Trandoshan wydawał się czasami rozmawiać z jakąś niewidzialną trzecią osobą, ale podstawowych zasad przetrwania w przestrzeni przestrzegał pieczołowicie. Jedna z nich jasno mówiła co należy robić z wszelkimi trupami znalezionymi gdziekolwiek - przeszukać i ograbić! Martwym sprzęt do niczego się nie przyda, a znalazcy zawsze może uratować życie… Ewentualnie się go po prostu sprzedaje. Nie wolno gardzić żadnym, w miarę sprawnym drobiazgiem.
Dzięki temu Sol był w stanie odzyskać swój pancerz oraz resztę sprzętu. Dodatkowo leżały tam jeszcze egzoszkielety republikańskich żołdaków, ale nadawały się teraz jedynie do rozbiórki na części. Broń za to przetrwała i pewnie Reoss na ich sprzedaży zarobi.
Zhar-khan odzyskał nawet swój osobisty datapad. Pamiętał o wiadomości, którą sobie zostawił do odczytania na później. Otrzymał ją tuż przed akcją i nie było kiedy zapoznać się z treścią.- I co, poznajesz swoje rzeczy? - zapytał stojący w wejściu do magazynu Jaszczur. - Mhm, zebrałeś wszystko. Co prawda pancerz wymaga doprowadzenia do porządku, naładowania baterii i zasklepienia dziur, ale reszta jest sprawna, dzięki. - odpowiedział Sol, chowając przy tym datapad do kieszeni. Przeczyta wiadomość później. - Jak dużo trasy nam zostało?
- Za dwa dni powinniśmy być na Yag'Dhul. Początkowo myślałem cię zawieść na Zonju V, ale skoro to nie ty jesteś tą oryginalną mrożonką to tam powinno byćwystarczająco. Ktoś tam cię odbierze. - Jasne. - mruknął najemnik, przetrząsając przy tym swój ekwipunek. W końcu znalazł chip z kilkoma setkami kredytów. Nie był to oczywiście cały jego kapitał, znaczną część trzymał zakodowaną na datapadzie, ale tyle był wstanie poświęcić. - W ramach podziękowania. Za transport, żarcie i przechowanie ekwipunku. - dodał i rzucił kredyty w stronę Trandosha. - Gdybyś kiedyś potrzebował z czymś pomocy daj znać, przybędę.
Przyjął je z wzruszeniem ramion, kwitując wszystko krótkim:
- Ok. - Tak właściwie to skąd znasz Tonego? - spytał, wyjmując przy tym wibroostrze z pochwy. Obejrzał je krytycznie pod światło.
- Jego sława wyprzedza jego imię. Miałby wiele punktów gdyby podliczyć jego dorobek. I zapewne nigdy ich nie miał resetowanych - pokiwał głową w zadumie. - Raz z nim rozmawiałem personalnie, przy okazji przysługi dla mojego... takiego paskudnego gnojka, który marnuje swój talent i czas na pierdoły, ech nieważne... - nagle się zezłościł na wspomnienie o kimś. - Punktów? - spróbował pociagnąć Trandosha za język. Powoli zaczynał podejrzewać że Zimnokrwisty był najzwyczajniej w świecie szalony, ale osoby szalone miały jedną zaletę. Fascynujące umysły.
Mięśnie na jego twarzy drgnęły słysząc jego pytanie.
- Punktów Jagannath za zwycięstwa w walce i zdobycie trofeów. Dzięki nim otrzymasz wspaniałe miejsce w zaświatach po śmierci. Podliczaniem ich zajmuje się wspaniała Prowadząca Punktację. - Ah. - wydobył z siebie tylko najemnik. Czyli była to najzwyczajniej jakaś religia. - Czy Prowadząca Punktację podlicza je dla wszystkich?
- Dla tych, którzy się temu poświęcają - odpowiedział poważnie. - I dla każdego Trandoshana - tutaj oczy mu pociemniały na wspomnienie czegoś. - Twoja reakcja sugeruje że nie dla każdego
- Dla każdego... Tylko niektóre debile o to nie dbają. - odwrócił się i wyszedł z magazynu zezłoszczony.
Arkanianin przekrzywił lekko głowę. Właśnie dlatego nie wyznawał żadnej religii. Uwielbiał twarde fakty, zjawiska które można było zbadać, zmierzyć i opisać. Tylko jedna rzecz wymagała jego wiary. Moc. Był wstanie zobaczyć jej przejawy, czasami nawet je rozpoznać, ale skąd się brała? Czemu jedni mieli do niej dostęp, a inni nie? Myślał nad tym dziesiątki razy, ale nie był wstanie dojść do żadnego sensownego wniosku. I teraz też nie była odpowiednia pora na tego typu rozmyślania. Miał mnóstwo roboty z pancerzem i wiadomość do przeczytania. |