Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2016, 21:17   #93
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Shen z zadowoleniem przyjął ucztę u swego pracodawcy. Jadł i pił, siorbiąc przy tym i mlaskając, nic sobie nie robiąc z towarzystwa. Po pełnym wrażeń dniu, wieczorze i nocy spędzonej na dochodzeniu do siebie i poranku, który wraz z Izabel spędzili na "nadrabianiu zaległości", solidny posiłek był dokładnie tym, czego potrzebował. Na sam koniec, kiedy poczuł, że już absolutnie nic nie zmieści mu się do brzucha, beknął doniośle i tym wstępem zaznaczył, że teraz chciałby coś powiedzieć, a słowa to będą ważkie i warte zapamiętania.

- Kapusta z grochem pierwsza klasa. Naprawdę genialna! -

Swoją wypowiedź podparł odpowiednim gestem, po czym wytarł usta rękawem i przeszedł do spraw bardziej doczesnych.

- Po pierwsze uporządkujmy nieco fakty i naszą wiedzę. Tajgo, pokazywałaś Panu Courtezowi tę rzecz znalezioną przy martwym bandycie? Czy Pan to rozpoznaje, jako należące do Pana córki? Jeśli nie, należy również to pokazać rodzinie drugiej dziewczynki. - tutaj zwrócił się do gospodarza, wysłuchał odpowiedzi i kontynuował wątek.

- Treść mojej pogadanki z przemytnikami już znacie. Uczulam jednak, aby nie brać słów tego głupka za pewnik. Po pierwsze to był kretyn, który dał się zabić w zasadzie bez powodu. Po drugie, jak sam powiedział, znaleźli tylko jedną dziewczynę, ale nie powiedział nic, co mogłoby potwierdzać, że jest to jedna z tych, których szukamy. Tak, trop zaprowadził nas do nich, ale po walce nie poszliśmy nim dalej i nie wiemy, czy nie prowadził gdzieś dalej. Swoją drogą trzeba rozliczyć się z Johnym, bo się spisał. -
- Po trzecie, jego słowa są pełne dziur i bredni. Wygłodniali marynarze po półrocznym rejsie? Przez pół roku można przepłynąć Morze Spadających Gwiazd kilka razy we wszystkich kierunkach. A nawet jeśli przyjąć jego wersję, to o rzut beretem stamtąd jest miasto słynące z przypraw i burdeli, po co mieli by "zadowalać się" jedenastolatką, która pewnikiem nawet jeszcze nie wygląda, że kiedyś będzie kobietą. No i gdzie w takim razie jest druga dziewczyna? Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że to wszytko bzdura, ale myślę, że zanim weźmiemy to za pewnik, należało by to potwierdzić z innych źródeł. -


Shen zrobił krótka przerwę, na łyk czegoś mocniejszego i kontynuował.

- Uważam, że mamy dwie możliwości działania. Straż i genasi wody, o którym informacje zdobyła Tajga. Drugim tropem powinniśmy pójść bezwzględnie. Taki typ jest bardzo charakterystyczny i ktoś musiał go widzieć. Jak zaangażujemy się w to wszyscy, to powinniśmy coś ustalić. Trzeba się dowiedzieć, czemu dał dziewczynkom mapę, co na niej było i tak dalej. Jeszcze nie zdążyłem zebrać sieci zarzuconych wczoraj, może coś udało mi się złowić, ale potrzebuje na to chwilę czasu. Reszta z Was mogłaby zwyczajnie zejść do portu i na Wyspy, i popytać. Tylko na tych ostatnich lepiej w grupkach. Na wszelki wypadek.

- Co się tyczy straży, to sprawa jest mocno śliska. Każdy bezpośredni atak na któregoś z nich, nawet jeśli to skorumpowany złodziej, będzie potraktowany przez całą resztę jako atak na straż. Mimo, że to w większości obiboki i pętaki, to jednak jest ich sporo i osobiście wolałbym uniknąć otwartego konfliktu, bo może się skończyć w najlepszym razie wymuszoną ucieczką z miasta. O wiele lepszym sposobem byłoby się do nich przyłączyć. Wiemy, że poznany wczoraj strażnik coś podejrzewa w kontekście swych kolegów po fachu. Myślę, że jakby się z nim spotkać, przedstawić sprawę, zaoferować pomoc, wszak łączą nas wspólne interesy, to wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej. Wtedy, nawet jak będzie trzeba komuś obić ryja albo połamać gnaty, to będziemy to czynić we współpracy ze strażą, a nie przeciw niej. Strażnik może się zgodzić, w końcu jemu nie wypada robić niektórych rzeczy, które dla nas nie są problemem. No, przynajmniej dla niektórych.


Shen uśmiechnął się zawadiacko do puszczającej oko Tajgi.

- Tutaj niestety wam nie pomogę. Koleś może mnie znać... z nieco innej strony i nie będę dla niego wiarygodnym partnerem. Thazar, Athea i może Markus byliby tu odpowiedniejsi do tego zadania. Przy okazji może powie nam coś, co może się przydać o tych całych przemytnikach i o tamtym ponoć zabitym przez strażników.

Shen przypił do każdego z wymienionych po kolei i dalej gadał.

- Taki proponuję podział na dzisiejsze do południe. Thazar, Athea i Markus udają się załatwić sprawę ze strażnikiem, reszta rusza na poszukiwania "niebieskiego kartografa". Ja za ten czas sprawdzę swoje kontakty w obydwu sprawach. Spotkamy się tu na obiedzie i zdecydujemy co dalej. W razie czego zostaje nam jeszcze strzał w ciemno i wycieczka na wybrzeże wraków, bo tam zdaje się miały kierować się dziewczynki. Co wy na to? -
Shen zwrócił się do reszty kompanii. Zanim wyjdzie miał jeszcze zamiar zamienić kilka słów z gospodarzem.

Markus skinął w milczeniu głową. Nie miał nic przeciwko rozmowie ze strażnikiem którego już wszak poznał i nawet polubił. Już raz z niego wyciągnął informację i można powiedzieć miał przetarty szlak. Inni dopiero musieliby zdobywać zaufanie Brada.
Athea wysłuchała całej przemowy Shena, który ponownie trafiał w sedno. Miała szczerą nadzieję, że jego przewidywania odnośnie do statku i słów denata były celne. Ucieszyła się, że jej propozycja nie przeszła bez echa i że - przynajmniej na razie - obejdzie się bez mordobicia. Miała całkiem dobre przeczucia w kwestii współpracy z Ariamem, a jak pokazał wschodni kierunek poszukiwań dziewczynek - jej przeczucia miały się ostatnio nieźle. Białowłosa skinęła Shenowi, była pewna że na Thazara może liczyć, a i Markus budził raczej jej sympatię niż niechęć.
- Czyli tak, jak mówiłam. Porozmawiamy, z kim trzeba - przystała na przedstawiony plan.
Mając plan i jakiś konkretny w nim udział, poczuła się dużo lepiej.
- Mogę powęszyć tu i ówdzie - skinęła głową Tajga.
- Zgadzam się z planem Shena. Chciałam też zaznaczyć, że półroczny rejs po Morzu Wewnętrznym to wcale nie jest wielki wyczyn. Z tego co zapamiętałam z map w moim klasztorze, linia brzegowa tego morza liczy parę tysięcy kilometrów. Do tego dziesiątki wielkich portów i setki pomniejszych przystani, zatok, wysp i bogowie raczą wiedzieć czego jeszcze. Co do reszty... - Janella skrzywiła się z pogardą - Masz rację. Ci zbrodniarze mieli wiele ...dogodniejszych sposobności, żeby zaspokoić swoje brudne żądze - z trudem powstrzymała się przed splunięciem.

Brudne żądze... Thazar uśmiechnął się lekko. Tak jakby czyste żądze były lepsze.
- Porozmawiamy z tym strażnikiem - powiedział.


Grigor w końcu poruszył łbem przytakując słowom Shena. Miło było mieć wśród towarzyszy kogoś, kto miał łeb na karku i nie bał się wypowiadać na głos swoich myśli. Grigor zdecydowanie wolał proste rzeczy, skoro ktoś inny zajął się planowaniem, tym lepiej było dla niego i nie zamierzał wchodzić mu w paradę. Przynajmniej do momentu, w którym dane plany przestaną my się podobać.

Genasi popił ostatni kęs mięsiwa piwem z kufla.
- Niedługo po posiłku możemy ruszyć i poszukać niebieskiego. - Stwierdził spoglądając na resztę, którym będzie towarzyszył podczas poszukiwań tajemniczego genasiego wody.

Nidrim wysłuchał w skupieniu Shena oraz pozostałych. Dobrze, że mieli kogoś takiego jak on, kogoś, kto prawa rządzące zaułkami miał w małym palcu oraz miał przy okazji dryg do planowania takich akcji. Doświadczenie Nidrima nie byłby tutaj pomocne. Jego żywiołem jest walka, fortyfikacje oraz inne sprawy związane mniej, czy bardziej z użyciem oręża. Słowa nie były tym typem oręża, którym posługiwał się tak wprawnie jak np. toporem.
- Zatem ustalone. - rzekł gnom stawiając pusty kufel na stole. - Zróbmy co trzeba i ruszajmy w miasto.
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 13-03-2016 o 13:26. Powód: dodałem wpis Nidrima
malahaj jest offline