Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2016, 14:32   #22
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Dom Klary, Józefów pod Warszawą, ul Zaciszna, popołudnie (14.11 - niedziela)
Słońce w przyśpieszonym wręcz tempie chyliło się ku zachodowi. Grażynka oderwała wzrok od komputera. Czuła, że należy jej się kilka minut odpoczynku i zebrania myśli. Zrobiła sobie kolejną tego dnia kawę i wraz z nią i papieroskiem przycupnęła na tarasie Klary obserwując niebo. Sukinsyn Mr Anders nie ułatwił jej życia… gdyby Grażynka tylko wiedziała, jak blisko jest jej “Mistrz”, prawdziwy poeta kodu, gościu na miarę Picassa, który tworzył niesamowite dzieła sztuki, już teraz zaczęła by pisać sonety i wiersze na powitanie go. Ale nie wiedziała… w związku z czym jej umysł pogrążony w rozmyślaniu i analizie nad kodem, co jakiś czas przełączał się w tryb przeklinania czarodziejskiego talentu Mr Andersa.
Zaciągnęła się mocniej papierosem. Nie zauważyła, że już dawno powinna go strzepać, popiół poleciał na starte jeansy, a Lulu szybkim ruchem strzepała go z nich.
- Cholera… - przeklęła cicho pod nosem.

Czyściła tak spodnie w mroku rozświetlanym jedynie światłem dobiegającym przez otwarte drzwi aż coś je przesłoniło. Odwróciła się odruchowo.
- Nie wyglądasz jakbyś spała za wiele - odezwała się Klara opierająca się o framugę.
- Piłam za to wiele kawy. - Grażynka uśmiechnęła się lekko do Klary. - Kupiłam kilka rzeczy do lodówki. Wiesz… jedzenie.
- Zaczyna to przypominać dom. Jedzenie w lodówce, ktoś się kręci w dzień, nono -
oddała uśmiech siadając obok. Zastanawiała się nad czymś.
- Jeszcze nie zaczęłam sprzątać Ci kurzy, ale miej się na baczności. - Odparła żartobliwym tonem przypatrując się jej. - Jak chcesz dziś gdzieś wyjść, to nie martw się o mnie. I tak będę przyklejona do kompa.
- Wyjdę, muszę doglądać pewnych spraw. Pewnie na dłużej.
- Skrzywiła się. - Wczoraj chciałam wrócić do ciebie szybciej a potem nie miałam co ze sobą zrobić by ci nie przeszkadzać. Nie jestem typem domatorki - wyszczerzyła się w lekkim uśmiechu.
- Wiem, Klara, wiem… - Grażynka westchnęła lekko, najwyraźniej zmęczona “tematem” nad którym tyle czasu już siedziała - Ale będziesz musiała mi dobrze wynagrodzić swoją nieobecność. - Na ustach dziewczyny pojawił się zaczepny uśmiech, a w oczach lekki błysk.
- Oj dobrze, mocno dobrze - mruknęła całując ją lekko choć z pewną drapieżnością w ucho.
- Wychodzisz już, czy zaraz? - Spytała szeptem, jednocześnie obejmując dziewczynę i obiecująco zbliżając twarz do jej twarzy.
- Nie śpieszy mi się… - pocałowała Lulu z ledwie skrywaną zachłannością.


Wieczór więc zaczął się dla Grażynki bardzo ciekawie…
Klara po dłuuuuuugim wspólnym prysznicu usadowiła się przy Grażynce na kanapie nie ubierając się jeszcze. Myślała nad czymś intensywnie.
- Myślisz, że długo ci to zajmie? Wyglądasz na wymęczoną tym ślęczeniem nad laptopem.
