Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2016, 19:26   #302
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ironia losu. Pieprzona ironia losu.

Takie stwierdzenie kołotało się w galvinowej głowie, kiedy Gomez spoczął już w ziemi. I przybyłeś człowieku znikąd do Arabii w poszukiwaniu ojca. Przepłynąłeś kawał świata. Kawał świata przeszedłeś... i potomka sobie spłodziłeś... i kobietę znalazłeś... i ledwie ojca swego poznałeś... by umrzeć od sztyletu arabskiego skrytobójcy parę dni temu.

Pieprzona ironia losu.

Krasnoludowi pozostawiło to do rozważania kwestię kruchości ludzkiego życia. Temat stary jak świat, starszy od najstarszego zawodu świata i stary jak Bogowie. Ilu to już filozofów debatowało o tym jak krótkie jest życie człowieka, jak musi pędzić przed siebie, aby cokolwiek zdołać osiągnąć. I tak większości się nie udawało - zostawali chłopami, rolnikami, drobnomieszczanami na całe życie, zadowalając się cząstką z wielkiego owocu świata. Tyle dobrze że Gomez mógł skosztować go całkiem dużo.

Odchodząc w milczeniu Galvin pozwolił sobie na chwilę spokoju. Czekała ich kolejna podróż przez morze... tym razem.. morze piasku i pyłu.

***

Była pewna sprawa która zaprzątała głowę Galvina. Arabski zwyczaj nakazywał podarować coś gospodarzowi pod koniec wizyty. Krasnolud nie wiedział jak się potoczą koleje losu - czy będzie miał jeszcze okazję zobaczyć arabskiego czarodzieja. Wypadało jednak pomimo wszystko coś po sobie pozostawić tak czy tak - wszak Wezyr ugościł ich po królewsku.
Niewiele piwowar tego miał. Ostatecznie poprosił o krótką wizytę lub chociaż przekazanie gospodarzowi prezentu. A była tylko jedna rzecz, która była Galvinowi bliska i jednocześnie nadawała się do spełnienia tej roli. Był to jego...

Kufel

W krótkich słowach podziękował Galvin Wezyrowi. Co prawda miał plan aby w prezentach dawać piwo albo inne swoje wyroby, jednak działo się tak wiele rzeczy że nie było czasu przyrządzić niczego. A i nie chciał ładować się do kuchni - bądź co bądź na każdym dworze gość kręcący się przy jadle nadużywał gościnności. Może innym razem?

***

Droga do Gwiazd okazała się całkiem ciekawym miejscem, głównie z powodu swojej orientalności. Galvina ciekawił wygląd tego przybytku. Ot w swoim życiu już widział kilka gildyjnych siedzib, żal było nie zwiedzić takich w odległej części świata. Spróbował porozmawiać w gildyjnej mowie z jednym z arabskich gildian. Pomimo różnych akcentów i różnic w niektórych słowach zdołał się dowiedzieć od arabskiego kupca kilku ciekawostek odnośnie prowadzenia handlu z innymi miastami Arabii i Starego Świata.
Arabscy kupcy to ciekawa społeczność, zdołał się już o tym Galvin przekonać. Niestety miał jeden zasadniczy problem - krasnolud zajmował się produkcją towaru, który raczej nie miał wielkiej szansy na zbyt w Arabii, jednak warto było szukać kontaktów na dalszą perspektywę. Kto wie, czy kiedyś, kiedy powróci z wojaży nie będzie miał okazji ich wykorzystać?

Ale interesy interesami, a misja misją. Stężenie drzewolubów zwiększyło się w towarzystwie trzykrotnie. O ile Youviel był w stanie znieść nawet z jej humorami, Galvin nie wiedział czego się spodziewać po kolejnych szpiczastych. Postanowił zachować staroświecką i sprawdzoną neutralność... póki nie spróbują go czymś wkurwić. Ot zasrane pięknoduchy potrafiły odwalić coś tylko dlatego że wydawało się to zabawne.
Cóż... dla takiego Galvina zabawny był topór precyzyjnie wbity w czerep na przykład przez oko, szew czaszkowy czy czyjąś niewyparzoną gębę.

Piwowar uśmiechnął się pod nosem.

Odzywał się w nim stereotypowy krasnoludzki awanturnik... było to dobre uczucie.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 12-03-2016 o 19:58.
Stalowy jest offline