Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2016, 12:58   #34
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Kiedy Tankred łupnął pięścią w stół, Gunther podjął już decyzję.
- Nie idę. Tu nasze drogi się rozchodzą - wytrzymał spojrzenie Tankreda, w którym dostrzegł iskierkę złości. - Cała ta eskapada zaprowadzi was na stryczek, o ile wcześniej was nie zaszlachtują. Szlachcic ma silną obstawę żołnierzy i strażników, a wy nie macie nawet porządnej broni - Gunther zaczął pakować swój tobołek i rzeczy.
- Jeśli któryś z was się rozmyśli, będę na dole. Zamierzam pić cały wieczór. Pomyślę, jak się stąd wydostać. Wam życzę powodzenia - Gunther skończył się pakować i wyszedł.

Zszedł na dół, do izby w której siedział tajemniczy człowiek który przedstawił im się jako Ward. Obserwował Gunthera kiedy ten usiadł na stołku przy kontuarze, zamawiając kufel jasnego. Tankred z resztą kultystów zeszli w końcu na dół, najwyraźniej kończąc naradę. Sądząc po minach, część z nich nie sprawiała wrażenia mocno zdeterminowanych.

Gunther spokojnie pił swoje piwo, łowiąc strzępy rozmowy. Tankred i Ward byli bardzo naiwni, knując plan obalenia władzy w miejscu, gdzie każdy pijak czy złodziej mógł ich podsłuchać i wydać. Co najpewniej się wydarzy, wnioskując po minie karczmarza, który owe strzępy rozmowy mógł słyszeć również. Jeśli zamierzają być tacy rozmowni, pewnie nie dotrą nawet na zamek, a ich zwłoki jutro upiększą wronie klatki. pomyślał Gunther i upił łyk piwa.

W końcu Paine skończył naradzać się w Wardem i opuścili salę, najpewniej przygotowując się do swojego wariackiego zadania. Kij im w oko - pomyślał Gunther zadowolony, że to już nie jego zmartwienie.Tymczasem należało rozejrzeć się za możliwościami opuszczenia miasta w nieco prostszy sposób. Z takim postanowieniem Gunther przywołał skinieniem ręki karczmarza, a kiedy ten podszedł bliżej, szepnął mu parę słów do ucha. Karczmarz zbladł i pokręcił głową, ale kiedy kultysta postukał w blat kontuaru złotą koroną, uśmiechnął się szeroko i wyszedł do kuchni. Gunther wstał za nim, i podszedł do drzwi słuchając, jak karczmarz wydaje polecenie kuchcikowi po czym korzystając z chwili, kiedy w głównej izbie nie było nikogo, wyjął z torby mały, owinięty w płótno pakunek po czym szybko wturlał pakunek pod krzesło, przy którym siedział tajemniczy nieznajomy. Kiedy karczmarz ponownie pojawił się za ladą baru, Gunther siedział już jak gdyby nic się nie stało na stołku i kończył kufelek piwka. Nieco chaosu nikomu nie zaszkodzi - Gunther miał jeszcze kilka pomysłów, jednak nie wszystkie klocki układanki były jeszcze na swoim miejscu. Do pustego kufla wrzucił kilka srebrnych monet i obserwując z zadowoleniem, jak twarz karczmarza rozjaśnia się jeszcze bardziej
- Kupiec, niziołek. Z tymi sprawiającymi problemy ochroniarzami jeszcze gości u Ciebie? Nie pamiętam jak mu było.... - Gunther podrapał się demonstracyjnie po głowie, jakby próbował sobie to przypomnieć.
- Dodo Zieleniak? Pewnie jest na targu. Tak mówił - Karczmarz wrócił do swojego zwyczajowego zajęcia - wycierania kufli. W każdej karczmie, jaką zdarzyło się Guntherowi odwiedzić, karczmarz wycierał kufle. Może to jakaś tajemnicza tradycja? Coś w rodzaju modlitwy do bogów piwa? - pomyślał z rozbawieniem Gunther po czym podziękował i wyszedł, kierując się w stronę targowiska miejskiego.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 09-03-2016 o 13:06.
Asmodian jest offline