- PADNIJ! POWSTAŃ! PADNIJ! POWSTAŃ! WRÓG!
Pięćdziesięciu nowych rekrutów do gwardii okrętowej oddało po strzale z karabinu laserowego do tarczy ćwiczebnej.
- PADNIJ! POWSTAŃ! PADNIJ! CIĘŻKI OGIEŃ! - ryk oficera roznosił się po sali dzięki implantowi w krtani. Ludzkie struny głosowe nie mogłyby sobie poradzić z takim zadaniem.
- I co? - zapytał młody rekrut czołgając się - To będzie już tak zawsze wyglądać?
- POWSTAŃ! WRÓG!
- Pierwszy miesiąc, albo dwa - odpowiedziała śliczna gwardzistka - oddając, od niechcenia strzał w kierunku tarcz.
- No i ćwiczenia fizyczne… trening nie jest tak ciężki jak w Gwardii Imperialnej ale dadzą ci popalić - dopowiedziała druga o takiej samej twarzy.
- PADNIJ!
- Czemu jakiś oficerów nie udamy, co? Łatwo byśmy się podszyli pod jakiś - zapytała jedna z sióstr.
- Bo oficera by szukali, a rekrutów którzy się zmyją w pierwszym porcie będzie tak wielu, że ni cholery nas nie wyczają.
- No cóż…
- POWSTAŃ! I DŁUGA SALWA!
-... to ciebie męczy ten spacerek, nie nas - skomentowała druga z sióstr i obie wypaliły po kilka strzałów w swoje tarcze oraz tą Jhina… żadne z nich nie chciało by wyszło na jaw jak kiepsko on strzela. Kondycję miał całkiem znośną. Potrafił biec dłużej niż większość tych niedojebców których zaciągnięto w Porcie Warden i z obciążonym plecakiem też dawał radę nie zgorzej niż reszta, choć zostawał w tyle przy ćwiczeniach czysto siłowych. Siostry nie miały takiego problemu. Z łatwością trzymały się nieco ponad średnią.
awareness(+10) = 70 vs k100=60, zdane
- Kontynuować - głos kapitana wstrzelił się pomiędzy ryki - Ocenię wasze przygotowanie - kapitan z eskortą ruszyli wzdłuż szeregu. Tym, kto natychmiast przyciągnął uwagę pasażera na gapę był wysoki, chudy...bezoki mężczyzna. Mistrz-astrotelepata. Oficerowie wolno spacerowali przyglądając się strzelającym. Bosman towarzyszył im, ‘zachęcając’ pałką ocenianych rekrutów. Byli kilkanaście osób przed Jhinem.
- No pięknie… - zaklął Jhin - kto przyprowadza astropatę na ćwiczenia?
- Dywersja, szefie? - Shura i Jhin miał wrażenie, że bardzo przeszkadzało jej, że nie ma jak teraz zrobić balona z gumy do żucia.
- Nie. Panuję nad sytuacją - odpowiedział i wciąż strzelał - W razie czego… nie znacie mnie. Tylko postarajcie się aby nie znaleźli moich rzeczy w kajucie…*
- Oddaj to, ja ci pokażę jak z tego się strzela - ślepiec wyrwał jednemu z rekrutów karabin i złożył się do strzału. Wieloletnią wprawę było widać od razu - a do tego dwa z trzech trafień wystrzelonych w krótkiej serii trafiły w cel. - Ktoś chciałby zaprezentować nam swoją nadzwyczajną sprawność? - zapytał kapitan - Za tydzień urlopu? - zawiesił głos
Jhin się uśmiechnął pod nosem. Podobał mu się styl kapitana. I to było rozsądne… nie ma sensu kazać perełkom tarzać się w błocie z tym motłochem. Wiedział dobrze, że obie siostrzyczki zakwalifikowałyby się do urlopu, ale też, że żadna nie poderwie się. Znały plan i wiedziały, że mają się nie wyróżniać. Udawać, że są tu zupełnie przeciętne…*
Znalazł się ochotnik. Starszy mężczyzna, równie chudy jak większość urodzonych w przestrzeni, zadeklarował że trafi pięć razy pod rząd. A jak dotychczas, miał problem trafić dwa razy pod rząd.
Siła(+30) = 55 vs k100=82, oblane
Mężczyzna trafił. Trafił po raz drugi. I trzeci. Nagle Jhin został zaskoczony potężnym ciosem niewidzialnej siły, prosto w brzuch. Z ziemi zobaczył że nie był jedyny - dookoła strzelca sporo ludzi wstawało z ziemi. Ale dwóch najważniejszych niewzruszenie stało za pechowcem - celując z pistoletów w jego plecy
- Próba oszukania oficera, w dodatku z użyciem niesankcjonowanych mocy. Teraz spokojnie udasz się razem z nami, a kara która cię spotka będzie krótka i bezbolesna - głos kapitana był spokojny - Spróbuj stawiać opór a spotka cię dużo gorszy los -
Dwóch żołnierzy wyprowadziło mężczyznę, a kapitan zlecił dalszą kontrolę swoim przybocznym. Sam stanął wraz z astropatą nieco z tyłu i prowadzili cichą, ożywioną rozmowę. Wśród huku strzałów udało się wyłapać tylko kilka słów. “ oczyścić ” “ morale “ “ długie lata “