Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2016, 17:28   #41
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Kehil mentalnie czuł się świetnie. Ciężka praca działała oczyszczająco. Do tego mógł medytować przed snem nie irytowany żadnymi dzwoneczkami.

Niestety to co było zbawienne dla umysłu odbijało się rwącym bólem w nodze.

- Ruszajmy. Pogoda tutaj mnie dobija.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 14-03-2016, 19:10   #42
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Nie było sensu marnować czasu, szczególnie że nie wiedzieli czy ich ulubiony Hutt przekazał Vexowi, kiedy będzie mógł się ich spodziewać, a można było mieć wątpliwości, czy ten skory był czekać na nich w nieskończoność, wszak ponoć był wielce zajętym człowiekiem. Poza tym, nadal istniała szansa, że gdzieś tam w tajnych bazach Imperium i Republiki jakiś zespół jajogłowych z wywiadu nadal stara się rozwikłać zagadkę ich tożsamości i miejsca pobytu. Kto wie, może śledczy już krok po kroku podążali za ich śladami?

W końcu potężny czarny kształt transportowca wyswobodził się z chaotycznego zbiorowiska starych części, kadłubów i śmieci i ruszył w swoją niepewną podróż ku odległym ludzkim koloniom.

***

Powoli kończyła się druga doba ich podróży Czarną Banthą. Nadal żyli i w gruncie rzeczy nie mieli na co narzekać. Siedzieli w stosunkowo dużej, przestronnej kantynie transportowca. Przez pancerny kolisty świetlik nad sobą i wąskie podłużne okna na ścianie widzieli przesuwające się pospiesznie ściany tunelu nadprzestrzennego. Nad ranem odebrali sygnał z pierwszej granicznej hiper-boi, która ostrzegała podróżnych o opuszczaniu skartografowanej przestrzeni i wkraczaniu powoli na nieznane Republice tereny. W związku z tym Makena co pół godziny musiał wracać do kokpitu i na świeżo kontrolować wgrane do komputera obliczenia astronawigacyjne. Miał przynajmniej szczęście, że kupił swojego nietaniego przecież droida, jego tabele były bowiem znacznie aktualniejsze od tych przedwojennych dostępnych w Czarnej Bancie. Wyglądało jednak na to, że i tak co jakiś czas wychodzić będą musieli z nadprzestrzeni, by czujniki mogły zrekalibrować się na podstawie światła widocznych gwiazd i widma pobliskich kosmicznych fenomenów.

Na pokładzie panowała dziwna atmosfera, czuli się trochę jak w opuszczonym miasteczku. Na górnym pokładzie poza bardzo obszernym kokpitem, który przypominał niemal mały mostek i sporą mesą, w której byli obecnie, znajdowały się też liczne kajuty i koje, przeznaczone dla około trzydziestu załogantów i pasażerów. Wyglądało na to, że w razie potrzeby spokojnie dało się tam dopchać więcej. Wszystko było puste, podobnie jak stoliki wokół nich i widoczna z sali przyzwoita nieobsadzona kuchnia. Mieli nawet trochę starych automatów kuchennych, jednak wymagały gruntownego oczyszczenia i nauki obsługi, podobnie jak wiele innych rzeczy na pokładzie.

Sam statek był prawie tak szeroki jak długi, przypominał trochę lekko powybrzuszaną czarną poduszkę, co tylko potwierdzało przypuszczenia Makeny i Lumbera, że kadłub zamówiony musiał być swego czasu u Mon Calmarów, świadczył o tym też bardzo oryginalny i rzadko widziany model reaktora, połączonego w tym przypadku z generatorem potężnych osłon transportowca. Był to moncalmarski reaktor cyklonowy, których montaż w obecnych konstrukcjach był raczej mało popularny, ze względu na znaczne koszty produkcji i potencjalne konsekwencje jego awarii. Trzeba było jednak przyznać, że przypominał dzieło sztuki i plotki głosiły, że niejeden mechanik potrafił wpatrywać się całymi godzinami w ich pracę. Jak wyglądał? Jak dzika elektromagnetyczna burza wirująca wokół centralnego spolaryzowanego pylonu. Im silniej pracował tym burza była bardziej chaotyczna, intensywna i drapieżna, niektórzy twierdzili że wiązki szalejącej energii potrafiły zachowywać się nieprzewidywalnie, zupełnie jak żywe.

Tego typu reaktor czysto teoretycznie mógł wytwarzać ogromną moc, potencjalnie mogącą zasilać nawet całe osady, przeszkodą była jedynie fizyka, a przynajmniej technologia dostępna obecnej cywilizacji. Nie istniały izolatory wystarczająco mocne, by zapewnić ochronę reszcie statku ponad pewnym poziomem naładowania. Po portach kosmicznych krążyły liczne legendy o reaktorach tego typu, które przy uszkodzeniach statku, bądź próbach ich zbytniego rozkręcania wywoływały polaryzacje całego kadłuba, co powodowało, że stawał się on wielkim magnesem albo rozłamywał na pół rezonując z elektromagnetycznymi wyładowaniami w nadprzestrzeni. A to były tylko te bardziej przyziemne historie. Kiedyś wśród pijaczków krążyła nawet opowieść o statku trafionym przez błyskawicę w czasie lotu przez jakąś nieznaną mgławicę. Według przekazujących historię otworzyło to w komorze reaktora cyklonowego bramę do dziwnej, wypaczonej przestrzeni. Czy plotki były prawdą? Te prostsze teoretycznie były możliwe, praktycznie jednak w ostatnich latach te reaktory były na tyle rzadko widywane, że mało kto mógł to potwierdzić. Jedno było jednak prawdą, praca reaktora była naprawdę piękna.

A jak sterowało się masywnym statkiem? Cóż, był to niewątpliwie majestatyczny pojazd niezdatny do przesadnych wygłupów. Makena już po pierwszych chwilach za sterami zrozumiał, że będzie mógł zapomnieć o zwinnym przeciskaniu się przez pola asteroid, czy unikach godnych myśliwca. Za to potężne tarcze zasilane z egzotycznego reaktora powodowały, że pewnie niektóre mniejsze asteroidy bez szkody mogliby wziąć na czołowe bez konieczności uciekania się do ich okrążania. Odkrył też że statek miał złożony system kontroli wyporności i ciężaru. Najwyraźniej pierwotnie, jak to twór Mon Calmarich, miał pozwalać na nurkowanie w oceanie, ostatecznie jednak statek poskładano z różnych części wyprodukowanych przez inne rasy i obecnie takiej możliwości bez sporych przeróbek chyba nie posiadał.

Pod górnym pokładem, wyraźnie przeznaczonym dla załogi i pasażerów i wyposażonym w liczne okna, znajdował się wysoki pokład dolny, prawie pozbawiony naturalnego światła. Tam upchano wielkie ładownie statku oraz równie imponującą maszynownię z masywnym pomieszczeniem reaktora, silników i generatora skokowego. Pod spodem był jeszcze jeden pół-poziom, mieszczący nieskończone ciągi technicznych korytarzy, przewodów i zapasowych punktów sterowania maszynerią, które w teorii nie musiały być dostępne dla załogi na co dzień. Samo pokonywanie tych dystansów pokazywało, że przynajmniej inżynierowi przydałby się co najmniej jeden w miarę wyszkolony pomocnik, bo nie było żadnej możliwości, by Lumber mógł być wszędzie, szczególnie jeśli coś uszkodziłoby statek. Ogólnie, gdy skutecznie rozeszli się po wszystkich trzech poziomach to mogli się nie widzieć i pół dnia. Na szczęście prawie wszędzie był dostępny interkom, by zapewnić choć iluzję wspólnoty gdzieś w nieznanej pustce kosmosu.

W ładowniach nie pozostawiono im wiele rzeczy. Czy to liczni poprzedni właściciele, czy też sam Tanako, dość skutecznie wymietli wszystko, co mogło mieć jakąś wartość. Zostały ze dwie apteczki, trzy lekkie kombinezony, dwie stare, zawodne platformy repulsorowe do wprowadzania skrzyń po rampach na pokład i parę skrzyń z mniej lub bardziej przydatnymi częściami zamiennymi. Była tam też skrzynia z przemysłowo wyglądającym, masywnym czujnikiem chemicznym i parę beczek z różnymi chemicznymi neutralizatorami. Tanako tłumaczył im, że kupił kiedyś ten zestaw, by próbować zidentyfikować i zneutralizować skażenie części ładowni, ale nie zdążył się za to zabrać. Prawdopodobnie po odpowiedniej kalibracji czujnika i przytaszczeniu go w miejsce skażenia można było otrzymać dane potrzebne do odpowiedniego zmieszania substancji neutralizujących. Cóż chemia nie była specjalnością nikogo na pokładzie, ale przynajmniej częściowo zapoznani byli z nią zarówno medycy, jak i inżynierowie.

A jak prezentował się sam obszar skażony? Ciężko było stwierdzić. Widzieli tylko zamknięte masywne wrota na okrytym pół-mrokiem poziomie z ładowniami. Panel przy wrotach pokazywał awaryjne odcięcie sekcji i wszystko wskazywało na to, że można było ten rozkaz bez problemu anulować i wejść do środka, gdy było się już gotowym. Patrząc po planach statku za wrotami znajdował się przedsionek i korytarz prowadzący do około pół tuzina ładowni środowiskowych, tak na oko brak dostępu do tego obszaru pozbawiał ich około 1/4 dostępnej ładowności. Co samo w sobie nie byłoby problemem, gdyby nie to, że w kadłubie za ładowniami szło też parę przewodów, nie tylko elektrycznych, ale i związanych z systemem podtrzymywania życia. Jak długo statek był cały nic się nie powinno stać, bo ładownie były ekranowane, ale w najgorszym przypadku w czasie walki i uszkodzenia tej sekcji skażenie mogło się przedostać do innych systemów i rozprzestrzenić po całym statku.

No i był jeszcze jeden problem. Choć całkiem prywatny i dotyczący tylko jednego z nich, Kehila. Miraluka miał wyjątkowo niespokojne wizje i sny. Cóż, w ostatnim czasie wiele przeszedł i niewątpliwie ani obecnie ani wcześniej nie wiódł spokojnego życia, więc miał co wspominać. Ale coś było nie w porządku, szczególnie, że dopiero co czuł się bardzo dobrze. Może zauważyłby to już wcześniej, ale zamaskowała to codzienna, ciężka praca do upadłego przy przeróbce statku? Gdy tylko siadał do medytacji bądź szukał ukojenia w bardziej klasycznym wypoczynku coś się zaczynało. Stawał się niespokojny, nie mógł zebrać myśli i wracały do niego sceny pełne przemocy i gniewu. Ciemna Strona kłębiąca się w każdym użytkowniku Mocy również nie była niczym niecodziennym. Trenowano ich wszak całe życie, by byli w stanie ją kontrolować. Problem zaczął się, gdy rankiem drugiego dnia podróży, po wyjątkowo gwałtownej wizji, które z każdą z nich zdawały się być coraz głębsze i bardziej realne, z trudem powrócił do rzeczywistości... Tylko po to, by swoim mistycznym wzrokiem zauważyć własne, spryskane krwią dłonie. Czerwień najwyraźniej nie pochodziła tylko od ofiary, ale również z jego własnych rąk, dostrzegał na nich zadrapania i otarcia, które zdawały się wynikiem jego własnego, gniewnego ataku na... Nie wiadomo kogo...

