Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2016, 16:21   #6
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Brunetka w brudnym, pełnym piasku odzieniu składającym się z płaszcza koloru piaskowego, ciemnych spodni i pancernych skórzanych butów, znalazła się sama w pomieszczeniu. Była głodna, spragniona i chciała się umyć, gdyż kontaktu z łazienką nie miała od tygodnia. Mimo to postanowiła cierpliwie poczekać na posiłek i resztę rzeczy. Skoro wytrzymała w tamtym piekle kilka dni, to kilka godzin jeszcze wytrzyma, choć wolała najpierw choćby się posilić. Poprawiła splątane, brudne włosy, chyba tylko z czystego odruchu, wytrzepując z nich nieco pyłu. Czuła, że nie jest najczystsza, chociaż warstewka pustynnego pyłu działała jak swoisty dezodorant, odcinając otoczenie od zapachu potu i krwi. W dodatku nie wiedziała, gdzie jest i o co chodzi. Nie miała żadnych konkretnych informacji na ten temat, bez nich czuła się jak dziecko we mgle. Nie wiedziała, czy bardziej chce zaspokoić głód i pragnienie - posiłku czy wiedzy. W pomieszczeniu było jasno, choć trudno było dostrzec samo źródło światła. Zdaje się, że to ściany, sufit i podłoga promieniowały bardzo łagodnym światłem.
Rozejrzała się na około - odnalazła krzesło, zlew z mydłem, lodówkę, dystrybutor wody, jak również kosz na śmieci i inne rzeczy, których potrzebowała. Odnalazła też monitor z ekranem o przekątnej 21 cali, niemniej nie jemu pierwszemu poświęciła uwagę. Najpierw zajęła się ważniejszymi rzeczami. Umyła porządnie ręce, jak i samo mydło, by pozbyć się z niego brud. Ręcznika nawet nie tknęła, po prostu użyła mocy, ogrzewając dłonie, które dzięki niej szybko wyschły. Następnie udała się do lodówki, z której wzięła trochę jedzenia - niezbyt dużo, żeby nie pożreć wszystkiego, a jedynie zaspokoić głód na tyle, by nie burczało w brzuchu i żeby się nie przejeść. Szukała najpierw ryżu lub chleba, a gdy znalazła to drugie, wzięła parę plastrów szynki i sera oraz parę jabłek. Lodówkę zamknęła, przyrządziła sobie proste kanapki i zjadła jabłka. Potem skorzystała z dystrybutora, wzięła plastykowy kubek i nalała sobie cieplejszej wody. Po uczcie posprzątała po sobie tak, jakby niczego w pomieszczeniu nie tykała. Dziewczyna znalazła nawet prysznic w pomieszczeniu oraz środki piorące i pralkę. Wszystko co znalazła wskazywało na to, że pokój był dostosowany konkretnie pod nią, bowiem znalazła wszystko, co potrzebowała na daną chwilę. Skorzystała z prysznica, pod którym nie siedziała zbyt długo. Umyła się szybko, otuliła się długim, białym, puchatym ręcznikiem, a w międzyczasie uprała sobie ubrania. Ta druga czynność potrwała krócej niż dziewczyna oczekiwała, niemniej i tak czekała cierpliwie, aż pralka zakończy swoją pracę. Uprasowała też ubrania, bo w międzyczasie znalazła deskę do prasowania i żelazko. Włosy zaś rozczesała palcami tak, zachować więcej porządku i nie zostawiać po sobie kłaków. Zresztą te, które zaplątały się w jej palce, zmieniły się w dym. Jakoś nie chciała po sobie zostawiać zbyt wiele śladów, więc pomieszczenie doprowadziła do stanu sprzed użycia. Nawet ręcznik wyprała, tyle że ręcznie, a nie w pralce, a później ten wysuszyła swoją mocą i poskładała starannie. Gdy zaspokoiła wszystkie swoje potrzeby wówczas podeszła do ekranu.
Monitor nie miał żadnych przycisków. Ryoku zaczęła przeglądać obudowę, dotknęła ekranu, zastukała w obudowę, przeglądała urządzenie, ale nie znalazła niczego, co by mogło uruchomić to ustrojstwo. Po tym dziewczyna zaczęła szukać drzwi wyjściowych, ale ku swemu niezadowoleniu nie mogła ich znaleźć. Denerwowała się, a nawet trochę bała - lecz tylko przez chwilę. Później pozostał tylko stres. Czuła się jak gryzoń uwięziony w pułapce. Z drugiej strony - może jakieś drzwi same się pojawią, tak jak wcześniej?
Kiedy Ryoku imaginowała sobie biblioteczkę z książkami czy ulotkami dotyczącymi tego miejsca, rozczarowała się - te się nie pojawiły. Najwyraźniej nie do końca to miejsce spełniało wszystkie potrzeby bądź posiadało tajemnice, które chciało ukryć przed wybrańcami.

Cytat:
W czasie walki najbardziej polegam na:
Sobie.

Cytat:
Stojąc przed zamkniętymi drzwiami, w jaki sposób je otworzysz?
Czym się da.

Cytat:
Twój towarzysz walczy z przeważającą liczbą wrogów. Jest ranny. Tylko ty możesz mu pomóc. Jednak robiąc to, sam narazisz się na odniesienie ran. Co robisz?
Zależy czy ten towarzysz będzie dla mnie coś znaczył, i od wielu innych rzeczy.

Cytat:
Co przynosi więcej korzyści, działanie w pojedynkę czy w grupie?
To zależy czy grupa będzie umiała działać i będzie użyteczna [wtedy dobra grupa nie jest zła] czy tylko będzie przeszkadzać [wtedy lepiej działać samemu].

Cytat:
Poświęcisz swojego towarzysza, by osiągnąć własny cel? Dlaczego?

To zależy jak zdefiniujesz cel i ile ten towarzysz w obliczu celu będzie wart.


- Czy na podstawie testu wstepnego przed brama nie dalo sie przydzielic do klas?
- Nie, ponieważ sytuacje, w których zastał was test wstępny nie były takie same. - odparło oblicze kobiety.
- Moze pani cos powiedziec o tej Wiezy? W sensie co to jest, z czego sie sklada i o co tu chodzi? Zreszta uwazam, ze poprzedni test lepiej oddaje to, co chcecie przez te pytania o nas sie dowiedziec.
- Wieża to miejsce, gdzie osoby, które zdały wstępny test są zbierane, by dać im szansę spełnienia ich marzeń. Wieża składa się ze 123 pięter, trzeba wspiąć się na sam szczyt, by spełnić marzenie. - odparła Yshio.
Ja pierdzielę, kolejne łażenie?!” - Ryo opadły mentalne ręce. A miała nadzieję, że będzie mogła przejść do siebie, do swojego świata, a tak znowu będzie skazana na kolejną wycieczkę. A poza tym taki kawał drogi na szczyt, żeby spełnić jedno życzenie...
- A nie ma gdzie jakiejś kolei transgalaktycznej, żebym mogła wsiąść i pojechać do siebie albo tam na górę? - to zapytała już bardziej zrezygnowanym głosem.
- Niestety nie ma. Musiałabyś dotrzeć na szczyt i poprosić o to boga.
- A listu z prośbą do niego się nie da napisać?
- Nikt nie broni ci pisać listu, jednak sama musisz go zanieść.
- Meh, bez sensu - mruknęła Ryo. - Można tego ATSa jakoś schować albo nim sterować? Bo jakoś nie uśmiecha mi się łazić z tym ustrojstwem, kiedy będzie mi latało koło czerepa albo ręki.
Próbowała złapać tę dużą “piłkę”, która na razie promieniowała bielą.
Co jej się udało bez większego problemu.
- Sterować specjalnie nie możesz. Będzie zawsze koło ciebie, ale możesz robić nim wszystko co z piłką. By zniknął pomyśl o tym, że jest niewidoczny. By się pojawił, pomyśl o tym, że jest widoczny.
