Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2016, 12:29   #34
Szkuner
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
- Co za kobieta, te oczyska, ten temperament, a te uda i pośladki... - mówił do siebie rozgrzany niczym piec, rozkoszując się piekącym bólem powstałym po celnym uderzeniu dziewczyny.
Uwielbiał być strojonym, strzyżonym i maszczonym wszelkimi zapachowymi olejkami. Ciepła kąpiel, broda w stanie idealnym, niesforne włosiska wreszcie porządnie ułożone, a to wszystko dzięki skaczącej wokół niego tej imperialnej piękności. Nie żałował sobie niegrzecznych słówek, szczerych uśmiechów, natarczywych obmacywanek i szczypawic, po których dziewczyna z piskiem podskakiwała. Wiedział jak być szarmanckim mężczyzną, lecz zwierzęca natura często brała górę nad jego uniżonym szacunkiem do kobiet, czego niejedna w przeszłości doświadczyła. Ale starał się, a chęci są najważniejsze! Przestałby przecież, gdyby dziewczyna nie była tym tak uradowana. Widać chciała zachować powagę, lecz staremu hulace nie umknął delikatny uśmieszek, tańczący na twarzy młodej kobietki.

Kiedy będąc gotowym do dalszego zapoznawania się z przepychem imperialnej stolicy, spotkał na swej drodze przyszłą kompanię - mina nieco mu zrzedła. Elf, karzeł i dziecko. Agenci specjalnej troski do psiej suki. Chciał splunąć goryczą jaka kłębiła się w ustach, lecz powstrzymał się przypominając sobie, że to cesarski pałac. Uśmiechnął się do nowo poznanych towarzyszy, zdejmując ulubiony kapelusz ukłonił się w przyjaznym geście.

Komnata księcia Siegfrieda von Walfena przypadła Ragnwaldowi do gustu. Wino, które dystyngowanie sączył było przednie, a krzesło kurewsko wygodne. Czuł się tutaj jak w domu, chociaż jego dotychczasowe życie w żadnym calu nie przypominało tego jednego pomieszczenia. Nigdy nie dane było mu zaznać takich wygód. Starał się z powagą słuchać niepewnych wypowiedzi i pytań, którymi ta zgraja bombardowała starego Siegfrieda. Pokręcił głową z dezaprobatą i sam zabrał głos.
- Jeżeli wreszcie będę mógł ruszyć się gdziekolwiek bez natarczywej opieki, kajdan i żeliwnych kul u nogi, to jedno tylko pytanie przychodzi mi na myśl - kiedy wyruszamy? - rozsiadł się wygodnie zarzucając nogę na nogę, a kapelusz ułożył na jednej z nich i zaczął gładzić go, jakby to było włochate stworzenie.
 
Szkuner jest offline