- Cóż… - Grażynka przysunęła do siebie laptopa - … ciężko powiedzieć, to jest... nie będę Ci tłumaczyła dokładnie… - brzmiało jak “i tak nie zrozumiesz” - po prostu nie widziałam nigdy czegoś takiego. Mam koncepcję… ale, hmm… szyfr za każdym razem kiedy ruszę plik zmienia się. Mówiąc tak pokrótce. Jeśli w ogóle mi się uda - coś w głosie mówiło o tym, że nie ma zamiaru odpuścić TAKIEGO wyzwania - to na początek z pojedynczymi plikami. Nie odszyfruję wszystkich na raz. Tak czy inaczej, trudno powiedzieć, czy zajmie mi to jeszcze z dwa dni czy z tydzień. - Pokręciła głową marszcząc przy tym lekko usta. Najwyraźniej determinacja mieszała się ze zwątpieniem w swoje umiejętności.
- Te duchy… Wierzyłaś w takie rzeczy przed czwartkiem?
Pokręciła najpierw na boki głową.
- Nie, nie wierzyłam. Ale tak… teraz jestem już w stanie uwierzyć w wiele dziwnych rzeczy, nawet takich jak to, że mi się uda. - Uśmiechnęła się lekko.
- Jak ci z tym? - Klara spojrzała uważnie na różowowłosą. - Z tą… wiedzą, nie wiarą czy nie wiarą. Wiedzą.
- Ostatnio jak przeglądałam fejsa, natknęłam się na taki artykuł National Geographic. Wiesz, że Japońscy naukowcy odkryli krakena? Do tej pory uważano go za legendarne mityczne stworzenie. Wiesz… Howard Lovecraft, Juliusz Verne, Stephen King, nawet kilka piosenek Metallici. - Grażynka wzruszyła lekko ramionami. - Ewolucja. Ludzka wiedza nie obejmuje nie tylko całego wszechświata, co nawet dokładnie tego co jest w około nas. Pewnie kiedyś ktoś naukowo udowodni istnienie duchów. Moja jak to nazwałaś wiedza… bo wiarą tego bym nie nazwała, mówi, że życzę temu komuś oj… powodzenia. - Ostatnie wypowiedziała lekko żartobliwym tonem. - A mi jak z tym? - Wzruszyła tylko ramionami. - Myślę nad kodem. Duchy mi w nim nie pomogą.
- Czasem różne rzeczy mogą pomóc. Nie słyszałam o tym krakenie.. ale to dobrze, że tak to sobie tłumaczysz.
- Pokiwała głową. - Potwór z legend w głębi oceanów, duchy w mrocznych zakamarkach. Podejrzewam, że gdyby tu i teraz przebiegł po dywanie krasnoludek, żeby nasikać w kuchni do mleka, to też byś to sobie wytłumaczyła racjonalnie? - Zmrużyła oczy z lekkim uśmiechem na twarzy, choć był on jakby wymuszony.
- Pokazałabym mu najpierw gdzie jest toaleta. - Grażynka ukazała ząbki w uśmiechu. - A Ty? Ostrzegałaś mnie przecież o tych duchach. - Spojrzała badawczo na Klarę, ale jej wzrok jakoś tak uciekł z jej twarzy na nagie ciało i z powrotem na twarz rozmówczyni.
- Cóż, wiedziałam, że istnieją. - Wzruszyła ramionami. - A Ty nie zakładałaś? Przez myśl ci to nie przechodziło?
Grażynka podrapała się po głowie. Wyglądało na to, że nad czymś się zastanawia.
- Wiesz… jakoś nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałam. Istnieją czy nie? Póki nie ma to wpływu na moje życie… właściwie jest mi to obojętne. Cieszę się, że niektórzy ludzie wierzą w niektóre rzeczy, bo to ludziom często jest po prostu potrzebne. Ale ja sama? Musisz wiedzieć, że mam neutralny stosunek… albo po prostu inne zainteresowania? - Urwała na moment i po chwili dodała... - Wierzę w ewolucję… i kosmitów. - Uśmiechnęła się lekko, ale nie wyglądało na to, że żartuje.
- Jacy są według ciebie kosmici. Słodki E.T., czy krwiożerczy jak z Independence Day?
Zaśmiała się krótko.
- Ani tacy, ani tacy. Po prostu, dlaczego miałaby istnieć tylko jedna planeta na której uformowało się życie?
