Ani słońce (stojące dość wysoko), ani też Seiki (niezawodny do tej pory budzik) nie przyczyniły się do tego, że Elayne otworzyła oczy.
Pocałunek, delikatny niczym muśnięcie skrzydeł motyla, złożony na policzku dziewczyny, zdał się jedynie ciągiem dalszym snu, lecz gdy usta Maela powędrowały niżej, elfka otworzyła oczy.
I bez trudu zauważyła, że nie tylko wysoko stojące słońce było powodem pobudki.
* * *
- Pójdziemy się wykąpać? - spytał Mael po pewnym czasie, czasie jaki wspólnie poświęcili na czynności, w znacznej mierze podobne do tych, jakimi zajmowali się w jeziorze, wieczorem, w nocy...
Jego dłoń leniwie wędrowała po ciele dziewczyny, jakby chciała po raz kolejny odkrywać poznane wcześniej sekrety.
- Możliwe... - Elayne przeciągnęła się leniwie, co sprawiło, że wzrok Maela przesunął się z jej twarzy nieco niżej, na kuszące krągłości.
- Za chwilę? - zasugerował Mael. - Dłuższą?