Dziewczyna przeanalizowała sobie odpowiedź kobiety. ATS najpierw zrobił się biały, lecz nieco wypłowiały. Potem pojawiły się na nim czerwone ładnie kaligrafowane znaki, a potem Ryo spakowała do niego ręcznik, środki czystości oraz jedzenie. Po chwili ATS zniknął.
- Jak uważacie, możecie prowadzić, i tak potem dowiem się tego, co trzeba i co będę chciała wiedzieć - oznajmiła. - a co do klas, niezależnie od wyboru i tak zrobię to, co uznam za słuszne - odparła kapłance. - ale~ Mówiła pani coś, że latarnicy latarni używają, w jaki sposób? - administratorka zapomniała chyba po drodze wytłumaczyć paru rzeczy i że rozmawia z żółtodziobem wspinaczki. - i nie wiem, o co chodzi z tym shinsu, chyba pani zapomniała po drodze wyjaśnić paru rzeczy - uśmiechnęła się z lekkim zawstydzeniem.
- Latarnicy używają latarni dzięki shinsu. - odparła Yshio - O shinsu dowiesz się w adakemi na pierwszym piętrze.
Wciąż nie było wiele wiadomo.
- To jak te latarnie tutaj wyglądają? Bo póki co mam głupie skojarzenie z gościami, którzy latają z wielkimi metalowymi kijami z żarzącymi się żarówkami, co oświetlają drogę.
- Są to sześciany nie większa od ATSu. Podobnie jak on mogą być w różnych kolorach.
- A co te latarnie mogą robić poza świeceniem? - dla Ryoku ta rola wydawała się najbardziej abstrakcyjna, zaraz po tej czwartej. Czy latarnicy są potrzebni, bo w Wieży nie ma światła? O dwie pierwsze role nawet nie pytała, pomijając to, że nie widziała się na nich. Czemu administratorka nie chciała powiedzieć, co to jest shinsu?
- O tym również dowiesz się w akademii.
- Ech... - westchnęła Ryo. Czemu tutaj z tego robiło się tajemnice? Skoro kobieta raczyła powiedzieć o pozycjach, to mogła wyjaśnić terminy z nimi związane. - Wyjaśnienia tych pozycji bez wyjaśnienia, co to jest shinsu i o co chodzi z latarniami są niekompletne i wciąż nie wyjaśniają wystarczająco wiele - zwróciła uwagę administratorce, że jeśli by wyjaśniła parę kwestii wymienionych w opisie, to miałoby to więcej sensu.
- Wyjaśnienie tych pojęć nie leży w moich kompetencjach. Od tego są nauczyciele pozycji w akademii. Ja mogę odpowiedzieć na ogólne pytania dotyczące Wieży.
- Coś mi mówi, że pani mogłaby wyjaśnić chociaż, o co chodzi z shinsu - Ryo spojrzała z lekkim rozczarowaniem na kobietę.
- Być może mogłabym. - padła odpowiedź.
- Nie chcę tego mówić, ale jeśli pani wprowadza kogoś do Wieży, to powinno się wyjaśniać podstawy tego, jak co tutaj działa - dziewczyna wciąż ustawała przy swoim, spoglądając z lekkim niesmakiem na kobietę. - jak i również powiedzieć, co oznaczają terminy występujące w opisie klas, jeśli pani już raczyła je opisać. Inaczej wprowadzony mógłby pomyśleć, że pani brakuje kompetencji - odparła. - Poproszę pustą butelkę. Półtora litrową, jeśli można. Najlepiej szklaną - poprosiła kobietę.
- Od wyjaśnienia terminów są nauczyciele w akademii. Tego się nie zmieni. Podstawy tego, jak co tutaj działa zostaną przedstawione również w akademii. Butelki niestety nie mogę ci dać.
- To po co były wyjaśnienia tych klas? - Ryo okazała zdziwienie. - I jakie inne pytanie mam pani zadać, gdy pani na nie nie chce odpowiedzieć przez kompetencje?
Westchnęła. Odeszła na chwilę od ekranu i postanowiła na osobności pomyśleć. Prowokacja nic nie daje, trzeba będzie zmienić taktykę. Postanowiła przeszukać pokój w poszukiwaniu szklanej butelki.
- Wymyślenie odpowiednich pytań również sprawdza zdolności regularnych. Nikt nie może ci powiedzieć o co masz pytać.
- A więc test cały czas trwa... może pani opowiedzieć coś o nauczycielach i o tym, jak funkcjonuje akademia?
- Każda pozycja ma jednego nauczyciela. Dokładniejszy ich opis mija się w tej chwili z celem, bowiem każda akademia ma innych nauczycieli. W akademii spędzisz sto dni, chyba, że wcześniej zginiesz. Po tym czasie przystąpisz do testu, który zdecyduje, czy możesz wejść na drugie piętro.
- Hmmm… A co pani może powiedzieć o następnym teście? Drużynowy, osobisty czy wolna amerykanka?
- Każdy test w Wieży jest drużynowy. Drużyna składa się z sześciu osób. Test jest ustalany przez administratora danego piętra, na kilka dni przed jego odbyciem się.
- W drużynie sześć osób, a pozycji pięć… - mruknęła Ryo. W lodówce znalazła szklaną butelkę z mlekiem, którą również zabrała i spakowała do ATSa. - Drużyny sobie sami ustalamy, testerzy nam ją przydzielają czy to zależy od testu?
- Jedynym wymogiem na temat drużyny jest to, by znalazło się w niej dwóch łowców i po jednym przedstawicielu pozostałych pozycji.
- Koniecznie musi być dwóch łowców? - zdziwiła się Ryo. - Przecież to bez sensu. Drużynę powinno się ustalać względem potrzeb testu, celu i taktyki, a nie przepisów.
- Celem jest zdanie testu, a jeśli ktoś nie stworzy taktyki uwzględniając dostępne pozycje, znaczy, że nie powinien się dalej wspinać.
- Ten przepis nie ma nic wspólnego z tym, co teraz pani powiedziała. Jeśli byłabym latarnikiem, i wolałabym mieć dwóch władających shinsu, a nie dwóch łowców, to nie mogę tego zrobić, bo jakiś bezsensowny przepis na to nie pozwala.
- Tak, zgadza się. Dlatego jako latarnik musiałabyś wymyślić taktykę, w której zamiast dwóch władców shinsu masz dwóch łowców.
- Kto wymyślił ten przepis?
- Prawdopodobnie, podobnie jak wszystkie inne przepisy, bóg.
- Ja pewnie tak szybko nie dojdę do niego, by mu powiedzieć, że ten przepis jest nielogiczny. Administratorzy mogą chodzić po piętrach czy muszą siedzieć na swoich piętrach?
- Administratorzy są częścią piętra, którym zarządzają. Zostaliśmy stworzeni razem z nim. Nie ma możliwości opuszczenia go.
- Em, a to administratorzy nie widzieli się z bogiem na szczycie Wieży?
-Nie. Żaden z administratorów nie był na szczycie.
- Ci co się wspięli na szczyt, to co z nimi?
- Spełnili swoje marzenie i zostali rankerami.
- Rankerzy mogą chodzić po piętrach?
- Tak, mogą.
- Mogą pójść do boga poprosić go o kolejne życzenie albo chociaż wyjaśnić mu, że ten przepis jest bez sensu?
- Nie mogą iść prosić o kolejne życzenie, ale mogą z nim rozmawiać.
- Świetnie! Jak rozumiem nauczyciele to rankerzy, tak?
- Tak.
- No, to musieliby się zebrać i z nim pogadać o zmianie przepisów - stwierdziła.
- O tym musiałabyś porozmawiać z nimi.
- Jak będzie okazja, to pogadam, tylko czy posłuchają, to już inna sprawa - mruknęła, zastanawiając się, co by tu jeszcze wziąć ze sobą. Nie znalazła naczynia, w którym mogłaby przechować wodę z dystrybutora. Butli nie zamierzała taszczyć ze sobą. Wzięła ze sobą jeszcze sznur do bielizny. Nabojów do pistoletu nie znalazła. Skonfiskowała środki piorące i tyle tylko wyniosła z pomieszczenia.
