebie uwagę. Antoni odwrócił głowę w stronę córki. Przyciszył lekko telewizor.
- Wychodzę. Idę najpierw odwiedzić Kajko… to znaczy, tego rudego chłopaka w szpitalu. Później spadam do kumpeli na noc. Nie, nie do Daniela. - Dodała szybko, jakby chciała go uprzedzić. - Widzisz, chyba jednak pisane nam jest pozostanie tylko przyjaciółmi. - Uśmiechnęła się lekko, trochę jakby smutno. - Nie martw się o mnie.
- Wiesz, ze i tak będę Grażynko.
- Pokiwał głową. - Daj tylko znać wieczorem, że jest wszystko w porządku, dobrze?
- Mhmmm…
- najwyraźniej nad czymś zastanowiła się. Przez chwilę milczała. - No dobrze. To na razie. - Po tych słowach opuściła pokój ojca, a chwilę później mieszkanie.
Po drodze do szpitala wstąpiła jeszcze do centrum handlowego. W lekkim pośpiechu kupując w NewYorkerze nową kurtkę i kilka nowych ciuchów. Po odwiedzeniu Rossmanna… i małych zakupach, była gotowa do dalszej realizacji planu dnia.

***

Gdy dotarła do szpitala od razu skierowała swoje kroki do pokoju w którym zawsze leżał Kajko. Zobaczyła tam jednak tylko puste łóżko idealnie zaścielone w oczekiwaniu na nowego pacjenta.
Po tym jak już podrapała się w zastanowieniu po głowie, skierowała się do pokoju pielęgniarek. Szukała wśród nic znajomych twarzy, które tyle razy spotykała przez ostatnie dni. Jedna z kobiet wydała jej się znajoma, a to chyba przez to, że ona sama kiwnęła głową Grażynce. Cóż, hakerka była dość charakterystyczna i bywała tu praktycznie co dzień.
- Ty do tego chłopca z szóstki…? - spytała. - Jak wczoraj się wybudził to wieczorem przeniesiono go z pooperacyjnej, o Tamarka tam idzie akurat, zaprowadzi cię.
- Świetnie. Jak on się czuje? Wiadomo kiedy będzie mógł wyjść?
- Ostatnim razem nie miała okazji zapytać się o stan Kajko. W końcu nadszedł czas by to nadrobić.
- Lepiej, chyba bardzo mu pomogła twoja wczorajsza wizyta, ale trochę będzie tu musiał poleżeć, doktor mówił, że i tak miał sporo szczęścia.
Lulu skinęła głową. Skupiła wzrok na Tamarce, zerkając czy szykuje się by iść tam gdzie miała. Najwyraźniej więcej pytań nie przychodziło jej do głowy.
Pielęgniarka zaprowadziła ją na inny oddział wskazując tylko drzwi do jednej z sal, sama poszła gdzieś dalej z kilkoma kartami pacjentów.
W środku Kajko drzemał, nie był w pokoju sam, dwóch innych pacjentów, jakichś starszych panów przerzucało się w dyskusji wagą swych operacji. Jeden drugiemu udowadniał, że skomplikowane wycinanie hemoroidów jest mocniejszym zabiegiem niż operacja na pęcherzu.
- Witam. - burknęła nieśmiało do owych panów po czym cichutko podeszła do łóżka Kajko. Przeszczęśliwa, że chłopak śpi zaczęła wyciągać z siateczki soczek, jabłka i kilka innych drobiazgów, które kupiła mu świadoma iż szpitalne jedzenie może być bleeee.
Nie zrobiła dużo hałasu jednak chłopak poruszył głową, widocznie inne dźwięki niż rozmowa współpacjentów dotarły do umysłu pogrążonego w lekkiej drzemce. Ale na tym drobnym ruchu się skończyło, wciąż leżał w półśnie z zamkniętymi oczyma i lekko uchylonymi ustami, nie przebudził się.
Wypuściła powietrze… spał dalej. Cichutko wyrwała kartkę z notesu i naskrobała:

Cytat:
Smacznego.
Słodko wyglądasz jak tak śpiulasz.
Pozdrawiam, Lulu
Po czym zaczęła wymykać się z pomieszczenia.
Obróciła się jeszcze w drzwiach lecz wyglądało na to, że nie zarejestrował jej wizyty, przekręcił jeszcze głową ale chyba przez sen.
Grażynka opuściła szpital. Godzina była wystarczająca… by jechać do Klary, lada moment pewnie obudzi się ze swojej dziennej drzemki. Wsiadła więc na motor i skierowała się do Józefowa.

***
Dom Klary, Józefów pod Warszawą, ul Zaciszna, późne popołudnie
Gdy zadzwoniła czekała tylko chwilę zanim furtka się otworzyła. Lulu wiedziała, że Klara w takich sytuacjach ogarnia ‘gości’ przez kamery. Normalna pani domu wyjrzała by przez okno w kuchni, cóż, Klara normalna do końca w tej materii nie była, dom też nie. W kwestii tych okien.
Wyglądała na lekko zdziwioną, ale chyba zadowoloną.
- Napijesz się czegoś? - spytała po ucałowaniu jej na przywitanie.
- Jasne. Wody. - Uśmiechnęła się do niej. - Jak minął wieczór? - Lulu weszła do mieszkania i skierowała się w stronę kanapy.
- Mówisz o wczoraj jak wróciliście do domu? - Nalała jej wody i podała muskając lekko jej palce. - Czuwałam, chyba na razie spokój. Choć… to może być cisza przed burzą. A… Karolak prosił by cię pozdrowić, podobno go czymś urzekłaś. - Spojrzała na nią lekko głodna wiedzy o co mogło chodzić hakerowi.
Lulu w odpowiedzi obdarzyła ją wyjątkowym uśmiechem od ucha do ucha z TYM błyskiem w oku.
- Nie wiem czy nie będziesz zła… - Poskarżyła się, ale zawadiackim tonem.
- Też nie wiem… - wymruczała, choć błysk w oku różowowłosej wywołał u niej lekki uśmiech. Puściła muzykę z wierzy i usiadła na sofie chowając nogi pod siebie. - Zaryzykujmy.
Lulu wyciągnęła z kieszeni telefon i weszła w Galerię. Wysunęła dłoń z nim pokazując Klarze samo-fotkę jaką zrobiła tamtego wieczoru.
- W ostatniej chwili podłączyłam mu neta by miał dostęp do kompa i zmieniłam tło pulpitu. I tak odliczał już do wybuchu… - wzruszyła lekko ramionami. - Tu widzisz… - pokazała pendrive włożonego z przodu komputera. - To był jego największy błąd.
Kruczowłosa roześmiała się.
- Masz chyba kolejnego fana.
- Kolejnego?
- Uniosła lekko brwi, najwyraźniej nie wiedząc o co chodzi.
Klara nie odpowiedziała, patrzyła tylko na Lulu spod zmrużonych oczu, jakby odpowiedź była zbędna.
- Myślałaś o tym co proponowałam? - zmieniła temat. - Na wszelki wypadek. Tu cię nie znajdą gdyby szukali, a mogą.
- Poparz na mój plecak. Jego nadobjętość mówi sama za siebie.
- Grażynka sięgnęła po rzeczony. Zaczęła go otwierać. Oczom Klary ukazała się zawartość, i nie nie był to tylko laptop. W plecaku znajdowały się ciuchy, nieco przykryte zawiniątkiem ze sklepu Rossmann.
Klara nie odpowiedziała nic, wstała tylko, objęła Lulu i głęboko, namiętnie pocałowała.
Dziewczyna z początku była nieco zdziwiona tą reakcją, co Klara z pewnością mogła odczuć, ale słodkie usta kochanki wprawiły ją w zapomnienie… o czymkolwiek. Oddała pocałunek wraz z jego namiętnością, przyciągając do siebie dziewczynę i wczepiając dłoń między jej włosy.
Ciemnowłosa uniosła ją niosąc ku kanapie, na którą zrzuciła ją lekko z rąk opadając obok i gładząc jej brzuch i biodro.
- Cieszę się - wymruczała.
- Że zostanę? - Grażynka już wolała się upewniać… wiedząc jak wiele potrafi nie widzieć.
- Mhm…
Lulu pogładziła ją po policzku obserwując dokładnie jej twarz i zielone oczy.
- Ale wiesz, że muszę usiąść do kompa. - Odparła O DZIWO dość niechętnie.
- Wiem. - Niechęć do tego faktu u niej również była więcej niż wyczuwalna. - Już? Teraz?
- Może być…
- Grażynka przechyliła się w jej stronę i delikatnie ucałowała w usta - ...zaraz. - I ucałowała je jeszcze raz… nagle przestając. - A… skontaktowałam się z Indi.
- Czyli żyje, zaszyła się?
- Klarze chyba nie chodziło o esperal… Lulu nagle w tym ciągu myśli stanął przed oczyma ojciec krzywiący się gdy opierał się plecami o fotel.
- Pieprzony oszust… - mruknęła nagle sama do siebie marszcząc czoło. Odsunęła się lekko od Klary.
Kruczowłosa nie odrzekła nic, jedynie patrzyła czujnie na Grażynkę.
- Tak sobie skojarzyłam… ojciec ostatnio nie pił. I bolały go plecy. Sorka, mówiłyśmy o Indi… - urwała na moment, starając się zmienić myślenie z olśnienia na temat rozmowy.
- Mhm… ważne by nie wypłynęła. Ukryła się, czy hasa po mieście?
- Napisała do mnie prośbę o zablokowanie jej kart, bo musi wypłacić jakoś kasę. -
Uniosła do góry brwi. - Nie czaiłam o co jej chodzi, zresztą nie bawię się w finansowe hakingi. Poradziłam jej, by najlepiej nic nie ruszała i udawała martwą. Na wszelki wypadek… namierzyłam ją gdzie jest. Zaszyła się w puszczy kampinoskiej niedaleko Atomowej Kwatery Dowodzenia ale pewnie nie na długo, skoro myśli o wyciąganiu kasy z banku. - Grażynka zaczęła wygrzebywać z kieszeni telefon.
- Jak ta dziewczyna sama z córką zdołała stamtąd ujść i zaszyć się w puszczy? - Klara zmarszczyła brwi.
- Nie była sama. Ktoś po nią przyszedł. Nieprzyjemny typek. Mówiła do niego Wojtek, a z opery mydlanej którą między sobą robili wynika, że to ojciec jej córki. Nie ufała mu. Indi chciała iść ratować tego ochroniarza Janka, ale ja zrobiłam swoje i nie miałam ochoty bawić się w bohatera nie dla jakiegoś jej kochanka. - Podała Klarze telefon, w którym otworzona była w notatniku ostatnia wiadomość od Indi.
Kruczowłosa zastygła patrząc to na Lulu, to na telefon.
- Wo… Wojtek? - Wydukała. - Wziął ją stamtąd? Ojcem córki? - Nie pytała, raczej próbowała na głos usystematyzować usłyszane informacje jakie wydawały się być dla niej szokujące.
- Ta. Szatyn, krótkie włosy ale nie za krótkie. Gęste brwi, bardzo błękitne oczy, broda. Ładne pełne usta. Przystojny. - Próbowała jakoś opisać mężczyznę którego widziała, nim zorientowała się, że Klara wygląda na zszokowaną. Zamilkła przyglądając się kobiecie.
- Wiem jak wygląda Lulu, wiem. - Uśmiechnęła się. - To znaczy, że jej na razie nie znajdą. - Zastanowiła się nad czymś. - Jest kilka osób jakie oddały by wieeeeeele za informację gdzie też zaszył się Wojtuś. A króliczek choć może nie celowo odkrył tę lokalizację. No no, dziwisz się, że masz fanów? - Roześmiała się głośno.
Grażynka wzruszyła ramionami.
- Chciałam tylko… - urwała. - Chcesz przeczytać co napisała? - Pomachała telefonem zawieszonym w powietrzu.
Kiwnęła powoli głową przebiegając wzrokiem po tekście.
- Ma sporo racji. Nie można zakładać, że jest się w pełni bezpiecznym. Choć ona tam, a ty tutaj, niewiele miejsc na świecie jest bezpieczniejszych - wzruszyła ramionami tym razem ona.
- Nie rozumiem dlaczego. - Schowała telefon na miejsce.
- I mnie i tego Wojtka osoby jakie chciały od was wyciągnięcia danych, szukają od paru lat. Skoro nie znaleźli do tej pory naszych schronień, to znaczy, że są bezpieczne - wymruczała. - Ty odkryłaś oba. Fartem, przypadkiem. Oni dysponują większymi możliwościami ale od dłuższego czasu drepczą w miejscu. Paradoks.
- Fartem i przypadkiem? No coś Ty… to mój spryt i moja inteligencja.
- Grażynka uśmiechnęła się od ucha do ucha. Mówiła żartobliwym tonem. - I chyba nie jesteś na to zła, hmmm? - Ucałowała Klarę w policzek, a następnie w kącik ust.
- A wyglądam?
- Klara przejechała dłonią po szyi Grażynki.
- Mh… no nie bardzo. - Wpatrywała się w nią dłuższą chwilę rozmarzonym wzrokiem. Po chwili jednak, jakaś myśl musiała zaburzyć ów moment. Na jej twarzy wymalowała się analiza. - Powiesz mi w końcu o co w tym wszystkim chodzi?
- W mieście jest kilka grupek jakie średnio za sobą przepadają
- powiedziała niechętnie. - Ot polityka za kulisami. Chcą się powyrzynać, widziałaś co się działo w Kampinosie. Ja… ja chcę im to tylko umożliwić - uśmiechnęła się drapieżnie.
- Mhm. Tylko dlaczego? - Grażynka nie nawykła do zadawania pytań, w końcu przez tyle ostatnich dni oszczędzała Klarze tego typu dyskusje. Tym razem jednak, drążyła temat.
- Dlaczego chcą się powyrzynać, czy dlaczego ja chce im w tym pomóc?
- I jedno i drugie. Możesz zacząć od tego pierwszego.
- Nie znoszą się, mają różne interesy, uważają się nawzajem za zło, za zagrożenie względem siebie. Dużo to trzeba, aby dochodziło do takich relacji?
- Grażynka nie była zbyt dobra w wyczuwaniu emocji, dlatego ciężko było jej stwierdzić, czy w tym co mówi Klara kryje się coś więcej.
- Nie. Niewiele. Dlaczego chcesz im to umożliwić? - Zmarszczyła lekko brwi.
- Są niebezpieczni. Każda z grupek najchętniej widziała by mnie martwą. Pamiętasz co czułaś, myślałaś o mnie na początku naszej “zabawy”?
- Pamiętam. Zalazłaś za skórę jednym i drugim?
- Nie o to chodzi. Co sobie o mnie myślałaś?

Różowowłosa myślała przez dłuższą chwilę.
- Czy ja wiem… jakaś niebezpieczna suka chce mnie dorwać… z jakiegoś cholernie dziwnego powodu... Bo co widziałam jak się z kimś mizia? Chciałam Ci dopiec… pokazać... no i bałam się gdy okazało się,... że rozmawiałaś z Danielem,... o niego. Byłam ciekawa kim jesteś i dlaczego tak Ci zależy... - Próbowała jakoś poskładać słowo do słowa by wyszły pełne zdania, a jednocześnie przypomnieć sobie co wtedy czuła… ekscytację? energię? strach? Umilkła, gdy kilka różnych wspomnień przeleciało jej przed oczami.
Pokiwała głową.
- Niebezpieczna suka chce dorwać, nawet i bez powodu. Wśród nich są tacy, że twój obraz mnie jaki sobie imaginowałaś wtedy na początku jest wręcz niczym przy nich.
- Dalej uważam, że jesteś niebezpieczna.
- Poważny ton nie wskazywał na żart. - Skoro są tacy, to dlaczego… - westchnęła nagle, kolejne “dlaczego” jednego dnia. Urwała wypowiedź, zaś jej głowa opadła na poduszkę obok Klary. Analizowała.
Klara milczała głaszcząc ja lekko po ramieniu, tez o czymś myślała spoglądając czasem na Lulu.

Grażynka nie przerywając milczenia, objęła Klarę i wtuliła się w jej ciało, sama zwijając się nieco w kłębek. Nie było w tym geście nic co świadczyłoby iż kochanka wtula się w kochankę, bardziej jakby siostra przytulała się do siostry. Z początku Klara pochyliła się nad jej szyją zamierzając obdarzyć Grażynkę pieszczotą, jednak coś w geście Lulu powstrzymało ją, przez chwile walczyła z sobą ale w końcu złożyła głowę obok niej nie poruszając się czekała aż dziewczyna uśnie. Co też stało się dość szybko, ale i trwało zaledwie kilka minut. Lulu obudziła się dość nagle, wyglądając przy tym jak ktoś kto ocknął się przypominając sobie o czymś.
- Hm? - zamruczała Klara widząc reakcję różowowłosej.
- Mam sporo roboty. - Grażynka zaczęła wygramoliwać się z uścisku, najwyraźniej zdecydowana by usiąść do laptopa.
Kruczowłosa wypuściła ją z objęć choć nie bez pewnego żalu.
- Skoczę się przewietrzyć. - powiedziała.

***

Skinęła tylko głową, po czym ONA I LAPTOP, LAPTOP i ONA… przystąpili do tworzenia kontynuacji dzieła.

***

Grażynka programowała praktycznie bez przerwy, jeśli nie licząc nowych szklanek wody, toalety, wyjść na papierosa i ostatecznie zajrzenia do lodówki Klary… która była całkowicie pusta. W zamrażalce był jedynie lód. Ostatecznie nie chcąc tracić czasu i nie wiedząc czy i gdzie w Józefowie znajdzie sklepy, postanowiła zadzwonić do dziewczyny. Numer jak zwykle był zastrzeżony. Odliczała sygnały.
Odebrała po trzecim.
- Mhm?
- Masz pustą lodówkę. - Odparła z lekkim wyrzutem w głosie. - Są jeszcze jakieś otwarte sklepy w okolicy?
- Bardzo duży kawałek od domu. - Odgłosy w tle świadczyły, że jedzie na motorze. - Wyczyściłam lodówkę, a troszkę z zaskoczenia mnie wzięłaś. - Klara nie mogła widzieć teraz zaskoczonej miny Lulu, w końcu wczoraj została zaproszona… no okej, nie potwierdziła, więc była w stanie wybaczyć. - Może pizza? Jutro załatwię jakieś zakupy.
- Okej. Sprawdzę co jest w okolicy. Zostawię Ci trochę.
- Pewnie zjem coś na mieście, sama jakaś taka głodna się zrobiłam
- rzuciła niewinnie. - Postaram się być niedługo.
- No dobrze. Nie śpiesz się, dobrze się bawię.
- Pa.
- Rozłączyła się.

Grażynka postanowiła zadzwonić jeszcze do ojca. Obiecała. Odliczała oczywiście sygnały.
Odebrał po pierwszym
- Grażynko? - spytał.
- Tak to ja. - Odparła zaskoczonym tonem. - Miałam zameldować, że wszystko okej. No to melduję, właśnie zamawiamy pizzę.
- A to dobrze
- mruknął. - Dziękuję.
Milczała przez krótką chwilę.
- U Ciebie wszystko gra?
- Tak, możliwe, że jutro ten właściciel z Piwnej nagra mi jedną robotę.
- Bardzo się cieszę… chociaż, to Twoje bolące ramię.
- Stwierdziła nieco sucho.
- A już lepiej - odrzekł pośpiesznie. - Zresztą to dłubanina w samochodzie.
- No dobrze. To do usłyszenia.
- Dobranoc Grazynko.


Rozłączyła się. Zaraz po tym przystąpiła do poszukiwania w necie najbliższej pizzeri… zamawiania jedzenia i znów pracy nad kodem.

***

Klara wróciła około pierwszej, weszła do domu zerkając ku pizzy jeszcze nie dojedzonej przez Grażynkę ale nie sprawiała wrażenia jakby była głodna. Uśmiechnęła się lekko do różowowłosej dziewczyny kręcąc się po mieszkaniu. Widząc, że hakerka programuje skupiona na ekranie laptopa nie przeszkadzała jej choć wyglądała jakby była nie przyzwyczajona do przebywania nocą w mieszkaniu. W końcu zdecydowała się sama otworzyć laptopa. Przez jakiś czas coś przeglądała, coś pisała, czasami zerkała do Lulu ale nie przeszkadzała.
W końcu Grażynka zupełnie niespodziewanie jakoś tak głębiej odetchnęła.
- Chcesz wyjść na fajkę?
- Chętnie
- odpowiedziała unosząc wzrok znad laptopa.
Wstała kierując się powoli do drzwi na ogródek zerkając czy Lulu też się rusza sprzed monitora. Dziewczyna robiła to z małym opóźnieniem, zupełnie jakby monitor przyklejony był do jej oczu i przyciągał, przyciągał a ona próbowała i próbowała się od niego oderwać. W końcu jednak stanęła obok Klary odpalając papierosa i próbując poczęstować ją jednym ze swojej paczki.
- To szyfrowanie to też robota Karolaka?
- Chyba nie, on miał tylko sprofilować konto, … i zewnętrzne zabezpieczenia? Nie znam się na tym.

Grażynka skinęła głową a na jej twarz wrócił wyraz zamyślenia i analizy. Milczała przez dłuższy czas paląc po prostu papierosa.
- Wiesz… zastanawia mnie dlaczego nie chciałaś bym czytała plików związanych z Tobą, zanim ze mną o czymś nie porozmawiasz. A teraz milczysz jak grób dając mi jakieś szczątkowe odpowiedzi na pytania. - W tonie nie było pretensji, bardziej jakby wyrażała głośno coś co ją trapi.
- Na przyswojenie pewnej wiedzy trzeba być gotowym, Ty jeszcze nie jesteś, na to trzeba czasu.
Grażynka wywróciła oczami, patrząc przez chwilę na Klarę jak na rodzica prawiącego morały.
- Okeeeeej. - Zaciągnęła się mocniej papierosem.
Klara zirytowała się.
Chciała coś powiedzieć ale zrezygnowała, też paliła, w ciszy.
- Oglądałaś “Poszukiwaczy Zaginionej Arki”? - spytała w końcu choć pro forma, kto by nie oglądał. No ale Lulu nie była zwykłą dziewczyną.
- Dawno temu. Każdy to oglądał. - Wzruszyła ramionami.
- To posłuchaj Indi’ego i nie otwieraj oczu za wcześnie - rzuciła kruczowłosa nawiązując do wiadomej sceny w końcówce. - Ja ci je otworzę, powoli.
Grażynka zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie wspomnianą przez Klarę scenę. Postanowiła jednak nie pokazywać po sobie, niepamięci to obejrzanych lata temu filmów… jakoś nie było to coś do czego przywiązywała by większą uwagę… więc skinęła po prostu głową. Zgasiła fajkę w popielniczce.
- Wracam do roboty. A… mam jutro rano pójść, by nie kręcić Ci się po domu?
Zawahała się.
- Nie - odpowiedziała w końcu. - Wolałabym, abyś była tu, nie rzucała się w oczy. Chyba że musisz lub bardzo chcesz gdzieś pojechać, wiesz - mogą szukać.
Grażynka westchnęła głośno.
- Myślałam o odwiedzeniu w szpitalu Kajko. Wiesz, obudził się. - Odparła jakoś tak dziwnie niechętnie i smutno, odwracając w tym momencie wzrok od Klary.
Pokiwała głową. Nie próbowała wpływać na te plany ani wykazując zrozumienie do potrzeby odwiedzenia chłopaka, ani próbując odżegnywać ją od tego pomysłu.
- Głupia sprawa. Nie wiem co z tym zrobić. - Pożaliła się Grażynka, wracając wzrokiem do rozmówczyni.
- Coś do niego czujesz?
- Bardzo go lubię. A to dużo.
- rozłożyła lekko ręce na boki - Ale wiem, że on czuje coś do mnie i chciałby więcej. Nie potrafiłam mu tego powiedzieć, zwłaszcza że w jego stanie nie dodałoby mu to sił.
- To on ci jest winny życie, nie ty jemu. Wydobrzeje, powiedz mu o tym co ty czujesz. - Klara wzruszyła ramionami. - Będzie go boleć, będzie się z tym męczył ale teraz to ty się z tym męczysz. Jedna ze stron musi, tak to wygląda. Ja bym wybrała by męczyła się ta druga.
- To już nie chodzi o to, kto się będzie z tym męczył… ja po prostu nie umiem rozmawiać o takich rzeczach.
- Jęknęła cicho. - A tak czy inaczej, prędzej czy później będę musiała.
- Nie załatwię tego za ciebie, choć…
- uśmiechnęła się na nagłą myśl.
- Daj spokój Klara, oni i tak winą Cie za wszystkie zbrodnie świata. Jakbyś pojawiła się u Kajko, to pierwsze co zrobiłby po wyjściu ze szpitala… - pokręciła lekko głową - miałby pewnie głupie pomysły, a pamiętaj, że on pomógł mi w programie namierzającym Twój telefon.
- Wszystkie to może nie, to nie ja zabiłam Popiełuszkę.
- Spróbowała rozluźnić atmosferę. - Hm… A wiesz może kiedy on może wyjść ze szpitala?
- Nie. Ale myślę, że jeszcze nie prędko. Czemu pytasz?
- Jak nieprędko to nie myśl o tym, wiele może się zmienić.
- Zerknęła na Lulu. - Nie, ja nie mam nic zamiaru z tym, z nim zrobić, nie mieszam się - dodała jakby dziewczyna pomyślała, że Klara chce załatwić to po swojemu.
- No zobaczymy.

Grażynka wróciła do “siedzenia przed laptopem”, po upływie kolejnej godziny czy dwóch zasypiając w salonie w jego objęciach. Klara przez ten czas oglądała coś na laptopie, lecz Grażynka nie zauważyła co bo czarnowłosa podpięła słuchawki. Od czasu do czasu uśmiechała się do monitora.

***
Dom Klary, Józefów pod Warszawą, ul Zaciszna, ranek (14.11 - niedziela)
Nad rankiem Lulu próbowała zrobić sobie kawę w pustej kuchni Klary. Po przeszukaniu różnych jej zakamarków pojechała w końcu na krótką wycieczkę do centrum Józefowa po zakupy. Śniadanie, kawa, laptop… nie ruszała się nigdzie po za zasięgiem łazienki - kuchni - salonu - ogrodu, ba nawet specjalnie jakoś nie krzątając nie chcąc budzić Klary. Dopiero koło godziny trzynastej, doszła do wniosku, że pora dać znać co poniektórym, że wszystko jest u niej okej. Telefon do ojca postanowiła zostawić sobie na wieczór.
Najpierw sprawdziła pocztę i zauważyła maila od obsługi serwera informującego o awarii jaka część maili tagowała z błędną datą wysyłki niż faktycznie wychodziły ze skrzynki nadawcy. Jakiś miesiąc w tył. Obsługa zalecała (w przypadku posiadania ilości maili z ostatniego miesiąca w liczbie przekraczającej pierwszą stronę wyświetlania… sprawdzić, czy nie ma ich uszeregowanych jako odebrane 10-12 października. Informowano o tym, że również część maili wychodzących mogła dotknąć ta “usterka” i zalecano wysłanie (na wszelki wypadek) wszystkich maili słanych w dniach 10-12 listopada jeszcze raz (w przypadku nie posiadania pewności, że adresat wiadomość otrzymał, na przykład mailem zwrotnym lub potwierdzeniem odebrania).

Przeszukując odebrane wiadomości w poszukiwaniu możliwych o których była mowa w mailu obsługi natrafiła na dwa… Od Michała

Cytat:
Od [E-mail] Mieczkowski
Temat: Mam coś jeszcze.
Treść: Witaj. Udało mi się zdobyć telefon i dokumenty jednego z kumpli Freda. Jeśli chcesz je przejrzeć lub w czymś pomogą daj znać a przekaże Tobie. Pozdrawiam.
Michał.
Cytat:
Od [E-mail] Mieczkowski
Temat: Mam coś jeszcze 2.
Treść: Witaj. Mam nr. Dziewczyny Freda. Podejrzewam, że u niej przebywa. Jej nr to 505…. Freda …. Ona uczy się w Beauty-Art na Zgody ale nie umiem zdobyć informacji. Myślę, że czym szybciej adres byś zdobyła tym szybciej by część sprawy się wyjaśniło.
Z góry dziękuję za pomoc
Michał.
Cytat:
Do [E-mail] Mieczkowski:
Temat: Re: Mam coś jeszcze 2
Treść: Hejka, Słuchaj dziwna sprawa, ale dostałam właśnie wiadomość o awarii serwera i Twoje e-maile przyszyły do mnie dopiero teraz. Dosłownie przed chwilą. Minęło trochę czasu, więc nie wiem czy jest jeszcze sens sprawdzać? Mogę być niedostępna/słabo dostępna przez jakiś czas… mam małe kłopoty.
Sorka, że tak wyszło. Czysty przypadek.
Pozdrawiam, Lulu

Cytat:
Do [E-mail]: Indi
Temat: Hejka
Treść: Jestem optymistycznej myśli póki co. Moje prace idą do przodu. Mam nadzieję, że za dwa dni dam Ci znać odnośnie rezultatów. Wszystko okej?
Po napisaniu e-meil, Lulu sięgnęła po telefon. Postanowiła spróbować zadzwonić na ostatni znany jej numer Kajko, z nadzieją że pielęgniarki dały mu telefon.
- Halo? - odebrał po kilku sygnałach jakimś rozkojarzonym tonem głosu.
- No cześć. - Odparła Grażynka najwyraźniej licząc na to, że pozna ją nie tylko po dzwonieniu z numeru prywatnego, co po prostu po głosie. - Jak tam u Ciebie?
- Lulu! - ucieszył się. - Słaby, we łbie się kręci cały czas ale dam radę. Dzięki za zakupy, choć mogłaś obudzić…
- Musisz odpoczywać by szybko wrócić do sił, to najważniejsze. Twoje rodzeństwo coś się odzywało? Wiesz… nie przeszkadza mi wpadanie co jakiś czas do Twojego dziadka, ale to nie to samo.
- mówiła z troską w głosie.
- Braciak miał coś ogarnąć wczoraj z dziadkiem chyba wszystko jest albo będzie lada chwila pod kontrolą.
- Okej, super. Dzwonię głównie dlatego, że przychodziłam do Ciebie codziennie… a dziś na prawdę nie dam rady.
- Urwała na moment. - Zrobiłam sobie tyle zaległości na uczelni… - Może nie przez uczelnię, ale Grażynka faktycznie była baaaaaardzo zapracowana.
- Szkoda, brakuje mi ciebie.
- Potrzebujesz czegoś? Jakby co uwzględnię to w jutrzejszych zakupach.
- Przybrała lekko żartobliwy ton.
- Potrzebuje stąd wyjść - mruknął. - Tu dostanę szajby. Przywieziesz mi mojego lapka? Bym miał się czym zająć, tak to muszę tylko słuchać dwóch gości co przerzucają się traumą swoich schorzeń. Wiesz, który lepszy bo ma gorzej - dodał z ponura nuta beznadziei.
- Spoko, nie ma problemu. Ale jutro, okej? Wytrzymasz. Masz telefon, możesz na nim pograć w coś… neta poczytać.
- Nie no, spoko. Przeżyję. W ogóle wielkie dzięki że ty tak…
- gubił się. - Tak po prostu daję znać jakbyś chciała wpaść następnym razem - dodał z nieukrywaną nadzieją w głosie. Chyba ten ton nie dotyczył jednak laptopa.
- Okej, załatwione. Powiedz mi jeszcze co mówią lekarze?
- Nic, akurat przesypiałem obchody a przecież poza nimi to się lekarz do pacjenta nie fatyguje. Wiesz, to państwówka, w Polsce żyjemy.
- No dobra. To wracam do roboty. Trzymaj się tam i śpi dużo. Zdrowiej.
- Pa. Czekam.


Grażynka rozłączyła się. Westchnęła pod nosem. Zerknęła na godzinę, po czym wybrała numer do Daniela. Odliczała jak zwykle sygnały.
- Halo - Odebrał po trzecim.
- No cześć. Coś się nie odzywasz… - zrobiła krótką pauzę - …chciałam sprawdzić czy wszystko okej?
- A byłem wczoraj wieczorem. Twój tata mi powiedział, ze nocujesz u koleżanki. Domyślam się u której. Moje zdanie znasz. Poza tym wszystko okej.
- Dziś na noc też zostanę u TEJ koleżanki. Klara uważa, że tak będzie bezpieczniej. -
Tłumaczący się ton wpełzł jakoś tak naturalnie.
- Nie musisz się tłumaczyć. Wiem, że ona chce cię ochronić, choć równie dobrze pewnie wpakuje cię w nową kabałę - gdyby można było wzruszyć ramionami z troską tak pewnie by wyglądał. - Potrzebujesz czegoś? Mogę jakoś pomóc?
- Dzięki. Nie. Chociaż marzę o śniadaniach robionych przez Ciebie. Klara żywi się raczej poza domem…
- Westchnęła. - A ja wolę kanapki niż fastfoody.
- Podrzucić ci jutro śniadanie?

Grażynka zaśmiała się.
- Może po prostu wpadnę jutro na śniadanie do Ciebie?
- Jasne, tylko po 11 muszę być na uczelni.
- Okej. Wpadnę w takim razie po 8, może być?
- Jasne. Upichce coś smacznego.
- Prawie widziała jego uśmiech.
- To… do jutra.

Grażynka odłożyła telefon. Zastukała palcami w klawiaturę, po czym jakby coś jej się przypomniało naskrobała ostatniego dziś e-maila.

Cytat:
Do [E-mail]: Anna Kania
Temat: Nieobecność
Treść: Hejka, nie będzie mnie znów kilka dni na uczelni. Mam małe kłopoty. Jakby ktoś o mnie pytał… daj mi proszę znać.
No i lepiej byście w tej kwestii udawali “głupich”.
Po tym Lulu wróciła do programowania… w końcu program deszyfrujący nie napisze się sam.

 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest teraz online