Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-03-2016, 23:05   #31
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Przyjęto go iście jak bohatera, jedynie obowiązek zdania broni nieszczególnie mu się podobał. Bez choćby sztyletu czuł się bardziej nagi niż bez ubrania.
Niespiesznie wziął kąpiel, zjadł przyniesiony smakowity obiad i zatroszczył się o swój wygląd. Żywicę, której używał do układania włosów zmieszał z jednym z olejków, żeby nadać jej ciekawszy zapach. Czyste ubranie i srebrny wisiorek dopełniły eleganckiego wyglądu elfa, jednakże Yrseldain nie mógł sobie podarować i kilka guzików zostawił rozpiętych, by było widać wzory na jego skórze.

Gdy nadszedł czas został zaprowadzony na miejsce, gdzie spotkał resztę swojej przyszłej drużyny. Dwóch ludzi, jeden zarośnięty jak niedźwiedź, wielki jak wół i zapewne takoż bystry, drugi był jakimś totalnym dzieciakiem, do tego trzecim członkiem grupy okazał się krasnolud. Mały, wytatuowany pofarbowany na rudo i z irokezem, czyli niemal na pewno jakiś zabójca, tylko był znacznie czystszy jak na ich standardy. Po chwili wprowadzono ich do właściwej sali, na naradę? odprawę? Liściaste Ostrze nie był pewien jak to nazwać.

Siegfried von Walfen, kuzyn samego Karla Franza no to nieźle trafił, mógł być wprawdzie kuzynem obecnego Cesarza, ale i tak piastował wysoką pozycję. Udzielił im całkiem obszernego wyjaśnienia na temat sytuacji, w jakiej znajdowało się Imperium. A oni mieli być w centrum tej całej afery, jako oddział partyzancki, przeznaczony do eliminacji celów strategicznych, idealna robota dla niego. Przy okazji dość szybko połapał się w imionach tej całej zbieraniny. Jeden z ludzi był szlachcicem, najpewniej rycerzem, a drugi to zapewne mieszczanin albo plebejusz z pochodzenia.

Krasnolud jak to krasnolud, chlał nawet podczas spotkania w interesach, ale Yrseldainowi nie chciało się tego nawet komentować, zwłaszcza że sam popijał wino z kielicha, choć nie tak łapczywie. Dobry trunek należało pić powoli, by poczuć wszystkie niuanse smaku.
-Póki co, nie mam pytań. Może się to oczywiście zmienić, w zależności od odpowiedzi na te już zadane, a także te które mogą zadać pozostali. - jego głos był mocny i męski, jednakże jak przystało na elfa bardzo melodyjny. Przy szorstkim zgrzycie wydawanym przez krasnoluda, zdawał się brzmieć niemal jak symfonia. Nie musiał się spieszyć z zadawaniem pytań, przynajmniej nie wyjdzie na zbyt ciekawskiego, w końcu był profesjonalistą.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 10-03-2016 o 12:37.
Eleishar jest offline  
Stary 10-03-2016, 11:19   #32
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Edgar von Duneberg w komnacie jaką mu przydzielili odświeżył się i wypoczął po drodze z Middenheim. Te parę godzin dłużyło mu się niemiłosiernie. Krążył po komnacie. Wyglądał przez okno kiedy weszła służka z czystym ubraniem. Edgar nie zamierzał zakładać podróżnego odzienia, ale podziękował. Czas zbliżał się do opuszczenia komnaty i udania się na spotkanie z nowym mocodawcą, a może z samym Cesarzem. Ubrał odświętne ubranie ze swoich bagaży a na szyję włożył wisior Rycerzy Panter. Znak ten dostał podczas przysięgi i nie zamierzał się go pozbywać. Był dumny z przynależności do zakonu i tu też nie zamierzał chować tego przed nikim. Po posileniu się dobrym jadłem i napitkiem był gotowy do udania się na audiencję.

Jego oczekiwanie przerwało w końcu pukanie do drzwi i wejście jednego z gwardzistów.
-Panie Edgarze. Zapraszam za mną. Już czas.- Po skłonieniu się przy drzwiach ozwał się Rycerz.
Wyszli i udali się przez korytarze niepasujące do pałacu cesarskiego. Edgar wiedział, że to korytarze służby. Trochę było mu nie w smak iż tak był prowadzony jak zwykły sługus, ale co mógł oczekiwać. Baronem czy Księciem nie był. Kiedy wyszli pod drzwi jakiejś komnaty tam stał już Kapitan Steinhoff, który uśmiechnął się na widok przybyłego. Okazało się, że nie tylko on przybył w to miejsce. Prócz nich był jeszcze brodaty wielkolud, elf i Krasnoludzki Zabójca. Popatrzył na zebranych i w milczeniu wysłuchał Kapitana po czym weszli do komnaty za drzwiami.

Kiedy weszli Edgar od razu zwrócił uwagę na personę siedzącą za stołem. Kogoś mu przypominała. Skądś ją może znał? Nie był pewny. Kiedy zbliżyli się do stołu i zaczęli zajmować miejsca Edgar próbował przyjrzeć się sygnetowi na ręce gospodarza. Niestety nie było to łatwe gdyż trzymając kielich pod kątem widział tylko herb.
Po nalaniu sobie wina do kielicha zasiadł i przyglądał się obecnym. Dziwna zbieranina osobowości z daleka już rzucała się w oczy. Kiedy gospodarz się przedstawił dla Rycerza zaczynało wszystko się układać. Przedstawianie całej sytuacji i jakie znaczenie miała grupa z jego udziałem potwierdziło domysły kłębiące się w głowie człowieka.
Nagle Książę przedstawił w pytaniu wszystkich zebranych. Pierwszy odezwał się Krasnolud.

Słuchał co ma do powiedzenia Algrim i w sumie zgadzał się z opinią, że to zadanie dla skrytobójców czy partyzantów a nie ciężkozbrojnego rycerza czy zabójcy, który do siekania się nadaje nie do podchodzenia wroga.
Drugi włączył się Elf. Yrseldain jak go nazwano nie zadawał pytań.
-Mości Książę. Nie żebym wątpił w umiejętności Pańskich ludzi. Ale czy wszyscy z nas są gotowi do walki z ukrycia? Po cichu? Podjazdowo?- Zapytał ostrożnie Edgar.
-I mam też pytanie o naszego przełożonego. Będzie takowy mości Książę? Czy któryś z nas ma nim być?- Rozejrzał się oceniając zdolności dowódcze zgromadzonych. Na Elfa czy Krasnoluda nie liczył. Nawzajem się eliminowali. Został Brodacz i on sam. Który z nas? Pomyślał.
 
Hakon jest offline  
Stary 10-03-2016, 13:39   #33
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Horst powitał serdecznie starego przyjaciela, jednak nie dane im było zamienić więcej, niż wymaganych rangą i urodzeniem uprzejmości. Rozmowę przerwał orszak pod flagą Bildhofenów. Horst miał z nimi na pieńku, i pomimo, iż stary diuk nie pozwalał na otwartą konfrontację z innymi rodami, to jednak młodsi wciąż próbowali. Z różnym skutkiem czego dowodem były oskarżenia rzucane przeciwko Bildhofenom niemal przez połowę wielkich rodów w Middenlandzie.
Horst spokojnie wysłuchał napuszonego młodziana. Nadarzała się okazja, aby pozbyć się jednego z konkurentów, jak i wbić szpilę w zadek młodszej lini Bildhofenów. Horst dogadywał się ze starym diukiem. O ile ten miał dobry dzień. Bildhofenowie potrafili być upierdliwi, ale znali się na honorze, w przeciwieństwie do tego młodzika.

- Grzeczność staniała widać w rodzinie Bildhofen, skoro przybyłeś na moje ziemie bez mojego zaproszenia i bez mojej zgody przekraczasz moje granice, jak jakiś rabuś. Obrażasz mnie i rzucasz mi wyzwanie w obecności mojego gościa i przyjaciela, domagając się sprawiedliwości bez sądu. Powinienem znaleźć dla Ciebie solidną gałąź Marcus ale szanuję twojego suwerena i przez wzgląd na niego potraktuję Cię honorowo- Fuchs zachichotał pod nosem ale dał sygnał straży Horsta. Szczęknęły napinane kusze. Książę von Welf uniósł oczy do nieba, i widać było, że powstrzymuje się od parsknięcia śmiechem. Horst położył rękę na mieczu i ciągnął dalej.
- Wiedź, że twoje wyzwanie przyjmuję, choć tylko Ulryk jeden wie dlaczego. Ale odbyć się to musi wedle prawa i obyczaju bo pojedynek tu i teraz to bandycka siekanina, niegodna szlachetnie urodzonych. Ja jestem lordem i mam obowiązki, ty zaś jesteś krewniakiem takowego więc nie godnie zabijać Cię w szczerym polu, jak prostego żołdaka. Wyzwałeś mnie, więc moim prawem jest określić warunki a obyczaj nakazuje, by wypruć Ci flaki publicznie. Niechże więc będzie....konno, na ostre, w obecności mojego suwerena, miłościwie nam panującego, i reprezentantów twojej rodziny. Wybrałeś księcia von Welf na sędziego, zgadzam się, o ile ten uczyni nam zaszczyt -
Książę wzruszył tylko ramionami i machnął ręką w geście przyzwolenia.Pokręcił tylko głową na kolejną błazenadę, w której nie raz musiał brać udział. Horst nie krył rozbawienia, patrząc z politowaniem na wyjęty pochopnie przez młodzika miecz.
-Schowaj więc żelazo i wynoś się z moich ziem. Mój sekundant zgłosi się do twojego.Liczę, że nie będziesz spieszył się z terminem i zapuścisz choć brodę. Ja również nie zabijam dzieci- Horst uznał sprawę za zakończoną.
 
Asmodian jest offline  
Stary 12-03-2016, 12:29   #34
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
- Co za kobieta, te oczyska, ten temperament, a te uda i pośladki... - mówił do siebie rozgrzany niczym piec, rozkoszując się piekącym bólem powstałym po celnym uderzeniu dziewczyny.
Uwielbiał być strojonym, strzyżonym i maszczonym wszelkimi zapachowymi olejkami. Ciepła kąpiel, broda w stanie idealnym, niesforne włosiska wreszcie porządnie ułożone, a to wszystko dzięki skaczącej wokół niego tej imperialnej piękności. Nie żałował sobie niegrzecznych słówek, szczerych uśmiechów, natarczywych obmacywanek i szczypawic, po których dziewczyna z piskiem podskakiwała. Wiedział jak być szarmanckim mężczyzną, lecz zwierzęca natura często brała górę nad jego uniżonym szacunkiem do kobiet, czego niejedna w przeszłości doświadczyła. Ale starał się, a chęci są najważniejsze! Przestałby przecież, gdyby dziewczyna nie była tym tak uradowana. Widać chciała zachować powagę, lecz staremu hulace nie umknął delikatny uśmieszek, tańczący na twarzy młodej kobietki.

Kiedy będąc gotowym do dalszego zapoznawania się z przepychem imperialnej stolicy, spotkał na swej drodze przyszłą kompanię - mina nieco mu zrzedła. Elf, karzeł i dziecko. Agenci specjalnej troski do psiej suki. Chciał splunąć goryczą jaka kłębiła się w ustach, lecz powstrzymał się przypominając sobie, że to cesarski pałac. Uśmiechnął się do nowo poznanych towarzyszy, zdejmując ulubiony kapelusz ukłonił się w przyjaznym geście.

Komnata księcia Siegfrieda von Walfena przypadła Ragnwaldowi do gustu. Wino, które dystyngowanie sączył było przednie, a krzesło kurewsko wygodne. Czuł się tutaj jak w domu, chociaż jego dotychczasowe życie w żadnym calu nie przypominało tego jednego pomieszczenia. Nigdy nie dane było mu zaznać takich wygód. Starał się z powagą słuchać niepewnych wypowiedzi i pytań, którymi ta zgraja bombardowała starego Siegfrieda. Pokręcił głową z dezaprobatą i sam zabrał głos.
- Jeżeli wreszcie będę mógł ruszyć się gdziekolwiek bez natarczywej opieki, kajdan i żeliwnych kul u nogi, to jedno tylko pytanie przychodzi mi na myśl - kiedy wyruszamy? - rozsiadł się wygodnie zarzucając nogę na nogę, a kapelusz ułożył na jednej z nich i zaczął gładzić go, jakby to było włochate stworzenie.
 
Szkuner jest offline  
Stary 13-03-2016, 19:52   #35
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Wszyscy


Książe uważnie wysłuchał wszystkich pytań, patrząc głęboko w oczy kolejnym mówcom. Bohaterowie mieli wrażenie jakoby Mistrz Szpiegów zaglądał mi prosto w dusze, warzył je i badał wartość tej barwnej zbieraniny. Ufał swoim ludziom, jednak najgorsze było w tym to, że nie komunikowali się z sobą podczas doboru członków zespołu. Zgrzyty były zawsze. Łatwiejszą pracę mieli Ci, którzy rekrutowali mniej ważne zespoły. Jedynym mankamentem był brak osoby władającej magią, co bardzo martwiło Siegfrieda.

Ponownie wstał od stołu, tym razem zmierzając ku sekretarzykowi. Postawił kielich na jego blacie, zamieniając go z jedną z kartek. W kolejnej chwili, którą poprzedziła sekunda ciszy, von Walfen odezwał się.
- Rozumiem Twoje obawy, Algrimie Alrikssonie. Twój honor jest dla Ciebie sprawą pierwszorzędną, jednakże z tego co wiem.. odzyskałeś go. - rzucił nie odrywając wzroku od kartki. - Bardzo ciężko porzucić pewne przyzwyczajenia, stąd ludzie biorą Cię za zabójcę trolli, a raczej gigantów, bo trolle nie są dla Ciebie wyzwaniem. Nie mniej, zdolności bojowe pana Alrikssona są nie do wycenienia, co uratuje wam niejednokrotnie życie. Po prawdzie Twoje słowa są wielkim uproszczeniem planu..
Odłożył kartkę. Kolejna strona powędrowała do dłoni księcia.
- I tak, Edgarze von Duneberg, wierzę w wasze umiejętności. Myślę, że dasz sobie radę. Młody ale jakże zdolny rycerz, szybko uzyskałeś ostrogi. Potem służyłeś jako rycerz najemny, wynajmując swój miecz możnym. Nie raz i nie dwa brałeś udział w walce podjazdowej, a wbrew pozorom ciężkozbrojne Pantery są do tego zdolne.
Spojrzał po minach zebranych. Uśmiechnął się na krótko i kontynuował.
- Kawaler Duneberg idealnie będzie uzupełniać waszego dowódcę, o ile można go tak nazwać.

Po raz kolejny podszedł do mapy Imperium. Zwiesił wzrok na okolicach Ferlangen. Wskaźnik wylądował jednak na terenach Kisleva.
- Nie jednokrotnie będziecie musieli improwizować. Walka podjazdowa, zasadzki, cicha eliminacja, czy też szybkie potyczki. Niszczenie punktów strategicznych. Yrseldain Liściaste Ostrze jest bardzo wartościowym członkiem waszej grupy. Słynny elficki łowca nagród, który więcej wspólnego ma z profesjonalnym zabójcą, a ostatnio z grupą Tancerzy Wojny nauczy was pewnych rzeczy, a pan Indriadson na pewno mu pomoże.
Odwrócił się ku słuchaczom. Podszedł na chwilę do stołu, tylko po to, aby kolejny raz zajrzeć w ich dusze.
- Te zuchwałe napady, szybkie zasadzki. Świetnie przemyślane, sprawnie wykonane i pełne typowej dla Niedźwiedzia z Ferlangen fantazji. Może dlatego ciąży na nim banicja w znacznej części Ostlandu, w Nordlandzie jego imię jest znane wszystkim stróżom prawa imperialnego, gdzie nałożono na niego również banicję. Po ostatnim wybryku zmieniono pański wyrok - chcą pana tylko i wyłącznie powiesić, wcześniej oddając katu. Taki mały szczegół. Jednakże! - zaakcentował ostatnie słowo wzniesionym do góry palcem wskazującym.
Usiadł. Najwyraźniej książę von Walfen nie mógł tego dnia usiedzieć w jednym miejscu. Albo był podekscytowany możliwością rychłego wprowadzenia swojego planu w życie, lub było mu śpieszno w przekazywaniu wszystkich niezbędnych informacji.
- Nie mniej, po wykonaniu zadania, o którym zostaniecie poinformowani przez łącznika, wrócicie w głąb Imperium po nagrodę. A te będą sprawiedliwe wobec waszego trudu. Sama możliwość starcia z potężnymi przeciwnikami będzie dobrą nagrodą dla Algrima, oczywiście złota również nie poskąpimy. Dodatkowo może być pewien, że jego czyny zostaną spisane, co więc śmierć nie będzie mu straszna. Mości elfowi zapewnimy opłacenie jego drogich usług, a także przekazany zostanie pewien niezwykły artefakt Pióro Feniksa, będące robotą elickich kowali. Z kolei pan Indriadson otrzyma odroczenie wyroku, co prawda będzie równało się to z pana dożywotnim wyjazdem z Nordlandu i Ostlandu i zakazem powrotu do tychże pod karą spędzenia kilku lat w lochach. Nie mniej wynagrodzenie pieniężna pozwoli panu na spokojne życie w innych prowincjach naszego kraju. Co zaś tyczy się kawalera von Duneberga..
Zatrzymał się.
- Kto wie? Możliwe, że szybka kariera zatrzyma się na stanowisku Marszałka Middenheim? Nie są obce naszemu rycerzowi owe tereny, służył przy grafie Todbringerze, poznał nawet i obecną grafinię, a siostrę Cesarza. Mogę też zagwarantować wam, że każdy interesujący łup pozbawiony skazy Chaosu, który zdobędziecie będzie wasz.
Wstał z krzesła i ponownie skierował się do sekretarzyka. Z małej szufladki wyciągnął zapieczętowany list. Woskowa pieczęć znajdująca się na środku laku, opatrzona była herbem Siegfrieda von Walfena, co tworzyło z treści listu bardzo ważną korespondencje.
Wrócił do drużyny, tym razem z listem w lewej dłoni, a kielichem w prawej. Zbliżył się do Edgara, który błyskawicznie zareagował powstaniem i wyprostowaniem się.
- Kawalerze von Duneberg, oto list do waszego oficera prowadzącego i dowódcy, barona Horsta von Steinberga. Jak mniemam, wiesz gdzie znajduje się baronie Nordstein i zamek Steinhof. Baron będzie was oczekiwał, a w liście znajdują się szczegółowe instrukcje oraz miejsce docelowe waszej podróży. Myślę, że zawitacie w zamku przez dzień, góra dwa, a potem pod komendą barona ruszycie wypełniać wasze zadanie. Oczywiście bez kajdan i natarczywej opieki. Wyruszacie jutro, z samego rana. Wasz sprzęt, konie oraz niezbędne ekwipunek podróżny zostaną wam wydane przy wyjeździe. Do zamku Steinberg drogę wskaże wam pan Edgar, potem zdacie się na barona.

List został przekazany z ręki do ręki. Von Walfen kiwnął tylko głową i odwrócił się na pięcie. Stanął przy oknie wychodzącym na panoramę miasta i rzucił tylko jedno zdanie.
- To wszystko drużyno Alfa. Powodzenia w misji, musicie zdążyć przed śmiercią.



Pozostałe godziny dnia spędzili w Pałacu, rzecz jasna w części mniej reprezentatywnej. Zajęli się swoimi sprawami, jednak w ramach przyzwoitości i pamięci o czekającej ich podróży.
Pobudka powitała ich pukaniem do drzwi i krótkim oznajmieniem o nadchodzącej godzinie próby dla ich umiejętności. Zgranie miało przyjść po pewnym czasie..

Czekały na nich konie, każdy z członków drużyny otrzymał zdrowego wierzchowca, zdolnego do dalekiej podróży. Może poza krasnoludem. Niepewni umiejętności jeździeckich brodatego wojownika, powierzono mu w opiece mniejszego i bardziej uwłosionego konika, który z reguły zajmował się ciężkimi pracami pociągowymi. W juki zapakowano im prowiant na tydzień drogi.
Rzecz jasna cały ich ekwipunek został im bezzwłocznie wydany, bez uszczerbku na jego stanie i jakości.

Gdy pierwsze promienie Słońca rzucały światło na Altdorf, czwórka jeźdźców w luźnym szyku jednak wskazującym na wspólną podróż ku równie wspólnemu celowi, wyjechała z dzielnicy arystokracji. Ulice były puste, tylko od czasu do czasu mijali jakiś pijaczków czy też patrole straży miejskiej.
Okazanie pieczęci na liście pomogło w otworzeniu bramy. Następnym przystankiem był Carroburg, siedziba potężnych Bildhofenów.

Drużyna Alfa przemierzała trakt konno, pozostawiona w brzasku nowego dnia na ostrzał nadchodzącej rozmowy i setki pytań, które każdy z nich miał na języku.
 
Gveir jest offline  
Stary 13-03-2016, 20:43   #36
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Baronia Nordstein, gdzieś na rozstaju dróg leśnych.


Baron von Steinberg


Wściekły Marcus Bildhofen zaciskał dłonie na rękojeści miecza z każdy słowem barona. W jego oczach czaiła się czysta żądza urojonej zemsty pomieszana z czystą nienawiścią wobec Steinbergów. Nie obchodziła go etykieta oraz to, że w oczach księcia von Welfa zwyczajnie rzecz ujmując błaźnił się. Zachowanie uchodziło butnemu 15 latkowi, nie dorosłemu kawalerowi. Marcus słynął jednak z gorącej głowy i wybuchowego temperamentu. Mała skaza w rodzie, ale nikt nie był idealny. Bildhofenowie tym bardziej.

Słowa o podjęciu rękawicy przez barona oraz formalnym wyzwaniu go na pojedynek nieco otrzeźwiły Marcusa. Schował miecz do pochwy, a jego wzrok nie wyrażał już takiego pragnienia mordu. Nadal kipiał nienawiścią i niesamowitą determinacją.
Wszystkiemu jednak zaradził sam książę, który wyjechał pomiędzy rywali.
- Zatem ustalone! Rycerski obyczaj nakazuje potykanie się dwójki rywali zgodnie z świętymi prawami jakimi rządzi się szlachta Imperium. Jako patron tego wydarzenia, któremu powierza się rolę sędziowską, wyznaczam na miejsce pojedynku miasto będące pod władaniem barona, Steinberg. Zarówno Bildhofenowie, jak i Steinbergowie zostaną poinformowania. Mało tego, kodeks nakazuje by taki rankor był rozwiązywany w majestacie osoby wyższej niż ja, zatem poślę jeszcze dziś po grafinię Todbringer. To na jej oczach, oraz osądzie, będzie rozgrywał się pojedynek. Proponuje walkę na bastardy, w zbrojach płytowych rzecz jasna! Rzecz odbędzie się za tydzień, a teraz pax, mości panowie!

Był to znak, iż sytuacja została zakończona. Marcus wskoczył na grzbiet konia i zawrócił konia, by na czele orszaku wrócić do rodzinnych ziem. Von Welf pokręcił tylko głową. Był zniesmaczony całą sytuacją, ale po części bawiło go to, że młody Bildhofen porwał się z motyką na Słońce.
Nie roztrząsając więcej przeżytej sytuacji, kontynuowali to po co tutaj przyjechali - polowanie.
A to było bardzo owocne! Horst upolował dwa tłuściutkie bażanty oraz dorosłego zająca. Tytuł najlepszego myśliwego, tym razem, zgarnął książę. Bełt wystrzelony z jego kuszy powalił rosłą łanie, która miała być przyrządzona na kolacji w zamku Steinberg. Zapowiadała się uczta godna arystokracji.
Sam baron Steiberg chciał porozmawiać z księciem o nadchodzącej misji. Potrzebował małej konsultacji z nomen omen mentorem.




**

Kislev, okolice fortu Straghow na północy Kislevu.


Michaiło opatulił się szczelniej swoim kożuszkiem. Wiatr wiejący od północy mroził go do samych kości. Chciał chociaż ocieplić swój tors oraz ramiona, bo czerwony nos i piekące uszy były pewnikiem. On, Ungoł z krwi i kości, który spędził część swojego życia w drodze oraz siodle, od pół roku zmuszony był do służby w tym przeklętym forcie.
Sam fort był budowlą kamienną, o kształcie prostokąta. Sześć niskich baszt umiejscowionych jest na rogach murów. Jednak z nich była na środku, pełniąc niejako funkcje bramy. Za Michaiłem znajdowała się wysoka, drewniana wieża obserwacyjna, na której siedziało kilku jego kolegów. Sam fort zaopatrzony był w sieć sygnałów, które widoczne były z pozostałych umocnień. W zasięgu wzroku Starghowa był inny fort-stanica, nieco mniejszy niż ten w którym stacjonował Michaiło.
On sam miał w dupie rozkaz atamana Ihora Pawłowicza. W zasadzie to miał nosić kaftan skórzany, który przetykany był gęstą siecią metalowych kółek. Michaiło był jednak łucznikiem, tłumaczył się tym, iż pancerz krępował mu ruchy. Małe palenisko, które dawało przyjemne ciepło było również i swoistym stojakiem dla tarczy o kształcie migdałowatym. O mury oparte były rohatyny, gizarmy. On sam miał przy boku wierny toporek, którym posługiwał się z dużą wprawą. Potrafił nim nawet rzucić na odległość dwóch metrów trafiając w obrany cel. Oprócz niego, na tej części odcinka muru było jeszcze czterech jego kolegów. Oni również opatuleni byli w kożuchy i inne części garderoby. Wykazywali jednak więcej dbałości o siebie, bo na nie nakładali kolczugi.

Nie padało. Wiosna na Północy objawiała się porywistymi, ale nadal zimnymi wiatrami. Słońce już dawno rozpuściło śniegi, a spragniona ziemia wchłonęła całą wodę. Cóż z tego, skoro na tym wypizdowie jedynie rachityczna trawa miała szanse bytu. Noo, były jeszcze umocnienia z ostrokrzewu. Były one jednak daleko, na granicy nośności łuku. To była raczej budowla obronna, nie element przyrody.
Oparł się o blankę muru. Zza pazuchy wyciągnął bukłak z jego ulubionym napitkiem - czaj, który ogrzewał się przy palenisku, był wymieszany z dozą gryzących w nos ziół i gorzałką. Napój nazywano Zachlanym Kitajcem, ale przyjemnie rozgrzewał.
Właśnie w momencie, gdy solidny łyk boskiego napoju rozlewał się po przełyku, z wieży obserwacyjnej podniosła się wrzawa. Poczęto bić w bęben, oznajmiający alarm w forcie. Chwilę potem, dzięki niemal sokolemu wzrokowi, jakim został obdarzony Michaiło, formalnie nazywany Michaiłem, dostrzegł płonący sygnał z pobliskiego fortu. Zaczęło się coś, przed czym modlił się do Boha bardzo długo.

Bardzo szybko dobiegł do swojego stanowiska, zawieszając bukłak przy palenisku. Kołczan strzał, zawieszony na pasie, powędrował na biodra. Tarcza oraz rohatyna czekały w pogotowiu.
Gdy szykował swój łuk dostrzegł ich. Niesamowitą plamę, która niosła okropny wrzask i śpiew w nieznanym mu języku. Pełno było pochodni, tworząc wrażenie morza powstałego z ognia. Szli na nich.
Bandy z Norski, pełne brutalnych wojowników gotowych mordować w imię Bóstw Chaosu. Sprawni, dzicy, uzbrojeni w co się tylko dało. Częściowo opancerzeni.
Mieli jeden cel.

Zrównać z powierzchnią ziemi wszystko to, co było niezgodne z wolą Mrocznych Potęg.
 
Gveir jest offline  
Stary 13-03-2016, 21:15   #37
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przemierzając o poranku stolicę jeźdźcy nie robili przerw. No może poza jedną krótką, kiedy Algrim widząc obsługę jednej z karczm sprzątającą przybytek zatrzymał się, rzucił pieniądzem i kazał przytroczyć do konia dwie beczki piwa. Potem dogonił resztę popędzając nieznacznie kuca. Podobał mu się ten zwierzak. Nie był bezsensownie wysoki, a twardość i krzepa kuca odpowiadały krasnoludzkiemu wojakowi... głównie dlatego, że bez problemu dźwigał dobre ponad sto kilo krasnoluda oraz jego bagaże. Pewnie w boju co prawda wiele by kuc nie uczynił, ale spokojnie z jego grzbietu można było wywijać toporem i akuratnie ścinać łby bez zbytniego pochylania się.

Kiedy już miasto pozostało daleko za śmiałkami, Algrim odwrócił się, spojrzał na trasę za nimi, potem na towarzyszy. Podjechał do nich, aby nie wydzierać się na trakcie jak przekup w marienburdzkim porcie.

- Te Pany... Co myślicie o tej całej drace? Mnie się to ogólnie podoba koncepcja, aby sobie napierdalać chaosytów, za gruby piniądz i honory, ale zastanawia mnie czemu dowodzenie taką drużyną rzeźników jak my zostawiają jakiemuś szlaciurze, hę? - Algrim machnął w kierunku Edgara - Wasza przerycerska cnotliwość... wiecie coś o tym baronecie czy kim on tam jest? To taki obijmorda jak my? A może genialny planista?
 
Stalowy jest offline  
Stary 13-03-2016, 21:43   #38
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Wszystkie karty prosto na stół, brak miejsca na tajemnice, czy asy ukryte w rękawach. Książę von Walfen albo bardzo chciał by nie było niedomówień pomiędzy nimi, albo pokazywał że ma w ręku wszystkie atuty i jego propozycja jest nie do odrzucenia. W obu wypadkach elf czuł się niekomfortowo, ludzie ani krasnoludy nie rozumieli głębi jego powołania. Człowiek patrzył na swą doczesną chwałę, bo żył krótko. Krasnolud zaś zawsze zwracał się tam, gdzie złoto spadało najgęstszym strumieniem. Obie te rasy często zasłaniały się honorem lub dumą, jednakże od zawsze rządziły nimi znacznie bardziej przyziemne instynkty.
Obiecane wynagrodzenie wydawało się adekwatne. Gdyby robił to dla pieniędzy, po wykonaniu tej misji prawdopodobnie mógłby przejść na wcześniejszą emeryturę i przez lata dosłownie spać na złocie. Jednakże on robił to z poczucia obowiązku, a gdy pomyślał jak bardzo taka suma zwiększy jego potencjał bojowy, aż zaświeciły mu się oczy. Zastanawiał się tylko, czym właściwie jest Pióro Feniksa? I skąd elficki artefakt w rękach ludzi? Nie było to jednak w tej chwili priorytetową sprawą. Może pamięć coś mu podsunie, a może nie.

***

Yrseldain spojrzał na konia, którego mu przydzielono. Nie zdziwił się szczególnie widząc swojego pupila, pięknie wyszczotkowanego i wyraźnie zadowolonego, w zamku zdecydowanie umieli dbać o zwierzęta.
-Zabijanie mętów to moja specjalność, więc ta wyprawa wydaje się wręcz stworzona dla mnie. Pieniądze i rozgłos stanowią tylko dodatek. - odpowiedział krasnoludowi. Dziwne czasy nastały, by zabójca odzyskiwał swój honor inaczej niźli poprzez śmierć. Ale nie jemu było to osądzać, krasnoludzkie zwyczaje były po prostu dziwne i nie czuł potrzeby głębszego ich zrozumienia. - Nie wiem jak Ty mości Alriksson, ale ja nie przywykłem do słuchania cudzych rozkazów, a nasz towarzysz Niedźwiedź to już na pewno nie. - zaśmiał się, próbując wciągnąć do rozmowy wielkoluda. Jak się okazało, wcale nie był tak tępy, na jakiego mógł wyglądać, znał też dobrze dzicz co podobało się łowcy nagród, niestety był kryminalistą. Los miał dziwne poczucie humoru, dobierając mu towarzyszy. Perspektywa słuchania poleceń jakiegoś wymuskanego szlachetki, który zapewne o walce wiedział tyle, co dzik o trucicielstwie sprawiała, że elf dostawał mdłości. Nie mówiąc już o tym, że w ogóle nie lubił gdy ktoś mu rozkazywał. Mógł przyjmować wskazówki i sugestie od zleceniodawców, ale był zbyt niezależny by dać się zapakować w kamasze i podskakiwać jak pajac na komendę. Jeśli mieli współpracować, to na równych prawach, nie da się traktować jak podwładny.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline  
Stary 14-03-2016, 11:27   #39
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Długo jechali w milczeniu, więc Ragnwald swoim zwyczajem rozsiadł się wygodnie w siodle i nucił różnorakie melodyjki, jakie kiedykolwiek wyuczył się na trakcie. Aktualnie wygwizdywał "Mokrą pannę z Wolfenburga", starą pijacką piosneczkę. Trochę sprośna, dla większości zabawna, a przede wszystkim wesoła, bo przecież Niedźwiedź znów był wolny. Kajdany opadły, żeliwne kule potoczyły się w przeciwną stronę - jednym słowem swoboda, wolność, wiatr we włosach. Tylko ta kompania... po kiego grzyba takie przygody potrzebne mu na stare lata. Dobry pieniądz kusi, ale przecież niemała mamona pochowana jest to tu, to tam. Wystarczy sięgnąć pamięcią, a spokojna 'jesień życia' gwarantowana. Chociaż z drugiej strony. Nie ma gdzie się spieszyć, jak to mawiał ojczulek - 'chwytaj życie póki możesz'. No, chyba tak mówił. Jakby nie patrzeć krótko znał staruszka. Tfu, pies mordę lizał kozim skurwysynom.

- Drogi elfi towarzyszu... - powiedział kując Yrseldaina krzywym uśmiechem i zmęczonym wzrokiem. Podjechał bliżej kompanii.
- Jesteśmy cholerni najemni. Za co walczą najemni? Za brzęczące złoto ma się rozumieć! Chociaż ośmielę się zgadywać, że nie wszyscy jadą na tę wspaniałą wycieczkę, bo celowano im prosto między oczy.
Ragnwald wolałby wybrać wieczną banicję, niż tolerować bezczelne wysługiwanie się jego umiejętnościami. Ceni sobie jednak życie ponad wszelką wygodę. Pierdolona arystokracja. Milsze jest odbieranie im pełnych sakiewek, niźli tańcowanie do ich melodyjki.
 
Szkuner jest offline  
Stary 15-03-2016, 01:46   #40
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Edgar von Duneberg oczekiwał podobnej odpowiedzi. Kiedy wzmianka była o dowódcy ta zaskoczyła go pozytywnie. Coś tam słyszał o baronie Horstcie von Steinbergu.

Wyjaśnienia co do celów, rodzajów misji nie wiele mu dały. Wcześniej Kapitan już o nich wspominał. Teraz poznając resztę drużyny wiedział, że są jakieś szanse do tego przedsięwzięcia. Kiedy Edgar otrzymał list przypatrzył się pieczęci i od razu poznał do kogo należy. Połechtanie go kwestią przyszłości jako Marszałka Middenheim zdziwiło go. Uznał, że skoro tak obsypywać chcą go i resztę ekipy to bardzo ciężki kawał chleba będzie do zgryzienia. Od razu pomodlił się o opiekę Ulryca w misji.

Kiedy wyruszyli ku północy do ziem barona nikt z początku się nie odzywał. Lustrowali się wszyscy nawzajem. Pierwszy odezwał się Algrim. Krasnoludzki Zabójca Gigantów. Słyszał o nich ale żadnego nie miał przyjemności spotkać. Zabójcę Trolii zdarzyło się i stwierdził, że niczym w zachowaniu i kulturze osobistej się nie różnią.
-Mości Algrimie. Takie tytuły do mnie to nie uchodzi. Ja wszystko co mam osiągnąłem mieczem i krwią i podejrzewam, że bliżej mi do wojaczki niż pałacowych komnat.- Starał się uprzejmie wyjaśnić iż jest wartościowym kompanem a nie byle bogaczem chętnym na zabawę w rycerzy.
-A pro po barona z tego co wiem to zacny wojownik. Nie raz udowodnił, że potrafi się bić i przewodzić ludźmi. Jego dokonania po całym Middenlandzie krążą, a na północy lud nie strzępi języka o fircykach jak na południu Imperium.
- Odpowiedział Krasnoludowi.
Kiedy Elf i Niedźwiedź wyrażali uprzejmości sam dodał.
-Nie znam osobiście barona, ale uważam, że chyba wie co robić i posłuchać go Wam nie zaszkodzi. A nóż coś mądrego powie? Z tego co widzę jesteście indywiduami. Sami jedyni walczyliście z wrogami a teraz trzeba będzie w grupie. Macie jakieś doświadczenia co do współpracy takowej? Z resztą proszę nie oceniajcie pochopnie i według standardów.
-Algrimie. Nie każdy człowiek i do tego szlachcic to zadufany goguś. Przykładem jest Sigmar i Magnus Pobożny. Ten pierwszy był wodzem plemienia, więc tak jakby księciem. A drugi szlachcicem z Nuln. Nawet krasnoludy szanowały ich i pomagały i razem współpracowali na polu bitwy i nie tylko. Więcej wiary Panie Algrimie.
-Panie Yrseldianie. Znałem jedneg elfa jegomościa na dworze świętej pamięci Grafa Borysa. Allavandrela Fanmarisa. Był łowczym na dworze i bardzo wesołym osobnikiem lubiącym dobrą zabawę ale też znakomitym znawcą lasów. Służył u człowieka i z tego co wiem dobrze o nim mówił. Graf był też znakomitym człowiekiem pochodzenia szlacheckiego. Więc elf może zawierzyć człowiekowi.
-A co do Pana Ragnwalda. Przykro mi, że tak Pana potraktowali. Myślę, że po tym wszystkim chciałby Pan osiąść gdzieś gdzie nie szczuli by Pana psami i stróżami prawa. Własny majątek by Pan miał i wiedział by Pan dzięki doświadczeniu z dawnych czasów jak go obronić. Na każdego przyjdzie czas starości lub śmierci. Czemu nie przygotować się do tego pierwszego? Życie płata różne figle. Pan Algrim do tej pory szuka śmierci a pewnie nie jednego znacznego wroga pokonał. Tylko, że krasnoludy długo żyją a Panu ile wiosen zostało zanim Pana nie połamie starość?

-Zatem Panowie bądźmy dobrej myśli i skorzystajmy z naszych umiejętności by przeżyć i by z naszych rąk jak najwięcej plugastwa zniknęło z tego świata. Dzięki temu będziemy mogli spełnić swoje marzenia w normalnym świecie. A Pan Algrim i Yrseldian niech pomyślą o rodakach, którzy dzięki nam może nie będą musieli ginąć w obronie ostatnich ostoi cywilizacji.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172