- Ale najpierw muszę przeżyć ten cały test i ewentualnie moją drużynę. - stwierdziła z delikatnym przekąsem. - A że pewnie większości rzeczy i tak dowiem się sama później, to możecie prowadzić.

Ryoku znów poczuła jak jest przenoszona. Tym razem trafiła na skraj polany, ukryta wśród krzaków. Na środku polany znajdował się budynek jednopiętrowy. Oprócz drzwi prowadzących do środka były też drzwi prowadzące do piwnicy.
- Zostałaś przydzielona do zwiadowców. Twoim celem jest odnalezienie złotej statuetki w domku. Jednak nie możesz dać się zobaczyć nikomu znajdującemu się w środku. - usłyszała głos Yshio.
Czyli będzie musiała przeszukać cały dom.
- Czy mogę się dowiedzieć czegoś więcej? - mruknęła pod nosem Ryoku, by nikt inny ją nie słyszał. - Ile osób w środku i gdzie dokładniej ta statuetka, jak ona wygląda?
- Osób w środku jest kilkanaście. Statuetka jest ze złota. Nie pomylisz jej z niczym innym.
- Czyli muszę ją poszukać w tym domu - zrozumiała, że nie dostanie więcej informacji poza tymi, które dostała. Wybrała drzwi do piwnicy, jak trzeba przetrząsnąć dom, to od posad po dach. Znajdując się jeszcze w krzakach, Ryo zmieniła się w cień i prześlizgnęła się między ździebłami, prując prosto pod ścianę domu, w kierunku drzwi do piwnicy - tak, by nikt jej z okien nie dostrzegł. Później prześlizgnęła się pod drzwiami piwnicy i ukryła się w pierwszym najciemniejszym zakątku.
Wszystko udało się bez najmniejszego problemu. Drzwi od piwnicy nie miały żadnego alarmu antywłamaniowego. Jednak w piwnicy pojawił się problem. W postaci długiego, dobrze oświetlonego korytarza i przechadzającego się nim strażnika. Nie prześlizgnie się teraz niezauważona przez korytarz, musiała się pozbyć strażnika, bo jej przeszkadzał. Ryo wzięła do ręki swój miecz, przy ogłuszyć płazem strażnika, gdy znajdzie się zbyt blisko piwnicy i będzie odwrócony do niej plecami.
Strażnik nieświadomy obecności kobiety w piwnicy, zaczął wykonywać kolejny obchód, by przerwać w pół kroku. Spowodowane było to uderzeniem jakie otrzymał w głowę. Usunął się na podłogę korytarza pozbawiony świadomości. Ryo przeciągnęła gościa do piwnicy i zostawiła go tam, rzucając na niego parę znalezionych pustych worków. Następnie podbiegła do przodu korytarza, by rozejrzeć się dyskretnie odnośnie dalszej drogi.
Za korytarzem były… trzy kolejne korytarze. Jeden w lewo, drugi w prawo, i trzeci na wprost. We wszystkich trzech, tylko miejsca były oświetlone, więc Ryoku mogła bez problemu przejść przez nie w formie cienia. Pytanie tylko, który z tych korytarzy prowadził na piętro. Postanowiła sprawdzić wszystkie po kolei. Zaczęła od tego na lewo.
