Chciałam zauważyć, że mnóstwo sztuk jest tworzonych z myślą o zyskach... Mówię tu przeważnie o utworach, które stanowią niejaki kanon, czyli adaptacje lektur. Ich twórcy zdają sobie sprawę z tego jakie pieniądze im to przyniesie, bo większość z odbiorców będzie tu po prostu (niestety) ze względu na to, że muszą omawiać to w szkole (bądź innym przybytku wiedzy), więc i tak wszystkie bilety "zejdą".
"Romeo i Julia" na których miałam (nie)przyjemność swego czasu być w zasadzie nie dodawało starej wersji nic nowego, a w dodatku zabrakło tam siły przekazu... Sztuka była najzyczajniej w świecie odbębniana. A sala mimo to byłą pełna...
Co do drugiego argumentu... Przyznam, że mnie przekonałaś. Wszak tylko krowa nie zmienia zdania