Sytuacja była dla Shinzena irytująca. Kolejne mało ważne miejsce. Kolejny kieszonkowy plan z którego przeskoczą po paru minutach. Kolejna strata czasu…
Elf nie bardzo mógł się przejmować losem miasta, które nie istniało. Miasta które było kolejną sceną, dla kolejnego teatrzyku… Toteż i krew którą zobaczył, nie robiła na nim żadnego wrażenia. Ot, farba… nawet jeśli pochodziła od żywej istoty, to to stworzenie było dla Shinzena jedynie pozbawioną duszy marionetką w rękach szalonego lalkarza.
Szlak krwi… mógł też poczekać. Shinzen uznał bowiem, że właściwym i praktycznym podejściem było wpierw rozejrzenie się po owym mieście w poszukiwaniu zasobów. Stracił już jedno zaklęcie i nie zamierzał stracić okazji… do jakiejś rekompensaty. Może z tej sceny da się wynieść coś więcej niż absmak? Na Chanda nie zwrócił uwagi… Stworzenie które miało być druidem obchodziło elfa, tyle co zeszłoroczny śnieg. A Ereszkigal… Cóż, znikła jak Sabrie. Nie znał ją na tyle dobrze by martwić się jej losu i nie widział sensu w zamartwianiu, skoro i tak nie wiedział jaki jest jej los.
Elf ruszył z wyciągniętym mieczem w dłoni w kierunku pierwszych z brzegów drzwi, otworzył je ostrożnie zerkając do środka ciekaw co się kryje we wnętrzu budynku.
- Nie chcesz zobaczyć tego z góry? - niski, gardłowy głos stworzenia dobiegł elfa z tyłu
- Ocenić sytuacji? - - A co tu jest do oglądania? Co dało oglądanie z góry ostatnim razem?- warknął gniewnie Shinzen
- Szkoda czasu na przyglądaniu się z góry scenografii tego miernego przedstawienia.- - Zaprzyjaźniony kleryk, choćby - jak się okazało głos zwierzęcia kiepsko przenosił intonację
- Ale...do tego tym razem chyba nie jesteśmy już w tej mgle - tygrysopodobne stworzenie wymruczało pod nosami coś jeszcze. Intuicyjnie spodziewał się wyczuć przeplatanie się planów w okolicy - wciąż myślał o całym lesie jako takim przeplocie - a to był jego sposób na badanie takich rzeczy.
- Wątpię by w okolicy był ktokolwiek inny poza nami. A zaprzyjaźnionych kleryków nie znam.- burknął Shinzen.
- Wiem że w okolicy ktoś jest - przerwał
- I może jest z nim Ellamin - - Masz skrzydła to sprawdź… nie żeby mnie to obchodziło.- osobiście elfowi było wszystko jedno. Jeśli ktoś tu jest spotkają go prędzej czy później, jako że Shinzen nie spieszył się do przeskoczenia do kolejnego kieszonkowego planu.
- A więc niebo nie dla ciebie - mruknął Chand
- Niby dlaczego miało być…- prychnął z niechęcią Shinzen.
- Co takiego cudownego jest w lataniu?- - Swoboda i...samotność- rozpostarł olbrzymie skrzydła, sięgając od ściany do ściany
- Spróbujemy cię znaleźć. W którym kierunku będziesz zmierzał? - - Jak przejrzę zawartość budynków… podążę za teatralnie pozostawionym śladem krwi. Niewątpliwie ważnym wątkiem scenariusza przedstawienia powiązanego z tym miejscem.- po drugim już z kolei kieszonkowym planie Shinzen raczej nie wierzył w jakąkolwiek przypadkowość.
- Niewątpliwie - Chand przyznał mu rację. Bez cienia kiny w głosie, co nieco kontrastowało z tonem elfa
- Jeżeli masz jakiś gwizdek lub potrafisz wydać inny, charakterystyczny dźwięk…- - Nie mam…- stwierdził stanowczo elf zadziwiająco obojętnym głosem
- A jeśli mi coś się stanie, to logika nakazuje ci oddalenie się bardziej. Mnie nie pomożesz, a sam niepotrzebnie wpakujesz się w kłopoty.- - My, druidzi, mamy smykałkę do znajdowania problemów. A przeżywają ci, którzy potrafią z nich wyjść - na chwilę zamilkł
- A ty możesz znaleźć coś poza problemami, coś pożytecznego dla więcej niż jednej osoby - - Zobaczy się…- odparł enigmatycznie Shinzen.
- Więc w drogę- Chand z zainteresowaniem przyglądał się elfowi. Las, jak elf zdążył już zauważyć, miał zasady. Nie znali ich - jeszcze - ale jeżeli miałby zgadywać choć jedno z tych praw już teraz, powiedziałby że należy być razem, że las zaplata ich losy. Któremu to prawu Shinzen sprzeciwiał się wprost. Co sobą reprezentował? Co mówiły o nim jego ruchy? Zignorował pytanie 'kim jest' - a Chand musiał to wiedzieć.
Notował w głowie to wszystko, a do tego to co jego zdaniem miało wpływ na szanse przetrwania Shinzena. Broń, ubiór, utensylia...wszystko czego praktyczny umysł druida potrzebował żeby odpowiedzieć sobie na pytanie: czy kiedy elf umrze samotnie, będzie warto znaleźć jego ciało?