Lorn:
Lamai zastanowiła się przez chwilę. Przypomniała sobie matkę.
- Zdecydowanie bardziej wolę to drugie rozwiązanie, ale - zastrzegła - musimy wytłumaczyć temu złodziejowi dlaczego zabieramy mu pieniądze i nie możemy też mu zrobić krzywdy. Mimo wszystko jest człowiekiem, a my nie mamy prawa mu niczego robić jak tylko odebrać nasze pieniądze. Co ty na to ? - powiedziała Lamai. Jeżeli Aslain się zgodzi, w milczeniu ruszy za nim.
Alvari:
Alvari i Bertrand weszli do karczmy. Była ona sporych rozmiarów, wszędzie poustawiane były stoł i krzesła. Za marem stał stary, lecz nadal krzepki mężczyzna. Gospoda była pełna, jednak byli tu tylko górnicy, bądź ich rodziny. Nigdzie nie było widać żadnych strażników.
Margd siedział przy jednym ze stołów wraz z kilkoma innymi ludźmi i jadł śniadanie. Gdy tylko spostrzegł dwóch wcześniej poznanychposzukiwaczy przygód, zawołał ich do siebie i kazał usiąśc przy stole.
- No i co wymyśliliście ? - zapytał |