Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2016, 11:52   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy to Reco tak nastawił Felitię, czy też dziewczyna postanowiła sprawdzić, ile potrafi 'znalezisko' - tego Star nie wiedział. Był jednak pewien, że Felitia spróbuje załatwić sprawę szybko i sprawnie, zanim jej przeciwnik zdoła się zmobilizować.
Atak nastąpił, ledwo Star zdążył przyjąć odpowiednią pozycję. Gdyby przypadkiem wpadł na głupi pomysł podania przeciwniczce, przed walką, ręki, z pewnością leżałby jak długi, mając w uszach szum, rechot Reco i nie do końca zapewne szczere słowa pociechy, jakie by padły z ust Felitii.

Unik... i uderzenie w kark, które miało zwalić Stara z nóg, przeszyło jedynie powietrze. Cios na korpus, jakim zrewanżował się mężczyzna sprawił, że Felitia cofnęła się o krok i z pewnym uznanie spojrzała na swego przeciwnika. Jednak nie zastanawiała się ani moment - ponownie ruszyła do ataku, wyprowadzając całą serię ciosów, gorąco dopingowana przez Reco.

Star w ogóle nie myślał o tym, co robi. Pozwolił, by do głosu doszedł instynkt, by obudziła się drzemiące w podświadomości wyszkolenie.
Szlachetna sztuka walki zabraniała zadawania pewnych ciosów, lecz w walce o życie wszystkie chwyty były dozwolone i ta wiedza krążyła w żyłach, płynęła nerwami, żyła w każdej komórce pozbawionego wspomnień człowieka.
Podstępne kopnięcie w kolano wytrąciło atakującą Felitię z równowagi, a cios łokciem w mostek skutecznie pozbawił tchu.
Nagle na sali gimnastycznej zrobiło się bardzo cicho. Wszyscy bez wyjątku skupili swoje spojrzenia na ringu bokserskim. Czas zamarł oniemiały i dopiero po chwili uwolnił swój oddech.
Reco jednym susem wdrapał się na matę i uklęknął przy Felitii, która, odzyskawszy oddech, powoli podnosiła się z ziemi.
- Ty idioto, to był sparing a nie prawdziwa walka! - Blondyn spojrzał wściekle na Stara.
Pozostali również patrzyli na mężczyznę bez sympatii.
Star nie wyglądał na skruszonego, ale i nie na dumnego z siebie. Nie zniżając się do skomentowania słów Reco podszedł do Felitii i wyciągnął do niej rękę.
- Przepraszam cię bardzo - powiedział. - Nic ci się nie stało?
- Ty... - blondyn wyglądał jakby zaraz miał się na niego rzucić.
- Daj spokój, Reco - nieco charczącym głosem zganiła partnera Felitia. Przyjęła dłoń Stara i wsparłszy się na nim, wyprostowała się. Odkaszlnęła dyskretnie, po czym rzekła na tyle donośnie, by wszyscy na sali ją słyszeli:
- Walka to walka. Dla kogoś, kto musiał walczyć o życie nigdy nie będzie zabawą. Musiałeś wiele przejść, Star - zwróciła się do mężczyzny z powagą - Mam nadzieję, że niedługo poznamy twoją historię.
Star skinął głową.
- Też mam taką nadzieję - powiedział. - Wierzę, że przy waszej pomocy uda mi się poznać moje własne dzieje.
 
Kerm jest offline