- Mhm…
- mruknęła ostrożnie. - Chodziło mi bardziej o… - Zastanowiła się. - Jak kraken, to wciąga statki pod wodę, jak krasnoludek to nasika do mleka, jak duch to będzie straszył, zabijał, wizerunek w legendach, mitach, popkulturze. - Wzruszyła ramionami. - Chciałam wiedzieć jak ty to widzisz.
- Szablony w które ludzie często coś wkładają nie rodzą się bez przyczyny, nie? Aczkolwiek… często są od siebie skrajnie różne. Dlatego lepiej nie wkładać czegoś czego się nie zna od razu w schemat. Weźmy na przykład duchy. W jednych opowieściach są złe, tak jak powiedziałaś. W innych wręcz przeciwnie, dobre i chcą pomóc. Te które ja spotkałam były przede wszystkim… smutne. Złe zależy dla kogo, dobre zależy dla kogo. Tak bym to ujęła. Powinna spaść mi przez nie samoocena…
- urwała wypowiedź w zastanowieniu wbijając wzrok w ścianę.
- Dobro zło… - z jednej strony jakby irytowała się tą rozmową z drugiej sama ku niej parła z niewytłumaczalnego dla Grażynki powodu.
- Nie chodzi o dobro i zło - Lulu wtrąciła się. - To subiektywne pojęcia i każdy może postrzegać je inaczej. Chodziło mi raczej o złe w sensie chcące zrobić krzywdę i dobre jako nie chcące.
- Komu krzywdę? Mrówce? Kurczakowi z hodowli, Człowiekowi?
- Widzisz, dlatego jest to subiektywne. Ogólnie dobrą odpowiedzią może być… niewinnemu, kimkolwiek by był. To jednak zawsze zależy od tego na jakim przypadku skupiamy te filozofie. Przecież nie można powiedzieć, że lew który chce nakarmić swoje młode i zabija sarnę jest zły. Taka jest kolej rzeczy. Jako przykład wzięłam Monikę i Matyldę. Powiedzmy, że takie duchy napotkają na swojej drodze przypadkową, ale to zupełnie przypadkową osobę. Jeśli chcą ją skrzywdzić dla samej ideologi bo nam jest źle więc czemu innym ma być lepiej, więc ją skrzywdźmy, chodź będzie fajnie… to uznałabym je za chcące zrobić krzywdę i tym samym złe.

Klara myślała o tym przez długą chwilę podczas której Grażynka przyglądała jej się nienachalnie, analizująco.
Zaczęła się ubierać.
- Ot nonkonformistka - mruknęła z lekkim uśmiechem. - Ale to dobrze… Może łatwiej ci będzie zrozumieć pewne sprawy. Mam coś kupić jak będę wracać? - spytała szykując się najwyraźniej do wyjścia.
- Ser żółty się kończy i zapomniałam kupić cukru… jak znajdziesz gdzieś po drodze otwarty sklep to możesz dokupić. - Wzrok Grażynki już przelatywał po ekranie jej laptopa, w związku z czym ton głosu brzmiał na rozkojarzony.
- Postaram się zapamiętać.
- Aaa… Klara…
- Lulu oderwała wzrok od laptopa zerkając na dziewczynę - … po tym e-mailu od Indi, zaczęłam zastanawiać się, czy nie powinnam zmienić koloru… - zawahała się - włosów. Co o tym sądzisz?- Zaś Klara mogła przypomnieć sobie kształt, rozmiar i tym podobne torebki z Rossmanna która grzecznie leżała sobie w plecaku Lulu i zapewne świadczyła o zakupionej już farbie.
- Wolę zmiany niż stagnację, choć lubię te różowe kudły - jeden z kącików jej warg podjechał do góry. - Faktycznie, różowych w mieście niewiele, rzucasz się. A myślałaś nad czymś konkretny, Hm… może i ja bym zmieniła - zastanowiła się nad czymś.
- Taaaak… nad swoim naturalnym kolorem. Dawno mnie nikt w nim nie widział. - Wzruszyła lekko ramionami.
- Nie mów mi tylko jaki. Lubię niespodzianki - rzuciła wychodząc.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline