Kehil szarpnął klamrę bezpieczeństwa w kombinezonie. Zamiast puścić zabezpieczenie hełmu odpadło. Uszczelka wokół wizjera miejscami już zaczynała pękać. Dlatego Miraluka szarpnął mocno za wizjer i wyszarpnął go. Nadtrawiona szybka odbiła się z echem o ścianę.
Poszukiwacz leżąc na plecach szarpał się z resztą kombinezonu. W końcu ścisnął z obu stron system awaryjny. Wewnątrz hełmu zapaliła się czerwona lampka. Ostrzeżenie przed rozszczelnieniem. Zabawne, że zapaliła się dopiero kilkanaście sekund po rozszczelnieniu.
W końcu zapas powietrza pod dużym ciśnieniem wystrzelił spomiędzy łączeń kombinezonu. Osłony na kończyny odłączyły się od osłon korpusu. Kehil motając się zdzierał z siebie kolejne części. W końcu po kilku minutach, które były niemą walką o życie odczołgał się od leżącego kombinezonu.
Widział jak jego elementy zapadają się pod swoim ciężarem. W powietrzu unosił się drażniący zapach. Nie wiadomo, czy od dziwnej substancji, czy raczej od rozkładającego się tworzywa sztucznego z jakiego składał się kombinezon.
W końcu gdy znalazł się pod ścianą niczym zaszczuty i skopany pies uruchomił komunikator. - Khedryn... zdaje się, że mam nieszczelność w kombinezonie. Jak znajdziesz chwilkę, to podejdź tu do mnie.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |