Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-03-2016, 22:14   #31
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Podczas jedynego postoju w drodze na południe Markus postarał się aby był przez chwile sam z Dieterem i zaczął podpytywać go o sen który mu się śnił:
- W nocy Przystojniaczek mi się śnił Tobie też? - uczeń czarodzieja spieszył się gdyż nie wiedział ile mają czasu na swobodnego gawędzenie a chciał w któtkim czasie jak najwięcej informacji wymienić - Nie wiem czy dobrze robimy oddalając się do Eastadt. W moim śnie oddalalismy się także od niego i to dobrze się nie skończyło. No i skąd te muchy?

- Tak, mi śniło się to samo. Ale taki sen można wyjaśniać na wiele sposobów, można zwariować od zbytniego przejmowania się - ale tak, te muchy też się mi nie podobaly. Może by tak jednak spróbować użyć tej kuli? - zapytał Dieter

- Myślałem też o tym - odparł Holzer - Ale boję się tych trzech jegomościów z wczoraj. Pojechali pewnie konno więc podrózują zdecydowanie szybciej niż my. Poczekajmy dwa, trzy dni jak się od nas oddalą. Przepraszam Cię ale wole dmuchąc na zimne.
 
Dnc jest offline  
Stary 08-03-2016, 19:56   #32
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
-Dziękujemy za troskę, panowie strażnicy, my bezdomni nie jesteśmy, zatrzymaliśmy się w karczmie Otta niedaleko. Jesteśmy zainteresovani nagrodą za zapobieżenie zarazie, własnie badamy tę sprawę. - Dieter uprzejmie odpowiedział strażnikom.
Dowódca podrapał sie po zarośniętej brodzie na te słowa.
-Pierwsze słyszę żeby baron wyznaczył jakąś nagrodę. Poza tym zaraza jest już faktem i nie sądzę żeby jakiś przybłęda był w stanie temu zaradzić. Jedynie w baronie nadzieja. To człowiek z wizją. Tak, dokona wielkich rzeczy.
Paine roześmiał się głośno po czym podniósł latarnię wysoko nad głowe. - - - - Wybaczcie panowie poczucie humoru mojego kompana. Myśli, że dorobi do tego co nam płacą. Co do mieszania się w zarazę nie ma mowy już i tak mamy opóźnienia na szlaku. Jestem Eryk von Emerich, kupiec korzenny, a to moja że tak powiem świta. Przybyliśmy do miasta wieczorem z karawaną Zieleniaków, zatrzymaliśmy się pod Pijanym Trollem i mamy tam wynajetę pokoje. Możecie zapytać jeśli nie wierzycie. Udajemy się właśnie do świątyni Sigmara pana naszego na wieczorne modły. Pragnę się pomodlić o zdrowie by nie wyjechać z tej mieściny nogami do przodu ino siedząc dupą na wozie. Jeśli pozwolicie, ruszymy by się po nocy już nie błąkąć. I dzięki wam za odstraszenie tego plugawego osbnika. Wyglądał podejrzanie.-
-Żadne modły się nie odbędą-odpowiedział jeden ze strażników chyba trochę rozeźlony bezczelnością nieznajomych- baron zabronił odprawiania jakichkolwiek rytuałów poza pogrzebowymi.
-Ja tu jestem od gadania Franz- zganił podkomendnego dowódca-Bierz żebraka z Johannem do zamku a my przejdziemy się z nimi sprawdzić, czy mówią prawdę.
Markus postanowił, że nie będzie się wychylał i pozostawi rozmawianie Dieterowi. Pokazał już że się na tym zna. Czekał więc na odpowiedź strażników lecz tak naprawdę to tylko z grzeczności gdyz chciał jak najszybciej zejśc im z oczu.
Po dialogu skinął grzecznie głową i odszedł wraz z resztą.

Podczas drogi strażnicy nie wdawali się w żadne rozmowy. Gdy wreszcie dotarli do karczmy dwódca ograniczył sie do zapytania Otta o to czy rzeczywiście wynajmują tu pokój. Sam Otto wyglądał na wystraszonego i widocznie pobladł, ale na szczęście wizyta nie trwała długo. Kiedy strażnicy wyszli karczmarz zganił “wycieczkowiczów”.
-Mówiłem, że napytacie sobie biedy? Nie ufam tym strażnikom. Większość z nich to nowi w Obelheim. Baron sprowadził ich Sigmar wie skąd. A teraz wybaczcie idę spać. Zaprowadzę was do pokoi. Światła wam nie dam. Oliwa droga.
Tak też zrobił i nie pozostało im nic więcej jak położyć się spać.

***

Zostali obudzeni hałasami porannej krzątaniny dobiegającymi z dołu. Ubrali się i zeszli. Dostrzegli, że Zieleniakowie i ich ochroniarze już kończą śniadanie. Tradycyjnie przy oddzielnych stołach Hanna Gorzałek zajęta była zamiataniem podłogi i wycieraniem niezajętych stołów. Otto widząc kolejnych gości zawołał zadowolony.
-No wreszcie, miałem was budzić. Narobiłem jajecznicy i podgrzewam czekając na was.

W rogu karczmy dostrzegli samotnego, młodego mężczyznę. Przygladał im się. Na to kim może być mogła naprowadzić czarna peleryna leżąca na stole. Po kilkunastu sekundach obserwacji, gdy Otto podał im już posiłek, w końcu wstał i podszedł.






Skierował swe spojrzenie na Markusa i skłonił się.
-Zwę się Hieronimus Ward, czy mogę sie przysiąść? Mam bardzo ważną sprawę.
Mężczyzna wyglądał na wystraszonego i zagubionego.
- Zapraszam do stołu.- Paine wskazał na wolny fragment ławy.- W czym możemy pomóc panie Ward.
Mężczyzna usiadł, ale nadal wyglądał na spiętego. Rozejrzał się nerwowo czy nikt nie stoi na tyle blisko by podsłuchiwać, odchrząknął, pochylił się nad stołem w kierunku i zagadał konfidencjonalnym szeptem.
-Czy jesteście panowie prawymi i oddanymi synami Imperium? Czy nie zawahacie się oddać życia za Sigmara i Imperatora? Jeśli tak to nadarza się sposobność by dowieść swojego oddania. Więc jaka jest odpowiedź?
- Mów pierw z czym przychodzisz. Jesteśmy oddani boskiemu Imperatorowi i jego Imperium, ale nie jesteśmy głupcami. -
Hieronimus westchnął ciężko i wydawało się, że przez chwilę się zastanawia, jednak zdecydował się mówić.
-Służę w pewnej nieformalnej organizacji będącej na usługach Świątyni Sigmara i Imperatora. Skupiamy różnych ludzi. Nie jesteśmy łowcami czarownic uprzedzam i nie posiadamy ich uprawnień. Naszym zadaniem bardziej od wymierzania sprawiedliwości i wypalania herezji ogniem stosów jest zbieranie informacji i przekazywanie ich dalej. Sytuacja w Obelheim zaniepokoiła nas jak tylko o niej usłyszeliśmy. Przybyliśmy tutaj chcąc zbadać pewne niepokojące tropy. Moi dwaj towarzysze, którzy postanowili przekraść się na zamek zniknęli. To znaczy wszelki słuch po nich zaginął. Ja w tym czasie zbierałem informacje od rodzin zaginionych. Podejrzewam, że zostali schwytani i z rozkazu Kasselskego są przetrzymywani. Jeśli tak to ich zycie nie jest warte funta kłaków, bo wszystko to śmierdzi na odległość jakimś kultem chaosu i chyba nawet wiem jakim. Zwracam się do was bo poszukuję sojuszników zdolnych do zdecydowanej akcji. Nie chcę zdradzać za dużo by nie narażać innych. Szczególnie do ciebie panie się zwracam - powiedział wprost do Markusa- mój towarzysz Maksymilian Knabe jest członkiem jednego z kolegiów i… jakby to powiedzieć… wyczuł od was pewną emanację. Powziął przypuszczenie, że jesteś jego konfratrem. Czy to słuszne przypuszczenie?
- Witaj Hieronimusie, miło cię poznać, jestem Dieter. - Dieter wyciągnał rękę, następnie przedstawił towarzyszy. - My także wyczuwaliśmy w tej sprawie wpływ plugawych sił chaosu. Chcieliśmy właśnie pójśc zbadać ślady i porozmawiać z rodzinami zaginionych. Chociaż nie ukrywam, że nagroda za pomoc w zwalczeniu zarazy też nas nieco interesuje.
Hieronimus uścisnął dłoń i skinął głową wszystkim po kolei.
-Nagroda panie? Czyż przysłużenie sie Imperium i kultowi Sigmara nie jest najwyższą nagrodą? Nic mi nie wiadomo, żeby była wyznaczona jakaś nagroda i nie podoba mi sie myślenie tymi kategoriami. Jeśli tak wam zależy na zysku to ze swej strony deklaruję, że nie będę się wtrącał jeśli po wykonaniu zadania dopuścicie się małego szabru. Powiadomię też o waszej obywatelskiej postawie moich przełożonych, ale co oni zrobią nie mogę przewidzieć.

Markus nie odzywal się tylko bacznie przyglądał niespodziewanemu gościowi, który zaszczycił ich swoją obecnością. Nie wyrywał się do odpowiedzi z dwóch powodów.
Po pierwsze musiał to sobie wszystko poukładać. Czyli to jednak nie byli wszyscy magowie? Ale jeden był więc częściowo miał rację...Dobrze dla Markusa by było by ten cały Maksymilian juz nie wrócił z tego zamku…..Po co wdawać się w niepotrzebne i niebezpieczne rozmowy?
Po drugie nie wiedział jak zareagować. Z tego co wyglądało jego towarzysze chcieli na powaznie zająć się elimienacją tej zarazy. Jemu aż tak się nie spieszyło wychylać wszędzie gdzie się tylko znaleźli. Wolał ruszyć dalej w drogę. Jednakże wiedział, że podróż na południe a także zadanie jakie przed nimi czekało było niebezpieczne i nie łatwe. Potrzebował pomocy tych ludzi…
Nie uważał także by bratanie się z nota bene jednymi z głównych poszukiwaczy chaośników było rozsądnym rozwiązaniem. Skoro wyczuli magię od Holzera mogli także od innych towarzyszy, którzy byli guślarzami lub akolitami.
Teraz był zbyt późno na podzielenie się tymi przemyśleniami z resztą ale przy pierwszej lepszej okazji nie omieszka tego uczynić.

Po chwili namysłu mag przemówił:
- Całowicie słuszne przypuszczenie. Ten Maksymialian z jakiego kollegium pochodzi?
Markus wolał się upewnić, że nie wymieni tego samego co czarodziej z którym jeszcze moze się spotka….A propos tego:
- Albo może pochodził? Z tego co prawisz można wyciągnąć prosty wniosek, że raczej go już nie ujrzymy. W okolicy nie ma więcej Wam podobnych? Sami zostaliście wysłani do tej mieściny?
 
Dnc jest offline  
Stary 08-03-2016, 20:18   #33
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- Z takiego kolegium panie, które nie ma we zwyczaju obnosić się ze swoją działalnością. Ja sam nie znam się na magii i jedyne co mogę na temat jego zdolności powiedzieć to to że potrafił stać się niewidzialnym lub wyglądać jak ktoś zupełnie inny. Co zaś do drugiej części twojego pytania to nikt nas tu nie wysłał. Co prawda zdajemy okresowo raporty Świątyni Sigmara w Altdorfie i niektórzy z nas w tym ja pobieramy niewielkie wynagrodzenie, ale sytuacje kiedy dostajemy rozkaz udać się w jakieś miejsce są rzadkością. Mamy polecenie kręcić się w okolicy i mieć oczy i uszy otwarte. Nic mi nie wiadomo żeby w Obelheim byli inni nam podobni.
- No i najważniejsze czego tak naprawdę od nas oczekujesz…. Jesteśmy obecnie w podróży i nie możemy tutaj zamarudzić zbyt długo. Powiedz co dokładnie leży Ci na sercu a my gdy się naradzimy poinformujemy Cię co dalej.
Markus starał się być w miarę uprzejmy ale i stanowczy. W końcu nie rozmawiali o zbieraniu jabłek z sadu ale o stawianiu na szali ich życia.
-Potrzebuję ludzi, którzy gotowi są uderzyć na zamek. Mamy pewien plan jak się przedostać do środka, ale jest nas mało. Naszym głównym celem jest odbicie moich towarzyszy o ile jeszcze zyją. Jak się sytuacja rozwinie trudno zgadnąć. Nie sądzę żeby baron miał więcej niż dwudziestu zbrojnych. Plan nie zakłada zabicia barona, ale jakby udało się zdobyć dowody herezji nie byłoby źle. Zakładam, że moi towarzysze czegoś się dowiedzieli. Dlatego spotkało ich to co ich spotkało.
- Jeśli mam się włamywać do lochu to wolał bym to robić w zbroi.- Paine powiedział spokojnie.- Jeżeli wasza grupa powiązana jest z zakonem Sigamra to czy w zamian za pomoc teraz możemy liczyć na przysługę od waszych ludzi w przyszłości?- Dodał bezczelnie.- Swoją drogą ja jestem Tankred.- Dodał wyciągając dłoń.
Hieronimus wymienił uścisk ręki po czy odpowiedział.
- Nie szukam panie najemników i żadnej zapłaty obiecać nie mogę, ale Sigmar wynagradza odważnych i sprawiedliwych. Więcej wiary w Sigmara panie a zapewne nie zawiedziesz się. Wyposażyć cię przed akcją w zbroję nie mogę, ale nie wykluczam, że jakiemuś żołnierzowi barona po naszej akcji zbroja już nie będzie potrzebna. Nie będę protestował jeżeli ją sobie weźmiesz.
Czyli chyba jest z tradycji Cienia - pomyślał Holzer.
- Chyba wiemy już wszystko. Jeśli pozwolisz udamy się na krótką narade i zdecydujemy co trzeba czynić dalej.
Rzekł Markus i sposobił się do pójścia na górę do wspólnego pokoju.
- Niemniej mamy wspólny cel więc długo się ona odbywać nie będzie.- Paine dodał ruszając za magiem.
- Nie ufam temu człowiekowi. Nie ma dla nas żadnej propozycji i nie wyciągniemy z pomocy mu żadnych korzyści - Gunther dotychczas się nie odzywał, ale miał nadzieję, że jego towarzysze wysłuchają głosu rozsądku i nie pozwolą się wplątać w jakąś grubszą aferę i kiedy odeszli już od czarnego cudaka, zdecydował się w końcu na podzielenie się własnym zdaniem. - Nie wiemy kim jest i kogo reprezentuje. Może to wróg? Nie mamy możliwości tego sprawdzić więc nie należy ufać niepotrzebnie. - Gunther najwyraźniej miał chyba jeden z tych dni, kiedy nawet zbierało mu się na zwierzenia.
- Jeśli chcemy ruszyć dalej, powinniśmy zdobyć pozwolenie na opuszczenie miasta. Lub znaleźć spoób. Bunty i ruchawki można zostawić wichrzycielom. Mi nie spieszy się na stryczek, a tylko nas to czeka. Jeśli chodzi o wiarę…..cóż, chyba obejdzie się bez komentarza…..- dodał Gunther scziszonym głosem.
- Jeśli mamy jeszcze chwilę czasu, przepytałbym miejscowego doktora, może on powie coś interesującego o zarażonych. O ile chcemy zająć się tematem zarazy - Gunther popatrzył pytająco na Tankreda.
- Albo spróbować zdobyć przepustki. Tu pewnie trzeba pogadać ze strażnikami. Złoto…..lub inne metody - Gunther był głęboko przeświadczony, że opuszczenie tego miasta będzie jednak bardziej rozsądne niż nierealne śledztwa czy bunty przeciwko władzy.
- Słuszne słowa.- Odpowiedział Paine.- Lecz zapominasz, że nie bez powodu przystojniaczek zesłał na nas wizje nim wjechaliśmy do miasta. Ukłądając się z naszym wrogiem możemy pokonać sługusy pana Zarazy. Poza tym karawana Zieleniaków zabierze nas jedynie do Averheim, Ci łowcy chaosu służą zakonowi Sigmara. Jeśli dobrze to rozegramy będziemy mogli wykorzystać wyznawców Młotodzierżcy by wykonać powierzoną nam misję. Musimy być jednak przy tym ostrożni i uważać na słowa, a nie zdradzać pierwszemu lepszemu strażnikowi z objawami zarazy, że mamy zamiar się jej pozbyć, Dieter.- Paine zakończył swój monolog patrząć na Wursta.- Pozatym nie wiem czy słuchałeś uważnie Gunther, ale jedyna osoba mogąca wydać nam przepustki do baron, którego niecnym planem jest zapewne zgromadzić określoną liczbę dusz by poświęcić je Plugawemu. Wiec raczej nikt nie opuści miasta w sposób inny niż nogami do przodu. Jeśli jednak sprzymierzymy sie z tym Ward’em, jeśli pomożemy jemu i tym nielicznym, o których wspomniał by odbić lochy, a następnie pokonać barona to nie dość, że przysłużymy się panu to może uda nam sie zdobyć ekwipunek i fundusze na dalszą wyprawę. Nie wiem jak ty, ale ja wolałbym mieć na sobie jakiś niepierśnik w trakcie drogi przez Wielki Las. Wystarczy, że będziemy się trzymać trochę z tyłu.-
- Dalej, nie jestem przekonany Paine. Niech się resztą wypowie.
Jedno wiem na pewno nie warto się rozdzielac gdyż zostaliśmy wybrani do tego zadania my wszyscy więc na pewno zdolności każdego z nas są niezbędne by wykonać zadanie. Święcie w to wierzę i na pewno żaden z nas sam sobie nie poradzi z zadaniem od Przystojniaczka…

Poza tym jeśli chcemy się przysluzyc Sami Wiecie Komu to najlepszym i najlatwiejszym będzie pozbycie się tego Warda. W ogóle to dlaczego on sam nie poszedł z towarzyszami? To trochę niepokojące… - rzekł Marcus
Dieter przytaknął początkowo wypowiedzi Paina, chociaż zmarszczył brwi gdy tamten go zganił. - Zasadniczo zgadzam się z Painem, Pan zesłał nam wizję nie po to żeby ją ignorować. Możliwość wytropienia kultu Władcy Zgnilizny jest dla nas szansą na wybicie się, zarówno pod względem reputacji i jak i materialnym. Czyż nie jest doskonałą ironią, że my wyznawcy Pana Przemian, możemy zostać bohaterami i w przymierzu z obrońcami zgniłego Imperialnego ładu pognębić sługi rywali naszego Pana? - Dieter z egzaltacją wzniósł ręce - Doprawdy Bracia, intryga to godna Władcy Chaosu, nie możemy przez bojaźń przepuścić takiej szansy.
-A jeżeli będziemy mieli dobrą okazję na pozbycie się Warda, to nie widzę powodu, żeby z niej nie skorzystać. - Zwrócił się do Markusa.
- Zawsze mogę wbić mu miecz w plecy po tym jak już pozbędziemy sie barona.- Paine powiedział spokojnie.- Cieszy mnie, że chociaż ktoś podzielą moją opinię, że to szansa dana nam przez pana losu.-
-Gość od dłuszego czasu nie wychodzi, a co jeśli wygląda jak koszmar szaleńca, wiecie mnóstwo mutacji, walka może być ciężka-
- W takim wypadku warto będzie zabrać zbroje strażniką z lochu.- Paine powiedzial z usmieszkiem na ustach.- A tak na powaznie, to mamy ze sobą maga ognia i rusznice, a w razie czego jeden z tych w lochu też jest magiem.-
- Co tym myślisz Gunther? Najgorsze co możemy zrobić to się rodzielić. Mogę iść z Wami ale jeśli pójdziemy wszyscy.
Gunther wzruszył ramionami.
Poza tym ktoś z was potrafi powozić? Pod osłoną nocy mozemy spróbwać ukraść jeden z wozów Zieleniaków i przekupić, zabić czy jakoś ominąć strażników przy bramie. W takiej miescinie w nocy będzie ich góra dwóch.
- Ja potrafię, ale wolałbym wykonać zadanie jakie rzucił nam los niż uciekać w nocy niczym tchórz.- Tankred odpowiedział.- Poza tym wydaję mi się, że sprzeciwianie się siłą wyższym to niemądre posunięcie. Jesteśmy wszako jedynie pionkami naszego Pana. Raczej żaden z nas nie pragnie zostać pomiotem w niedalekiej przyszłości.- Paine ostrzegł ponuro. Wydarzenia z Estadt mogły się powtórzyć. Demon którego zwali Przystojniaczkiem mógł ich obserwować nawet w tej chwili. Droga do Nuln była testem, Obelheim było więc jego częścią. Tankred był przekonany, że jakakolwiek akcja inna niż szturm na lochy, a przy odrobinie szczęścia zabicie lorda, poskutkuje w karze zesłanej na nich przez anioła pańskiego.
Tankred kontynuował po krótkiej pauzie jaka miała podkreślić jego słowa.
- Wybierajcie więc.- Powiedział uderzając pięścią w stół.- Będziemy pięścią pana która zniszczy jego wrogów czy plamą na jego boskim planie.

Gdy drużyna wróciła na dół by podać wynik swojej narady Hieronimusowi, Paine pierwszy się odezwał.
- Podjeliśmy już decyzję, lecz zanim się nią z tobą podzielimy, chciałbym dowiedzieć się jeszcze czegoś od Ciebie. W jakich okolicznościach aresztowano twoich towarzyszy i co do tej pory udało wam się ustalić. Jak wcześniej usłyszałeś mieliśmy w planach zrobienie tego samego, więc chciałbym abyśmy byli na tej samej stronie.
Hieronimus skinął głowa i uśmiechnął się wyraźnie zadowolony.
-Dowiedzieliśmy się, że za każdym razem gdy ktoś znikał w pobliżu widziano karocę z zasłonięta tarczą herbową. No i sprawka tego nieszczęsnego woźnicy uwiężionego za głośne mówienie o tym. Lubił wypić, ale nie był to raczej człowiek gadający głupoty. To były weteran, który dosłużył w armii stopnia sierżanta. Moi dwaj towarzysze postanowili przemknąć się nocą na zamek, by ewentualnie zebrać dowody. Nic więcej nie wiem.
- Ale można się domyślić co było dalej.- Paine odpowiedział pysznie.- Wspomniałeś coś o innych ochotnikach.- Ostatnie słowo wziął w cudzysłów palcami, gdy je wypowiadał.- Na ilu możemy liczyć i czy masz już jakiś gotowy plan? Jeśli nie to chętnie pomogę w jego opracowaniu.-
- Plan jest prosty. Po zmroku przystawimy drabiny do muru oddzielającego zamek od miasta i wejdziemy na mury. To ledwie kilka metrów a strażników nie jest na tyle żeby obstawić cały. Zdejmiemy tych przy bramie możliwie szybko i ruszymy w kierunku lochów. To nie powinno być trudne. Niestety nie mamy nikogo w środku. Jak już mówiłem to ledwo dwudziestu strażników. Nie przewiduję trudności. To co zrobimy dalej będzie zależeć od tego czego dowiemy sie od naszych. Zanim przedstawię was innym muszę jasno od was usłyszeć czy jesteście ze mną. Więc jak?
-20 strażników to trochę za dużo jak na 6 osób, znalazłeś kogoś do pomocy? Dieter zaczął wątpić w kompetencje swojego nowego sprzymierzeńca.- Przydałoby by się jakoś odwrócić uwagę strażników.
- Ja jestem z tobą, ale nie uważasz, że zamiast wdrapywać się po murach, znacznie łatwiej było by po prostu wejść główną bramą? Dieter ma racje. sześciu to mało. Ilu jest jeszcze z tobą?- Plan Hieronimusa był dla Tankreda jak kamieniem pisany. Jeśli mieli dostąć się do środka to Paine wiedział czego muszą użyć. Z pewnością nie były to drabiny i skradanki po murach.
-Wejść główną bramą?- Hieronimus usmiechnął się i pokręcił głową.- a jak zmusisz strażników by ci tą bramę otwarli po zmroku? No chyba, że chesz zaatakować w dzień kiedy wszyscy będą na nogach a ludność miasta będzie mogła przyjść z pomocą walczącym strażnikom? Dla wielu mieszkańców baron jest bez skazy. Co do ilości moich popleczników to istotnie nie ma ich zbyt wielu. Oprócz was mam jeszcze trzech ludzi. Razem byłoby nas dziewięciu o ile wszyscy sie zdecydujecie wziąć w tym udział. To w zupełności wystarczy. Wszak z nami jest Sigmar. To jak, kto idzie, kto nie idzie?
Paine uśmiechnął się gdy usłyszał liczbę boga zmian. Dziewięciu śmiałków walczących ze zglinizną Nurgla jaka niewątpliwie nękała tę osadę. Dziewięciu wojowników Tzeentcha, choć Hieronimus uwarzał inaczej.- Zaiste, pan jest z nami.- Paine odpowiedział.- Ja ruszam za tobą Hieronimusie, razem wyplewimy tę zarazę.-
-Niech stracę. Mam nadzieję że nie będę tego żałował. Musisz wiedzieć Hieronimusie ze nie jest tak sprawny w cichych podchodach jak Twój kolega magister. Moje czary raczej rzadko się Wam przydadzą jako wsparcie. moge np. odwrócic czyjas uwage jakims odgłosem lub swiatłem a takze kogos uśpic ale niestety to wszystko na co sie Wam przydam. AAA no i swiatło moge Wam załatwic - rzekł czarodziej
~Sam tego nie potrzebuje gdyz widze całkiem dobrze w ciemnosci od najmłodszych lat - pomyslał Markus.
Równiez Holzer potrafił zabic magia ale tym nie chciał sie na głos dzielić.
-Wszystko brzmi spoko… masz jakiś amulecik żeby… wiesz jakby się okazało prawdą to co mówię… no wiesz żeby Chaos mnie nie zepsuł… rozumiesz, nie chce ryzykować- Powiedzaiła zakłopotany Bob, zastanawiał się jak to odbiorą jego towarzysze
Gunther nie powiedział nic, a jego kamienna twarz jak zwykle nie wyrażała żadnych emocji.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 09-03-2016, 12:58   #34
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Kiedy Tankred łupnął pięścią w stół, Gunther podjął już decyzję.
- Nie idę. Tu nasze drogi się rozchodzą - wytrzymał spojrzenie Tankreda, w którym dostrzegł iskierkę złości. - Cała ta eskapada zaprowadzi was na stryczek, o ile wcześniej was nie zaszlachtują. Szlachcic ma silną obstawę żołnierzy i strażników, a wy nie macie nawet porządnej broni - Gunther zaczął pakować swój tobołek i rzeczy.
- Jeśli któryś z was się rozmyśli, będę na dole. Zamierzam pić cały wieczór. Pomyślę, jak się stąd wydostać. Wam życzę powodzenia - Gunther skończył się pakować i wyszedł.

Zszedł na dół, do izby w której siedział tajemniczy człowiek który przedstawił im się jako Ward. Obserwował Gunthera kiedy ten usiadł na stołku przy kontuarze, zamawiając kufel jasnego. Tankred z resztą kultystów zeszli w końcu na dół, najwyraźniej kończąc naradę. Sądząc po minach, część z nich nie sprawiała wrażenia mocno zdeterminowanych.

Gunther spokojnie pił swoje piwo, łowiąc strzępy rozmowy. Tankred i Ward byli bardzo naiwni, knując plan obalenia władzy w miejscu, gdzie każdy pijak czy złodziej mógł ich podsłuchać i wydać. Co najpewniej się wydarzy, wnioskując po minie karczmarza, który owe strzępy rozmowy mógł słyszeć również. Jeśli zamierzają być tacy rozmowni, pewnie nie dotrą nawet na zamek, a ich zwłoki jutro upiększą wronie klatki. pomyślał Gunther i upił łyk piwa.

W końcu Paine skończył naradzać się w Wardem i opuścili salę, najpewniej przygotowując się do swojego wariackiego zadania. Kij im w oko - pomyślał Gunther zadowolony, że to już nie jego zmartwienie.Tymczasem należało rozejrzeć się za możliwościami opuszczenia miasta w nieco prostszy sposób. Z takim postanowieniem Gunther przywołał skinieniem ręki karczmarza, a kiedy ten podszedł bliżej, szepnął mu parę słów do ucha. Karczmarz zbladł i pokręcił głową, ale kiedy kultysta postukał w blat kontuaru złotą koroną, uśmiechnął się szeroko i wyszedł do kuchni. Gunther wstał za nim, i podszedł do drzwi słuchając, jak karczmarz wydaje polecenie kuchcikowi po czym korzystając z chwili, kiedy w głównej izbie nie było nikogo, wyjął z torby mały, owinięty w płótno pakunek po czym szybko wturlał pakunek pod krzesło, przy którym siedział tajemniczy nieznajomy. Kiedy karczmarz ponownie pojawił się za ladą baru, Gunther siedział już jak gdyby nic się nie stało na stołku i kończył kufelek piwka. Nieco chaosu nikomu nie zaszkodzi - Gunther miał jeszcze kilka pomysłów, jednak nie wszystkie klocki układanki były jeszcze na swoim miejscu. Do pustego kufla wrzucił kilka srebrnych monet i obserwując z zadowoleniem, jak twarz karczmarza rozjaśnia się jeszcze bardziej
- Kupiec, niziołek. Z tymi sprawiającymi problemy ochroniarzami jeszcze gości u Ciebie? Nie pamiętam jak mu było.... - Gunther podrapał się demonstracyjnie po głowie, jakby próbował sobie to przypomnieć.
- Dodo Zieleniak? Pewnie jest na targu. Tak mówił - Karczmarz wrócił do swojego zwyczajowego zajęcia - wycierania kufli. W każdej karczmie, jaką zdarzyło się Guntherowi odwiedzić, karczmarz wycierał kufle. Może to jakaś tajemnicza tradycja? Coś w rodzaju modlitwy do bogów piwa? - pomyślał z rozbawieniem Gunther po czym podziękował i wyszedł, kierując się w stronę targowiska miejskiego.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 09-03-2016 o 13:06.
Asmodian jest offline  
Stary 09-03-2016, 15:18   #35
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
W Waldfart:

Gdy już Alfred miał skierować swe kroki do karczmy w swojej głowie usłyszał znajomy głos.

-Zapomniałeś śmiertelniku komu służysz i czego się od ciebie wymaga? Pan Zmian o tobie nie zapomniał i przyjmie cię ze wszystkimi twymi niedoskonałościami. Już teraz.

Kiedy wybrzmiały ostatnie słowa młody akolita poczuł jak przepływa przez niego moc czystego chaosu. Mimo, że wydawało mu się, że jest zaznajomiony z tego typu zjawiskami teraz nie był w stanie w żaden sposób kontrolować ich kierunku i skali zmian. Jego ciało po prostu eksplodowało dziesiątkami kończyn i dziwnych wypustków, wokół tryskała jego krew. Baby piorące przy studni podniosły krzyk i rzuciły się do ucieczki zaś furmani zaklęli i chwycili za swe garłacze. Strzelanie jednak nie było konieczne, gdyż Alfred do tego czasu zmienił się w ochłap mięsa, martwego mięsa.

***

Obelheim:

Gdy padły ostatnie deklaracje Hieronimus aż z radości klasnął.

-Dziękuję wam panowie. Oto postawa godna synów Imperium. Zdaję sobie sprawę, że plan nie jest doskonały i dlatego tym bardziej jestem wam wdzięczny. A ty panie- tu zwrócił się do Guntera siedzącego przy barze- jakby Sigmar natchnął cie odwagą jeszcze możesz dołączyć. Do zmroku jeszcze mnóstwo czasu. Chodźmy panowie.

Ward poprowadził ich prosto ku rynkowi Obelheim. Handel praktycznie przestał istnieć a i ludzie nie wychodzili z domów ze strachu przed chorobą, ale aktualnie na rynku panował tłok jak za dawnych czasów tylko powód był inny. Ludzie zgromadzili się by wysłuchać herolda, który stojąc na beczce odczytywał odezwę.

"Ludu Sigmara, ja Baron Edmund Kasselsky z bożej łaski dziedzic Obelheim i przyległych terenów a także Badau i Horno ogłaszam co następuje. Dnia wczorajszego schwytano na zamku dwóch czcicieli plugawego chaosu, którzy pod osłoną nocy zakradli się by pozbawić życia mnie i moich żołnierzy. Jeden z nich okazał się dodatkowo czarnoksiężnikiem. Udało się uniknąć tragedii tylko dzięki pomocy samego Sigmara i czujności strażników. Schwytani przyznali się już do zatrucia studni w mieście i sprowadzenia zarazy przy pomocy plugawej magii. Wobec niezbitych dowodów Ja Baron Kasselsky na mocy praw nadanych mi przez Elektora Talabeklandu skazuję ich obu na śmierć przez spalenie na stosie. Wyrok zostanie wykonany jutro około południa."

Zgromadzeni na rynku ludzie zaczęli wznosić okrzyki poparcia dla Barona i przeklinać kultystów. Dało się dostrzec także pachołków układających dwa stosy na środku placu targowego. Ward splunął i dał znak żeby poszli za nim. Poprowadził ich pod bramę świątyni Sigmara. Drzwi były otwarte. Wewnątrz główną salę wypełniali chorzy leżący na siennikach. Słychać było jęki i zawodzenia. W nozdrza uderzył ich zapach gnijących ciał i fekali. Pomiędzy chorymi krzątał się młodzieniec w szatach akolity i jakiś starszy mężczyzna będący być może sługą. Zobaczywszy Warda akolita podniósł się i wskazał drzwi prowadzące na tyły.

Weszli do bocznej kaplicy pełniącej jednocześnie funkcje pomieszczenia w którym kapłani przygotowywali się do pełnienia liturgii. Zastali tam klęczącego mężczyznę, który modlił się do symbolu komety. Klęczący obejrzał się przez ramię po czym wykonał znak młota i powstał z klęczek.


-A więc to są ci twoi patrioci Hieronimusie? - zapytał zmęczonym, spokojnym głosem.

-Tak wielebny. Z pomocą Sigmara damy radę.

-Dobrze powiedziane synu. Ja mam tylko trzech. Innym bałem się zaufać. Z bożą pomocą to wystarczy. Musi wystarczyć. Jutro może być już po twoich przyjaciołach.

-Jesteście może głodni? Mam garnek owsianki jeśli macie ochotę. Nie musicie tu siedzieć. Bądźcie tu przed zmrokiem. Omówimy wszystko i pomodlimy się o wstawiennictwo. Trzeba wypalić to gniazdo herezji.


Zakończył zwracając się do reszty.



***



Tymczasem na rynku:

Gdy Gunter pojawił się na rynku zastał jeszcze sporo rozmawiających o obwieszczeniu ludzi. Nie umknęły jego uwadze dwa układane stosy. Ponieważ znacznie się przerzedziło nie miał problemu z odnalezieniem dwóch niziołczych kupców rozmawiających z jakimś jegomościem. Ich miny były zatroskane, rozkładali raz po raz bezradnie ręce. Byli tak zajęci rozmową, że nie zwrócili uwagi na Guntera, który się do nich zbliżył.
 
Ulli jest offline  
Stary 09-03-2016, 16:27   #36
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- To nie będzie konieczne. Hieronimus poprosił nas o pomoc akurat gdy kończyliśmy śniadać.- Paine odpowiedział.- Z resztą nie będziemy objadać zakonu. Słyszeliśmy, że jest tu teraz ciężko z jedzeniem.-
Tankred podszedł do Hieronimusa i oparł się ramieniem na jego barku.- Co do twojego planu, jeśli pozwolisz to chciałbym zaproponować małe zmiany.- Paine odszedł kawałek dalej z Ward'em i zaczął mówić.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 09-03-2016, 20:54   #37
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Holzer nieufnym okiem patrzył na plan i pomysły towarzyszy. To że Tankred tak się wyrywał do tego oblężenia też nie napawalo go optymistycznie.
Mimo to zgodził się iść z nimi i tylko poważne niebezpieczeństwo mogło go skłonić do ucieczki. Czuł że muszą trzymać się razem, że Pan ma dla nich jakiś plan. Na pewno najłatwiej będzie im spróbować go wykonać wspólnie dlatego postanowił zostać z większością.
Nie znał się na skradaniu a tym bardziej na zdobywaniu zamków więc postanowił siedzieć cicho i tylko w razie potrzeby wspomóc towarzyszy.
Markus bezwiednie szedł za reszta będąc myślami gdzie indziej.
Miał lekkie opory przed wejściem do świątyni ale by nie wzbudzać podejrzen wszedł tak jak wszyscy
 
Dnc jest offline  
Stary 10-03-2016, 00:54   #38
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Dieter zmrużył oczy i spojrzał z niechęcią na Guntera, kiedy ten nie zdecydował się udać z nimi i z Wardem. Wydawało się, że ich szóstka która ocalała z masakry wioski została powołana do ważnych celów i wspólnej misji, ale najpierw stracili Alfreda, a teraz Gunther się wyłamywał. To prawda, że zadanie, którego się podejmowali było niezmiernie ryzykowne, ale czyż nie działali zgodnie ze znakami ich Pana?

Przyglądał się uważnie proklamacji na rynku. Najwyraźniej większość mieszczan nadal popierała Hrabiego Kasselskiego. Typowe, byli jak owce dobrowolnie pozostający w niewoli pasterza w imię ułudy bezpieczeństwa.

Kiedy weszli do świątyni, zwrócił uwagę, że Paine odciąga Warda na bok, zeby omówić z nim plan. Nie spodobało mu się to - Paine faktycznie był pomysłowy, pełen inicjatywy i miał wizje być może równie daleko idące jak marzenia Dietera, ale trochę za bardzo zaczynał się wywyższać, może dobrze byłoby spróbować zmienić tę dynamikę, nie tracąc cennego sprzymierzeńca.

Zwrócił się do starszego kapłana.

"Witaj wielebny, z radością przyjmiemy twoją strawę. To dobrze, że Kościół Sigmara stoi na drodze siłom Chaosu w takiej chwili. Rozumiem, że ludzie ciągle chętniej słuchają rozkazów Hrabiego niż mądrości kapłanów. Musimy wydobyć na światło dnia mroczne sprawki Hrabiego. Kim jest ta trójka, która do nas dołączy?"
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 10-03-2016, 03:48   #39
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Okwist uśmiechnął się i skłonił Dieterowi.

- Taka rola kościoła Sigmara. Musimy opiekować się obywatelami i samym Imperium do Jego ponownego przyjścia. Co do tego nieszczęsnego szlachetki i mieszkańców Obelheim to nie wygląda to dokładnie tak jak to przedstawiłeś. Nigdy nie kazałem i nie każę im wybierać między wiernością Sigmarowi a miejscowemu władyce, jeśli nie będę miał niezbitych dowodów jego zdrady. Może po prostu ktoś nim manipuluje. Niczego nie można wykluczyć. Mam nadzieję, że po dzisiejszej wyprawie będziemy wiedzieć więcej. Co do tych, którzy z nami ruszą to jednego widzisz przed sobą- tu kapłan wskazał na siebie-Pozostali to były ochotnik, obecnie na emeryturze. Jest krewnym jednego z zaginionych. Drugą zaś osobą jest niewiasta, utrzymująca się się z polowania w okolicznych lasach. Zamknięcie miasta postawiło ją w dramatycznej sytuacji. Tyle wam na razie wystarczy. To dobrzy, odważni ludzie.

Tymczasem narada Warda i Tankreda dobiegła końca. Ward zmierzył Tankreda wzrokiem sugerującym, że nie ma najlepszego zdania o jego inteligencji po czym strzepnął jego dłoń ze swego barku.

-Myślałem panie, że to coś ważnego. Nie rozumiem tych tajemnic. I tak przecież musimy podzielić się tym z innymi przed akcją. Mniejsza z tym.

Odwrócił się do kapłana i uśmiechnął.

-Ja wielebny chętnie bym przekąsił miskę owsianki. Jeśli nam się nie powiedzie będzie to ostatnia miska owsianki w moim życiu. Będzie z pewnością smakować wyjątkowo.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 10-03-2016 o 16:11.
Ulli jest offline  
Stary 10-03-2016, 23:52   #40
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Dieter skinął głową kapłanowi, z szacunkiem. Wydawał się on być lepszym materiałem na przywódcę wyprawy niż narwany Ward i wyglądało na to, że starannie dobrał uczestników, by wyeliminować zdrajców i ludzi Hrabiego.

"Mądrość przemawia przez ciebie, nabieram nadziei wiedząc, że udasz się z nami, Wielebny. Ludzie Hrabiego, przynajmniej ci, którzy nie są zupełnie zdeprawowani, na pewno zawahają się zanim podniosą rękę na duchownego. Może nawet moglibyśmy w ten sposób odwrócić ich uwagę?"

Zaczął zajadać owsiankę ze smakiem (trzeba korzystać z okazji, by się wzmocnić), kiedy Ward i Paine skończyli rozmawiać, wyszczerzył się do Paina w szerokim uśmiechu.

"I jak tam, plan gotowy?" - Spojrzał na dwójkę z wyczekiwaniem.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 10-03-2016 o 23:55.
Lord Melkor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172