Nidrim postanowił przenieść się do pokoju gościnnego użyczonego przez Courtezów. Było to po prostu miejsce lepsze od tego, gdzie sypiał do tej pory, a do tego jeszcze z darmowym wiktem i opierunkiem. Nie ma nic lepszego dla najemnego wojaka. Może z wyjątkiem mistrzowskiej roboty żelastwem w dłoni. Taaak. Można spać w najlepszych łożach krain i jeść najpyszniejsze potrawy, lecz nie uratuje cię to, gdy walczysz, a twój miecz jest taki, że zaraz się rozpadnie.
Zajął mały pokój zgodnie ze swoimi gabarytami. Dobytku nie miał wiele, tak więc spokojnie pomieścił się w kufrze jaki tam zastał. Jeszcze przed snem rozgrywał w myślach tą potyczkę na plaży. W gruncie rzeczy poszło nie najgorzej, lecz powinni wcześniej zaatakować kupom. Niestety część z nich postanowiła strzelać z bezpiecznej odległości, lecz z mizernym skutkiem. Gdyby ich otoczyli to przemytnicy nie mieli by nic do powiedzenia, gdyż nie zdołaliby unikać wszystkich ataków. Tak. Do tego jeszcze nie było takiego zgrania jak być powinno, a i sam fakt, że przeciwnicy dowiedzieli się o tym, że mogą zostać zaatakowani sprawił, że podeszli do walki w kwestii mentalnej zupełnie inaczej niż ktoś zaskoczony. ~
Zapobiegaj miast leczyć. Trzeba było najpierw bić, potem pytać. ~ Upewnił się w swoim przekonaniu Nidrim.
***
Gnom zaraz z rana był już na nogach. Dostrzegł, że stół był dopiero zastawiany, tak więc postanowił wykorzystać czas jaki miał i chwilę poćwiczyć. Poszedł na tyły posiadłości zabierając ze sobą swoją broń i tarczę. Najpierw poćwiczył bez niej zaczynając od włóczni, kolejno przechodząc do broni o coraz to mniejszym zasięgu. Chodziło o pobudzenie organizmu oraz o to, by mięśnie nie osłabły. Gdy już się rozgrzał dodał do swoich ćwiczeń jeszcze tarczę. Doskonalił zarówno manewry czysto defensywne, jak i ofensywne, a także szybkie przejścia od jednych do drugich. Gdy skończył stół był już gotowy na przyjęcie głodnych i spragnionych najemników.
Nidrim zasiadł do stołu. Ćwiczenia zaostrzyły mu poranny apetyt, tak więc bez ceregieli sięgnął po chleb i kiełbasę. Po chwili przyszli ci, którzy wczorajszego dnia odnieśli najpoważniejsze rany. Z wyrazu twarzy mógł bez trudu odczytać, że wszystko jest w porządku. Na powitanie skinął im głową i dalej jedząc słuchał o czym mówił Courtez.