Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2016, 15:18   #35
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
W Waldfart:

Gdy już Alfred miał skierować swe kroki do karczmy w swojej głowie usłyszał znajomy głos.

-Zapomniałeś śmiertelniku komu służysz i czego się od ciebie wymaga? Pan Zmian o tobie nie zapomniał i przyjmie cię ze wszystkimi twymi niedoskonałościami. Już teraz.

Kiedy wybrzmiały ostatnie słowa młody akolita poczuł jak przepływa przez niego moc czystego chaosu. Mimo, że wydawało mu się, że jest zaznajomiony z tego typu zjawiskami teraz nie był w stanie w żaden sposób kontrolować ich kierunku i skali zmian. Jego ciało po prostu eksplodowało dziesiątkami kończyn i dziwnych wypustków, wokół tryskała jego krew. Baby piorące przy studni podniosły krzyk i rzuciły się do ucieczki zaś furmani zaklęli i chwycili za swe garłacze. Strzelanie jednak nie było konieczne, gdyż Alfred do tego czasu zmienił się w ochłap mięsa, martwego mięsa.

***

Obelheim:

Gdy padły ostatnie deklaracje Hieronimus aż z radości klasnął.

-Dziękuję wam panowie. Oto postawa godna synów Imperium. Zdaję sobie sprawę, że plan nie jest doskonały i dlatego tym bardziej jestem wam wdzięczny. A ty panie- tu zwrócił się do Guntera siedzącego przy barze- jakby Sigmar natchnął cie odwagą jeszcze możesz dołączyć. Do zmroku jeszcze mnóstwo czasu. Chodźmy panowie.

Ward poprowadził ich prosto ku rynkowi Obelheim. Handel praktycznie przestał istnieć a i ludzie nie wychodzili z domów ze strachu przed chorobą, ale aktualnie na rynku panował tłok jak za dawnych czasów tylko powód był inny. Ludzie zgromadzili się by wysłuchać herolda, który stojąc na beczce odczytywał odezwę.

"Ludu Sigmara, ja Baron Edmund Kasselsky z bożej łaski dziedzic Obelheim i przyległych terenów a także Badau i Horno ogłaszam co następuje. Dnia wczorajszego schwytano na zamku dwóch czcicieli plugawego chaosu, którzy pod osłoną nocy zakradli się by pozbawić życia mnie i moich żołnierzy. Jeden z nich okazał się dodatkowo czarnoksiężnikiem. Udało się uniknąć tragedii tylko dzięki pomocy samego Sigmara i czujności strażników. Schwytani przyznali się już do zatrucia studni w mieście i sprowadzenia zarazy przy pomocy plugawej magii. Wobec niezbitych dowodów Ja Baron Kasselsky na mocy praw nadanych mi przez Elektora Talabeklandu skazuję ich obu na śmierć przez spalenie na stosie. Wyrok zostanie wykonany jutro około południa."

Zgromadzeni na rynku ludzie zaczęli wznosić okrzyki poparcia dla Barona i przeklinać kultystów. Dało się dostrzec także pachołków układających dwa stosy na środku placu targowego. Ward splunął i dał znak żeby poszli za nim. Poprowadził ich pod bramę świątyni Sigmara. Drzwi były otwarte. Wewnątrz główną salę wypełniali chorzy leżący na siennikach. Słychać było jęki i zawodzenia. W nozdrza uderzył ich zapach gnijących ciał i fekali. Pomiędzy chorymi krzątał się młodzieniec w szatach akolity i jakiś starszy mężczyzna będący być może sługą. Zobaczywszy Warda akolita podniósł się i wskazał drzwi prowadzące na tyły.

Weszli do bocznej kaplicy pełniącej jednocześnie funkcje pomieszczenia w którym kapłani przygotowywali się do pełnienia liturgii. Zastali tam klęczącego mężczyznę, który modlił się do symbolu komety. Klęczący obejrzał się przez ramię po czym wykonał znak młota i powstał z klęczek.


-A więc to są ci twoi patrioci Hieronimusie? - zapytał zmęczonym, spokojnym głosem.

-Tak wielebny. Z pomocą Sigmara damy radę.

-Dobrze powiedziane synu. Ja mam tylko trzech. Innym bałem się zaufać. Z bożą pomocą to wystarczy. Musi wystarczyć. Jutro może być już po twoich przyjaciołach.

-Jesteście może głodni? Mam garnek owsianki jeśli macie ochotę. Nie musicie tu siedzieć. Bądźcie tu przed zmrokiem. Omówimy wszystko i pomodlimy się o wstawiennictwo. Trzeba wypalić to gniazdo herezji.


Zakończył zwracając się do reszty.



***



Tymczasem na rynku:

Gdy Gunter pojawił się na rynku zastał jeszcze sporo rozmawiających o obwieszczeniu ludzi. Nie umknęły jego uwadze dwa układane stosy. Ponieważ znacznie się przerzedziło nie miał problemu z odnalezieniem dwóch niziołczych kupców rozmawiających z jakimś jegomościem. Ich miny były zatroskane, rozkładali raz po raz bezradnie ręce. Byli tak zajęci rozmową, że nie zwrócili uwagi na Guntera, który się do nich zbliżył.
 
Ulli jest offline