Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2016, 18:17   #37
Ravage
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
trochę wcześniej
Popatrzyła na mężczyznę. Uśmiechnęła się jeszcze przyjaźniej.
~bogowie, co za buc~ pomyślała. Chciała się śmiać. Sztywniak z kołem w dupie. Ona tu próbuje być miła a ten dalej swoje. Do urzygu.
No ale cóż się dziwić, niewiele było osób w podobnej sytuacji, które potrafiłyby zachować pogodę ducha albo umiały swobodnie żartować. A cóż dopiero Karellen. Ale i tak zostawał dla niej bucem.
Bucem z odrobiną racji.
Ale nie co do tego, jak się miał jej stosunek do służby. Ona była wierna Republice. Ale nie politykom i przekupionym wojskowym. O nie.
Wzruszyła ramionami.
-To ja pójdę założyć ciuszki i przypudrować nosek.-Mruknęła, ruszając w kierunku zbroi.
Nie było co z nim się kłócić. I tak wie, jak się skończy kłótnią z nią. Drugim przestrzelonym kolanem.


trochę później


Westchnęła ponuro. To musiało się tak skończyć. Włączyła przycisk linkkomu:
-Tu Jade Storm z frachtowca Brock. Pozwoliliśmy sobie wylądować ponieważ zepsuł nam się system inercyjny i musieliśmy zejść z naszej trajektorii lotu. Nie mamy żadnych złych zamiarów, na statku jest tylko dwóch członków załogi, czy możemy liczyć na pomoc?
Spytała najbardziej uprzejmym tonem głosu jaki umiała w tym momencie z siebie wykrzesać, chociaż Karellen mógł patrzeć na jej zacięty i ponury wyraz twarzy.
-"Och, w trakcie lotu w nadprzestrzeni? Fart, że was nie rozniosło na przestrzeni kilku lat świetlnych..."-
Zamilkł na chwilę, po czym wreszcie odparł.
-"Niech będzie, trzeba sobie pomagać w potrzebie... Wyłaźcie na zewnątrz, tylko bez żadnej broni!"-

Dobrze że w międzyczasie jak mutant siedział za sterami udało jej się włożyć z powrotem zbroję i do schowka schowała gnata.
Zaczerpnęła głęboko powietrze.
-Słyszałeś. Idziemy. Jak twoja noga?-Pociągnęła Karella za sobą.
Wyszli na lądowisko. Omiotła wzrokiem platformę.

"-Osz! Nie mówiłaś, że macie rannego-" rozległo się przez megafon.
Musieli chwile poczekać by ktoś do nich wyszedł. Wiatr ostro dął.
- Hej! - na prawo od nich otworzyła się śluza - Nie stójcie tak bo tu mało tlenu! - Wysoki cerean krył się w środku, nie wychodząc na zewnątrz.
No cóż, musieli mu zaufać. Weszli tam, gdzie czekał na nich obcy. Uśmiechnęła się przyjaźnie. Potrafiła bardzo dobrze kryć swoje emocje. Całą sobą próbowała pokazać się jako miła dziewczyna z sąsiedztwa, mimo swojej wielkiej postury.
-Bardzo ci dziękujemy.-Mimo wszystko próbowała wzrokiem łapać wszelkie możliwe informacje. Wewnętrznie była spięta i nie była pewna, czy może temu gościowi ufać, czy przypadkiem ktoś już go nie powiadomił czy coś.
Czuła się jak jakiś cholerny zbieg. A nic złego nie zrobiła. Jeszcze. Wypełniała rozkazy, chciała dolecieć do Coruscant, czemu Wywiad mieszał swoje śmierdzące paluchy? Co to były za podchody? Jakieś wewnętrzne rozrywki. Co za gówno.
-To mój kompan Jacen.-Przedstawiła Karellena.-No niestety, Jacen wdał się w bójkę w i oto są tego efekty. Wracamy do domu właśnie. Mieliśmy nadzieję szybko dolecieć i opatrzyć go już na miejscu a tu chuj bombki strzelił, sam widzisz. Tak jak mówiłeś, dobrze że nas nie rozsmarowało, sama byłam o krok od zawału jak zobaczyłam co się dzieje.Przewróciła oczyma i znów się uśmiechnęła.
- Uuu och. No tutaj raczej nudno jest. Poczekajcie tutaj, niestety wygód nie ma. Zaraz zajmę się tym napędem. Mój towarzysz zaraz coś ciepłego do picia przyniesie - zaczął się ubierać w kombinezon. Pomieszczenie było nieduże, rzadko używane. Był tam stół z dwoma ławami i terminal przy ścianie. Pewnie załatwiano tutaj formalności przy odbiorach gazu.


-Co ja bym czasem dała za takie nudno...-Westchnęła.
Popatrzyła z uśmiechem na Karellena. -Złotko, może posiedzisz tutaj, hę? Ja pójdę pomóc...Jak się właściwie nazywasz, dobry człowieku?-Spytała swojego wybawcę. Już dostawała totalnej paranoi. Coś do picia. Będzie grzebać w statku pod jej nieobecność. Po jej trupie. A może o to właśnie chodziło?
-Pomogę ci stary, pokażę co i jak. Chyba, że znasz ten model? Niby w każdym statku te same bebechy, ale każdy ma to inaczej poupychane. Zresztą komp pokazał, gdzie dokładnie jest usterka, więc wiesz...-
 
Ravage jest offline