Michael jechał zadowolony z siebie. Łatwa kasa wpadła a cwaniaczek z Teksasu cały poczerwieniał widząc tylko kurz na szybie. Spory rulonik zielonych udało się zdobyć a kasa zawsze się przydaje.
Pruł stanową 27 wymijając samochody bez żadnych problemów. Rozkoszował się jazdą swoim Nissanem 350z oczywiście porządnie usprawnionym i z autorskimi pomysłami. Czarna fura cieszyła go niezmiernie. Tu zazwyczaj wszyscy Ferrari czy innymi cackami się wozili i śmiali się na początku, na starcie. Po czym zielenieli ze wstydu lub czerwienieli ze złości.
Wracał do Miami. Hudini przydzielił mu zadanie razem z Rozjemcami. Nie pałał zbytnio za taką robotą bo chciał popracować nad paroma rzeczami w Nissanie. Wiedział, że nie ma wiele do gadania i nastawił się pozytywnie. Może okażą się ciekawymi istotami?
Rozległ się telefon i Swordich odebrał na głośno mówiącym.
Usłyszał piskliwy głosik.
-Mnie zgarnąć? Lepiej ptaszynko powiedź gdzie mam podjechać. Jestem akurat na stanowej 27 i lada chwila wjadę do miasta.
Dziewczyna podała namiar.
-Będę za piętnaście minut. Czekaj tam na mnie.-
Michael wprowadził w GPS adres i kontynuował jazdę.
Zajechał po niecałych 15 minutach na podane miejsce i zobaczył wielkiego pickupa, w którym siedziało coś. Coś bo tylko grzywkę widział przez okno. Zatrzymał się po drugiej stronie ulicy.
Wysiadł z auta i oparł się o maskę czekając czy ktoś wyjdzie z pickupa.
Ostatnio edytowane przez Hakon : 17-03-2016 o 14:58.
|