Cass opadła szczęka.
Czarna, błyszcząca (!) bryka przyciągnęła jej wzrok jak magnez. A z tej czarnej, błyszczącej (!) bryki wyszedł nowy… jak mu tam… Michael… śliczny był… Cassey przed dłuższą chwilę obserwowała go zza kierownicy.
W końcu przypomniała sobie, że przecież reszta czeka na nich w zaułku…
Drzwi pick-upa się otworzyły, zza nich pojawiły się znoszone conversy. W końcu objawił się też “kierowca”. Chudziutka, nastroszona dziewczyna, w obcisłych spodniach, za dużej koszulce i obwieszona naszyjnikami i bransoletkami jak choinka na Boże Narodzenie, pierdutnęła drzwiczkami auta. To podskakując, to idąc podeszła do Pana Błyskotki. - Hej! Jestem Cassey. - stanęła przed nowym i bujnęła się na piętach wciskając pięści w kieszenie. - Guerrero mówił, że cię do nas wcisnęli i że niewiele wiesz. Reszta jest w lekkiej kiszce, więc mogę ci opowiedzieć o co chodzi z grubsza. Resztę omówimy w safe house?
Michael bawił się kłem rekina zawieszony na rzemieniu na szyi. Był ubrany w jeansy, sportowe białe buty i błękitną koszulkę z falami morskimi i surferem podkreślającą jego oczy. Kiedy z pickupa wyszła dziecina, aż zakaszlał znacząco i wyprostował się. -Witam. Michael.- Odwzajemnił przywitanie z wolna mówiąc i lustrując dziewczę. -W sumie od dwudziestu minut jestem przydzielony do Was.- Mówiąc to zerknął na zegarek. - Oj malutko mi powiedziano, ale OK nakreśl mi co się dzieje obecnie i o jaką kiszkę chodzi? - Noooooo too tak… - Cass wskoczyła na maskę błyszczącej fury i pieszczotliwie przesunęła po niej dłonią, całkiem jakby chciała sprawdzić czy się w niej odbija - Nie używaj telefonów za bardzo, bo są na podsłuchu. - zaczęła przeglądając się w karoserii. W końcu z wysiłkiem odwróciła wzrok i spojrzała na Michaela. - W mieście jest kicha: ktoś porwał dwójkę młodych, taki wiesz no - poczochrała nastroszone włosy - Romeo i Julia. Ona to krewniaczka Czarnych Furii, on za to ma plecy u wróżek. Doszliśmy do tego, że oboje porwał Pentex, który ma podstawioną firmę Electronix Inc z siedzibą w Nowym Jorku, a w Miami siedzą od jakiegoś roku. Zajmują się elektroniką i technologią. - Cass przerwała na nabranie powietrza i wpatrzenie się czarnym oczkami w niebieskie oczy Pana Błyskotki. - Na razie czaisz?
Michael tylko odprowadził wzrokiem wskakującą na maskę. Zdziwił się trochę. Ale wsłuchał się co mówi Cass ciągle bawiąc się zębem. -Narazie łapię.- Kiwnął przy tym głową by kontynuowała. - Ok - Cass zamajtała nogami - Teraz zaczynają się schody. Electronix aka Pentex próbowali sfingować dowody przeciwko szefowej wróżek. Gadaliśmy z nią ale Sukkkkkkkk….znaczy szefowa mało chętna do współpracy, za to ostro wkur….. denerwująca no. - Cass zacięła gniewnie usta. - Poza tym, Pentex podstawił mega hiper wykopanego w kosmos pająka, który inwigiluje całą elektronikę z Umbry - nagle dziewczyna zmarszczyła brwi przypominając sobie nieświadomość Billa. - Ty wiesz co to Umbra, nie?
Michael pokiwał głową: - Wiem...
- Ok, wyszło nam, że Pentex próbował napuścić wilkołaki na wróżki i odwrotnie. Wiesz, żeby zrobić “przysługę” - Cass zrobiła cudzysłów palcami w powietrzu - Adrianowi. Próbowaliśmy teraz walczyć z pająkiem, żeby odzyskać ciało jednego z naszych, którego wcześniej zabił. Ale Mikey, mówię ci, letka przejebka to była. - dziewczyna przekrzywiła łebek - teraz reszta poharatana siedzi w zaułku i czeka na transport.
Nastolatka zeskoczyła z maski wpatrując się w naszyjnik rozmówcy: - Dodatkowo, w mieście pojawiła się napływowa grupa wróżek, która bruździ. Mamy się nią zająć. Oprócz tego pojawiła się ostatnio jakaś niezależna ale zainteresowana Adrianowym status quo wampirzyca. A bojówki Adriana dostały wciry od cygan, którzy byli przygotowani na walkę z pijawami i wyjącymi do księżyca.
Cass nabrała w końcu powietrza zastanawiając się czy to wszystko… -No popatrz. Kilka dni mnie w mieście nie było i już takie rewelację. Trochę sporo się dzieje.- Swordich zamyślił się ciągle wpatrzony przenikliwie w małą rozmówczynię. -Skoro reszta ma problem to bierzemy ich czym prędzej a resztę obgadamy później.- Michael przestał bawić się zębem i popatrzył na półciężarówkę. -Ty cokolwiek widzisz z tej maszyny?- Zapytał Cass. - No powiem Ci, Mikey, że kiepawo. Chcesz się zamienić? - błysnęła zębami w uśmiechu, węsząc okazję.
Michael wrócił wolno wzrokiem na Cass. -Jak rozwalisz to Ty zabulisz.- I rzucił jej kluczyki.- Nie wciskaj żadnych guzików bo możesz cała nie opuścić wozu.- Wyciągnął rękę po kluczyki do pickupa, które Cass wcisnęła mu radośnie podskakując i obiegając czarną, błyszczącą (!) furę dokoła.
Wcisnęła się za kierownicę, sadowiąc się i kokosząc w fotelu, który ni w ząb nie był wygodny. Zapięła pasy, które musiała jakiś czas rozkminiać. Uruchomiła silnik i zapaliło się tyle lampek, że na dyskotece nie widziała.
Nieco oślepiona i oszołomiona błyskającymi diodami utknęła… ręczna skrzynia biegów…
Przez chwilę szukała dźwigni zmiany biegów, ale nie było. Zaczęła szukać i zobaczyła za kierownicą jakieś manetki z cyferkami i strzałkami.
Obczajała całą tą maszynerię czując przyspieszający puls i pot na czole. W końcu się poddała.
Pierdutnęła drzwiami błyszczącego potwora - uznała już, że go nie lubi - i podreptała do samochodu Marcusa. - Nope… nie da rady… to zdecydowanie nie moja działka takie coś - powiedziała nadętym tonem.
Michael czekał na rozwój akcji oparty o pickupa i widząc idącą Cass uśmiechał się pod nosem. Gdy była już blisko wystawił rękę z kluczykami do jej wozu. -Może kiedyś nauczę Ciebie radzić sobie z takim.- Kiwnął na swojego Nissana.
Odpowiedzią było nastroszone prychnięcie: - No to jedź za mną - rzuciła ładując się do środka pick-upa przez otwarte drzwi przez Michaela. Ruszyła. I tym razem to Pan Błyskotka gryzł pazury, gdy pędzili z szaleńczą prędkością 40mil/h.
"Kawalkada" podtoczyła się pod zaułek, w którym ukrywała się pozostała reszta drużyny. Marcus z przerażeniem obserwował manewry kruczycy, prawie niewidocznej zza kierownicy...
Ostatnio edytowane przez corax : 18-03-2016 o 12:49.
|