O czym rozmawiali Mael i Paros, tego nie potrafiły wychwycić nawet uszy Elayne, chociaż dziewczyna cieszyła się bardzo dobrym słuchem. Słyszała tylko szmer głosów, a z dwóch czy trzech rzuconych w swoją stronę spojrzeń nie potrafiła wywnioskować, czy panowie omawiali zdarzenie, jakie miało niedawno miejsce, udział Parosa w tym zdarzeniu, czy też może charakter głównej i jedynej uczestniczki tego zdarzenia.
Jednak panowie nie dość, że nie podnieśli głosu, ale na dodatek wnet zaprzestali dyskusji, po czym zabrali się za szykowanie obozowiska i kolacji, tajemnica rozmowy pozostała więc nierozwiązana.
Kolacją tym razem zajął się Paros, który (ku miłemu zaskoczeniu Elayne) stanął na wysokości zadania, przygotowując przepyszny gulasz. A może przeżycia dnia sprawiły, że miała taki apetyt? Nie przeszkadzało jej nawet to, że kolacja upłynęła w nieco nietypowym milczeniem, bowiem nawet panowie wymienili tylko kilka żartobliwych uwag na temat spożywanego właśnie posiłku.
- Pozmywam - zaoferował się Paros, chociaż tego wieczora nie do niego należał ten akurat obowiązek.
Elayne nie zdążyła na dobrze zadomowić się w swym namiocie, gdy przed jej płóciennym domkiem pojawił się Mael.
- Można? - spytał. Gdy elfka skinęła głową przyklęknął w wejściu. - Czy chcesz tu spędzić jeszcze jeden dzień?
Dziewczyna przez moment zastanawiała się nad propozycją, po czym wyraziła zgodę.
- Czy mogę zostać? - spytał Mael.
W jego głosie nie można było znaleźć owej pewności, z jaką niedawno jeszcze poczynał sobie w wodzie. |