|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-04-2007, 14:57 | #181 |
Reputacja: 1 | Alvari Rawer: Bertrand podczas rozmowy z zarządcą nie pokazał wściekłośći jaka w nim wzbierałą podczas słuchania kpin i obelg Lamberta. Illuvatar nie pozwalał mu na wybuchy gniewu. Miał bronić niewinnych za wszelką cenę, nawet jezeli był przy tym obrażany, nawet przez tych niewinnych. - Ja również mam zle przeczucia co do tego zarządcy, ale myślę, że jednak powinniśmy zobaczyć co jest w tej kopalni. Nie możemy pozostawić tych górników w potrzebie. Zwłąszcza, ze wyglądająna bardzo zdesperowanych. - rzekł Rycerz nie wiadomo czy do Alvariego czy do samego siebie, aby przekonać się samemu do udziału w tej "misji". Ruszył za swoim nowym towarzyszem i tylko obserwowałco on robi. Tymczasem Rawer próbował wypytać górników o jakieś informacje, jednak albo słyszał już to co wcześniej, albo ktoś mu opowiadał jakieś niestworzone historie o diabłąch, gorgonach czy też meduzach. Nikt nie miał nic istotnego do powiedzienia. Niektórzy wysyłali ich do Margda, górnika spotkanego w Tawernie. |
24-04-2007, 13:45 | #182 |
Reputacja: 1 | Alvari stawał się w widoczny sposób coraz bardziej znudzony tym że górnicy sami nie chcieli sobie pomóc. Był prawie pewien że nie zamierza pchać się do tych kopalń już od początku, teraz jednak pojawiła się zupełnie inna kwestia która to irytowała Alvariego bardziej nawet niż górnicy. Rycerz pomału doprowadzał go do szału. Nie chodziło o to że go nie lubił. Naiwny Bertrand był na swój sposób... sympatyczny. I chociaż Rawer nigdy by się do tego nie przyznał polubił go bardziej niż nakazywał zdrowy rozsądek. Właśnie na tym polegał tutaj problem. Alvari nie miał ochoty pozwolić mu zginąć w akcie kretyńskiego bohaterstwa co widocznie marzyło się dla rycerza. Na dodatek powoli zaczynał sobie uświadamiać że jeżeli Bertrand wejdzie do tych kopalni to sam pójdzie za nim. Może z tej sympatii, może z wdzięczności. Sam nie wiedział dlaczego. -W takim razie porozmawiajmy jeszcze raz z Margdamem... Westchną z nutką rezygnacji i ruszył powoli przed siebie.
__________________ Arriving somewhere but not here |
01-05-2007, 19:33 | #183 |
Reputacja: 1 | Lorn: Lamai zastanowiła się przez chwilę. Przypomniała sobie matkę. - Zdecydowanie bardziej wolę to drugie rozwiązanie, ale - zastrzegła - musimy wytłumaczyć temu złodziejowi dlaczego zabieramy mu pieniądze i nie możemy też mu zrobić krzywdy. Mimo wszystko jest człowiekiem, a my nie mamy prawa mu niczego robić jak tylko odebrać nasze pieniądze. Co ty na to ? - powiedziała Lamai. Jeżeli Aslain się zgodzi, w milczeniu ruszy za nim. Alvari: Alvari i Bertrand weszli do karczmy. Była ona sporych rozmiarów, wszędzie poustawiane były stoł i krzesła. Za marem stał stary, lecz nadal krzepki mężczyzna. Gospoda była pełna, jednak byli tu tylko górnicy, bądź ich rodziny. Nigdzie nie było widać żadnych strażników. Margd siedział przy jednym ze stołów wraz z kilkoma innymi ludźmi i jadł śniadanie. Gdy tylko spostrzegł dwóch wcześniej poznanychposzukiwaczy przygód, zawołał ich do siebie i kazał usiąśc przy stole. - No i co wymyśliliście ? - zapytał |
02-05-2007, 09:14 | #184 |
Reputacja: 1 | Alvari spojrzał na Margda znużonym wzrokiem po czym faktycznie przysiadł się do górnika. Pytanie zirytowało go bardziej niż dał po sobie znać, zresztą ciężko nie było zgrzytnąć na zębami po tym z jaką reakcją się spotkali i tym pytaniu. Mimo to odpowiedział spokojnie: -Wymyśliliśmy wiele rzeczy... O choćby ja opracowałem plan którego cała istota opierała się na użyciu tego całego zarządcy jako przynęty. Przy odrobinie szczęścia cokolwiek siedzi w kopalni może odgryzie mu głowę... Z całą pewnością jest to jedyny sensowny plan jaki udało mi się wymyślić bo przynajmniej udaje się w nim pozbyć Lamberta. Ale oczywiście wymyśliliśmy też wiele innych rzeczy. Choćby to że tutejsi górnicy nie chcą sobie pomóc i ogólnie są durniami, oraz to że powinniśmy byli od początku rozmawiać z tobą... Więc może opowiesz nam coś o tej całej sytuacji byśmy mogli wymyślić jeszcze więcej? Alvari rozparł się na krześle, kładąc dłoń na lewym przedramieniu i spokojnie oczekiwał czegoś więcej niż dostał do tej pory.
__________________ Arriving somewhere but not here |
|
| |