Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2016, 21:00   #628
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirithowi nie podobał się przebieg testów. Może nie tyle przebieg, co nie podobały mu się zbytnio wyniki. Szczególnie to, że golem był w stanie sięgnąć ponad swoją głowę. Czyli nie będzie możliwości uspokoić walkę chowając się na golemie. Nic wielkiego. W końcu przyszedł czas na spróbowanie swoich sił. Tygrysołak wziął więc krótki rozbieg i wparował do pomieszczenia z golemem. Ten zareagował dość szybko, ale Dirithowi udało się uniknąć pierwszego ramienia przeskakując nad nim. Był to jednak kiepski pomysł, bo będą w powietrzu już nie był w stanie za dużo zrobić z drugim ramieniem mierzącym prosto w niego. Jedyne co zdążył zrobić to spróbować w nie uderzyć jednocześnie próbując się zasłonić… i to tyle co pamiętał.

Kiedy się obudził przywitał go dość solidny ból głowy. Do tego stopnia, że zastanawiał się czy jedna połowa jego głowy nie leży na jednym ramieniu a druga na drugim. Dlatego przez pierwsze chwile starał się okiełznać swoje zmysły i dojść do siebie. W miarę jak to następowało wyczuł więzy, przesadne, jakby ktoś miał do nich jakiś fetysz. A nie pamiętał żeby po rozpoczęciu walki z golemem była jakaś impreza z Maginią, żeby kończyć się w tak dziwny sposób… Racze… Chyba…

Nie dało się jednak ukryć, że wisiał na związany na jakiejś linie z opaską na oczach i czymś w gębie. Trzeba było coś na to poradzić, więc w miarę jak odzyskiwał zmysły zaczął się na nich skupiać aby wybadać otoczenie. Najpierw spróbował co da się wywęszyć. Okazało się, że jest w jakimś pomieszczeniu, w którym przebywają czasem ludzie. Do tego jakieś dziwne zwierzęta, no i lekko zalatywało elfem. Nie było go jednak w pomieszczeniu. Kolejnym nie dającym się ukryć zapachem był wilk. Czyli Kiti była w tym samem pomieszczeniu. Potwierdził to słuch i jakieś dziwne jęki i stęki Wilczycy, również wiszącej na linie. Dirith wolał nie wiedzieć co wyprawiała, że lina tak trzeszczała i wydawała z siebie takie odgłosy. Dosłyszał również myszy, a poza tym nikogo więcej. Dlatego przyszedł czas na dalsze oswobadzanie się.

Drow przemieścił pos skórą Tysiąc Ostrzy na swoją głowę. Nie było to zbyt przyjemne i nie był do końca przyzwyczajony go przemieszczania Ostrza po swojej głowie, jednak było konieczne i dało się znieść. Wysuwając je ze swojej brwi pod opaską uformował je w mały haczyk aby spróbować podnieść trochę opaskę i móc obejrzeć otoczenie bez ujawniania swojej przytomności. Nie udało się za pierwszym razem, więc zmienił haczyk na cienkie ostrze i naciął nim lekko opaskę ruszając brwią góra-dół. Następnie znowu spróbował użyć haczyka i…

Swoim wiernym Tysiącem Ostrzy udaje ci się przeciąć i lekko odsunąć opaskę na oczach. Kiedy nie zauważasz, nie słyszysz ani nie zwęszyłeś nikogo w pomieszczeniu, nacinasz ją jeszcze trochę, aby lepiej się rozejrzeć.
Wokół i tak jest bardzo ciemno. Dyndasz doczepiony do mechanizmu do którego podłączona jest też dyndająca Kiti i jakieś odważniki. Masz wrażenie że działa to jak waga i równoważnia, jeśli ty pójdziesz w dół, za sprawą zwolnienia odważników i podejrzanego mechanizmu Kiti pójdzie w górę. Nad wami na suficie jest jakieś uh... paskudztwo. Jakieś czarne, glutowate bąble, coś jakby jajka wielkości kuli armatnich poprzyczepiane glutami do sufitu niedaleko nad wami.
Coś... coś łazi po grzbiecie Kiti.
Geyser Diver Shrimp by SirenD on DeviantArt
Wielkości gołębia, taki mały syfek. Uh. Kiti nie wydaje zadowolonych odgłosów i wydaje pytające pomruki co jakiś czas.
Jesteście w jakieś malej grocie...? Wygląda jak grota zaadoptowana na stare labrotatorium które zostało następnie zniszczone i w ekspresowym tempie osunięte. Nie ma okien oczywiście, ale są jedne drzwi, zamknięta metalowa płyta. I teraz najlepsze, na podłodze leży Hell Light! Wth...?! Czy to... czy to jest Hell Light?! Po prostu tam leży, a pod nim leży jakiś zwinięty w rolkę pergamin.

Po pierwszych oględzinach postanowił odciąć ją kompletnie po czym rozejrzał się ponownie tym razem bez przeszkód oraz wykorzystując infrawizję. Zdziwiony był jednak bardzo, że Hell Light ot tak sobie leżał na ziemi sześć metrów pod nim. Spodziewał się bardziej, że elf go odbierze i tylko go widział, ale czegoś tak głupiego jak pozostawienie go w tym samym pomieszczeniu się nie spodziewał. Nie zmieniało to faktu, że trzeba się pozbyć reszty więzów i ruszać dalej. Trzeba wszak było odwiedzić ponownie elfa, ale to później. Teraz pewnie będzie na niego przygotowany… później będzie przygotowany jeszcze lepiej, ale teraz raczej nic nie wskóra. Przynajmniej dopóki nie znajdzie czegoś lepszego do uporania się z ogrami. Jedyny plus, to że wiedział jak wygląda i kogo potem będzie musiał znaleźć dlatego postarał się dobrze zapamiętać jego zapach. Poza tym jeszcze musiał znaleźć sposób na stanie się nieśmiertelnym w ciągu miesiąca. Większości nie udawało się to przez całe życie, ale co tam. Chociaż w cumie jakby wykorzystać piąty wymiar… ale to nie pewne rozwiązanie. Jeśli Hell Light nie zadziała przy pierwszym zabiciu Timewalkera, to będzie musiał go zabijać do skutku aż doprowadzi go do pięciu dusz na minusie, co może trochę potrwać. I to dość długo, bo gad ze swoją siłą nie będzie miał najmniejszych problemów z uzupełnieniem swojego licznika dusz. W sumie to wtedy Dirith musiał by zabić go tyle razy, ile istot w nim jest razy pięć, co mogłoby trochę potrwać.

Ale to po przecięciu więzów przy dłoniach, za które wziął się następnie. Chwilę to potrwało, bo nie chciał się przypadkiem zaciąć. Potem przeciął więzy na nogach i w końcu pozbył się knebla. Kiti szybko połapała się, że coś się dzieje i przez cały czas jeszcze bardziej nie spokojnie pojękiwała.
- To tylko ja. Do ziemi jest sześć metrów, więc nie wierć się tak mocno, bo chyba, ale tylko chyba mam blade pojęcie jak działa mechanizm, na którym wisimy. Albo zrzucisz z siebie tego krewotko-pająko podobnego nowego pupila. - rzucił spokojnie, co chyba nie było najlepszym pomysłem. Szczególnie wspominanie o tej krewetce. - Zakładam, że połamane nogi to dla kleryków nie problem?

Trzeba było zacząć działać dalej. Jeszcze raz spojrzał na mechanizm i sufit mając nadzieje, że właścicielka tych jajek nie pojawi się tu za szybko albo się teraz nie wyklują. Swoją drogą to co w nich było? Takie same krewetki jak ta na Kiti? Ale mniejsza o to, trzeba było dostać się na ziemie. Dirith ocenił więc czy da się rozbujać tak aby dosięgnąć do liny Kiti. Jeśli tak, to za nią złapał i oswobodził jej łapy oraz resztę opasek. Krewetki jednak nie zrzucał, żeby przypadkiem nie okazało się, że to faktycznie jakiś nowy pupil tej dziwnej wilczycy. Potem złapał ją za linę na której wisiała tuż nad nią i uformowanym sztyletem w drugiej ręce odciął linę. Jeśli było to możliwe, to postarał się ją tak odciąć aby odważniki pozostały przywiązane do liny co spowolniłoby ich start ku ziemi. Zamierzał je jednak również odciąć w odpowiednim momencie, tak aby odważniki nie uderzyły w sufit j znajdujące się na nim jaja, czy coś. Oczywiście odważniki również zaczęły spadać, więc już po fakcie poinformował Kiti żeby po wylądowaniu szybko odskoczyła.
- Odskocz.
Nadal ją przytrzymywał, aby spróbować zamortyzować lekko jej upadek starając się ją utrzymać. Co prawda nie był to mądry pomysł żeby robić to jedną ręką i to ze zwierzęciem tej wielkości i masy. Miał jednak nadzieję, że będzie to wystarczające aby nie połamała sobie kompletnie łap. Samemu zamierzał zamortyzować swój upadek przez przewrót, jednocześnie próbując odepchnąć Kiti na bok aby nie oberwała odważnikami. W końcu kto zająłby się jego połamanymi nogami jak nie da rady dobrze wylądować?
Jeśli nie dało się pozostawić odważników na linie, to trudno. Ale jeśli nie dało się dosięgnąć do Kiti przed odcięciem liny, to i tak czy siak Dirith postarałby się rozbujać i odciąć własną linę tak, aby zostać wyrzuconym w stronę Kiti. W tym wypadku oswobodziłby jej tylko łapy i może pozbyłby się opaski z oczu jeśli starczyłoby mu na to czasu. Co prawda odcięcie łap to nie problem i wtedy na pewno mógłby pozbyć się opaski na czas aby wilczyca widziała kiedy ląduje, jednak wolał tego rozwiązania uniknąć. Bo po co komu kleryk leczący tylko samego siebie?

Tak czy inaczej po znalezieniu się na ziemi, ze złamanymi nogami czy też całymi, jak najszybciej postarał się odzyskać Hell Light. Dopiero po jego inspekcji zabrał i przeczytał zwój a dopiero potem zabrał się za lepsze oględziny pomieszczenia oraz wyjścia.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline