Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2016, 22:54   #45
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Egon, tak teraz Marwald przypomniał sobie imię bezgłowego. Śmieciarz był tak przejęty całym rytuałem, że nie zważał na nic. Nic nie było istotne, liczył się tylko ten moment. Całość tak go pochłonęła, że liczył się efekt, miał wielkie nadzieje i liczył z całych sił, że się mu powiedzie. Jednakże po skończeniu inkantacji stało się, a właściwie nic się nie stało. Jednakże Marwald jeszcze nie kończył, a trzymał pewnie na swojej dłoni obdartą głowę, skupiając się na ostatnim wyrazie jaki wypowiedział. Jego oczom stał się cud, kolejny już cud czaszka na jego oczach spłonęła niebieskim płomieniem.

Egon już się nie odezwał, a to wzbudziło w śmieciarzu kolejne wątpliwości.

- Wszystko w porządku? - zapytał, wstając i łapiąc mężczyznę za ramię.

- Eeee...znaczy…..no tak…..Ale co to było? - głos bezgłowego drżał - Co mi zrobiłeś?

- Modliłem się do boga aby przywrócił ci to co zostało ci odebrane. A czy ty się modliłeś? - zapytał miłym, lecz dosyć podejrzliwym tonem

- … nie, przepraszam. Myślałem że tak tylko mówisz żeby mnie pocieszyć. Ale powiedz mi, co to … co to było? Przecież ta czaszka spłonęła. I co to był za dzwięk? Brzmiał groźnie...

Marwal lekko był podburzony, ale postanowił tego nie okazywać, wiedział, że niektórzy nie wierzą w rzeczy jakie mawiał i mawiać będzie.

- Widzisz przyjacielu to efekt modlitwy, gorliwej modlitwy. Pewno zabrakło jej z twojej strony. Modliłem się w twoim imieniu aby twa głowa odrosła, ale jednak nie było to przeznaczone aby tak się stało, z pewnością jest ci pisane dokonanie czegoś ważnego w takiej postaci jakiej jesteś. Z pewnością ma to wiele zalet. - Marwald improwizował jak potrafił, i pluł sobie w brodę aby ten nie zapytał o zalety

- Tia… pewnie, jakie niby zalety ma fakt nie posiadania głowy - odpowiedział z ironią puszczając mimo uszu część o modlitwie.

- Wiele, przecież...eee , ale nie o tym rzec miałem. Zalecał bym ci codzienną modlitwę do boga, obrządek żeśmy dopełnili teraz tylko wyczekiwać jak ziarno kiełkuje. Może już rośnie, ale tego nie widzimy. - powiedział nie akceptując niepowodzenia, chciał aby tak było, nie dla siebie, ale dla tego aby nieść pomoc.

Egon odwrócił tors lekko w stronę ręki Marwalda w której wcześniej trzymał głowę zwierzęcia, po czym powrócił do poprzedniej pozycji

- Mam nadzieje Marwaldzie, mam nadzieje że będzie tak jak mówisz. Więc będę się modlił, nawet i codziennie, byleby tylko odzyskać czerep.

W tym momencie w rozmowę włączyła się stojąca wcześniej na uboczu Victoria, lecz najpierw odciągnęła Kolekcjonera na bok:

- Czy możesz mi chłopcze powiedzieć, co chciałeś zrobić temu człowiekowi i skąd o tym wiesz? - babulinka patrzyła na Marwalda przenikliwym wzrokiem prawie nie mrugając.

Marwald zamilkł, ale tylko na chwilę, bo zdawał sobie sprawę z zaskoczenia jakie mógł wywołać swoim czynem. Miał nadzieję, że zaklęcie się uda, ale i teraz nie miał zamiaru zwierzać się ze wszystkiego.

- Eeee… No... chciałem aby bóg przywrócił głowę temu człekowi, mówiłem już, że jestem jego wybrańcem. Modlitwa ma moc jakiej sobie nikt nie zdaje, do tego wszystkiego wiele się od ciebie nauczyłem. Wystarczyło tylko trochę po próbować i wymyśliłem nowe rzeczy. Bóg obiecał mi, że będę w stanie uzdrowić jakich jak on, jednak pewnie jeszcze ten dzień nie nadszedł dzisiaj. Czy zrobiłem coś źle? - zapytał odwracając trochę tor rozmowy

- Zaklęcia nie da się wymyślęć, przynajmniej nie tak prosto i po tak krótkiej nauce. Za to można je odnaleźć w różnych … księgach. Chcesz mi coś powiedzieć Marwaldzie? Od tego co odpowiesz będzie zależała moja ocena Twojego czynu.


Marwald nie miał zamiaru kłamać, trochę koloryzować, pomijać fakty czy dodawał tak, ale nie oszukiwać. Babcia była przebiegła i słusznie pewnie zauważyła, że zaklęcie było mocne i nie wymyślone przez śmieciarza.

- No dobrze - zaczął powoli z babcią oddalać się trochę aby reszta nie słyszała - jest to jedno z zaklęć jakie udało mi się odnaleźć w księdze, o którą dbam. Miało ono na celu uzdrowienie tego człowieka. Jednak ciężko jest mi ustalić jaki poziom mutacji nim zawładnął. Czułem jak gdyby wszystko szło dobrze, do tego ten ostatni znak, ale człowiek dalej jest bez głowy. Może to nie działa tak szybko?.? - Zakończył pytająco, z lekką słabością

- Rzeczy które dzieją się szybko i szybko da się odwrócić, dlatego też rany leczę szybko bo… zresztą teraz nie to jest ważne - staruszka zorientowała się że Kolekcjoner próbuje odejść od tematu - porozmawiamy o tym później. Teraz mamy inne, ważniejsze rzeczy, ta ksiega, jeśli zawiera takie treści ….czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? To niebezpiecznie aby osoba tak słabo doświadczona korzystała z tak silnych zaklęć. Możesz tylko zrobić sobie krzywdę! - Victoria złagodniała nieco, jej spojrzenie nie było już takie ostre, ale widać było że dalej przejmuje się całą tą sytuacją. - Powinnam ją obejrzeć, wtedy zadecyduje czy będziesz mógł z niej korzystać. Magia magią, ale nie taka, za bardzo przypomina ….. nie ważne. To bardzo dobrze że chcesz pomóc innym, ale musisz też pamiętać o sobie, no i o drugiej stronie medalu. Rzucając czary niewiadomego pochodzenia możesz ściągnąć nieszczęście na siebie i na nas wszystkich.

Marwald spochmurniał, ale po chwili znowu podniósł wzrok i odparł:

- Czegoś mi nie mówicie, co jest bardzo ważne, tak czuję. Jaką magie to wam przypomina?


- My znaczy kto? Ja? Wiesz, są pewne rzeczy o których mało kto wie i lepiej żeby tak pozostało. Sama wiedza może spaczyć Twój słaby umysł, nie mówiąc już o ciele czy innych osobach w Twoim otoczeniu. “Zabawa” magią już sama w sobie jest niebezpieczna, a co dopiero taka…

- Księga, a dokładnie jej zawartość, pismo jest widoczna tylko dla mnie, bo jak mówiłem dostałem ją od boga. Mogę ci ją pokazać później, ale nie oddam. przynajmniej na razie bo czytam ją i zagłębiam się w to co może mnie ona nauczyć. Następnym razem będę pamiętał o zagrożeniach, ale me serce się kraja w połowie jak widzę człeka co tak cierpi jak chociażby ten tutaj. A czy potrafiła byś mnie nauczyć leczenia ran, jak ty to robisz? - dodał podekscytowany

- Sam fakt tego że księga Ciebie wybrała, powinna być pierwsza i wystarczającą informacją dla Ciebie, aby trzymać się od niej z daleka, przynajmniej na razie. Może była stworzona tak aby zawładnąć danym typem umysłu? Takim jak Twój na przykład, który ma w życiu cel, chce pomagać innym. Niestety, niektórzy wykorzystują dobroć innych do niecnych celów. Chciałabym abyś tymczasowo przekazał mi księgę, abym mogła dowiedzieć się o niej nieco więcej. Jeśli moje przypuszczenia się nie sprawdzą, co również jest możliwe, będziesz mógł ją zachować.

Marwaldowi słowa staruszki się ewidentnie nie spodobały. Wszystko było nie tak, miał do wyboru wierzyć starowince, która nauczyła go wiele na temat magi, albo wierzyć opacznie bogu, który po prostu podarował mu księgę. Odpowiedź była prosta, chociaż Marwald na chwile się zawahał.

- Z pewnością masz dobre zamiary, ale księgę dostałem w darze, nie mogę jej nikomu oddać. Jednak będę miał twe słowa w pamięci i będę ostrożny, powstrzymam się z jej używaniem dopóki nie będę pewniejszy jak to robić.

Victoria nie chciała dać za wygraną, ale też nie chciała być szorstka:
- Dobrze, skoro nie chcesz mi jej tymczasowo oddać to może zróbmy tak. Będziesz ją trzymał, ale obiecasz mi że nie będziesz jej otwierał do czasu gdy jej nie zbadam. Po prostu czasami jak będziemy mieli chwilę to usiadziemy razem, ja będe ją badać a ty będziesz sobie siedział zaraz obok mnie. Czy możemy tak zrobić?

Marwald spojrzał podejrzliwie na staruszkę, ale po chwili się uśmiechnął i odparł:

- Tak możemy zrobić. Czuje, że ta księga jest bardzo cenna i nie chciał bym aby coś się z nią stało złego. Dziękuję - dodał na sam koniec

- Bardzo się ciesze że mam przyjemność podróżować z tak rozsądnym człowiekiem Marwaldzie.

Śmieciaż zaczerwienił się po usłyszanych słowach po czym dodał:

- To pani jest mądra i roztropna, będę musiał jeszcze się trochę od panienki na uczyć. Dobrze, że podróżuje panienka z nami.
 
Inferian jest offline