- Dosyć? Ciebie? Nigdy! - zapewnił Mael.
* * *
Bardzo późne śniadanie spożyli sami, bez Parosa, który postanowił wyruszyć na zwiady, chcąc sprawdzić zgodność mapy z dalszą drogą.
Lub też po prostu się nudząc...
Młodzieniec wrócił późnym popołudniem, z niezbyt szczęśliwą miną.
- Trafiłem na coś w rodzaju drogi, ale w pewnym miejscu ta droga się kończy - powiedział - a potem jest sama trawa. No i coś na kształt skalnej szczeliny. - Uśmiechnął się niepewnie. - Bez wątpienia było to przejście, którego nie ma. Nawet Seiki by się nie przecisnął.
* * *
Wyruszyli następnego dnia, rankiem, a do wspomnianej przez Parosa szczeliny dotarli nim słońce znalazło się w zenicie.
- To właśnie tu - powiedział Paros.
Prawdę mówiąc, słowa nie były potrzebne. "Przejście, którego nie ma" wprost rzucało się w oczy.