Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2016, 15:37   #8
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jednego zdeklarowanego anty-sympatyka Star zdobył bez wielkiego wysiłku. Widać to było w każdym geście, spojrzeniu i w niemal każdym słowie padającym z ust Reco. A gdy na dodatek 'przybłędzie' udało się pokonać Felitię... Czyżby to była przysłowiowa kropla, która przechyliła, tfuuu... przepełniła czarę niechęci?
Pisklęta w gniazdku żyją w zgodzie. Tak głosiło stare powiedzenie, które padło podczas jednej z sesji z Tiną. Najwyraźniej Reco go nie znał, albo też uznał Stara za kukułcze pisklę, którego 'normalne' pisklęta powinny się jak najszybciej pozbyć.
Na szczęście nie on tutaj rządził, bo wtedy Star wylądowałby zapewne w jakiejś zamrażarce, albo parę poziomów pod ziemią umieszczonej celi.

* * *

Zapewne tłukące się gdzieś w podświadomości wspomnienia Stara na temat kobiet były błędne, albo też Felitia należała do wyjątków, bowiem po treningu w mgnieniu oka doprowadziła się do porządku.
Będę musiał porozmawiać z Tiną, pomyślał Star, ruszając w ślad za Felitią i Reco na spotkanie, które - co było widać - stanowiło dla wszystkich zaskoczenie.

Kolejny powód do rozmowy z Tiną objawił się Starowi przy wejściu do sali odpraw.
Kobietę, którą nagle ujrzał oczami wyobraźni, najwyraźniej miał ukrytą gdzieś w pamięci, bo jakże inaczej zdołałby ją ujrzeć? Czy jeśli zamknie oczy i się wysili, to ponownie ją ujrzy? A jeśli skłoni Tinę do uruchomienia programu do tworzenia portretów pamięciowych - czy uda mu się odtworzyć widzianą przez mgnienie oka twarz?
Odpowiedzi na te pytania pytania musiały poczekać, bowiem na ekranie wyświetlił się widok, który w pewien sposób był mu znajomy. I nawet słowa Felitii nie były mu potrzebne - resztki podobnych 'kokonów' widział na nagrani, jakie zrobili Felitia i Reco.
- Jeszcze raz dziękuję, że mnie tam nie zostawiliście - uśmiechnął się do Felitii.
Felitia, mimo porażki na ringu, wydawała się zadowolona z tego faktu - w przeciwieństwie do Reco, który po raz kolejny dał do zrozumienia, że gdyby Star się nigdy nie odnalazł, to byłoby to najlepsze dla wszystkich.

Kokony...
Jeśli w jednym z takich kokonów znajdował się on, Star, to może w jednym z tamtych, widocznych na ekranie, również ktoś się znajduje? Ktoś, kto może więcej pamięta, niż on sam?
Omal przegapił to, że i jego nazwisko padło prócz trzech innych. Z pewnym zaskoczeniem spojrzał na pozostała trójkę. Fakt, że admirał już wcześniej wspomniał, że musi wyjrzeć na świat, ale nie spodziewał się, że będzie to od razu rzucenie nie głęboką wodę.
Do admirała pytań nie miał, bo z pewnością Eagle nie oczekiwał pytań typu "Dlaczego ja?". Dlatego tez poczekał, aż admirał się rozłączy, po czym spojrzał na Tinę.
- Z pewnością wiesz, skąd mogę wziąć wyjściowe wdzianko - powiedział.

Kombinezon, nie rzucający się kolorystycznie w oczy, pasował na Stara jak ulał. Albo decyzja o wysłaniu Stara w świat zapadła nieco wcześniej, albo też 'człowiek znikąd' miał dosyć typową budowę i nie potrzebował kombinezonów szytych na miarę.
- Hełmów używamy tylko tam, gdzie podejrzewamy działanie kosmitów - wyjaśniła Tina. - Co prawda nigdy nie stwierdzono żadnego skażenia...
To Star potrafił zrozumieć. Przezorny zawsze zabezpieczony... ubezpieczony... czy jakoś tak. Lepiej było dmuchać na zimne, niż wpakować się w nie wiadomo jakie kłopoty.

Star wbił się w kombinezon, zgodnie z poleceniami Tiny sprawdził szczelność hełmu i butle z powietrzem, oraz system łączności
- Jesteś gotowy! - powiedziała Tina, klepnąwszy go w ramię.
Star skinął głową, a potem upewnił się, że kryształ, schowany w wewnętrznej kieszonce kombinezonu, jest dobrze zamknięty i nie wypadnie.

W hangarze, z którego mieli wyruszyć, zjawił się pięć minut przed terminem.
Tym razem to Felitia sprawdziła gotowość Stara do wyruszenia 'na zewnątrz', ona też podała mu paralizator.
Musiałby być ślepy żeby nie zauważyć, że pozostali członkowie zwiadu dostali pistolety. Ale nie dziwił się. Sam też miałby do siebie ograniczone zaufanie.
 
Kerm jest offline