Nim zdążył cokolwiek z nim zrobić, widziadło zniknęło.

Parę godzin później, gdy przechodził koło jednej z pustych koi zauważył słabą czerwoną poświatę emanującą gdzieś z jej z wnętrza. Poczuł przeszywający chłód i zobaczył parę płatków śniegu wirujących wśród pokładowego kurzu. Gdy zajrzał do środka nic tam nie znalazł.

A tymczasem Makena w czasie spaceru zwiadowczego po pokładzie odkrył stary schowek z paroma flaszkami zacnego, wyjątkowo mocno pędzonego samogonu. Jakiś jego poprzednik wyraźnie wiedział co jest dobre w życiu. Ciekawe ile jeszcze niespodzianek poukrywanych było po pokładach?
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 14-03-2016 o 21:37.
Tadeus jest offline  
Stary 14-03-2016, 19:47   #43
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Statek był piękny w swojej zawiłości i prostocie. Chociaż pewnie nie da radę nim nurkować, ale unoszenie się na wodzie... w sumie była taka możliwość. Za sterami Makena odżył trochę. Ba, nawet się uśmiechał, lecz nie był to uśmiech jaki miał jeszcze na złomowisku. Był to uśmiech spokoju, bo gdzie indziej pilot miał swoje miejsce niż w fotelu pierwszego pilota?

Jednak, kiedy opuszczał stery na potrzeby snu, posiłku, lub wychodki jego uśmiech znikał, a oczy stawały się na powrót mgliste. Tak jakby część jego życia zostawała za sterami i tam się znajdowało miejsce całej reszty. Mało się odzywał, prawie nic nie mówiąc. Cóż, nie był to wdzięczny kompan do rozmów wszelakich, ale za to słuchaczem był pilnym. To jest, jeśli nie liczyć przygnębionego wyrazu twarzy i mętnego pustego wzroku, ale to taki drobny szczegół był.

Kiedy odnalazł schowek uśmiechnął się w duszy. Tego było mu potrzeba do szczęścia. Nieszczęśliwie, wiedział dobrze, że najbliższa popijawa czekała go do czasu jak osiądą na planecie, stałej orbicie, lub w porcie, ale zawsze ta rezerwa była. Schował więc cenny trunek w swojej koi pod łóżkiem. Niepokoił go tylko fakt, że cenne przewody i kable znajdowały się w odciętej sekcji...

- Przydałoby się oczyścić te ładownie... - mruknął siedząc z resztą załogi przy samotnym stoliku w mesie. - ...żeby nie było niespodzianek, a nuż coś ciekawego się tam znajdzie.

Takie właśnie nadzieje miał Faraji. Skoro znalazł schowek w dolnych pokładach to może i coś się uchowało w odciętych. Co prawda sam w to nie wierzył, ale co tam. Uśmiech losu jaki sprezentowały mu buteleczki z samogonem szeptał, że tam coś mogło być, a skafandry i sprzęt mieli, więc czemu by nie spróbować?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 14-03-2016, 22:29   #44
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Miraluka starał się odciąć tę część swego umysłu. Jednak nie było to łatwe. W zasadzie z każdą kolejną godziną myślał, że to jednak niemożliwe.

Ściskał od czasu do czasu odłamek holocronu zwisający na jego szyi. Wtedy przyszło olśnienie i słowa ich nowego pilota.

- Pójdę sprawdzić te sekcje. Poszukajcie czegoś, czym można zneutralizować to świństwo.

Nie czekał aż ktokolwiek odpowie. Nie interesował go zgryźliwy komentarz Jacka. Musiał się czymś zająć. Toksyczne odpady były równie dobre co układanie kostki rubika. Nota bene to drugie wcale nie jest łatwe bez postrzegania kolorów w tym znaczeniu w którym widzą je ludzie...

W następnym pomieszczeniu założył kombinezon i wywołał Khedryna przez komunikator:

- Idę do ładowni. W kombinezonie mam baterii na trzy godziny. Powietrza na dwie i pół. Zrobię sobie krótki spacerek. Wywołuj mnie co piętnaście minut, w razie gdyby coś na mnie spadło.

Ruszył do przedziałów ładowni. Po drodze musiał minąć pomieszczenie reaktora. To coś... Ta energia... czuł jakby miał do czynienia z żywą istotą. Z istotą, która na niego patrzy.

W kolejnej sekcji brakowało zasilania.

Oszczędność energii. Skoro przedziały były odcięte, to nie bylo w nich trzeba ani światła, ani ciepła, ani powietrza. Grawitacja była ograniczona, tylko do takiego stopnia, żeby ciężkie przedmioty nie spowodowały uszkodzeń bezwładnie latając po ładowni. Na podłodze znajdowały się tylko pojedyncze lampy mające wskazywać drogę ewakuacji. Ale Kehilowi to nie robiło różnicy. Czuł zimne stalowe ściany korytarza. Szedł przed siebie sprawdzając sekcję po sekcji, tak długo jak długo zapas powietrza i energii dawał mu czas na bezpieczny powrót.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 15-03-2016 o 10:52. Powód: Zmiana grafiki, bo podobno reaktora nie można dotykać.
Mi Raaz jest offline  
Stary 15-03-2016, 00:41   #45
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Miraluka musiał czymś zagłuszyć szalejące w jego głowie myśli. Opuścił spotkanie w mesie jeszcze nim to zdążyło się na dobre rozpocząć. Czy im się wydawało, czy zachowywał się dziwnie nerwowo?

Cóż, ci, którzy go znali pamiętali, że lubił rzucać się jako pierwszy w wir akcji. Niestety czasami potrafiło to kończyć się pobytem w zbiorniku z kolto. Problem w tym, że obecnie akurat takowego nie mieli...

Jakby jednak nie było, niewidomy wojownik pospiesznie opuścił spotkanie, przywdział jeden z lekkich pokładowych kombinezonów i ruszył na niższe poziomy, mijając następne pomieszczenia techniczne i wielkie, w większości puste ładownie rozświetlone jedynie blaskiem świateł pomocniczych. Jego mistyczny wzrok pozwalał mu na widzenie nawet w całkowitych ciemnościach, toteż nie kwapił się nawet do rozpalania masywnych lamp zawieszonych pod sufitami nieużywanych od lat pomieszczeń.

W końcu dotarł do wrót prowadzących do odciętej skażonej sekcji i bez większego zwlekania zwolnił blokadę. Drzwi otworzyły się z wyraźnym oporem i głośnym zgrzytem, jakby ich mechanizm przez lata poddał się w dużej części korozji. To samo widać było na ścianach, durastal korytarza była dziwnie porowata. Parę stłoczonych w rogu przeżartych skrzyń unosiło się kilka cali nad powierzchnią, gdzieś w oddali syczał jakiś uszkodzony przewód.

Przeszedł jedynie parę kroków i zauważył pierwszą przewróconą beczkę. Nie widać na niej było żadnych charakterystycznych napisów. Jej zewnętrzna strona była zupełnie skorodowana, koło niej nadal widać było w pół-zastygłą szaro-niebieską ciecz, która musiała być pierwotnie w środku. Dziwne było to, że nie leżała w żadnej ładowni tylko bezpośrednio pod ścianą korytarza. Kawałek dalej zdawała się leżeć następna, jej wieko było wyraźnie przebite. Samych ładowni nie widział, były zapewne dopiero kawałek dalej za następnym zakrętem. Zauważył jeszcze coś. Początkowo myślał, że to znowu atak jakiejś wizji, która opanowała jego nadnaturalny wzrok i odbierała mu jasność widzenia. Ale to był wizjer kombinezonu! Robił się mleczny i nieprzejrzysty, jakby jego zewnętrzna antyrefleksyjna powłoka powoli się topiła! Zauważył też, że materiał reszty kombinezonu odbarwiał się jakby wchodził w reakcję z czymś żrącym, w miejscach, gdzie biegły po nim gumowe rury z tlenem w powietrze zaczął unosić się dym, coś co było w powietrzu zżerało go żywcem.

Kehil percepcja d20= 15 porażka


Nic więcej nie zdążył zauważyć, jego wizjer był już zupełnie nieprzejrzysty, słyszał cichy syk rozpuszczających się materiałów jego kombinezonu i uciekającego powietrza. Wybiegł czym prędzej na zewnątrz zatrzaskując wrota bezpieczeństwa za sobą. Kombinezon już do niczego się nie nadawał, widać już było wyraźne wyżarte dziury, miejscami te zaczynały pojawiać się też na jego spodniej odzieży.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 15-03-2016 o 00:47.
Tadeus jest offline  
Stary 15-03-2016, 19:47   #46
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Kehil szarpnął klamrę bezpieczeństwa w kombinezonie. Zamiast puścić zabezpieczenie hełmu odpadło. Uszczelka wokół wizjera miejscami już zaczynała pękać. Dlatego Miraluka szarpnął mocno za wizjer i wyszarpnął go. Nadtrawiona szybka odbiła się z echem o ścianę.

Poszukiwacz leżąc na plecach szarpał się z resztą kombinezonu. W końcu ścisnął z obu stron system awaryjny. Wewnątrz hełmu zapaliła się czerwona lampka. Ostrzeżenie przed rozszczelnieniem. Zabawne, że zapaliła się dopiero kilkanaście sekund po rozszczelnieniu.

W końcu zapas powietrza pod dużym ciśnieniem wystrzelił spomiędzy łączeń kombinezonu. Osłony na kończyny odłączyły się od osłon korpusu. Kehil motając się zdzierał z siebie kolejne części. W końcu po kilku minutach, które były niemą walką o życie odczołgał się od leżącego kombinezonu.

Widział jak jego elementy zapadają się pod swoim ciężarem. W powietrzu unosił się drażniący zapach. Nie wiadomo, czy od dziwnej substancji, czy raczej od rozkładającego się tworzywa sztucznego z jakiego składał się kombinezon.

W końcu gdy znalazł się pod ścianą niczym zaszczuty i skopany pies uruchomił komunikator.

- Khedryn... zdaje się, że mam nieszczelność w kombinezonie. Jak znajdziesz chwilkę, to podejdź tu do mnie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 16-03-2016, 22:44   #47
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
- Mogłem cię zatrzymać - mruknął Khedryn i wyjmując z torby przyrządy medyczne, kontynuował kąśliwy wywód. - Inna sprawa, że jesteś po prostu głupi. Normalni ludzie nie wchodzą do sekcji statku kosmicznego wypełnionej gazem nieznanego pochodzenia. Uszkodzony kombinezon cię poparzył, odczuwasz jakieś efekty oddziaływania gazu?
 
Fyrskar jest offline  
Stary 17-03-2016, 12:28   #48
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Khedryn medycyna/chemia d20(-4 za nieodpowiedni sprzęt)= 1 krytyczny sukces!


Były Jedi szybko podjął się oględzin ciała Miraluki, wszystko wskazywało jednak na to, że jego przesadnie odważny towarzysz miał przed chwilą dużo szczęścia. W pewnych miejscach na skórze widoczne były jedynie podrażnienia, zapewne dlatego, że wnętrze topiącego się kombinezonu wypełniło się szybko oparami z reagujących gwałtownie sztucznych materiałów, bezpośredniego kontaktu z toksyczną substancją, która wylała się za drzwiami jednak nie miał. Również i podrażnienie dróg oddechowych powinno chyba szybko przeminąć, Kehil odruchowo wstrzymał oddech, gdy zauważył, co się wokół niego dzieje.

Jednak przy okazji, gdy już tam był, mógł spróbować przyjrzeć się i samej tajemniczej substancji, wszak na resztkach kombinezonu nadal powinny znajdować się jej śladowe ilości, jego skaner medyczny z medpaka z pewnością nie był tak zaawansowany jak spory przemysłowy detektor, który spoczywał gdzieś w skrzyniach za nimi, ale stworzony był między innymi do rozpoznawania krążących w ciele toksyn różnego typu. Może po lekkiej rekalibracji... Udało się! Na wyświetlaczu pojawił się wzór chemiczny substancji wraz z zapisem graficznym jej budowy. Khedryn co prawda nie znał się na przemysłowych żrących substancjach i nie miał pojęcia jaka może być jej handlowa nazwa, czy zastosowanie, ale nie musiał tego wiedzieć, mając dokładny wzór i podstawową wiedzę o reakcjach chemicznych różnych grup substancji mógł bez problemu odpowiednio zmiksować neutralizatory dostępne za nimi w beczkach.

Wyglądało na to, że brawurowy spacer Miraluki i poświęcenie jednego z niewielu kombinezonów jednak na coś się zdały.
 
Tadeus jest offline  
Stary 17-03-2016, 22:44   #49
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Charles większość czasu spędzał poza towarzystwem pozostałych, spacerując po rozległym pokładzie ich nowego nabytku. Zaglądał w każdy możliwy kąt, przyglądał się przewodom, czasami starał się coś dokręcić, by być może lepiej działało. Zwiedzał. Chciał się koniecznie zaznajomić jak najlepiej z Czarną Banthą, by nie pojawiły się w przyszłości żadne niespodzianki.

W wolnej chwili też postanowił zmontować ponownie ich upierdliwego droida protokolarnego. Pewnie tak jak pozostali, tak i on był ciekawy, co takiego miał do przekazania.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 18-03-2016, 00:02   #50
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Cóż, wyglądało na to, że organizacyjne spotkanie w pokładowej kantynie musiało poczekać na lepsze czasy. Nim zdążyło się na dobre zacząć, zniknął z niego najpierw poddenerwowany Kehil, a chwilę później wezwany przez niego w okolice ładowni Khedryn. W takiej sytuacji pozostała dwójka chyba też nie miała co marnować czasu, Lumber poszedł uruchomić droida protokolarnego, by ten był na pewno gotów, gdy reszta łaskawie będzie miała czas by zebrać się i wysłuchać posiadanych przez niego informacji, a Makena mógł wykorzystać wolny czas na sprawdzenie danych astronawigacyjnych, co i tak musiał zrobić najpóźniej za paręnaście minut.

***

Lumber przed aktywacją GE-3 upewnił się jeszcze raz, iż z pewnością w droidzie nie ukryto żadnych następnych niespodzianek i przyjrzał się wymontowanemu wcześniej tajemniczemu czipowi. Co mógł skrywać ten prezent? Nowo poznanemu pilotowi, mimo jego sporych umiejętności w programowaniu najwyraźniej nie udało się zgłębić jego tajemnic. Można było tylko zgadywać jaka sytuacja miała go aktywować i co w związku z tym miało zadziać się z droidem. A gdyby tak zmajstrować małe urządzenie, które symulowałoby podłączenie do droida i wysyłało do czipa po kolei wszystkie możliwe dla jego systemów bodźce? Dałoby się zrobić to szybciej niż z samym droidem, a i w razie aktywacji nie doszłoby do żadnego nieszczęścia. Można było przypuszczać, że czip w razie aktywacji wysyłał dane do reszty systemów droida, by wywołać jakąś reakcję i te dane z pewnością nie byłyby już zaszyfrowane, dałoby się je przejąć i przeanalizować. Oczywiście, taki eksperyment zająłby niemało czasu, ale przecież mieli przed sobą parę dni podróży. Samego droida pozbawionego niespodzianki inżynier aktywował już bez problemu.

***

Makena wracający w kierunku kokpitu niemal wpadł na swojego podekscytowanego droida, ten pipcząc pospieszająco czym prędzej zaprowadził go do komputera astronawigacyjnego. Zapowiadało się na ciężkie przeżycia. Wyglądało na to, że najpóźniej za 10 godzin opuszczą obszary, na temat których mieli jakiekolwiek aktualne dane nawigacyjne. Dalej była to już ziemia nieznana, a to w kosmosie, w którym miliardy obiektów wirowały wokół siebie z przyprawiającymi o zawrót głowy prędkościami przy najmniejszym błędzie mogło oznaczać kolizję i błyskawiczną śmierć. Nadprzestrzeń bowiem tylko pozornie była pusta, w rzeczywistości oddziaływały na nią setki różnych kosmicznych fenomenów, które mogły zdestabilizować tunel i wyrzucić statek prosto w jądro gwiazdy, czarną dziurę, czy studnię grawitacyjną gazowego olbrzyma. Jakby tego było mało, ostatni odczyt przy wyjściu z nadprzestrzeni sugerował, że za jakąś dobę czeka ich przelot przez rozległe pole zjonizowanych mgławic, najbezpieczniej byłoby zapewne znaleźć przez nie jakiś bezpieczny przesmyk, ale to oznaczało znaną zwiadowcom technikę opuszczania nadprzestrzeni co parę godzin, by pobrać jak najaktualniejsze odczyty otoczenia, co z kolei mogło znacznie obciążyć silnik skokowy doprowadzając w końcu do jego awarii. Cóż, nie bez powodu nieznane tereny pozostawały nieznane, a ich statek daleki był od wyspecjalizowanej jednostki eksploracyjnej.

Przy okazji analizy danych, Makena, jak to na wybitnego programistę przystało pogrzebał trochę w głównym komputerze statku. Wyglądało na to, że było tam trochę nieumiejętnie pokasowanych danych jego poprzedników, jakby miał chwilkę, o którą obecnie było ciężko, to pewnie mógłby to stopniowo poodzyskiwać, był to jednak dość długotrwały i mozolny proces, pytanie brzmiało więc, czy było tam cokolwiek poza fragmentarycznymi śmieciami. Na pocieszenie znalazł trochę łatwo dostępnej muzyki, którą poprzednia ekipa transportowca najwyraźniej umilała sobie długie podróże wśród gwiazd. Muzyka rozbrzmiała domyślnie z większości głośników na pokładach, jednak jeśli chciał mógł ograniczyć ją do kokpitu.


Zauważył też kontrolkę, która pokazała, że ktoś otworzył i po paru chwilach zamknął wrota prowadzące do odciętego i skażonego obszaru ładowni. Jeszcze raz przyjrzał się mapie tego obszaru na wyświetlaczu. Cóż, pewnie zgodnie ze swoją zapowiedzią był to Kehil, jednak wyglądało na to, że nie dotarł zbyt głęboko. Na planie za głównymi zapieczętowanymi wrotami był najpierw szeroki korytarz i przedsionek przeładunkowy, a dopiero dalej 6 potencjalnie bardzo szczelnych i ekranowanych ładowni środowiskowych, między którymi było też trochę wolnych przestrzeni do manewrowania większymi ładunkami i tymczasowego magazynowania. Teoretycznie żadne skażenie nie powinno się z nich wydostać, jeśli zostały poprawnie zamknięte. Nie otrzymał informacji, by którakolwiek z nich była otwarta, choć ogólnie systemy w tym obszarze wydawały się mało sprawne, system statku pokazywał cały zalew błędów, które wynikały pewnie ze zużytej, bądź uszkodzonej infrastruktury na miejscu.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 18-03-2016 o 00:11.
Tadeus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172