Korytarz był długi. Bardzo długi. I co najgorsze nie wznosił się lecz opadał. W końcu kobieta dotarła do jego końca i… znalazła się w podziemnej jaskini, w której znajdowało się jezioro. Wyglądało na to, że to był zły wybór, ale nie mogła mieć pewności dopóki nie obejrzy jaskini. Problem stanowiło kilku strażników, którzy obchodzili jaskinię. Wyeliminowanie ich wychodziło z gry. Było ich czterech, każdy trzymał z nich w ręku latarkę, przez co każdy widział każdego. Ryoku chcąc ogłuszyć jednego z nich musiałaby zadbać o to, by źródło światła nawet nie zadrżało. Niemniej administratorka mówiła, że statuetka jest w domu, a nie w jeziorze, więc postanowiła zawrócić. Najwyżej wróci tu potem. Postanowiła wybrać teraz środkowy korytarz. Środkowy korytarz był dużo krótszy. Skończył się za pierwszym zakrętem ścianą. Zawróciła ponownie i wybrała prawy korytarz. Ten wybór okazał się dobrym wyborem. Dotarła do schodów prowadzących na górę i zamkniętych drzwi. Pytanie tylko, czy były one tak samo źle pilnowane jak te, którymi weszła do piwnicy? Zerknęła za siebie, by upewnić się, że nikt za nią nie idzie. Nasłuchała też drzwi, czy ktoś za nimi się nie szwenda. Gdy upewniła się, że okolica na razie jest bezpieczna, postanowiła na chwilę użyć ciemności, by z jej perspektywy dojrzeć okolicę za drzwiami prowadzącymi na piętro.
Obserwacja nie wykryła żadnego zagrożenia po drugiej stron drzwi. Postanowiła na chwilę zrezygnować ze swojej cienistej postaci, bo zaczęła ją męczyć. Otworzyła drzwi, przekradła się przez nie i delikatnie zamknęła.
Znalazła się w sieni. Stąd prowadziło kilkoro drzwi. Problemem było to, że jedynie wyjściowe różniły się od innych. Wybierając na chybił trafił mogła znaleźć się w pomieszczeniu mieszkalnym jak i w spiżarni, czy magazynie.
Ponieważ nie było innych wskazówek niż to, że drzwi wyjściowe zostały oznaczone, Ryo wybrała pierwsze drzwi od prawej. Podeszła do nich, przystawiła ucho do nich i nasłuchiwała, czy ktoś tam chodzi. Nic nie usłyszała. Za to wyczuła kurz. Ktoś musiał rzadko tam zaglądać. Wybrała następne drzwi do nasłuchania. Tutaj również nic nie usłyszała. Za to zapach skojarzył jej się z przetworami. Czyżby to była spiżarnia? Była ciekawa, co skrywały kolejne przejścia. Zamierzała sprawdzić wszystkie z nich.
Dwa kolejne nie dały się tak łatwo zidentyfikować. Na domiar złego za każdymi coś, czy raczej ktoś hałasował. Wybrała więc pierwszy pokój do przetrząśnięcia.
Ryoku miała więcej szczęścia niż rozumu, bowiem stanęła twarzą w plecy z mężczyzną, który akurat szykował sobie jedzenie. Widać trafiła do kuchni. Ujrzała garnek, który idealnie dawałby się do przydzwonienia w łeb gościowi, niemniej za dużo zachodu byłoby z sięganiem po niego. Postanowiła ręcznie ogłuszyć mężczyznę za pomocą miecza, korzystając z okazji. Jedyne czego pilnowała to tego, by kuchcik nie dostrzegł jej cienia, a krokami się niezbyt musiała przejmować, bo umiała chodzić bezszelestnie - i nie było w tej czynności żadnej magii.
I tym razem przeciwnik nie zareagował na obecność kobiety. Dopiero, gdy został uderzony mieczem w głowę poruszył się. Konkretnie jego twarz wpadła do miski z mlekiem, którą akurat miał przed sobą. Ryoku mogła się na spokojnie rozejrzeć. W kuchni nie było niczego ciekawego, z wyjątkiem kolejnych drzwi. Zamknęła drzwi za sobą, podeszła do kolejnych i obsłuchała je. Nikt się za nimi nie kręcił, natomiast gdy Ryoku otworzyła drzwi, zobaczyła schody prowadzące na górę. Szybko po nich poszła, pokonując po parę schodków. Na końcu ich trafiła na korytarz. Tam w jednym z pokoi odnalazła sejf. Coś jej mówiło, że tam znajdzie swój cel, przy którym zresztą znalazła się błyskawicznie. Niemniej w międzyczasie włączył się alarm - czy to była sprawka jej nieuwagi czy utajona złośliwość administratorki czy któregoś ze strażników, trudno było powiedzieć, a przede wszystkim Ryoku nie miała czasu na takie dywagacje. Wypaliła zawiasy i zamek sejfu, wyciągnęła z niego złotą statuetkę i schowała ją do ATSa. Nie bawiła się w odstawianie drzwiczek. Ze zwinnością małpki wskoczyła nad framugę drzwi, asekurując się cieniem. Gdy strażnicy wpadną do pomieszczenia, rozpuści chmurę mroku i w jej objęciach opuści szybko pomieszczenie jako cień. Było teraz trudniej, musiała lawirować w zasłonie, a jednocześnie musiała omijać strażników. Na dole w piwnicy też rozpuściła chmurę mroku, utrudniając w ten sposób pościg. Do ostatniego metra utrzymywała cienistą postać, choć było jej trudno. Kiedy czmychnęła w krzaki, w miejsce z którego wystartowała, po drodze straciła mroczną formę i z powrotem zmieniła się w siebie. Dyszała i leżała w krzakach, starając się utrzymać pozycję i maskując się roślinami tak, by z daleka nie dalo sie jej wychwycic spojrzeniem.
- Mam… statuetkę - wydyszała cichutko do siebie, a tak naprawdę przekazała tą wiadomość do administratorki testu - tak jakby rozmawiała z nią przez niewidzialną latarnię.
- Test pozycyjny zakończony. Jeśli nie masz pytań, zostaniesz przeniesiona do swojej drużyny. - usłyszała głos Yshio.
- Moglibyśmy stad zniknąć? - spytała się Ryoku. - nie spieszno mi do drużyny, chciałabym najpierw zwiedzić akademię - dodała.
- Procedury najpierw zakładają zapoznanie się z drużyną, a dopiero z akademią. Drużyna jest ważniejsza od akademii.
- Czym sie placi w Wiezy? No i prosilabym o zniknięcie mnie z tego miejsca.
- W Wieży płaci się kredytami. Nie musisz obawiać się pościgu. Cały budynek był rodzajem iluzji, wykorzystanej tylko w czasie testu.
- A, to takie buty - pokiwała głową. Kiedy nabrała nieco sił, wypakowała z ATSa butelkę mleka i upiła z niej łyk. - a jak te kredyty wyglądają?
- Kredyty nie mają wyglądu. Jest to wirtualna waluta, przechowywana na waszych indywidualnych kontach.
- Elektroniczna bankowość... - Ryoku zamyśliła się, po czym zadała kolejne pytanie. - ale jak mam kasę pobrać, skoro nie mam komputera ani łącza, karty też nie dostałam?
- Od płacenia jest ATS. Za jego pomocą można wykonywać jak i otrzymywać przelewy.
Ryoku przywołała swój ATS. Obracała go na wszystkie strony, ale nie miała zielonego pojęcia, gdzie takie dane są zapisywane.
- Em, ale jak? Znaczy, mam sobie pomyśleć, że chcę sprawdzić pieniądze, coś takiego?
- Tak. Jednak w tej chwili twoje konto jest puste. Dopiero w akademii otrzymasz kredyty.
- Ile tego dostane? - padło kolejne pytanie. - no i ile mniej więcej ten kredyt jest wart, bo nie pojmuje tej waluty, nie mam do czego jej porównać.
- Nie wiem ile dostaniesz kredytów. Jest to w kwestii administratora pierwszego piętra. Za jeden kredyt powinnaś dostać bochenek chleba, lecz cena może się różnić w zależności od piętra, na którym się znajdziesz.
- Czyli jeden kredyt to jedna paczka ryżu - przytaknęła sobie Ryoku. - przyda się taka informacja. Mam nadzieje, ze w akademii są jakieś bufety, chociaż sklepami w sąsiedztwie też nie pogardzę.
- Wygląd akademii jak i jej okolicy różni się w zależności od wersji piętra. Co najmniej jeden sklep powinien być.
- Mam nadzieje, ze nie supermarket. Dobra, ja chyba nie mam więcej pytań, a swojej drużyny nie mogę unikać w nieskończoność.
Ciało Ryoku zaczęło znikać. Znów była przenoszona.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline