Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2016, 02:12   #38
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Chociaż wśród pni i nagich gałęzi pokrytych białym puchem w środku lata nic nie wyglądało naturalnie, Shalia czuła się niemal jak w domu. Niemal, bo niestety nie była sama. Prowadziła grupę praktycznie nieznajomych osób ku niebezpieczeństwu - co do tego miała całkowitą pewność. Do tego nie miała żadnej gwarancji, że to nie jest pułapka. Może specjalnie chcieli, by szła przodem? Mieli jakiś plan? Szczątki zaufania wobec Darvana wypracowane przez ostatnie dni trzymały ją w ryzach. Przynajmniej na niego mogła liczyć. Wobec reszty musiała udawać, że nie widzi tych porozumiewawczych spojrzeń i skrytych gestów. Musiała mimo wszystko pozostać czujna. Jej własne bezpieczeństwo było najważniejsze.

Shalia była tak zajęta tropieniem i wypatrywaniem zagrożeń, że nie zauważyła goblina, który przemykał między drzewami. Wypatrzył go za to Darvan, a żywota pozbawiła Lady Argenteia. Trzeba było przyznać, że oko miała celne i był to kolejny powód, dla którego łowczyni nie powinna jej zbytnio ufać. Najwyraźniej nie do końca była tym, za kogo się podawała. Złotooka szybko zapomniała jednak o tych rozważaniach, gdy przyjrzała się zwłokom. Dałaby sobie rękę uciąć, że tak mógł wyglądać zimotknięty goblin, ale wtedy Lady mogłaby nie ustrzelić go tak łatwo. Była to już kolejna istota, którą spotykali pośród tej nienaturalnej zimy; jednak pierwsza, która wydawała się po prostu mieszkańcem takiej okolicy, a nie wytworem magii. Skąd się tu wziął? Skrawek pomiętej kartki w dłoni stwora jedynie dodawał pytań do już i tak zbyt długiej listy - miecz, skrzydlata postać, ogień i śnieg? Być może w dalszej drodze znaczenie tych symboli miało się wyjaśnić.

Na noc zatrzymali się w niewielkiej jaskini, która nie tylko pozwoliła im schronić się przed dotkliwym chłodem, ale także przed wzrokiem wrogich istot, które mogły czaić się w mroku. Pozwolili sobie nawet na rozpalenie niewielkiego ogniska i podgrzanie kolacji. Shalia obwieściła pozostałym objęcie pierwszej warty i nakazała im ułożyć się do snu. Sama zajęła miejsce w pobliżu wyjścia i, nucąc pod nosem smętną melodię, pilnowała bezpieczeństwa grupy.
Zimowe niebo zawsze wydawało jej się porażająco piękne. Jego ciemna barwa wspaniale kontrastowała z bielą świata dookoła. Gwiazdy wysoko w górze spoglądały ku tropicielce, jakby szydząc z niewesołej sytuacji Heldren. Cóż obchodziła je plama bieli wśród zielonych pól kontynentu?
Białowłosa była przyzwyczajona do długich okresów oczekiwania i obserwacji, toteż czas minął jej dość szybko. Obudziła drugą w kolei Argenteię. Gdy ta dochodziła do siebie, tropicielka przysiadła obok niej i odezwała się szeptem:
- Nie wiń siebie. Nie rozkazałaś im brać w tym udziału. Szukałaś chętnych, zgłosili się, to była ich decyzja. Każdy najemnik wie, że gdzieś tam może czekać ostatnie w jego życiu niebezpieczeństwo.
Lady Malassene odpowiedziała nikłym uśmiechem i udała się ku wejściu, by odbyć swoją wartę.

Wyruszyli rankiem. Shalia prowadziła ich maleńki pochód, szukając kolejnych śladów. Choć sprytnie ukryte, nie mogły umknąć uwadze dziewczyny. Musiała jednak przyznać sama przed sobą, że łatwo nie było i momentami zaczynała wątpić, czy znajdzie następny trop. Kilka kolejnych godzin minęło na monotonnym wpatrywaniu się w śnieg i mozolnym parciu naprzód. Popołudniu ujrzeli stróżówkę, a właściwie to, co z niej zostało... W miejscu drzwi ziała wielka dziura. Shalia podejrzewała, że sprawcą zniszczeń była tajemnicza bestia. Ale skąd się tu wzięła? Gdyby była chociaż w okolicy parę dni temu, na pewno by ją zauważyli. To zupełnie nie trzymało się całości. Białowłosa nie widziała bowiem żadnego sensownego powodu, dla którego coś tych rozmiarów miałoby włazić niezmuszone do środka. Stróżówka nie nadawała się zbytnio na legowisko. Herszt bandytów, któremu Shalia zdecydowała się darować życie, mógł udzielić im jakichś odpowiedzi. Nim jednak dziewczyna zdążyła podjąć jakieś działanie, Argenteia krzyknęła, mężczyzna coś odpowiedział, a nad wszystko wzbił się głośny ryk. Wyglądało na to, że bestia była w domu...
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline