Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2016, 21:22   #80
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wszystko dobre, co się dobrze kończy?
No cóż… Nie wszystko dobrze się skończyło. Ukochana siedziba Kathil doznała uszczerbku na swej urodzie. A sama Wesalt potraciła ludzi.
Koszty uzyskania?
Mimo wszystko Wesalt o poranku wstawała zadowolona, co było poczęści dziełem dwojga kochanków zalegających razem z nią w łożu. Po części faktem, że rozprawiła się z oboma wujami. Ich śmierć przynosiła satysfakcję, nawet pomimo strat jakie poniosła. Oczywiście pewnym cierniem była ucieczka kobiety, której knowania doprowadziły do krwawych waśni w jej własnym domu. Ale może Garret ją dopadnie gdzieś na gościńcu i pośle do piekieł?
Słodka to była wizja.

Na razie jednak marzenia musiały ustąpić rzeczywistości i zadaniom jakie przed Wesalt stały. Najpilniejszym i jednym z przyjemniejszych była rozmowa z Jaegere. Kathil przekonała go swoimi metodami o poranku, by został na dłużej. I z satysfakcją stwierdziła iż nawet pod tak intensywnej nocy, negocjacje z półelfem były bardzo gorące. Nic więc dziwnego, że Jeagere był wysoko na jej liście zadań do zrobienia. Ale nie na pierwszym miejscu, tu królowała rozmowa Yorrdachem… w ogrodzie, bo tam oczywiście odpoczywał czarodziej, przy okazji “czarując” zgromadzone tam panny od cioci Mei. Bo choć Yorrdach preferował męskie towarzystwo w sypialni, to jego ego lubiło być łechtane faktem, że gdyby miał ochotę każda wpadłaby mu w ramiona. Więc ćwiczył flirt dla samego flirtu. A Kathil ten fakt wykorzystywała do własnych celów nie raz.


Yorrdach był czarującym mężczyzną, był też czarodziejem i… był… może nie zły, ale z pewnością egocentryczny. I był magiem, żądnym magicznej potęgi jak oni wszyscy. Czy mogła mu zaufać w sprawach magii i magicznych ksiąg? Owszem Kathil bez obawy mogła powierzyć mu swe bezpieczeństwo, ale magiczne tomy… to pokusa dla maga, a oszukanie Wesalt w tej kwestii… Mimo wszystko Yorrdach był samolubnym magiem.

A to nie była jedyna ważna rozmowa tego dnia. Kolejna rozmowa była wszak przed Wesalt i odbyć się miała w niedużym salonie, przy dźwiękach...


...klawesynu.


Ten w posiadaniu Kathil nie był najlepszej jakości, jako że Vandyeckowie talentem muzycznym nie grzeszyli, ale Jaegere potrafił wydobyć z niego melodię. Palce półelfa pieściły klawisze ze stanowczością i delikatnością zarazem, że sam widok… budził w ciele Wesalt przyjemne dreszcze i wspomnienia. Acz… nie przyszła tu przecież na podziwianie muzycznych talentów, tylko na rozmowę i to o poważnych sprawach. Na początku przynajmniej...

Potem był Ordulin, wyruszyła do niego przed południem, by mieć możliwość wrócenia do swej posiadłości późnym wieczorem. Ordulin był gwarny i pobudzony. Plotki krążyły po mieście przeskakując z ust do ust, a najważniejsza dotyczyła zaginionego dziecka Kendricka określonego w testamencie jako najważniejszy z dziedziców jego majątku. Nic dziwnego że rodzie Selkirków wrzało. Nagle i Miklos i Mirabeta zostali wysadzeni z wygodnych siodeł na których jechali w kierunku swej nieuniknionej bitwy przez nieznanego nikomu krewniaka.
W samym mieście Ashki nie znalazła, poprzez jej dzieciaków dowiedziała się jednak, że elfka jest zajęta zdobywaniem informacji i… że wskoczy jej do jej karocy w drodze powrotnej.
Wynajęcie ekipy do remontu świeżo zakupionej kamienicy nie stanowiło problemu, wynajęcie za rozsądną cenę to co innego.. oznaczało długie negocjacje, kłótnie o każdy detal. Coś co po półgodzinie doprowadzało do bólu głowy. Wesalt potrzebowała po tym odprężenia.
A negocjacje z “Sharess” mogły być takim odprężeniem.
Pani Lisandra Voltrie… bo tak przecież nazywała się “Sharess”, była żoną kupca handlującego meblami i antykami. Kathil więc miała idealny oficjalny powód, by się z nią spotkać.

Kamienica rodziny Voltrie znajdowała się ledwie dwie ulice od nowego domu Wesalt. Było to wygodne, a sama kamienica robiła spore wrażenie pięknie zdobionym portykiem.


I wyjątkowo nadętą służbą, która jednak musiała słuchać swej pani i zaprowadzić Kathil do komnaty w gościnnej w której Lisandra już siedziała delektując się winem i zajmując nacieraniem cięciwy bojowego łuku woskiem. Oręż ów wydawał się magiczny i zupełnie niepasujący do Lisandry.


Kobiety ubranej w ciemną i prostą suknię sięgającą dolnymi falbanami aż do stóp.
- Baronesso Vandyeck co za miła niespodzianka.- rzekła z uśmiechem Lisandra na powitanie. Z ciepłym i figlarnym uśmiechem. Te negocjacje z pewnością będą przyjemnością po poprzednich targach i to bez względu na wynik.

Po tym wszystkim gotowa była na spotkanie z mistrzem Marteolo Gnaelblum... żyjącym w dzielnicy skalnych gnomów. Rasy znanej z talentu do magii i rzemiosła i.. swojej ekscentryczności i ciekawości.
Ale jak na gnoma… Marteolo okazał się olbrzymim ekscentrykiem. Był bowiem nie tylko malarzem, ale i rzeźbiarzem, jubilerem, poetą, krawcem, szewcem, magiem i… architektem. I każdą z tych dziedzin próbował naznaczyć własnym piętnem. A szczególnie swój dom.


Dowód jego umiejętności w kwestii: architektury, malarstwa i rzeźby… i nietypowego gustu.
Sam zresztą mistrz Marteolo ubierał się barwnie i niezwykle i miał równie ognisty temperamencik co strój.
Przyjął uprzejmie Wesalt w swej olbrzymiej pracowni przypominającej jednocześnie graciarnię pełną różnorakich niedokończonych obrazów, w tym sporej ilości męskich i kobiecych aktów, zarówno w postaci malarskiej jak i rzeźb. Co mogło świadczyć że portret Achminy nie jest jedynym dziełem tego gnoma znajdującym się w posiadłości Timmry. Uprzejmie raczył przeczytać list od Viralae.
- Miło mi, że moje dzieła są doceniane, acz.. w tej chwili nie jestem zainteresowany szukaniem kogoś do kolejnego portretu. Jest pewnie wielu chałturzystów, którzy nasmarują ci ładny obrazek w kilka dni. A który z pewnością cię zachwyci.- wyjaśnił uprzejmie gnom.- Ja zaś nie maluję każdego, kto o to poprosi. Tylko wyjątkowe osoby.-
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline