Gdy Cass już sprawdziła real, Marc przybrał ludzką postać.
- To? To tylko draśnięcia. - próbował bagatelizować. Rany nie wyglądały groźnie, ale i na zdarte kolana to nie wyglądały, spokojnie mogłyby zwracać nie potrzebną uwagę - Za parę dni nawet śladu nie będzie.
Sięgnął ręką do kieszeni - Masz. Mam nadzieję że prowadzisz lepiej niż ostatnio? - rzucił jej kluczyki od Wendy. - Tylko nie popsuj - wskazał Ją ostrzegawczo palcem.
Gdy wszyscy przybrali postacie w których chcieli wrócić, Fianna poprowadził ich na drugą stronę |