Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2016, 22:22   #42
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Powiedzieć, że Jon został postawiony pod murem byłoby sporym niedopowiedzeniem. Miał wrażenie, jakby ktoś przystawił mu broń do głowy. Czuł się zdecydowanie zbyt odsłonięty, więc po początkowym zaskoczeniu od razu zaczął biec w kierunku jachtu. Nie myślał o tym, co może go czekać - teraz liczyło tylko dostać się na pokład. Wybił się z obu nóg i ledwo co wskoczył do środka po podnoszącej się rampie. Chwila wcześniej i zamknęła by mu się ona przed nosem. Statek podniósł się i zaczął odlatywać. Baelish rozejrzał się przed sobą. Nie było tu kompletnie nikogo. Przez chwilę pozwolił sobie ochłonąć, po czym ruszył pustym korytarzem. Nie zamierzał próbować gdzieś się schować i pozostać przez cały lot niewykrytym, ponieważ wydawało się to wręcz niemożliwe. Gdy już kogoś spotka, zamierzał zapytać się o miejsce pobytu właściciela. Statek był naprawdę luksusowy. Kiedy nagle z jego prawej strony rozsunęły się drzwi został nieźle zaskoczony. Były tak idealnie zgrane z ścianami, że nie dostrzegł ich od razu.
Równie zaskoczony był droid strażniczy, który momentalnie podniósł broń z okrzykiem:
- Intruz na pokładzie!
Nie było czasu na tłumaczenie czy jakąkolwiek rozmowę. Chciał dobrze, ale reakcja droida zostawiła mało miejsca na cokolwiek innego. Spiął się w sobie i starał się odskoczyć za osłonę, jednocześnie wyćwiczonym ruchem wyjmując miecz i wysuwając krwistoczerwone ostrze. Droid padł rozcięty na pół. Po chwili na końcu korytarza rozsunęły się drzwi do kokpitu i wypadł z nich zaskoczony klatooinian.
- Co do...?! - warknął, a w jego ręku był blaster. Wyraźnie jednak zwątpił widząc czerwone ostrze miecza świetlnego.
- Nie zabiję cię, jeśli nie będę musiał. Odłóż broń, albo źle to się skończy.
Mężczyzna opuścił dłoń z blasterem, ale nie wypuścił jej. Z kokpitu doszedł głos pilota:
- Szefie, co jest?!
Klatooinianin nic nie odpowiedział, tylko wpatrywał się z mieszaniną złości i strachu w Baelisha.
- Czego chcesz? - powiedział wreszcie, w miarę opanowanym głosem.
- Tylko transportu. - Rycerz również opuścił lekko miecz, by dać sygnał dobrej woli. W razie gdyby tamten próbował go wziąć z zaskoczenia powinien zdążyć zareagować. - Przepraszam ze najście i za droida, ale zostałem podstawiony pod ścianą.
- Czyli jak dobrze rozumiem, otrzymałem właśnie propozycję nie do odrzucenia? - westchnął. - Jaką mam gwarancję, że nie pozabijasz nas kiedy już dolecimy na miejsce?
- Bo przystanek to Akademia Jedi na Coruscant. Zwrócę koszty paliwa i jeszcze trochę w ramach zadośćuczynienia. - Wyłączył miecz. - Stoi?
 
Kolejny jest offline